Roman Pisarski (ur. 23 marca 1912 w Stanisławowie, zm. 10 lipca 1969 w Warszawie). Studiował filologię polską na UJ. Był nauczycielem w liceach ogólnokształcących w Gliwicach, Wrześni, Zabrzu i Poznaniu. Od 1952 zajął się wyłącznie twórczością dla dzieci i młodzieży. Debiutował w 1939 wierszem Granica opublikowanym w „Kurierze Literacko-Naukowym". Autor wierszowanych opowiadań, audycji radiowych, tekstów piosenek dziecięcych.
Twórczość: Dlaczego? Domy, zamki, pałace (1963; opowiadania wierszem) Gliniane kogutki (1962; opowiadania wierszem) Jak się mieszka tu i tam (1963; opowiadania wierszem) Kolorowa gramatyka (1962) O psie, który jeździł koleją (1967; opowiadanie, lektura do szkoły podstawowej za PRL-u) Petros pelikan (1971) Podróże małe i duże (1958; opowiadania wierszem) Rzekła rzepa rzepakowi (1958) Straż nad Odrą Wakacje w ZOO (1966)
Przyznam szczerze, że nie pamiętam bym czytała tę książkę w podstawówce... Oczywiście, słyszałam wcześniej o niej i dlatego, zaintrygowana historią, zapragnęłam mieć ją we własnej domowej biblioteczce i dlatego też ją kupiłam. Jest to nieskomplikowana historia, napisana prostym językiem, dostosowanym poziomem do dzieci. Sama książka zawiera sporo kolorowych ilustracji urozmaicających treść. Głównym bohaterem jest pies Lampo, który, jak tytuł sugeruje, jeździ koleją. Sam. To jest silniejsze od niego. Niewytłumaczony instynkt.
Jestem ciekawa dyskusji nauczyciela z dziećmi na temat tej lektury, bo współcześnie możemy powiedzieć, że zakończenie jest pod pewnym względem mocno kontrowersyjne.
Dodam jeszcze na koniec, że również i my, Polacy, mieliśmy swojego psa jeżdżącego koleją. Zwał się Misiek i pochodził z mojej rodzinnej miejscowości - Wołomina. I tak jak psu Lampo, postawiono mu niedawno pomnik przy stacji kolejowej.
Książka Romana Pisarskiego pod tytułem O psie który jeździł koleją, jest to książka która, bardzo mi się spodobała ponieważ opowiada o historii prawie takiej samej jak mojego psa lecz, mój pies oczywiście nie jeździł koleją a, był psem zabranym z ulicy którego, urokiem zainteresowała się moja mama.
Nawet jeśli ktoś nie jest fanem tego typu książek to i tak na pewno się wciągnie!
I dodam jeszcze od siebie że nie warto kupować psów z hodowli (oczywiście nie ma nic w złego psach z hodowli)
lecz, można zaadoptować tak samo kochającego i wiernego psa.
A wracając do książki to jest jedna z ładniejszych krótko napisanych lektur dziecięcych.
Mam nadzieję że kogoś zainteresuję moim wpisem.
POLECAM!
:)