rozwiń zwiń

Opowieści o rodzinach

LubimyCzytać LubimyCzytać
05.12.2017

Agnieszka Janiszewska łączy pasję z zawodem – zaraża miłością do historii jako pisarka i jako nauczycielka. Jest autorką świetnie przyjętych dwutomowych sag Szepty i tajemnice oraz Aleje starych topoli. W swojej najnowszej książce pt. Pamiętam również opowiada o skomplikowanych relacjach rodzinnych.

Opowieści o rodzinach

Dwadzieścia lat po zakończeniu II wojny z Paryża do Warszawy przyjeżdża młoda kobieta, Izabella Seigner, aby odszukać i poznać rodzinę swojej zmarłej matki. Prowansja, Paryż, Lyon, majątek ziemski w Bolesławicach oraz Warszawa – oto miejsca, w których rozgrywa się nie tylko piękna, ale i mądra historia o miłości i nienawiści. A także o tym, jak wiele zależy od nas samych.

„Pamiętam" opisuje skomplikowane losy czterech związanych ze sobą kobiet, których życie toczy się na tle dramatycznych wydarzeń pierwszej połowy XX wieku. Odwzorowany z talentem malarza portret rodziny, której członkowie, wbrew niesprzyjającym okolicznościom, usiłują kochać, realizować pragnienia, dokonywać dobrych wyborów, a przede wszystkim nigdy nie poddawać się.

Czy każda rodzina ma swoją tajemnicę?

Tajemnica to często zbyt duże słowo, bardziej odpowiedni byłby sekret. Myślę, że w każdej rodzinie są sprawy, o których się nie mówi i które nigdy nie zostają ujawnione. I czasem tak jest lepiej. Ale zdarza się też, nawet przez przypadek, że sekrety wychodzą na jaw i wtedy albo zostawi się je w spokoju, albo zacznie drążyć.

Izabela, jedna z bohaterek pani najnowszej książki, zaczyna drążyć.

„Pamiętam” to opowieść o dramacie rodzinnym związanym z pewnym sekretem sprzed lat. Akcja toczy się w kilku planach czasowych. Zasadnicza jej część rozgrywa się 20 lat po II wojnie światowej, kiedy to Izabela dowiaduje się, że jej pochodząca z Polski matka w dość niejasnych okolicznościach wyjechała do Francji. Córka próbuje po latach dowiedzieć się czegoś więcej o konflikcie, który spowodował zerwanie więzów rodzinnych. Przy okazji poznaje także rodzinę swojej zmarłej matki oraz kraj, z którego pochodziła.

Mam wrażenie, że to jest książka o kobietach, które choć chwilami słabe, ostatecznie znajdują w sobie siłę, by zmierzyć się z losem.

W życiu każdego z nas zdarzają się sytuacje, wobec których jesteśmy bezradni. Nie oznacza to jednak, że te momenty definiują nas jako osoby słabe. Bo nagle dzieje się coś, że odkrywamy w sobie siły, z istnienia których nie zdawaliśmy sobie sprawy. Czasem jest to jakiś impuls, czasem gest naszego otoczenia, kiedy ktoś daje nam do zrozumienia, że potrafimy sobie w danej sytuacji poradzić.

Pracuje pani jako nauczycielka historii w liceum. Czy wykształcenie historyczne pomaga pani w pisaniu?

Jak najbardziej. Przy czym nie chodzi nawet o faktografię, bo do niej dotrzeć może każdy autor. Studia historyczne wiązały się jednak także z wypracowaniem umiejętności analizy materiału źródłowego, w tym również z zapoznaniem się z tekstami umożliwiającymi poznanie obyczajów czy sposobu myślenia ludzi danej epoki. Nie chcę się wymądrzać, każdy z czytelników może ocenić, na ile udało mi się to oddać w najnowszej książce, jak i w poprzednich powieściach, ale tak, wykształcenie historyczne bez wątpienia pomaga.

A jak pani łączy pracę zawodową z pisaniem?

Praca w szkole wymusza na mnie dobrą organizację. Mnie po prostu czas, jak to się mówi, nie przecieka przez palce. Wiem, że jeśli mam termin, muszę go dotrzymać, choćbym miała stanąć na głowie albo nie spać całą noc. Wiem także, że muszę tak się zgrać z ewentualnymi pracami dotyczącymi korekty tekstu powieści, żeby w tym czasie mieć wolną głowę od sprawdzania klasówek czy wypracowań, choć oczywiście nie ma mowy o zaniedbywaniu moich obowiązków w szkole. No i oczywiście intensywnie wykorzystuję ferie i wakacje. Wtedy staram się pisać jak najwięcej, choć paradoksalnie im więcej mam zajęć w szkole, tym więcej pojawia mi się pomysłów na akcję w książce. Kiedy pisałam pierwszą powieść, „Szepty i tajemnice”, jako wychowawczyni klasy maturalnej miałam akurat bardzo intensywny czas w szkole, a jednocześnie w głowie dosłownie tysiące pomysłów na tę książkę. Siedziałam nad nią do godziny 3 nad ranem, ale w ogóle nie czułam zmęczenia. Wręcz przeciwnie, byłam szczęśliwa, bo pisanie pozwalało mi się oderwać od spraw codziennych - szkolnych i domowych.

Uzależniała pani dalsze pisanie od recenzji po debiucie?

W ogóle nie miałam pojęcia o rynku wydawniczym. Z nadzieją, ale bez wielkiego przekonania wysłałam książkę do kilku wydawnictw. Udało się, byłam szczęśliwa. Potem przypadkowo trafiłam na jedną ze stron w Internecie i zobaczyłam recenzje „Szeptów i tajemnic”.

Bardzo dobre recenzje.

Dla mnie, debiutantki, to było niesłychane. Przypuszczam, że dla każdego by było. Czy chciałam wtedy dalej pisać? Chciałam, czułam jednak, że muszę dać sobie trochę czasu, bo kiedy próbowałam usiąść nad kolejną książką, cały czas odzywali się we mnie bohaterowie „Szeptów i tajemnic”. Poza tym to, co zaczęłam pisać, długo mi się nie podobało. Po dobrych recenzjach debiutu bałam się, że drugą książką kogoś rozczaruję, że ona nie będzie już tak dobra. Ale pozytywne opinie, które do mnie docierały, spowodowały ostatecznie, że usiadłam, usunęłam sporą część tego, co dotychczas stworzyłam i od początku zaczęłam pisać „Aleję starych topoli”.

Rozmawiała Agnieszka Groza.


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Toren 13.12.2017 13:10
Czytelnik

Świetny wywiad. Książka brzmi ciekawie, a takie o tajemnicach sprzed lat potrafią nieźle wciągnąć. Brzmi też jak dobra książka na prezent. Novae Res nie zawodzi wizualną oprawą po raz kolejny.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 05.12.2017 11:51
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post