Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„- Poszukaj sposobu, żeby przekuć te marzenia na własne – zasugerował, podnosząc mnie, gdy nadeszła kolejna fala. – Znajdź sposób, żeby zmieniać świat na lepsze”.

Za każdym razem, gdy zaczynam czytać nową historię napisaną przez Yarros uświadamiam sobie, że cieszę się najbardziej na świecie, ale też najbardziej na świecie cierpię, bo autorka przelewa w swoje powieści tyle uczuć i emocji, że pod ich nadmiarem dosłownie się rozpadam.

W „Gdyby jednak” te uczucia zaatakowały mnie już na samym początku i poczułam głębie wszystkiego. Relacja głównych bohaterów zaczyna się tak niewinnie, ale już za chwilę na barkach czytelnika spoczywa cały ich los. Zamiera. Wzrusza się. Czeka…

Izzy i Nate to idealny przykład pary „ta osoba, zły czas”. Momentami to wręcz druzgocące, to że czas był przeciwko. Kariera w armii, kariera w polityce – to dla bohaterów coś niezwykłego, a mimo wszystko lata zajmuje im, by dojrzeć do wniosku, że kariera to nie wszystko.

Decyzje, które podejmują mają poważne skutki w ich życiu. A mimo wszystko tlące się uczucie wciąż nie daje o sobie zapomnieć.

Rebecca Yarros napisała powieść złożoną emocjonalnie, w taki sposób, że ściska czytelnika za serce. Bohaterów jednocześnie się kocha i nienawidzi, bo wbrew wszystkiemu oni doskonale do siebie pasują. Każda płaszczyzna tej historii angażuje czytelnika do dalszego czytania. Ja to po prostu kocham! ♥

[REKLAMA WYDAWNICTWO HYPE]

„- Poszukaj sposobu, żeby przekuć te marzenia na własne – zasugerował, podnosząc mnie, gdy nadeszła kolejna fala. – Znajdź sposób, żeby zmieniać świat na lepsze”.

Za każdym razem, gdy zaczynam czytać nową historię napisaną przez Yarros uświadamiam sobie, że cieszę się najbardziej na świecie, ale też najbardziej na świecie cierpię, bo autorka przelewa w swoje powieści tyle...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny obszedłem całe Tokio. To była ucieczka. Przed jakąś nieuniknioną obecnością. Przed czymś, co usiłuje pożreć mnie w całości”.

Takiej książki z pewnością jeszcze nie czytałam! Pełna niepowtarzalnego klimatu unoszących się sekretów i robotycznych emocji. Dziwności, która na przestrzeni kolejnych rozdziałów staje się normalnością i skrupulatnie prowadzi czytelnika przez wszystkie tajniki, aby mógł w pełni zaangażować się w opowieść.

Ja od samego początku, aż do ostatniego zdania, czułam się tym zaintrygowana.

Tym bardziej, że John nie jest zwyczajnym bohaterem. Jego inteligencja wręcz powala, a geniusz technologii przejawia się na każdym kroku. Jednak nawet on nie jest idealny. Jego tajemnica to coś, czego sam wstydzi się przed samym sobą i co rzutuje na jego pewność siebie.

Poznając Neotnię w jego życiu coś się zmienia. A „zwykła” kelnerka intryguje go przy każdej okazji. To, co dzieje się między bohaterami to czysta poezja, która wykracza poza wszelkie ramy. Rodzące się uczucie, sekret, który wychodzi na światło dzienne i wszelkie dziwactwa są „takie ich”.

„Piękni lśniący ludzie” to powieść, która ukazuje świat w zakrzywieniu i sprawia, że nic nie wydaje się normalne. A przez to przyszłość wygląda wyjątkowo niestabilnie, barwnie i ciekawie. Świat wypełniony robotyką ukazuje naturę człowieka – jego zachowania, dostosowywanie się do nowych sytuacji i myślenia. Każda decyzja wiąże się albo z pochopnością bohaterów, albo wielkim rozmyślaniem, a emocje nigdy nie były mi bliższe niż ich rozważania. To próba akceptacji – siebie, innych i świata, w którym się żyje. Jestem pod wielkim wrażeniem, polecam!

[REKLAMA WYDAWNICTWO STORYLIGHT]

„Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny obszedłem całe Tokio. To była ucieczka. Przed jakąś nieuniknioną obecnością. Przed czymś, co usiłuje pożreć mnie w całości”.

Takiej książki z pewnością jeszcze nie czytałam! Pełna niepowtarzalnego klimatu unoszących się sekretów i robotycznych emocji. Dziwności, która na przestrzeni kolejnych rozdziałów staje się normalnością i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Milczałam, nie ufając własnym ustom. Mimo wszystko to one zdradzały to, co wymyślała głowa. Serce przyspieszyło, oddech uwiązł w gardle. Przytuliłam twarz do jego ręki, obracając ją nieznacznie, aby złapać więcej tego niesamowitego zapachu”.

Rebecca Yarros ma coś takiego w swoim piórze, co totalnie przyciąga mnie do jej książek. I chociaż w jakiś sposób wiedziałam, że ten tytuł rozwali moje serduszko i tak podjęłam się czytania. I to było piękne, bolesne, ale piękne!

„Każdym skrawkiem duszy” zabiera czytelnika w podróż pełną samotności, żałoby, cierpienia i bólu. Daje mu też odrobinę nadziei, gdy do gry wchodzi Josh, który strzeże głównej bohaterki niczym anioł stróż. Pokazuje jej, że jest dla niego ważna, że zrobi dla niej wszystko, aby jej tylko ulżyć i dać odrobinę szczęścia. To bohater, który od pierwszej chwili skrada serce i duszę. Zabiera ich cząstki ze sobą i już nie oddaje z powrotem. Ale cóż! Ja ich nawet nie chcę, ale mogłabym dostać kolejnych pięćset stron z historią tych bohaterów, proszę?

Ember miała jasno wyklarowany plan, który kawałek po kawałku legł w gruzach. Małe, chociaż dla niej wielkie, wydarzenia odciskały kolejne piętno na jej marzeniach. I chociaż ona sama musiała obrać zupełnie nowy kierunek, zyskała przy tym siłę i odwagę, której na początku jej brakowało. Jej metamorfoza jest piękna, chociaż pełna przeszkód, z którymi musi sobie poradzić.

Co zrobić, gdy nieproszone uczucia znajdą cię w momencie, gdy nie jesteś na nie gotowym? Sekrety, intrygi i miłość, piękna, chociaż momentami bolesna i obdzierająca duszę. Ta historia ma w sobie potężny ładunek emocjonalny! Polecam ♥

[REKLAMA MUST READ]

„Milczałam, nie ufając własnym ustom. Mimo wszystko to one zdradzały to, co wymyślała głowa. Serce przyspieszyło, oddech uwiązł w gardle. Przytuliłam twarz do jego ręki, obracając ją nieznacznie, aby złapać więcej tego niesamowitego zapachu”.

Rebecca Yarros ma coś takiego w swoim piórze, co totalnie przyciąga mnie do jej książek. I chociaż w jakiś sposób wiedziałam, że ten...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dla niej cały ten program mógł służyć temu, bym się w niej odkochał. Ale ja chciałem spędzić z nią tyle czasu, ile to tylko możliwe, i w ten sposób udowodnić jej, jak nam razem dobrze. Nie tylko jako najlepszym przyjaciołom, ale komuś więcej”.

„Fighting Hard For Me” to kolejna cudownie chwytająca za serce powieść, która ukazuje rozterki głównych bohaterów. Tym razem historia zaczyna się od przyjaźni. Cole i Sophie są dla siebie ważni. I oboje znajdują się na zupełnie różnych emocjonalnie strefach życiowych. Gdy ona myśli, że odkochała się w swoim najlepszym przyjacielu, on wyznaje jej miłość i koło się zatacza. Bo Cole pragnie pokazać Sophie jak wiele dla niego znaczy.

Ta historia jest z rodzaju tych słodkich, ale nie przesłodzonych. Relacja tej dwójki ma kierunek, który musi obrać, ale wszystko przychodzi im tak naturalnie (mimo pewnych intryg). Lubią spędzać ze sobą czas. Lubią ze sobą rozmawiać. Teraz muszą do tego dodać tylko romantyczne elementy.

To wydaje się najłatwiejszą, a zarazem najtrudniejszą rzeczą świata.

Bo serio, przecież oni są przyjaciółmi! I znaczą dla siebie tak wiele! Co może pójść źle?

Uwielbiam w relacji tej dwójki to, że mimo swoich uczuciowych rozterek są dla siebie wsparciem i oparciem. Towarzyszą sobie w trudnych chwilach życiowych. Czasem uciekają, ale wracają, bo czują się z dala od siebie po prostu źle. I to jest tak bardzo w tym wszystkim wyjątkowe. Oni są wyjątkowi. A ta historia po prostu piękna! Polecam ♥

[REKLAMA WYDAWNICTWO JAGUAR]

„Dla niej cały ten program mógł służyć temu, bym się w niej odkochał. Ale ja chciałem spędzić z nią tyle czasu, ile to tylko możliwe, i w ten sposób udowodnić jej, jak nam razem dobrze. Nie tylko jako najlepszym przyjaciołom, ale komuś więcej”.

„Fighting Hard For Me” to kolejna cudownie chwytająca za serce powieść, która ukazuje rozterki głównych bohaterów. Tym razem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Podporządkowałam się bez wahania. Czułam, jakby świat się od nad oddalił, a jedynym, co zostało, były jego spojrzenie i dźwięk jego głosu”.

Wyzwanie w tym wypadku nie było ani trochę niewinne. Wyzwanie okazało się gwałtowne, uwłaczające i pełne doznań. Nie sądziłam, że w tak krótkiej historii znajdę tak wiele. A została ona podzielona na części, które idealnie obrazują to, co będzie działo się z bohaterami i co dostanie w niej czytelnik.

Wszystkie ostrzeżenia, które znalazły się w książce okazały się słuszne, mocne i widowiskowe (jeśli można tak to ująć).

Jako liderka, Jessica przyzwyczajona jest, że wiedze prym. A jednak, podczas wyzwania, do jakiego prowokuje ją Mason, jej podejście jest obcesowe i pełne poddaństwa. Dziewczyna musi dostosować się do nowych warunków i rzeczywistości. Na jedną krótką chwilę staje się wyzwolona, bezwładna i pełna obaw. Z jednej strony upokorzenie wynosi jej emocje na zupełnie inny poziom, zaś z drugiej sprawia, że jej duma staje się buntownicza. I w tym wszystkim właśnie ta sprzeczność dodaje całości pikanterii.

„Wyzwanie” to brutalna i mocna historia, której spicy sceny powalają na łopatki. Doznania, które gwarantuje niosą w czytelniku multum sprzeczności, ale też podsycają atmosferę. Dominacja i uległość połączona z pożądaniem bohaterów sprawia, że klimat powieści gęstnieje. A ja jestem bardzo ciekawa, co więcej przygotowała w tej serii autorka.

[REKLAMA WYDAWNICTWO PAPIEROWE SERCA]

„Podporządkowałam się bez wahania. Czułam, jakby świat się od nad oddalił, a jedynym, co zostało, były jego spojrzenie i dźwięk jego głosu”.

Wyzwanie w tym wypadku nie było ani trochę niewinne. Wyzwanie okazało się gwałtowne, uwłaczające i pełne doznań. Nie sądziłam, że w tak krótkiej historii znajdę tak wiele. A została ona podzielona na części, które idealnie obrazują...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Już nigdy nie znajdzie takiej kobiety jak ona. Nawet nie będzie próbował. Kiedy pozna się taką miłość, czymś daremnym byłyby próby jej odtworzenia. Wszystko inne byłoby pustą imitacją”.

„Zdejmij z nieba księżyc” to historia pełna emocji, w której strata ukochanej, a zarazem najbliższej osoby, dotyka nie tylko głównego bohatera powieści, ale też czytelnika. Emocje utkane za pomocą słów chwytają za serce i rzutują na odbiór całości.

Autorka porusza tematy przyziemne i bolesne dając czytelnikowi punkt realności, ale też dzięki fabule, dając mu odrobinkę nadziei, pobudza promyk słońca. Wprowadzając do tej historii „plan pomocy”, Lauren ma na celu pomóc mężowi pozbierać się po jej śmierci.

W książkach „tego typu” okrutne jest to, że chociaż spodziewamy się, że złamie nam serce, a śmierć bohatera dotknie naszej duszy i tak sobie to robimy. Sięgamy po nią, wylewamy morze łez (naprawdę przy tej historii nie da się inaczej), zostajemy otumanieni emocjami i trwamy. A później? W jakiś sposób dostajemy nadzieję, że po takiej tragedii możemy ruszyć dalej.

„Zdejmij z nieba księżyc” pokazuje jak trudna i wyczerpująca jest walka – nie tylko z chorobą, ale też poradzeniem sobie ze śmiercią i ruszeniem dalej. Wszystkie etapy żałoby przeżywamy wraz z Joshuą. Mając na wyciągnięcie ręki jego myśli, zachowania i decyzje możemy uczyć się na jego błędach i kibicować mu w jego własnym „małym” szczęściu, które pragnie zapewnić mu Lauren po śmierci.

Kocham tę historię. Wylałam na mniej mnóstwo łez, ale wciąż siedzi głęboko w moim sercu. Trudna, bolesna i piękna!

[REKLAMA GORZKA CZEKOLADA]

„Już nigdy nie znajdzie takiej kobiety jak ona. Nawet nie będzie próbował. Kiedy pozna się taką miłość, czymś daremnym byłyby próby jej odtworzenia. Wszystko inne byłoby pustą imitacją”.

„Zdejmij z nieba księżyc” to historia pełna emocji, w której strata ukochanej, a zarazem najbliższej osoby, dotyka nie tylko głównego bohatera powieści, ale też czytelnika. Emocje utkane...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„- Okaż szacunek zmarłym – powiedział Łazarz. – Ale nie pozwól, żeby duchy namieszały ci w głowie. Smutek to najgroźniejsza rzecz w tym lesie”.

„Ten wieczny mrok” to niezwykle klimatyczna powieść. Historia, która opiera się na klątwie, przeznaczeniu, miłości i śmierci. To historia, którą przeczytałam jednym tchem, chcąc poznać wszystkie jej tajniki (a tych miała mnóstwo).

Ankou to bohater, który przeraża. Na początku jego profesja i historie, które krążą o jego osobie powodują ciarki grozy. Ten dreszczyk emocji nie odpuszcza. Chociaż sam bohater daje się poznać, a sam czytelnik zaczyna lepiej rozumieć jego historię i postępowanie to swoim zachowaniem sprawia, że jego „gnijąca” dusza zachowuje iskrę. Anoku ma jasno wyznaczony cel. Pragnie przełamać ciążącą na nim klątwę. Pragnie umrzeć. Pragnie zakończyć swój wieczny żywot.

Mrok towarzyszący tej historii znajduje się w każdym jej rozdziale. W jednym jest bardziej intensywny, w drugim mniej – jednak czai się na każdym kroku.

Flora, jako jedyna ocalała, podejmuje się pewnego wyzwania. Podróż, jaką odbywają bohaterowie, nie tylko urzeczywistnia ich uczucia, ale także własne pragnienia. Oboje je mają. A Flora jest tak ciekawą postacią, że fascynuje na każdym kroku. Bo chociaż wydaje się delikatna, jej determinacja potrafi okiełznać decyzje, które podejmuje.

To była wspaniała lektura! Pełna mroku, dynamicznej akcji i szalonej podróży, w której bohaterowie odkrywają własne, ukryte pragnienia. Potrafią wyrzec się własnego szczęścia i poświęć je dla dobra tego drugiego oraz przełamać klątwę, która zmienia swoje przeznaczenie! Bardzo intensywna opowieść, polecam ♥

[REKLAMA WYDAWNICTWO JAGUAR]

„- Okaż szacunek zmarłym – powiedział Łazarz. – Ale nie pozwól, żeby duchy namieszały ci w głowie. Smutek to najgroźniejsza rzecz w tym lesie”.

„Ten wieczny mrok” to niezwykle klimatyczna powieść. Historia, która opiera się na klątwie, przeznaczeniu, miłości i śmierci. To historia, którą przeczytałam jednym tchem, chcąc poznać wszystkie jej tajniki (a tych miała...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dlaczego on zawsze zdołał ją wkurzyć? Chciałby mieć tyle szczęścia, żeby ją poślubić. Była, kurde, wspaniała. To on sprawiał, że ludzie uciekali z krzykiem”.

Słodka, lecz okraszona pikanterią. Zabawna, ale też zadziorna. I to wszystko zawdzięczam grupce bohaterów, których wręcz ubóstwiam. „Propozycja nie do odrzucenia” to książka, której nie porzuca się, aż nie pozna się jej zakończenia.

Dobry smak - podążania za marzeniami oraz przedstawienia różnych kolorytów relacji rodzinnych. Co więcej? Zachwyca! Uczucie między bohaterami, którzy od początku mają swoją historię. Przyjaciele – wrogowie – zakochani. To, jak wiele zmian i metamorfozę przeszła ich relacja skrada serce. Nie żartuję! Oni zachwycają na każdym kroku.

Dwóch uroczych i zabawnych dziadków wpędza wnuki w pewien układ, a ich zawziętość i spryt nie pozwalają im z niego zrezygnować. Kamilah i Liam to uparci bohaterowie, którzy dążą do swoich wymarzonych celów i nic nie jest w stanie ich zatrzymać. Prawda?

Ta powieść przynosi sercu ulgę. Jej czar, urok i zabawne wstawki sprawiają tak wielką frajdę, że do samego końca czytelnikowi nie schodzi uśmiech z twarzy.

Bohaterowie próbują udowodnić swoją wartość. Ich powołanie wiąże się z pracą. Ale co jeśli fake dating pokaże im, że potrzebują w swoim życiu czegoś więcej? Miłości i siebie nawzajem – a przede wszystkim dopingu i wsparcia. „Propozycja nie do odrzucenia” to lekki romans, który otula serduszko! Polecam ♥

[REKLAMA WYDAWNICTWO KOBIECE]

„Dlaczego on zawsze zdołał ją wkurzyć? Chciałby mieć tyle szczęścia, żeby ją poślubić. Była, kurde, wspaniała. To on sprawiał, że ludzie uciekali z krzykiem”.

Słodka, lecz okraszona pikanterią. Zabawna, ale też zadziorna. I to wszystko zawdzięczam grupce bohaterów, których wręcz ubóstwiam. „Propozycja nie do odrzucenia” to książka, której nie porzuca się, aż nie pozna się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Połączenie wszystkiego, co kocham najbardziej! Ma w sobie klimat, a co więcej? Widziałabym ją na wielkim ekranie! Ale w sumie, gdyby połączyć High School Musical, Camp Rock itp... to MVP w pełnej okazałości (tylko lepsze♥). Rozpływałam się, gdy czytałam i do tej pory żałuję, że nie ma więcej. KOOOOOOOOOCHAAAAAM!

Połączenie wszystkiego, co kocham najbardziej! Ma w sobie klimat, a co więcej? Widziałabym ją na wielkim ekranie! Ale w sumie, gdyby połączyć High School Musical, Camp Rock itp... to MVP w pełnej okazałości (tylko lepsze♥). Rozpływałam się, gdy czytałam i do tej pory żałuję, że nie ma więcej. KOOOOOOOOOCHAAAAAM!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„- Nie czuje bólu?
- Czuje… Tylko uważa, że on nic nie znaczy. Jest naiwna i myśli, że świat to bajka,, w której ma do odegrania rolę”.

Intrygująca. Gęsta. Trzymająca w napięciu do ostatniej sekundy. Taki właśnie jest „Szept”, który jest drugą książką autorki, jaką miałam okazję przeczytać. Jej debiut mnie zachwycił, ale dopiero ten tytuł pokazał mi prawdziwe walory jej talentu i warsztatu pisarskiego.

Autorka pokazuje, że łatwy cel nie zawsze jest tym właściwym, a za sprawą znalezienia martwego ciała nastolatki może kryć się więcej niż myślimy. Cała akcja jest złożona, bo oprócz bieżących wydarzeń przenosimy się w przeszłość i poznajemy skrywane tajemnice rodzinne chłopaka, który jest podejrzany o zabójstwo.

W tym wszystkim bardzo imponowała mi Dominika, która podążała za własnym instynktem, szukając dowodów związanych ze poszczególnymi sprawami. Ani przez chwilę nie chciała się poddać, ale poznać prawdę, zwłaszcza, że ta sprawa ciążyła jej na sercu.

Weronika Mathia pokazuje ludzkie odruchy w bezwzględnej historii, która trzyma w napięciu. Cała fabuła jest przemyślana i poprowadzona w taki sposób, aby początkowo zatrzeć ślady, a później naprowadzać czytelnika na właściwy tor. Jednak sama końcówka zaskakuje i okazuje się, że nawet te właściwe tropy były mylne albo nie do końca rozgryzione. Cóż za zaskoczenie! Kolejna książka autorki, która wciąga w swój niepokojący klimat. Polecam!

[REKLAMA CZWARTA STRONA KRYMINAŁU]

„- Nie czuje bólu?
- Czuje… Tylko uważa, że on nic nie znaczy. Jest naiwna i myśli, że świat to bajka,, w której ma do odegrania rolę”.

Intrygująca. Gęsta. Trzymająca w napięciu do ostatniej sekundy. Taki właśnie jest „Szept”, który jest drugą książką autorki, jaką miałam okazję przeczytać. Jej debiut mnie zachwycił, ale dopiero ten tytuł pokazał mi prawdziwe walory jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„- Wiem, że uwielbiasz książki, Cass, ale magiczna książka, która potrafi przenieść cię na drugą półkulę?
- Księga drzwi – powiedziała Cassie, rozkoszując się brzmieniem tych słów”.

Życiem rządzą przypadki, prawda? Gdy Cassie wchodzi w posiadanie Księgi Drzwi odkrywa magię, tajemnice i niepowtarzalną szansę na podróże.

Księga Drzwi ma swoje wspaniałe właściwości i jest pożądana praktycznie przez wszystkich, którzy wiedzą o jej istnieniu. To podróż a jednocześnie ucieczka i pogoń za wartościowym przedmiotem.

Nie od razu urzekł mnie klimat tej książki. Miałam chwilę zawahania, która sprawiła, że nie mogłam wgryźć się w jej fabułę, ale im dalej czytałam tym lepiej rozumiałam, co kieruje bohaterami, jaka historia związana jest z książkami i dlaczego jest tak wartościowa.

Urzekające w tym wszystkim jest poświęcenie dla przyjaźni i miłości. Wszystko, co niebezpieczne niesie za sobą olbrzymie konsekwencje, które muszą ponieść bohaterowie. A nowo poznani ludzie, nie zawsze okazują się dobrzy. A ich zamiary czyste.

„Księga drzwi” to magiczna opowieść o obraniu własnej ścieżki w życiu, chwilowym przerażeniu i pełnym przygód przetrwaniu. To historia, która przenosi do różnych klimatycznych miejsc pociągając za sobą czytelnika! Piękne to było – polecam.

[REKLAMA WYDAWNICTWO UROBOROS]

„- Wiem, że uwielbiasz książki, Cass, ale magiczna książka, która potrafi przenieść cię na drugą półkulę?
- Księga drzwi – powiedziała Cassie, rozkoszując się brzmieniem tych słów”.

Życiem rządzą przypadki, prawda? Gdy Cassie wchodzi w posiadanie Księgi Drzwi odkrywa magię, tajemnice i niepowtarzalną szansę na podróże.

Księga Drzwi ma swoje wspaniałe właściwości i jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Przez chwilę stoimy tak serce w serce, oddech w oddech. Mogę niemal udawać, że to nie jest magiczny sen na jawie, który zniknie, gdy tylko to z nas, które przeniosło nas tu z rzeczywistości, do niej powróci”.

„Dom składanych obietnic” to mój wyczekany finałowy tom trylogii Królestwa Wron, którą pokochałam od samego początku. Wciągająca! Magiczna! Pochłaniająca! Ja jestem nią totalnie urzeczona.

Wciąż czuję przyspieszone bicie serca na samą myśl o bohaterach tej historii. Uwielbiam Fallon, kocham Lorcana, ale ich duet to bezgraniczna miłość i pełne napięcia dialogi, które wzbudzają mój zachwyt. I chociaż w początkowych rozdziałach znacznie mi ich brakowało, to późniejsze wydarzenia zrekompensowały mi tę rozłąkę. Jest pewien rodzaj intymności w rozmowach pomiędzy przeznaczonymi, gdzie tylko oni słyszą swoje myśli, pragnienia i bolączki. I to jest piękne w tym wszystkim i ja dosłownie czekam na te momenty!

Ten tom jest piękny i dynamiczny, a przepowiednia, którą znamy już od pierwszego tomu, w końcu ma się spełnić. Droga bohaterów do zakończenia jest wyboista i pełna sprzeczności, ale ich upór i walka wciąż się godne podziwu.
Fallon uzmysławia sobie miłość do swojego przeznaczonego w ujmujący sposób, sprawiając, że czytelnik rozpływa się pod napięciem i oczekiwaniem.

I chociaż może nie powinnam, to kocham uzależnienie, które czuję w związku z tą serią. Kocham Wrony, kocham zawiłość tej historii i to, że wydaje się, że znamy bohatera, a on jednak totalnie zaskakuje. W gruncie rzeczy nie wiesz, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem i ta nutka niepewności podąża za tobą aż do samego końca! Warto było czekać na takie zakończenie ♥

[REKLAMA WYDAWNICTWO NOWE STRONY]

„Przez chwilę stoimy tak serce w serce, oddech w oddech. Mogę niemal udawać, że to nie jest magiczny sen na jawie, który zniknie, gdy tylko to z nas, które przeniosło nas tu z rzeczywistości, do niej powróci”.

„Dom składanych obietnic” to mój wyczekany finałowy tom trylogii Królestwa Wron, którą pokochałam od samego początku. Wciągająca! Magiczna! Pochłaniająca! Ja jestem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„- Nie masz pojęcia, jak długo czekałam, żeby to zrobić.
Zesztywniałam i przechyliłam głowę w bok.
- W sensie pocałować mnie? – Wbiłam wzrok we wgłębienie u nasady jego szyi, nie będąc w stanie popatrzeć mu w oczy. – Nigdy nawet na mnie nie spojrzałeś.
Zaśmiał się i pocałował mnie ponownie.
- Nigdy nie przestawałem patrzeć”.

„Zasady gry” to kolejna książka Jessy Wilder, która mnie zachwyciła. Ten romans sportowy połączony z namiętnością przyciągającą do siebie głównych bohaterów były niepowtarzalne.

Tytuł idealnie odzwierciedla to, co działo się w treści. Nie tylko niesie przesłanie, ale pokazuje, że ta dwójka miała własne bariery, których nie mogła przekroczyć. Przynajmniej, do czasu…

Dużo wydarzyło się w tej historii. Złego, dobrego, tragicznego i radosnego. Mam wrażenie, ze autorka idealnie wyważyła całe dobro i zło w życiu bohaterów, aby przedstawić ich historię w sposób, który pochłonie czytelnika. Książki wręcz nie dało się odłożyć, a każde wydarzenie wywoływało masę emocji.

Lucas ceni przyjaźń bardziej niż wszystko inne i właśnie dlatego trzyma się z dala od siostry swojego najlepszego kumpla. Ale w końcu pożądanie wybucha. Bo w końcu, ile można tłumić własne emocje? Piper była w tym wszystkim cudowna, lekko buntownicza i prawdziwa.

[REKLAMA BEZWSTYDNA]

Uwielbiam! Tak po prostu. I poproszę więcej takich uroczych i pełnych emocji historii od Jessy Wilder! ♥

„- Nie masz pojęcia, jak długo czekałam, żeby to zrobić.
Zesztywniałam i przechyliłam głowę w bok.
- W sensie pocałować mnie? – Wbiłam wzrok we wgłębienie u nasady jego szyi, nie będąc w stanie popatrzeć mu w oczy. – Nigdy nawet na mnie nie spojrzałeś.
Zaśmiał się i pocałował mnie ponownie.
- Nigdy nie przestawałem patrzeć”.

„Zasady gry” to kolejna książka Jessy Wilder,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„– Nie ma nic, co mogłabyś zrobić, żebym był na ciebie zły.
– Brzmi jak wyzwanie – mruczę”.

Ach! Gdybym mogła połknęłabym książkę na raz, ale czas mi na to nie pozwolił. Jednak ilekroć wracałam do lektury, czułam ciepło rozlewające się po serduszku. Rosa Lucas chwyta swoją lekkością pióra i bohaterami, którzy oddają swoje serce bezgranicznie miłości.

Nie ukrywam, że czekałam na tę część najbardziej ze wszystkich. Lubię tajemniczych gości, a Jack od samego początku się taki wydawał. Jego bohater jednak krył więcej niż myślałam. Jego zachowanie budziło mój zachwyt. Pragnął, aby Bonnie mu zaufała. Pragnął pokazać jej, że ma jego zaufanie. Pragnął pokazać, że jest dla niego ważna.

Bonnie, która sparzyła się już w związku ponosi sromotne porażki. Jej natura nie pozwala w pełni zaufać Jackowi. Jednak ich potyczki są pełne pasji, namiętności i dobrego, acz ciętego humoru! Kocham ich duet i to w jaki sposób okazują sobie uczucia. Piękno ich relacji kryło się na różnych płaszczyznach – od małych gestów po spektakularne wyznania.

Ta dwójka ma na swoim koncie trudną przeszłość, która w dalszym ciągu wpływa na ich teraźniejsze życie. Ich domknięcie wiąże się bólem, cierpieniem i przede wszystkim zmiany priorytetów. Gwarantuję jednak, że ta historia Was pochłonie, zaskoczy i da olbrzymią radość. Polecam!

[REKLAMA WYDAWNICTWO NIEZWYKŁE]

„– Nie ma nic, co mogłabyś zrobić, żebym był na ciebie zły.
– Brzmi jak wyzwanie – mruczę”.

Ach! Gdybym mogła połknęłabym książkę na raz, ale czas mi na to nie pozwolił. Jednak ilekroć wracałam do lektury, czułam ciepło rozlewające się po serduszku. Rosa Lucas chwyta swoją lekkością pióra i bohaterami, którzy oddają swoje serce bezgranicznie miłości.

Nie ukrywam, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Wiem lepiej niż większość, że nic, co warto mieć, nie jest ci dane, więc wezmę to, czego chcę. Stanę się złodziejem tej historii. Pionki są już na swoich pozycjach, czekają tylko na zagranie i ja się tym zajmę. Potem pozostanie już tylko zdobyć króla i królową”.

„Złodziej mojego serca” to dla mnie książka, która jest istnym chaosem. Nie tylko wprowadziła u mnie zastój czytelniczy i pewnego rodzaju dyskomfort, ale również milion razy musiałam zastanawiać się „o czym ja właściwie czytam”.

Długo zbierałam się do napisania opinii o książce, bo w sumie, poza ładnym (WRĘCZ PRZEPIĘKNYM!) wydaniem, nie mam o niej nic dobrego do powiedzenia.

Cały konspekt fabuły nie miał dla mnie najmniejszego sensu. Wydawało się, jakbym czytała zlepek fragmentów, które zupełnie na siebie nie oddziałują i do niczego nie prowadzą bohaterów.

Jest coś takiego, co przyciąga bohaterów do siebie. Ja tego nie czułam. Ani ich przeciwieństw, ani pociągu fizycznego, ani ich uczucia.

To, co zakazane powinno budzić we mnie uczucia lekkiej adrenaliny, zaangażowania i poczucia pożądania, ale nic takiego się nie działo.

Rocklin i Bastian mają tak naprawdę sporo za uszami. I chociaż otaczające ich środowisko było zupełnie różne oni znaleźli drogę do siebie.

Szkoda mi tej książki, bo pod tak pięknym wydaniem, spodziewałam się historii, która mnie chwyci za serce. Dostałam za to, coś zupełnie bezbarwnego…

[REKLAMA WYDAWNICTWO LUNA]

„Wiem lepiej niż większość, że nic, co warto mieć, nie jest ci dane, więc wezmę to, czego chcę. Stanę się złodziejem tej historii. Pionki są już na swoich pozycjach, czekają tylko na zagranie i ja się tym zajmę. Potem pozostanie już tylko zdobyć króla i królową”.

„Złodziej mojego serca” to dla mnie książka, która jest istnym chaosem. Nie tylko wprowadziła u mnie zastój...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Chciałem jej pomóc. Przypomniałem sobie jej cichy płacz w konfesjonale i aż ścisnęło mnie w klatce piersiowej.
Pomogę jej, choćby mnie to miało zabić”.

„Priest” to powieść kontrowersyjna, pełna tematów tabu i zakazanego uczucia. I cieszę się, że przeczytałam ją zanim wybuchła wokół niej cała ta nagonka. Dla mnie historia okazała się strzałem w dziesiątkę i do tej pory zachwycam się całym jej wykreowaniem.

W tej historii jest dużo mocnych stron. Przede wszystkim otwartość bohaterów – na ich bolączki, lęki i cierpienia. W poszukiwaniu własnej drogi są w stanie do wszystkiego, a gdy do gry dochodzą emocje, stawka robi się coraz poważniejsza.

Rozterki Tylera są pełne nieoczywistości i roztargnienia. Jako ceniony ksiądz pragnie stłumić w sobie otaczające go żądze. A ulatniające się pragnienie to coś, czego nie doświadczył nigdy.

Ale nie z nią. Z Poppy wszystko jest inaczej.

Kontrowersja goni kontrowersję, a ja uwikłana w fabularną sieć z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów. Oprócz oczywistych pokus do głosu dochodzi także kwestia rozsądku. Każda rozterka zostaje przez bohaterów rozpracowana. Ich moralność podważają nawet oni sami. A spicy sceny są tak bardzo hot, że aż palą.

Jestem zakochana w tej historii. Autorka pokazuje słabość i siłę człowieka, jego grzechy i oddziaływanie na pokusę, ale także zagłębia się w psychologiczne aspekty ich decyzji. To wszystko budzi olbrzymie emocje, ale książka jest tylko książką, a ją czytało mi się lekkością i wypiekami na twarzy.

Dajcie się uwieść tej historii pełnej sprzecznych emocji, zakazanych uczuć i pokus… olbrzymich pokus! ♥

[REKLAMA WYDAWNICTWO PAPIEROWE SERCA]

„Chciałem jej pomóc. Przypomniałem sobie jej cichy płacz w konfesjonale i aż ścisnęło mnie w klatce piersiowej.
Pomogę jej, choćby mnie to miało zabić”.

„Priest” to powieść kontrowersyjna, pełna tematów tabu i zakazanego uczucia. I cieszę się, że przeczytałam ją zanim wybuchła wokół niej cała ta nagonka. Dla mnie historia okazała się strzałem w dziesiątkę i do tej pory...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Taylor Swift. Podróż przez wszystkie ery Marcos Bueno, Laia López
Ocena 8,3
Taylor Swift. ... Marcos Bueno, Laia ...

Na półkach:

„Pierwsze zawody miłosne ranią duszę. Miłość jest skomplikowanym labiryntem, w którym łatwo się zgubić, ale wcześniej czy później zapomina się o pierwszych fałszywych krokach”.

„Jeżeli dobrze się nad tym zastanowić, muzyka to jedna z niewielu towarzyszek, które do siebie dopuszczamy, kiedy chcemy być sami, i słucha nam jej się łatwiej niż rad na siłę udzielanych przez innych”.

„Nocą stajemy się bardzie bezbronni. Kiedy znika słońce i zapada cisze, nasze myśli rozjaśniają mrok niczym maleńkie świetliki”.

Każda era Taylor Swift niesie dla fana nowe przesłanie. Ta podróż, którą możemy doświadczyć w „Taylor Swift. Podróż przez wszystkie ery” jest jak powiew delikatnego wiatru, który niesie spokój i daje chwile wytchnienia. Perspektywa uwzględniona w książce jest wielkim naciskiem w stronę fana do artystki, którą kocha, a który jeszcze bardziej pragnie otworzyć na nią swoje serce.

Każda era jest opisana w sposób, w którym sama sobie niesie przesłanie. Taylor Swift w swoje piosenki wkłada całe serce i przenosi nas w głąb siebie, pokazując czego się lęka, co kocha, co daje jej szczęście i łamie serce.

Taylor Swift to artystka, która obecnie na rynku muzycznym wiedzie prym i to też zostaje opisane. A sama książka ukazuje ją od samego początku aż do ery MIDNIGHTS. Pamiętacie jeszcze dziewczynę w białej sukience, która stanęła na scenie z gitarą i była postrzegana jako grzeczna dziewczynka w stylu country? Macie jej obecny obraz w głowie? „Bo Taylor wciąż pozostała Taylor. A jednocześnie się zmieniła”. I to zdanie idealnie oddaje sens jej kariery.

Jest pewna nostalgia, którą daje ta książka, bo chociaż ja osobiście od początku fanką Taylor nie byłam, teraz znajduję się w gronie osób, do której trafia każdy jej przekaz. Jest jedną z niewielu artystek, która kładzie tak wielki nacisk na kontakt z fanem. Jej easter eggs przejdą do historii, a każda wersja płyty daje niezwykła wyjątkowość.

Taylor Swift na przestrzeni lat przeszła wiele trudności, zniknęła z social mediach i powróciła ze zdwojoną siłą. Ta książka opowiada o jej wzlotach i upadkach. O najmroczniejszej erze w jej życiu i tej najbardziej optymistycznej, ale przede wszystkim życiowej, bo chociaż jej piosenki na rynku są już dobrych kilkanaście lat, wciąż cieszą się popularnością dzięki swojej uniwersalności. Piękne wydanie, połączone z fajnymi ciekawostkami daje czytelnikowi niezłą frajdę!

[REKLAMA WYDAWNICTWO ZNAK]

„Pierwsze zawody miłosne ranią duszę. Miłość jest skomplikowanym labiryntem, w którym łatwo się zgubić, ale wcześniej czy później zapomina się o pierwszych fałszywych krokach”.

„Jeżeli dobrze się nad tym zastanowić, muzyka to jedna z niewielu towarzyszek, które do siebie dopuszczamy, kiedy chcemy być sami, i słucha nam jej się łatwiej niż rad na siłę udzielanych przez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Po raz pierwszy przywołuje naszą wspólną przeszłość, a ja nie wiem, co na to odpowiedzieć.
- Bez ciebie nic nie było takie samo – dodaje”

Historii o takiej lekkości potrzebowałam. Może i nie ma w niej niczego odkrywczego, ale przyjemne pióro autorki sprawia, że każdy rozdział czyta się z płynnością.

Nie jest to historia idealna. Największy zarzut mam natomiast do rozłożenia wydarzeń w czasie i ich przeskoków. Jedne momenty były rozpisane, inne totalnie zmiecione pod dywan. A szkoda, bo właśnie one wydawały się dla fabuły istotne.

Harlow i Travis to bohaterowie, którzy mimo wielkiego uczucia, jakim się darzą nie potrafią ze sobą poważnie rozmawiać, bo gdy w grę wchodzi podejmowanie decyzji nie konsultują się ze sobą. Inne aspekty ich relacji były wprost cudowne. Błahe tematy? I love it. Napięcie? Wow. Bezpieczeństwo? Odhaczone!

„Mine to have” to romans pełen uroku, w którym na pierwszy plan wysuwa się motyw drugiej szansy. To historia, w której bohaterowie odnajdują się na nowo. A ich najbardziej urokliwym momentem była obietnica, że będą przy sobie w najważniejszym dniu swojego życia. I to było piękne!

REKLAMA WYDAWNICTWO PAPIEROWE SERCA]

„Po raz pierwszy przywołuje naszą wspólną przeszłość, a ja nie wiem, co na to odpowiedzieć.
- Bez ciebie nic nie było takie samo – dodaje”

Historii o takiej lekkości potrzebowałam. Może i nie ma w niej niczego odkrywczego, ale przyjemne pióro autorki sprawia, że każdy rozdział czyta się z płynnością.

Nie jest to historia idealna. Największy zarzut mam natomiast do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nienawidzę się nim interesować. Od początku z tym walczę. Ale jestem sobą i muszę wiedzieć różne rzeczy, więc otwieram usta, żeby zadać więcej pytań”.

Po moim serduszku spływa ciepło, gdy tylko pomyślę sobie o tej książce. „Podróż z tobą” to powieść, która zostaje z czytelnikiem jeszcze na długo po jej skończeniu. Motyw od wrogów do kochanków, połączony z humorem i ciętymi ripostami bohaterów to coś C-U-D-O-W-N-E-G-O!

Wiecie, co jest fajne? Na początku wszystko tworzy przypadek. Przypadek wybił TikToka Noelle. Przypadek doprowadził ją do jej licealnego wroga. Ale później? Bohaterowie biorą sprawy w swoje ręce. I sprawiają, że ich podróż znaczy dla nich wszystko.

Z wielkim zaangażowaniem śledziłam, nie tylko rozwijające się uczucie między Noelle i Theo, ale też pierwszą miłość ich dziadków. Jedno jest pewne, mimo wszelkich przeciwieństw między bohaterami, ich uczucia względem dziadków były najpiękniejsze na świecie.

Kiedy Noelle to gaduła, Theo skrywa się i przetwarza własne emocje w samotności, aby móc się nimi podzielić, gdy już będzie gotowy. Ta różnica charakterów sprawiała, że oboje musieli nauczyć się swoich reakcji obronnych i być elastycznym na ważne momenty.

Powrót do przeszłości w postaci listów wprowadził prawdziwy urok do całej historii. Z oczekiwaniem wypatrywałam momentów, gdzie tylko będę się mogła przenieść w czasie i dać się porwać tym emocjom.

Kocham tę książkę! Ten humor i zabawne wstawki, ale przede wszystkim dialogi bohaterów, którzy mimo ciętych ripost okazywali sobie tak piękne i urocze emocje! Polecam ♥

[REKLAMA WYDAWNICTWO HYPE]

„Nienawidzę się nim interesować. Od początku z tym walczę. Ale jestem sobą i muszę wiedzieć różne rzeczy, więc otwieram usta, żeby zadać więcej pytań”.

Po moim serduszku spływa ciepło, gdy tylko pomyślę sobie o tej książce. „Podróż z tobą” to powieść, która zostaje z czytelnikiem jeszcze na długo po jej skończeniu. Motyw od wrogów do kochanków, połączony z humorem i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„- Tak, ogarniam temat – zapewnił mnie. – Nie martw się.
To mi nie dawaj powodów do martwienia się, pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos”.

Kolejna książka K. L Walther, która zachwyca! „Spotkajmy się o północy” to wylęgarnia easter eggów i tym samym wspaniała czytelnicza podróż!

Poza tym, że akcja toczy się w tak krótkim czasie, jest też bardzo dynamiczna. Ani na chwilę nie zwalnia tempa, a czytelnik razem z bohaterami bierze udział w zabawie i skrywaniu wskazówek.

W jakiś sposób, podświadomie czułam, jaki sens może mieć nie tylko gra, ale i cały układ, któremu dowodził Błazen. Tegoroczny żart miał okazać się pełen skomplikowanych trudności. Bohaterowie podejmują ryzyko, które łączy się z zabawą i pewnymi uczuciami. To jak podróż w przeszłość, tworząc własną przyszłość.

Lily jest pewna obaw. Jej niezdecydowanie szybko rozwiewa spontaniczność i chęć przeżycia czegoś niezwykłego. Dla niej samej stawka jest olbrzymia – nie tylko, jako córki nauczycielki, ale też przez ożywienie dawnych uczuć. Czy ta gra będzie dla niej warta poświęcenia?

Wielkim atutem tej powieści są ciągłe nawiązania do twórczości Taylor Swift. Jako, że kocham artystkę z olbrzymim zaangażowaniem szukałam tych wskazówek.

„Spotkajmy się o północy” to pełna ciepłych emocji powieść, której głównym wątkiem jest motyw drugiej szansy. Zakochacie się w nim i w bohaterach! A czytając, będziecie po prostu szczęśliwi ♥Bo przecież… „nie ma ciała, nie ma zbrodni”, prawda? :D

[REKLAMA MOONDRIVE]

„- Tak, ogarniam temat – zapewnił mnie. – Nie martw się.
To mi nie dawaj powodów do martwienia się, pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos”.

Kolejna książka K. L Walther, która zachwyca! „Spotkajmy się o północy” to wylęgarnia easter eggów i tym samym wspaniała czytelnicza podróż!

Poza tym, że akcja toczy się w tak krótkim czasie, jest też bardzo dynamiczna. Ani na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to