Marta Mazuś (ur. w 1987 r.) – reporterka, na stałe związana z tygodnikiem „Polityka“, współautorka książki “Wyspa Montresor” o powojennej emigracji arystokracji polskiej we Francji. Opisywała rzeczywistość uchodźców żyjących w wielu europejskich krajach, w tym w Bośni, Francji i Wielkiej Brytanii. Z urodzenia warszawianka, z wykształcenia socjolog.
Czy można autorce odmówić empatii? Nie. Czy każdemu z nas można odmówić samotności? Choć to nie do końca oczywiste - również nie.
Prosty, swobodny i pozbawiony oceny bohaterów język przedstawianych historii sprzyja czytaniu. Mimo, że momentami narracja przypomina sobą coś z baśni. Doskonałe studium samotności, która drzemie w każdym człowieku i której nie zagłuszy się licznymi znajomościami utrzymywanymi na portalach społecznościowych czy wyszukiwaniem sobie coraz to nowego zajęcia. Autorka pochyla się nad losem tych, których system i my sami staramy się poniekąd z istnienia wykluczyć. Jest bowiem bezdomny, matka syna-zabójcy, żona męża, z których każde przesiaduje całe dnie w swoim pokoju. Dziewczyna zmagająca się z fobią społeczną, ogrodnik leczący swoje smutki roślinami. A dla nich wszystkich wspólny mianownik: samotność.
Dobra, wciągająca pozycja.
Trzynaście reportaży poruszających problem imigrantów i rasizmu. Ładnie wydane i czyta się szybko, choć same teksty poziomem nierówne.
Dla jednych imigrantów Polska to raj, dla innych przystanek między krajem rodzinnym a zachodem Europy, dla jeszcze innych - obiekt szczerej nienawiści. Mazuś bardzo ciekawie zestawiła bohaterów swej książki. Cieniuje różne nastroje, punkty widzenia; ten świat nie jest czarno-biały, autorka mocno skupia się na jednostce i jej mikroświecie. Mamy też przegląd różnych narodowości migrujących do Polski: Ukraińcy, Turcy, Czeczeni, Gruzini, Albańczycy, Chińczycy, Wietnamczycy, Cyganie, Dagestańczycy, Kazachowie, Inguszowie, Abchazowie, Zambijczycy i Algierczycy. Każda historia jest inna, lecz łączy je problem z byciem obcokrajowcem w Polsce.
Rozdział "(Nie)oczekiwane skutki malejącego przyrostu naturalnego" zdecydowanie najsłabszy. Nie wiem, czy wklejenie kilkunastu stron komentarzy na forum miało być pójściem na łatwiznę, czy zabiegiem stylistycznym. To do mnie jakoś nie trafiło. Ale cała reszta godna (jednorazowej) lektury.