-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Magdalena Schweinitz-Kulisiewicz
- Urodzona: 1949 (data przybliżona) Szklarska Poręba
Urodziłam się w Szklarskiej Porębie, ale byłam tam tylko na chwilkę. Po wojnie (bo jestem rocznik 1949 ) moi rodzice w poszukiwaniu pracy, lepszego życia, mieszkania, przemieszczali się po całej Polsce. Wreszcie wylądowaliśmy w Zakopanem, cepry ze środkowej Polski. Tam spędziłam dzieciństwo i młodość, a po maturze w Liceum Ogólnokształcącym im. Oswalda Balzera, przez przypadek zalazłam się w Budapeszcie. Moim marzeniem było zostać lekarką ze specjalizacją choroby tropikalne. Język węgierski mnie przeraził, nawet po rocznym Studium Języka Węgierskiego dla cudzoziemców, gdzie z powodzeniem podszlifowałam angielski i rosyjski, stwierdziłam, że mój węgierski pozostawia jeszcze wiele do życzenia, więc jako kierunek studiów wybrałam filologię węgierską. Konstrukcja studiów na uniwersytecie im. Eötvösa Loranda nie pozwalała na studiowanie tylko jednego kierunku, wybrałam więc jeszcze filologię rosyjską. A później, już tylko dla własnej przyjemności, Esperanto. Na ostatnim roku wyszłam za mąż za Polaka z Warszawy (który ma 50% krwi węgierskiej), także studenta, ale Politechniki Budapeszteńskiej. Po dyplomie wróciliśmy do Warszawy. O pracę nie było łatwo, tutaj byłam obca. Wysłałam jedno z moich tłumaczeń na konkurs organizowany przez Literaturę na Świecie. Spodobało się, tłumaczenie zostało opublikowane i tak rozpoczęła się moja przygoda z literaturą węgierską. Potem było uczestnictwo w Studium dla młodych tłumaczy organizowane przez Związek Literatów Polskich. Z samych tłumaczeń literatury nie można było wyżyć, pracowałam też jako tłumacz kabinowy, konsekutywny, towarzyszący. W roku 1980 urodził się nam syn. Potem nastał stan wojenny, brak pracy, w dowodzie osobistym brak pieczątki o stałym zatrudnieniu. Nagle okazało się, że polskie firmy poszukują tłumaczy języka węgierskiego dla swoich pracowników w budownictwie, górnictwie itp. W latach osiemdziesiątych na Węgrzech pracowało ponad osiem tysięcy Polaków. Wracam więc na Węgry do pracy, znowu wędrówka po różnych miastach. W końcu ponownie Budapeszt na wiele lat. Tutaj w roku 1989 rodzi się moja córka. Powrót do Warszawy to rok 1992. Praca w Węgierskim Instytucie Kultury, podyplomowe studia Menedżerów Kultury na SGH, tłumaczenia, wychowywanie dzieci, podróże. Teraz jestem już emerytką, mogę sobie pozwolić na wolontariat i inne fanaberie. W ramach wolontariatu działam jako tłumaczka, pilot i kulturalno-oświatowy. Wyjeżdżam latem na wakacje na Węgry z dziećmi i młodzieżą, które uczą się tam tolerancji nie tylko w stosunku do ludzi, ale także do różności kulinarnych. Ponadto ćwiczę tai chi z bronią (szabla, miecz, włócznia, wachlarz oraz formę ręczną). Wszystkie pieniądze wydaję na podróże bardzo dalekie i bliskie. Amatorsko uprawiam sporty zimowe i letnie. Biorę udział w warsztatach literackich UTW w Nadarzynie.
- 128 przeczytało książki tłumacza
- 249 chce przeczytać książki tłumacza