„W objęciach lasu“ – przeczytaj fragment książki Adivy Geffen

LubimyCzytać LubimyCzytać
31.01.2024

Gdy miejsce, które do tej pory przerażało, może uratować od zagłady... Historię Szurki i jej rodziny poznacie w powieści „W objęciach lasu” Adivy Geffen, której fragment prezentujemy poniżej. Zapraszamy do lektury!

„W objęciach lasu“ – przeczytaj fragment książki Adivy Geffen Materiały wydawnictwa

[Opis – Wydawnictwo Znak Horyzont] Urokliwa wieś na Lubelszczyźnie. Mała Szurka słyszy o lesie straszne opowieści. O potworach, które tam mieszkają. O dzieciach, które las zabiera i nigdy nie oddaje. Tata nie pozwala jej tam chodzić.

Rok 1939. Szurka i jej rodzina wiodą spokojne życie. Do września, który wszystko zmienia.

Rodzina trafia do getta, gdzie czeka ich tylko śmierć. Zaczynają się wywózki. Dokąd uciec? Okazuje się, że przerażający niegdyś las stał się domem dla ukrywających się Żydów. Dla Szurki i całej jej rodziny także.

W leśnej gęstwinie kryje się jednak strach, cierpienie i śmierć, a potwory noszą teraz niemieckie mundury. Czy rodzina Szurki zdoła ocaleć?

O autorce

Adiva Geffen urodziła się w Hajfie, a swoją zawodową karierę rozpoczęła jako nauczycielka w szkole specjalnej. Po odejściu ze szkolnictwa przez dziesięć lat pełniła funkcję rzeczniczki prasowej w Teatrze Narodowym Izraela – Habima. Geffen jest aurorką 25 książek, w tym podręczników, publikacji dla dzieci, książek sensacyjnych oraz obyczajowych, z historią w tle.

Przeczytaj fragment powieści „W objęciach lasu”

Gdy Izaak był jeszcze malutki, do domu Szydłowskich za- witała rodzina z pobliskiej wsi. Przynosiła złe wieści.

–    Niemcy zaczęli strzelać do Żydów na ulicach – powiedzieli. – Nazywają to „czystkami”. Rozumiecie coś z tego?
–    Przesadzacie.
–    Wczoraj zastrzelili mojego sąsiada – wyznał Samuel Perlmutter. – Ten wulkan zaraz wybuchnie.
–    Jak to możliwe? A prawo? A policja?
–    To oni są prawem, oni są policją. I wyciągnęli nas spod tego prawa. Podobno zastrzelili na ulicy dwadzieścia osób z jednej rodziny, a po wszystkim odeszli spokojnie, zanosili się śmiechem. Mówią, że to dopiero początek, że mają większe plany. Moi drodzy, ratujcie się!
–    Ale mamy tutaj przyjaciół…
–    Nikt już nie jest przyjacielem. Niemcy przekupili Polaków, którzy sprzedadzą Żyda za butelkę wódki. Nikomu nie można ufać.
Taiba spojrzała na Szurkę.
–    Ma rację. Lucjan przekazał Niemcom uporządkowaną listę Żydów mieszkających w okolicy. Jak sobie poradzimy z niemiecką armią?
–    Uciekajcie stąd. Wielu Żydów udało się do Rosji – przekonywał Samuel Perlmutter.
–    A kto powiedział, że tam będzie nam lepiej? – zapytał wujek Jakub Mendel.
–    Gorzej niż tu nie będzie.
–    Musimy działać natychmiast. A potem… któż to wie? My uciekamy i chcieliśmy wam zaproponować, żebyście wyjechali z nami. Bezczynność nie wchodzi w grę.

Szurka wyszła z Ireną na dwór. Nie chciała, aby dziewczynka słuchała przerażających słów,  które  padały w domu. Do matki i córki dołączyła Debora, młodsza siostra Szurki. Na ślicznej buzi dziewczyny malował się niewyobrażalny smutek. Niedawno poślubiła Szamaja Fiszele – mężczyznę, którego kochała – i wspólnie snuli plany o domu i rodzinie. Ale to marzenie wymykało im się coraz bardziej i bardziej.
 
Wieczorem, gdy dzieci zasnęły, rodzina rozprawiała o możliwych rozwiązaniach. Czekać? Uciec po zimie? Zostać? A może zawierzyć los Bogu?
Dyskusje ciągnęły się całymi dniami.
Każda decyzja pociągała za sobą tragiczne konsekwencje.

–    Powinniśmy zaczekać – uważał Jakub Mendel. – Przecież dotąd Niemcy nie tknęli nikogo w naszej okolicy. Wzięli, co chcieli, i tyle. Poza tym na wsi wszyscy jesteśmy równi. Kto potrafi odróżnić chłopa polskiego od żydowskiego?
–    Chcesz czekać, aż nas wymordują? To sugerujesz?
–    Wierzycie w te historie? Ludzie przesadzają.
–    Nikomu nie ufam – przyznała Taiba. – Życie stało się nieznośne. Serce mi pęka, gdy to mówię, ale myślę, że musimy wyjechać… im szybciej, tym lepiej. Podobno w Ostrowie zbierają się Żydzi z okolic. Może razem, w grupie, będziemy bezpieczni.
–    Mamo – przerwała jej Szurka. – W Ostrowie Lubelskim jeszcze przed wojną mieszkało tysiąc pięćset Żydów, jedna trzecia ludności. Teraz jest ich dwa razy więcej. Wiesz, co to znaczy?
–    To znaczy, że Niemcy zbierają Żydów w jednym miejscu. W jakim celu?
–    Zaryzykować i zostać tutaj?
–    Dobrowolnie zgłosić się do getta?
–    O co chodzi? Ostrów to nie Warszawa, tutaj jest otwarte getto.
–    Na razie… ale kto wie, co będzie potem.

Debora trzymała niedawno poślubionego męża za rękę, a po jej policzkach płynęły strumienie łez. Czy będą zmuszeni spędzić swój miesiąc miodowy w getcie?

–    Nie zamierzam się tam przenosić – wyszeptał jej mąż.
–    Co zrobimy?
–    Przyłączymy się do Jechiela Greenspana.
–    Kogo?
–    Jechiela z rodziny Greenspanów, handlarzy koni? – zapytał wujek Jakub Mendel. – Znam go, to wybitny młody człowiek.
–    Razem z innymi zbiegł z obozu pracy i zaszył się w Lasach Parczewskich.

Niepokój Szurki wzrósł. Uciekać do lasu i na bagna z dwójką małych dzieci?

–    Tam? W lesie? Masz na myśli… żyją tam?
–    Tak,  słyszałem o Żydach, którzy uciekają do lasu i dołączają do Jechiela. Też tam uciekniemy i właśnie tam będziemy świętować nasz miesiąc miodowy.
–    Ciii – uciszyła męża Debora i pokazała na Szurkę.
–    Nie – zaprotestował stanowczo Jakub Mendel. – Jesteśmy rodziną. Cokolwiek postanowimy, ma to być wspólna decyzja. Wspólna dla wszystkich.
–    Jestem za ucieczką na wschód. Porozmawiaj ze swoją matką, która myśli logicznie.
–    Róbcie to, co uważacie za słuszne – wyszeptała do siostry Szurka, kiedy pojęła zamiary swojego szwagra. – Izaak jest za słaby. Nie przetrwa tak wyczerpującej podróży.

Jakub Mendel spojrzał na córkę i pokiwał głową.

–    Musimy zaczekać. Może skonsultujemy się z Abrahamem. Będzie wiedział, co robić.

Debora popatrzyła na siostrę, która spokojnie tuliła synka.

–    Wyjedziemy, gdy tylko nasz mały Izaak nabierze sił – zadecydowała Taiba. – Powinniśmy rozpocząć przygotowania.
–    Niby jak? – krzyknęła zrozpaczona ciocia Alinka. – Zabrali nawet nasze konie!
–    Nie martw się, ja będę robił za konia. – Wujek Jakub Mendel, aby podnieść żonę na duchu, zaczął biegać po pokoju i rżeć.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

–    Tak długo, jak długo potrafimy się śmiać, nic nam nie będzie. – Jakubowi Mendlowi udzieliło się ogólne rozbawienie. – Przetrwamy. Twój przyjaciel Parys Luboskowitz obiecał nam pomóc. Gdy przyjedzie Abraham, omówimy kolejne kroki.
Podjęcie wspólnej decyzji obudziło nowe pokłady optymizmu, których desperacko potrzebowali. Poczekają, aż minie zima, a potem wyruszą w podróż.

Podczas najbliższego szabatu – dnia wypoczynku – ich plany uległy gwałtownej zmianie.

Tego ranka błękitne niebo jaśniało, a białe motyle latały nad kwiatami. Saba Jakub Mendel opowiadał małej Irence bajkę, a Szurka, siedząc, karmiła Izaaka. Chłopiec nauczył się ssać palec, który kobieta wcześniej zanurzyła w mleku sprezentowanym przez Parysa.

Spokój towarzyszący świętu.
Spokój, który został nagle przerwany.
Odgłos zbliżających się żołnierzy i echo ich kroków stawianych na kostce brukowej zmroziły krew w żyłach wszystkich członków rodziny. Ktoś krzyknął coś do ko- goś w oddali i uzyskał odpowiedź. Dobiegających dźwię- ków nie można było pomylić z niczym innym.

– Żydzi! – wrzasnęli żołnierze. – Żydzi tu są! Stukot butów był coraz donośniejszy.

Członkowie rodziny spojrzeli po sobie w głuchej ciszy. Żaden z nich nie śmiał się odezwać, by nie zdradzić swojego przerażenia. Ściśnięci obok siebie niczym jedność, modlili się w duchu o ratunek, o kogoś, kto ocali ich przed tym, co może się zaraz wydarzyć.

W jednej chwili cały spokój świętego dnia przepadł.
Usłyszeli odgłosy strzałów, a następnie ciszę, jakby świat się zatrzymał. Minął ułamek sekundy, po którym nastąpiły kolejne strzały. Wbici w ziemię, nasłuchiwali. Po wszystkim dobiegły ich odgłosy nawołujących się żołnierzy, świętujących haniebne zwycięstwo i oddalających się po wykonanej misji. Jeden z nich zaczął śpiewać radosną piosenkę, a reszta mu zawtórowała.

Minęło kilka minut, zanim saba Jakub Mendel ośmielił się wyjrzeć przez okno. Przywołał gestem wujka Jakuba Mendla, spojrzał przez szybę, a następnie ukrył twarz w dłoniach. Po jego policzkach pociekły łzy.

–    Co się stało? – spytała męża Taiba.
–    Kogo zastrzelili? Co się stało? – dodała ciocia Alinka.
–    Nie teraz – uciął Jakub Mendel i odsunął kobiety od okna.
–    Co się stało, Jakubie Mendlu? Mów natychmiast!
–    Nie ma czasu na wyjaśnienia. Weź Rózię, Szloma i Szurkę z dziećmi i idźcie do piwnicy.
–    Ale co się…
 –    Teraz! – podniósł głos. – Zostańcie tam, dopóki po was nie przyjdę.
–    Co z tobą, papo? – zaczęła dopytywać Szurka.
–    Zachowajcie absolutną ciszę. Róbcie, co mówię, prędko!
–    Jakubie Mendlu… – Taiba próbowała zbliżyć się do okna, ale mąż ją powstrzymał. Zdołała jedynie zobaczyć talit, modlitewną chustę, w plamach krwi.
–    Kto… Boże, Jakubie, kogo zastrzelili?
–    To nie pora na zadawanie pytań. Pospiesz się, kobieto!

Taiba poznała po kolorze, jaki przybrała twarz męża, oraz po jego rozzłoszczonym głosie, że musiało stać się coś okropnego i że lepiej nie dociekać co. Pospieszyła do Szurki i wzięła od niej małego Izaaka. Chłopiec natychmiast zaczął płakać za mlekiem, od którego został odciągnięty. Przez chwilę Szurka usiłowała stawiać opór i odebrać synka, ale Taiba kazała córce szybko pójść jej śladem.

Cała rodzina stłoczyła się w piwnicy, jak nakazał Jakub Mendel. Bliscy trzymali się siebie kurczowo i łkali. Izaak, jak gdyby rozumiał, co się dzieje, przestał płakać, a mała Irenka przylgnęła do mamy. Nikt nie musiał jej niczego wyjaśniać – rozumiała, że ma być cicho, nie zadawać pytań i nie przeszkadzać.
Dzieci wszystko rozumiały. Wiedziały, jak szybko dorosnąć.

Po godzinie dwóch Jakubów wróciło do domu. Szurka już na zawsze zapamiętała odgłos ich kroków. Ciężkich. Powolnych. To był zły zwiastun. Mężczyźni zeszli do piw- nicy i ociężale opadli na ziemię. Ich dłonie były całe w błocie, a na twarzach malował się głęboki smutek. W piwnicy zapanowała cisza, nikt nie śmiał jej przerwać, nikt nie miał odwagi zapytać przybyłych, co widzieli.

–    To rodzina Lejba… – wyszeptał w końcu Jakub Mendel. Dalej panowało głuche milczenie. Wszyscy słuchali.
–    Wtargnęli do domu w trakcie modlitwy i zaczęli strzelać jak do chorych psów.
–    Gdzie był wtedy Bóg, do którego się modlili? – Taiba zatopiła twarz w dłoniach. Tylko jej szloch przerywał ciszę. – Chcę wiedzieć! Bóg, który spogląda z niebios, porzucił nas…
–    A dzieci? Co z dziećmi? – Szurkę przeszły ciarki. Jakub Mendel także ukrył twarz w dłoniach.
–    Powiedz!
–    Wszystkie obecne osoby… trójka dzieci: Szulik, Józef i Mordechaj… Wszystkich zastrzelili. Nie oszczędzili nawet dzieci.
–    A Miriam i Szymon? Co z nimi?
–    Przynajmniej oni przeżyli. Mieli szczęście, że nie zdążyli jeszcze wrócić. Wyszli poszukać czegoś do jedzenia… Okropieństwo. Niemcy splądrowali cały dom, a na koniec wszystko zniszczyli – głos Jakuba Mendla zadrżał.

Nie wiedzieli, co wydarzy się dalej. Czekali więc przez kilka godzin w piwnicy, ściśnięci obok siebie. Wieczorem dwóch Jakubów wyszło na zewnątrz, by rozeznać się w sytuacji.

–    W porządku, możecie wyjść – dał znać Jakub Mendel. – Wygląda na to, że już dzisiaj nie wrócą. Ale jutro… któż to wie…? Podobno to Polak zdradził.
–    Lucjan. To on od pewnego czasu wydaje okolicznych Żydów w ręce Niemców. Ten zapijaczony próżniak ma nas na oku.
 –    Właśnie o to mi chodziło! – wykrzyknęła Taiba. – Możemy ufać tylko sobie. Liczba kolaborantów rośnie. To cud, że przeżyliśmy.

Cztery ofiary pochowano na polu za ich domem. Nad dużą mogiłą Szymon odmówił kadisz, a Miriam wyrecytowała wiersz Juliana Tuwima – poety żydowskiego pochodzenia.

„(…) A wrócić muszę, muszę,
Bo kłamałem, że ojczyzną jest świat! Ojczyzną jest to smutne podwórze, Na którym nie byłem tyle lat! (…)”

Każde słowo bolało niczym strzała wymierzona pro- sto w serca.

Chcesz kupić „W objęciach lasu” w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw alert LC dla tej książki!

Książka jest już dostępna w sprzedaży online

---

Artykuł sponsorowany, który powstał we współpracy z wydawnictwem.


komentarze [3]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
twujstary8  - awatar
twujstary8 31.01.2024 23:07
Czytelnik

Styl pisania gdzieś między 16-latkiem a chatbotem

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 31.01.2024 11:31
Czytelnik

Zawsze staram się bardzo ostrożnie podchodzić do literatury traktującej o Zagładzie Żydów podczas II wojny światowej, a tym samym o skomplikowanych i powikłanych relacjach polsko-żydowskich w tamtych tragicznych czasach. Obecnie w dyskursie publicznym mogę zauważyć dwie ścierające się ze sobą i opozycyjne względem siebie narracje "białej" i "czarnej" legendy. "Biała"...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 31.01.2024 10:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post