rozwiń zwiń

„Życie mimo wszystko”: nie bójmy się rozmawiać

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
12.09.2022

„W wyniku samobójstw ginie na świecie więcej osób niż w wyniku wojen i ataków terrorystycznych razem wziętych. (…) Mówi się, że oficjalne statystyki pokazują w skali całego świata prawie milion śmierci samobójczych rocznie. Czyli co czterdzieści sekund ktoś na świecie odbiera sobie życie”. A co istotne, większa część prób samobójczych nie zostaje nigdy zgłoszona. Chyba niewiele osób zdaje sobie sprawę ze skali problemu – bo to u nas wciąż temat tabu. Są jednak ludzie, którzy nie boją się go łamać. Halszka Witkowska w swojej książce „Życie mimo wszystko. Rozmowy o samobójstwie” mówi o rzeczach, o których wolimy na co dzień nie myśleć.

„Życie mimo wszystko”: nie bójmy się rozmawiać Materiały wydawnictwa

[Opis wydawcy] Każdy z nas słyszał o kimś, kto odebrał sobie życie. Ale czy każdy z nas rozumie, dlaczego?

Czy zastanawiałeś się, o czym myśli samobójca na chwilę przed targnięciem się na swoje życie? A może sam stanąłeś kiedyś na krawędzi i wiesz to z doświadczenia? Nieważne, czy podpiszesz się pod pierwszym, czy pod drugim zdaniem - w obu przypadkach ta książka jest dla Ciebie.

Halszka Witkowska, wybitna polska specjalistka w dziedzinie suicydologii, wykorzystując swoją wiedzę i doświadczenie oraz garść statystyk, wyjaśnia, co kryje się za słowem "samobójstwo". W "Życiu mimo wszystko" odpowiada na wiele pytań dotyczących tego niezwykle trudnego, od lat uznawanego za społeczne tabu tematu. Z jej opowieści dowiesz się…

• …czy to prawda, że co roku więcej Polaków traci życie w wyniku samobójstwa niż w wypadkach drogowych,
• …co zawierają listy pożegnalne samobójców,
• …dlaczego jedną z największych grup ryzyka są weterynarze,
• …jaki wpływ na samobójstwa dzieci i młodzieży mają internetowi influencerzy,
oraz
• …co sprawia, że człowiek przestaje chcieć istnieć?

Sonia Miniewicz: W książce pada pytanie: „Dlaczego ludzie tak późno zdają sobie sprawę, że mogą na przykład iść na terapię?”. Ale czy problem nie leży też gdzie indziej? Terapia powoli przestaje być już czymś wstydliwym, coraz częściej znani ludzie głośno mówią, że korzystają z usług psychologa. Tylko że wiele osób, nawet jeśli chciałoby zasięgnąć pomocy specjalisty, nie ma takiej możliwości – prywatna terapia jest kosztowna, a na tę finansowaną przez NFZ czeka się długo.

Halszka Witkowska: Oczywiście, ale należy pamiętać także o tym, że często patrzymy na wiele spraw z perspektywy dużych miast i tego, co dzieje się w mediach. A prawda jest taka, że do największej liczby samobójstw dochodzi na wsiach i w małych miasteczkach. Tam jednak cały czas kwestie dbania o zdrowie psychiczne nie są takie oczywiste. W swojej książce zwracam uwagę na to, że wiele jest przyczyn, które utrudniają sięgnięcie po profesjonalną pomoc. Dlatego tak ważne jest, abyśmy udzielali pierwszej pomocy emocjonalnej, której poświęcam cały rozdział. Pierwsza pomoc emocjonalna, tak jak pierwsza pomoc przedmedyczna, może uratować czyjeś życie. Chodzi o ten moment, kiedy człowiek w kryzysie jest zupełnie sam. Wtedy często może nie tylko nie mieć możliwości praktycznych, aby dotrzeć do specjalisty, ale także po prostu nie mieć na to siły czy odwagi. W tym momencie potrzebne jest wsparcie otoczenia. Wysłuchanie, poświęcenie uwagi i empatia. Pomoc w tym trudnym czasie jest nieoceniona.

Cztery na pięć samobójstw w Polsce popełniają mężczyźni, ale więcej prób, będących ostatnim krzykiem rozpaczy, podejmują kobiety. Zaznaczasz, że warto spojrzeć na ten problem z perspektywy społeczno-kulturowej: kobiety uważa się za bardziej emocjonalne, pozwala im się okazywać uczucia, ale też tym samym nie zwraca się uwagi na ich łzy, bo są „histeryczkami”. To sprawia, że czują się ignorowane i niesłuchane. Z drugiej strony Liz Plank w książce „Samiec alfa musi odejść” udowadnia, że mężczyznom wręcz zabrania się wyrażania własnych uczuć, są wychowywani w duchu toksycznej męskości i uczeni, że jeśli pokażą, że są smutni, wrażliwi, że też cierpią – społeczeństwo ich nie zaakceptuje, odrzuci, wykpi. Wynika z tego, że obie płcie tkwią w pułapce, choć każda w innej.

Tak. Kwestii samobójstw wśród mężczyzn poświęcam cały rozdział pod tytułem „Męska sprawa”. Podaję tam kilka przyczyn, które wpływają na to, że statystyki wyglądają tak, a nie inaczej. Między innymi to, że mężczyźni wstydzą się prosić o pomoc, często myślą, że jest to oznaka słabości. Tak samo jak okazywanie emocji. To cały czas bardzo szkodliwy stereotyp, że mężczyzna nie może płakać, okazywać emocji czy prosić o wsparcie. Jeśli zaś chodzi o próby samobójcze wśród kobiet, to warto zwrócić uwagę na wyniki raportu dotyczącego zachowań samobójczych wśród młodzieży za lata 2012–2021, opracowanego w ramach projektu „Życie warte jest rozmowy” – opublikowanego na stronie: www.zwjr.pl. Z tego raportu wynika, że w 2021 roku liczba prób samobójczych wśród dziewcząt wzrosła o sto procent. Kilka czynników ma na to wpływ, między innymi właśnie podejście do łez i emocji okazywanych przez nastolatki. Często traktuje się takie zachowanie jako bunt młodzieńczy i rodzice nie zadają sobie pytania, czy nie stoi za tym coś więcej.

Osoby, które odbierają sobie życie często wstydzą się samych siebie, wstydzą się także tego, że chcą popełnić samobójstwo. Wstydzą się swojego życia, porażek, ale także wyborów i wszystkich momentów kiedy nie spełnili swoich lub cudzych oczekiwań. Bywają jednak przypadki, kiedy listy pożegnalne są agresywne. Ktoś pisze na przykład: „No teraz będziesz miała mieszkanie dla siebie. No, teraz będziesz szczęśliwa. W końcu sobie pójdziesz do tego innego”, pada wiele przekleństw i złych życzeń. Jest to przykład hamowanej agresji, o której wcześniej wspominaliśmy w kontekście stanu presuicydalnego. Śmierć ma być wtedy dodatkową karą dla bliskich. Ale to jest jednak zdecydowana mniejszość, bardzo rzadko samobójstwo jest nie celem, a środkiem prowadzącym do celu. Mówimy wtedy o instrumentalnych zachowaniach samobójczych. Wyobraźmy sobie, w jakim stanie psychicznym musi być taki człowiek, co musiał on przeżyć, że odwołuje się aż do tak drastycznych środków? Że ryzykuje własne życie, aby wymusić zmianę w rzeczywistości…

Halszka Witkowska, „Życie mimo wszystko”

Mówisz o trzech podstawowych rzeczach, dzięki którym można poznać, czy ktoś planuje samobójstwo – w dużym uproszczeniu: większość samobójców wspomina o tym żartem lub wprost; trudne przeżycia, jak rozwód czy utrata pracy; zmiana sposobu bycia – widoczne pogorszenie nastroju. W takich przypadkach wiadomo, że warto zainterweniować, zainteresować się, wysłuchać – choć nadal mamy z tym problem. Wydaje się jednak, że wiele osób potrafi doskonale się maskować. Kobiety tkwiące w toksycznych związkach, bite przez mężów, często robią dobrą minę do złej gry i udają, że ich małżeństwa są idealne. Maltretowane dzieci często milczą i ich gehenna trwa latami… Dopóki nie zdecydują się na ostateczny krok. Czy jest szansa, by pomóc takim osobom? Czy można jakoś zajrzeć pod ich maskę, są jakieś alarmujące znaki?

Niestety, żyjemy w czasach, kiedy rozmawiając ze sobą, często po prostu się nie słyszymy. Łatwo przychodzi nam komunikacja dotycząca rzeczy codziennych, pracy lub kontaktów ze znajomymi. Cały czas jednak trudno jest nam rozmawiać o rzeczach poważnych, ciężkich doświadczeniach czy traumach. A przecież każdy z nas nosi blizny, których na pierwszy rzut oka nie widać. Wielu z nas toczy wewnętrzną wojnę, często zupełnie niewidoczną dla otoczenia. Dlatego tak bardzo nie lubię tego powiedzenia: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”. To nie jest takie proste. Trudne doświadczenia zostawiają po sobie ślady. Jeśli o nich nie rozmawiamy, nie próbujemy ich przepracować, to mogą bardzo nam utrudnić codzienne funkcjonowanie. Dlatego tak ważna jest rozmowa, bycie uważnym na drugiego człowieka, ale także znalezienie czasu i odpowiedniej przestrzeni na takie rozmowy. Często zapominamy o tym, że człowiek będący w kryzysie nie ma siły, by poprosić o pomoc. To do nas należy pierwszy krok. Jeśli wiem, że moja koleżanka ma w życiu trudny moment, wiele problemów, do tego w rozmowie co jakiś czas wspomina, że ma tego wszystkiego dość i chyba nie da rady, po czym obserwuję, że coraz trudniej z nią nawiązać kontakt, odcina się ode mnie i od otoczenia, to jest to moment, aby naprawdę się tym zainteresować. Podstawa to zauważyć czyjeś cierpienie. Nie być obojętnym. Takie zwroty jak: „Widzę, że jest ci ciężko, że mierzysz się z czymś trudnym. Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić?” – są bardzo ważne.

Ludzie coraz częściej mówią o odebraniu sobie życia – rzucają lekko: „Mam dość”, „Mam ochotę się zabić”, „Nie chce mi się żyć”. Mówisz: „Każdy z nas może mieć w swoim życiu przelotne myśli samobójcze, to sytuacja normalna”. Ale czy tym samym nie bagatelizujemy samobójstwa? Może przez to zaczęliśmy ignorować prawdziwe krzyki o pomoc?

Czym innym jest kilka razy w życiu pomyśleć o tym, że ma się wszystkiego dość i że chciałoby się zniknąć czy umrzeć. Czym innym natomiast są nawracające myśli samobójcze. Moment, kiedy oprócz myśli, które zaczynają być intensywne, pojawiają się komunikaty, to już zupełnie inna sytuacja. To jest proces. Podstawowym stereotypem, który utrudnia pomoc osobom w kryzysie, jest stwierdzenie, „że ten, kto o tym mówi, to tego na pewno nie zrobi”. I to jest duży problem. Badania pokazują, że około osiemdziesięciu procent osób, zanim popełniło samobójstwo, wspominało o tym. Otoczenie bagatelizuje takie komunikaty albo przed nimi ucieka. Często po prostu ludzie nie wiedzą, jak się zachować. Dlatego reagują: „Daj spokój, nie przesadzaj” albo „Głupoty gadasz”. To jest bardzo przykre. Bo wtedy człowiek w kryzysie zostaje zupełnie sam. Niewysłuchany, zbagatelizowany, coraz bardziej odcina się od otoczenia.

Podkreślasz, jak ważna jest rozmowa; mówienie, że się kogoś kocha, rozmawianie o uczuciach, zapewnienie, że zawsze wysłucha się drugiej osoby. A jednocześnie zauważasz, że te słowa wydają się nam tak oczywiste, że często ich nie wypowiadamy. Równocześnie nie mamy oporów, by – na przykład w kłótni – powiedzieć coś złośliwego, okrutnego czy krytycznego, a z kolei te zdania zostaną z naszym rozmówcą (zwłaszcza jeśli jest młody) na długo. Jak zatem można naprawić tak wyrządzoną krzywdę? Bo cofnąć wypowiedzianych w gniewie słów się już nie da.

Cofnąć czasu może się nie da, ale powiedzieć „przepraszam” jest już jak najbardziej w naszej ludzkiej mocy. Przyznanie się do błędu jest ważną umiejętnością. Gdy opadną emocje, przyjdzie chwila refleksji, warto zastanowić się nad tym, czy nasze słowa nie sprawiły bólu drugiemu człowiekowi. Zdarza się, że zapominamy o tym, zwłaszcza w kontekście dzieci. Głupio nam nieraz przyznać się przed nimi, że popełniliśmy błąd. A przecież to takie ludzkie i umiejętność przyznania się do tego jest bardzo ważna. Dzieci powinny widzieć, że to potrafimy. Sam fakt, że się do tego przyznajemy, to już dobry przykład. Kolejnym jest umiejętność przeproszenia. Dziecko, gdy rodzic je przeprosi, czuje się szanowane, to dowód na to, że liczymy się z nim, że jego emocje są dla nas ważne. Jeśli chcemy, by nasze dziecko zachowywało się w określony sposób, to najpierw stańmy przed lustrem i zastanówmy się, czy sami spełniamy swoje kryteria.

Samobójca zazwyczaj bierze winę na siebie, winę za wszystko. Obwinia się i ma pretensje przede wszystkim do samego siebie. Osoby w kryzysie suicydalnym mają też kompletnie odmienione poczucie czasu. Każda minuta czy godzina nieznośnie się dla nich rozciąga. Dlatego pomagając osobie w kryzys, nie odkładajmy w czasie prób kontaktu. Dla takiej osoby najbliższy weekend może być odczuwalny jak dwa miesiące, a każda godzina przeżywana jak wieczność. Bo to jest weekend w samotności, weekend z myślami samobójczymi, kiedy ta osoba jest sam na sam z ogromnym bólem psychicznym. Profesor Hołyst mówił zawsze, że samobójcy nie chcą umrzeć – oni po prostu nie mogą żyć.

Halszka Witkowska, „Życie mimo wszystko”

Wyjątkowo wstrząsający był dla mnie rozdział „Pomóc trzeba nie tylko zwierzętom”, w którym opowiadasz, że grupę szczególnie zagrożoną kryzysem samobójczym stanowią lekarze weterynarii. Są przemęczeni fizycznie, ale też „zmęczeni empatią”, zderzenie wyobrażeń o tej pracy z rzeczywistością bywa bolesne, zmagają się oni ze stresem, depresją, uzależnieniami… No i mają dostęp do odpowiednich środków. Przedstawiciele jakich innych zawodów są jeszcze w grupie wysokiego ryzyka?

W tej grupie są między innymi na przykład stomatolodzy. Co często zaskakuje. Ta praca jest trudna, wymaga dużego skupienia, jest odpowiedzialna, ale także męcząca i często wykonywana w samotności. Dentysta nie porozmawia z pacjentem w trakcie swojej pracy. Do tego stomatolog kojarzy się z bólem. Natomiast na studiach często mówi się, że na stomatologię poszli ci, którzy nie dostali się na medycynę. To bardzo krzywdzące i często niezgodne z prawdą. Kolejnymi grupami ryzyka są dziennikarze czy osoby pracujące w służbach mundurowych. Stres, nieregularne godziny pracy, ale także towarzyszenie ludzkiemu cierpieniu to czynniki, które mogą wzmagać ryzyko zachowań samobójczych. Zwłaszcza jeśli osoby pracujące w tych zawodach mają problem z nadużywaniem alkoholu albo środków psychoaktywnych.

Jak pandemia wpłynęła na statystyki? Czy w tym trudnym okresie liczba samobójstw się zwiększyła? Czy obecna sytuacja na świecie – wojna w Ukrainie, katastrofy ekologiczne – ma również wpływ na ludzi i popycha ich do targnięcia się na własne życie?

Suicydologowie zwracają uwagę, że takie wydarzenia, jak wojna czy epidemia, nie podnoszą liczby samobójstw. To są momenty w życiu społecznym, które ożywiają wspólnotowość i zmieniają podejście do wartości, jaką jest życie. Uruchamia się silny instynkt przetrwania, a przy okazji wybicie z przytłaczającej codzienności. Jednak należy zwrócić uwagę, co następuje, gdy emocje związane z takimi wydarzeniami opadają, a ich konsekwencje zaczynają nas dotykać na co dzień.

Jesteś suicydologiem – czyli, w dużym skrócie, badasz przyczyny zachowań samobójczych. Zostałaś też sekretarzem Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego i koordynujesz platformę „Życie warte jest rozmowy”. Dlaczego zdecydowałaś się obrać taką ścieżkę kariery?

Wszystko zaczęło się już na studiach. Moje zainteresowania naukowe skupiły się na problematyce listów pożegnalnych. Temu tematowi poświęcona była moja praca doktorska, opublikowana zresztą w 2021 roku w formie książki pod tytułem „Samobójstwo w kulturze dzisiejszej. Listy samobójców jako gatunek wypowiedzi i fakt kulturowy”. W trakcie pracy nad tą książką wgłębiałam się coraz bardziej w problematykę związaną z suicydologią i zdałam sobie sprawę, w jak trudnym jesteśmy położeniu. Jak wiele osób potrzebuje pomocy i jak rzadko o tym temacie mówimy. Po kolei więc zaczęłam stawiać kolejne kroki, aby coś z tym problemem zrobić. Pierwsza kampania społeczna, spot, szkolenia, webinary pomocowe, studia z suicydologii, a w końcu serwis pomocowo-edukacyjny www.zwjr.pl. Mocno wierzę w to, że wielu tragediom można zapobiec, a w każdym z nas drzemie potencjał, dzięki któremu możemy pomóc drugiemu człowiekowi w potrzebie.

Pisanie tej książki było dla ciebie obciążające? Przeglądanie listów samobójców, statystyk, czytanie historii o ludziach, którzy odbierają sobie życie, to chyba prawdziwe wyzwanie dla psychiki?

Na problematykę związaną z samobójstwem staram się zawsze patrzeć z perspektywy życia. Stąd nazwa projektu, który prowadzę, czyli „Życie warte jest rozmowy”, oraz tytuł tej książki. Skupiam się na tym, jak wielu osobom można pomóc. To jest dla mnie najważniejsze i to dodaje mi sił. Listy osób, które odebrały sobie życie, to świadectwa cierpienia osób samotnych, a także często niewysłuchanych. Chciałabym, abyśmy usłyszeli ten głos. Głos osób cierpiących w samotności, pogrążonych w cierpieniu psychicznym i niewierzących w to, że może być lepiej. Dlatego także swoją książkę zadedykowałam „Tym, których nikt nie wysłuchał”. Chciałabym bardzo, aby czytelnik po lekturze tej książki nie tylko lepiej zrozumiał, czym jest samobójstwo, ale także uwrażliwił się na ten problem i dzięki temu mógł pomóc człowiekowi w potrzebie.

Chciałabym, abyśmy mówili o samobójstwie, skupiając się na życiu, a nie na śmierci. Decyzja o podjęciu próby samobójczej jest jak napełnianie się szklanki wodą: jedna porcja wody to problemy z dzieciństwa, na przykład doznanie przemocy rówieśniczej. Porcja druga to może być nieprzepracowana żałoba, trzecia – rozwód, problemy z pracą. Na koniec może zdarzyć się śmierć ukochanego zwierzęcia lub niezdany egzamin.

Halszka Witkowska, „Życie mimo wszystko”

O autorach

Halszka Witkowska - suicydolog, a także pomysłodawczyni i koordynatorka pierwszej w Polsce platformy edukacyjno-pomocowej dla osób w kryzysie samobójczym i ich bliskich "Życie Warte Jest Rozmowy". Za swoją misję uważa upowszechnianie wiedzy na temat zapobiegania samobójstwom, co czyni zarówno jako badaczka i wykładowczyni na Uniwersytecie Warszawskim, jak i aktywistka społeczna. Jest sekretarzem Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego i ekspertem Ministerstwa Zdrowia. Dotąd opublikowała między innymi dobrze przyjętą pracę naukową "Samobójstwo w kulturze dzisiejszej. Listy samobójców jako gatunek wypowiedzi i fakt kulturowy" (2021) oraz była jednym z redaktorów naukowych publikacji "Autodestrukcja. Sytuacje graniczne we współczesnej kulturze" (2020) i "Nikt nie chce umierać. Autodestrukcja w perspektywie kulturowej" (2022). Trenuje jeździectwo, uczestniczy w zawodach.

Szymon Falaciński - dziennikarz freelancer, od niedawna związany z "Newsweek Polska". Aktywny harcmistrz oraz pracownik planów teatralnych i filmowych. Wierzy w możliwość interdyscyplinarnej wymiany doświadczeń. Mieszka w Warszawie z psem Chałką, a wolne chwile stara się spędzać z dala od zgiełku miasta.

Książka „Życie mimo wszystko” jest dostępna w sprzedaży.
Artykuł sponsorowany


komentarze [6]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
saa-saa-  - awatar
saa-saa- 14.09.2022 09:12
Czytelnik

      Nie mam orientacji w sprawie samobójstw. Jednak
rozmowa z kimś kto zajmuje się samobójstwami zawodowo zaskoczyła mnie w
kontekście informacji, które w sobie noszę. Nie ma tu nic o samobójstwach osób
chorych na schizofrenię czy inne choroby psychiczne. Ale rozumiem, to może nie
jest to zakres zainteresowania. Po drugie, sprowadzanie pomocy ludziom poprzez
techniki...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
asymon  - awatar
asymon 14.09.2022 12:47
Bibliotekarz

Jako przykład, w pewnym amerykańskim mieście mieszkańcy i ich przedstawiciele zaniepokoili się informacja o ponadprzeciętnej liczbie samobójstw wśród lokalnej młodzieży. Postanowiono utworzyć profesjonalny telefon by ludzie mający myśli samobójcze mogli dzwonić i dostać pomoc. Informacje o telefonie rozpropagowano wywieszając odpowiednie informacje w szkołach. Skutek?...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
saa-saa-  - awatar
saa-saa- 14.09.2022 19:26
Czytelnik

Nie dziwię się twojej wątpliwości. Też byłem zdziwiony. Postaram się znaleźć choć będzie trudno. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
saa-saa-  - awatar
saa-saa- 14.09.2022 19:53
Czytelnik

Coś bardziej ogólnego. NIH znaczy Narodowy Instytut Zdrowia w USA Last year the NIH spent about $35 million on suicide prevention—the same amount as they did on eczema research. While the CDC’s latest report says that suicide rates have gone up by nearly 30 percent in the past 15 years, rates rise and fall over time. Today’s rate is nearly identical to the suicide rate in...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mylengrave  - awatar
Mylengrave 13.09.2022 14:06
Czytelniczka

Brzmi bardzo ciekawie, już dodane na półeczkę!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia  Miniewicz - awatar
Sonia 12.09.2022 13:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post