Trudno przestać myśleć o mrocznej stronie ludzkiej osobowości - wywiad z Alex Marwood

Milena Buszkiewicz Milena Buszkiewicz
05.10.2017

Pod pseudonimem Alex Marwood skrywa się brytyjska dziennikarka i pisarka Serena Mackesy - z Mileną Buszkiewicz rozmawiają o prawdziwych zbrodniach, procesie twórczym, miłości do kryminałów i psychologii. 

Trudno przestać myśleć o mrocznej stronie ludzkiej osobowości - wywiad z Alex Marwood

Pierwsza kryminalna powieść Alex Marwood Dziewczyny, które zabiły Chloe, została w 2013 roku nominowana w Wielkiej Brytanii do nagrody przyznawanej przez International Thriller Writers, a w Stanach Zjednoczonych zdobyła Edgar Allan Poe Award w kategorii Najlepsza powieść roku 2014. Przetłumaczona dotychczas na 19 języków, odniosła sukces porównywalny do „Dziewczyny z pociągu” Pauli Hawkins. Na polskim rynku dostępne są jeszcze dwa thrillery psychologiczne jej autorstwa: Zabójca z sąsiedztwa i Najmroczniejszy sekret.

Milena Buszkiewicz: Niedawno brałaś udział w kręceniu serii dokumentalnej Spisane krwią, która emitowana jest na kanale CBS Reality. Opowiadałaś w niej o prawdziwej zbrodni będącej kanwą dla powieści „Dziewczyny, które zabiły Chloe”. Jak czułaś się w takiej roli?

Alex Marwood: To było bardzo dziwne doświadczenie, niezwykle stymulujące z intelektualnego punktu widzenia, ale i niesamowicie smutne. Myślę, że koniec końców, wszyscy wyszliśmy z nagrań wyczerpani emocjonalnie. Uroczy Simon Toyne (prowadzący program - przyp. red.) i ja zastanawialiśmy się nad trasą związaną z morderstwem Jamesa Bulgera, jedną z najbardziej znanych w Wielkiej Brytanii zbrodni: porwania i zamordowania dwuletniego chłopca przez dwójkę dziesięciolatków w Liverpoolu. To było „inspiracją” dla mojej powieści, choć słowo to brzmi okropnie w odniesieniu do okoliczności. Sednem prawdziwej zbrodni jest fakt, że nie ma ona nigdy szczęśliwego zakończenia. Wymierzenie sprawiedliwości oraz złapanie i ukaranie sprawców nic tak naprawdę nie zmienia. Rodzina Bulgera będzie musiała już zawsze funkcjonować z tragedią, która wybuchła w ich życiu, a dzieci - pomimo ogólnie przyjętej perspektywy przedstawiającej je jako wcielenie zła - były przecież tylko dziećmi, a przez resztę życia będą musiały żyć z tym, co zrobiły. Właśnie to chciałam ukazać w mojej powieści, choć nie sądzę, by cokolwiek mogłoby w pełni oddać jak okropne były te wydarzenia.

Odniosłaś sukces jako pisarka powieści dla kobiet, skąd zatem pomysł, żeby zacząć tworzyć kryminały?

Myślę, że to raczej kryminały odnalazły mnie, nie odwrotnie! Nawet moja pierwsza powieść, „The Temp”, która zrodziła się z rozrywkowej kolumny „antropologa biurowa” pisanej dla gazety „The Independent”, opisywała kilka zbrodni i była bardzo mroczna. Od momentu, gdy w trzeciej powieści umieściłam jedną z moich bohaterek razem z rozkładającym się ciałem pierwszej żony jej teścia, musiałam przyznać przed samą sobą, że prawdopodobnie byłam do tej pory stawiana na półce z niewłaściwym gatunkiem!

Twoja pierwsza powieść kryminalna, thriller psychologiczny, wspomniane „Dziewczyny, które zabiły Chloe” była twoim drugim debiutem, tym razem pod pseudonimem. Jak czułaś się zaczynając wszystko od zera?

To było... dziwne. Straszne! Czułam się nieswojo, a zarazem towarzyszyła temu ogromna ulga. Miałam naprawdę okropne doświadczenia - pierwszy wydawca, który opublikował mój kryminał fantasy, „Hold My Hand”, był tak niekompetentny, że prawie zrezygnowałam z pisania na zawsze. Wyobraź sobie, że na stronie redakcyjnej w miejscu praw autorskich wydrukowano nazwisko innego człowieka. To było okropne! Skończyłam u lekarza z receptą na antydepresanty. Moja lekarka przewróciła oczami i powiedziała: nie masz pojęcia, jak wielu widziałam artystów w podobnym stanie. To jest tak powszechne, że stało się praktycznie normalne. Poczułam ogromną ulgę, gdy zdałam sobie sprawę, że problem wcale nie tkwił we mnie, czego dowiódł podwójny bestsellerowy debiut pod dwoma nazwiskami.

Czy proces pisania przebiega inaczej w zależności od gatunku?

Nie. Zawsze zaczynam pisanie od wybrania tematu, który chciałabym poruszyć i wstępnego pomysłu na scenariusz, tworzę pewnego rodzaju ramy. Po czasie jednak stwierdzam, że moje książki są zawsze napędzane bohaterami, więc przede wszystkim muszę wiedzieć, kim są ci ludzie, być tego pewna wystarczająco mocno, by przewidzieć, jakie decyzje podejmą w sytuacji, w której ich stawiam. Właściwie rozpoczęcie książki zajmuje mi całe wieki. Będę pisała pierwszy rozdział tak długo, aż odkryję, że to wcale nie rozdział, ale różne odczucia krążące wokół powieści i elementy pozwalające poznać mi lepiej bohaterów, które zanudziłyby czytelnika na śmierć. Wiem, że niektórzy zanim zaczną snuć opowieść tworzą dogłębne studium postaci, ale w moim przypadku to nie działa. Najpierw muszę zobaczyć jak moi bohaterowie spacerują, rozmawiają i wchodzą w interakcje. Będzie to trwać, dopóki nie zbuduję ogromnego pliku o nazwie „Stuff” - w przypadku „Najmroczniejszego sekretu” zajęło mi to 60 000 słów, a jedna z książek, nad którą obecnie pracuję ma już 40 000 słów i wreszcie, wreszcie! zmierzam do pierwszego rozdziału.

Kiedy pracuję w taki sposób, zwracam uwagę na różne myśli i pomysły temu towarzyszące, spisuję główne punkty fabularne, zwroty akcji, indeksuję je wszystkie - różne kolory dla różnych wątków i linii czasowych - i chowam do pudełka. Do czasu kiedy zacznę pisać naprawdę, jestem zawsze zaskoczona tym, co znajduję w pudełku, porządkuję wszystko raz jeszcze i nadaję temu nowy kształt. Rzadko kiedy przewiduję do czego zmierzam na dalej niż pięć rozdziałów, dokądkolwiek bym nie dobrnęła, nie chcę wyobrażać sobie finału powieści, do momentu, w którym naprawdę do niego nie dotrę. Zawsze jestem zaskoczona tym, jak moje nieprzewidziane zakończenie może wiele zmienić.

Pamiętasz kiedy zaczęła się twoja miłość do kryminałów?

Zaczynałam od horrorów. Jako dziecko byłam zakręcona na punkcie zbiorów opowiadań grozy, Jamesa Herberta, MR Jamesa, filmów o zombie i wampirach. Na szczęście zdobyłam kartę biblioteczną dla dorosłych, a moi rodzice mieli ważniejsze rzeczy na głowie, niż to, co czyta ich córka, więc mogłam szaleć do woli. Pamiętam, jak pewnych wakacji, mając lat dziesięć, może jedenaście, przeczytałam całą kolekcję książek Agathy Christie. Sądzę jednak, że to Daphne du Maurier przyczyniła się do przekroczenia granicy między horrorem a kryminałem, to ona wzbudziła moje zainteresowanie i pokierowała na właściwe tory. Jej opowiadania i kultowa powieść „Rebeka” po prostu mnie zachwyciły. Jako nastolatka odkryłam Stephena Kinga, który pozostał moim bohaterem do dziś, później Ruth Rendell jako Barbara Vine zaczęła pisać kryminał psychologiczny. Pamiętam bardzo dokładnie, że czytając „A Fatal Inversion” pomyślałam: Och, to moje słowa! Właśnie takie książki chciałabym pisać.

I stało się?

Kiedy już zaczniesz myśleć o mrocznej stronie ludzkiej osobowości, trudno przestać to robić.

Wydaje mi się, że tworzenie tak trudnych treści musi wymagać pewnej siły psychicznej, pewności siebie. Jakie jeszcze cechy powinien posiadać autor thrillerów psychologicznych?

Myślę, że aby wykonywać tego typu pracę, trzeba mieć pewną chorobliwą skłonność. Musisz być niezachwiany, nie bać się myślenia o ludzkiej anatomii. Być osobą, która ogląda miejsce zbrodni i nie odwraca wzroku, bo jest zbyt wrażliwa. Ale jednocześnie musisz mieć pewną wrażliwość. W tej pracy ma się do czynienia z najgorszymi rzeczami, które mogą przydarzyć się człowiekowi i zawsze musisz mieć świadomość, co to naprawdę znaczy. Niezbędne jest też czujne oko i silne przywiązanie do szczegółu, ponieważ nie brakuje tego czytelnikom kryminałów i jeśli tylko im pozwolisz, będą czerpać radość z przyłapywaniu cię na błędach.

Wiem, że jedną z twoich pasji jest psychologia. Gdybyś miała stworzyć swój profil psychologiczny, jakby on wyglądał?

O jej… Byłby to jeden wielki bałagan. Zaburzenie obsesyjno-kompulsywne z unikającym typem osobowości, połączone z wielkim lękiem społecznym. Chroniczna depresja z tendencją do odczuwania bólów psychosomatycznych. Codziennie biorę beta-bloker i to niesamowite, jak bardzo spadł poziom mojego bólu, gdy zaczęłam go stosować. Jednak gdy nie cierpię na depresję, to jestem całkiem wesoła, uprzejma i szczodra. Z krótkimi napadami bezwolnej głupoty, które odziedziczyłam po moim wyjątkowo inteligentnym ojcu.

Czy kiedy pracujesz nad książką radzisz się ekspertów, śledczych czy psychologów?

Tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne. Mam całkiem pokaźną biblioteczkę i najczęściej jeśli potrzebuję jakiejś informacji, znajduję odpowiednią książkę. Bibliografia jest najlepszym przyjacielem pisarza. Jednak faktycznie znam ludzi, których mogę zapytać o różne rzeczy lub takich, którzy znają osoby, które mogą mi pomóc. Jako była dziennikarka bez trudu znajduję biura prasowe pozwalające mi namierzyć odpowiednich ludzi do pomocy.

Czy przez tych kilka lat, podczas których byłaś dziennikarką, przeszło ci przez myśl, by zająć się dziennikarstwem śledczym?

Boże, nie, nigdy. Nie jestem wystarczająco twarda. Poddałabym się już przy pierwszej próbie uciszenia mnie.

W Polsce dziennikarstwo śledcze mocno podupadło. Jak przedstawia się jego kondycja w Wielkiej Brytanii?

Tutaj jest równie paskudnie. Choć uwielbiam Internet, to nienawidzę faktu, że w dużej mierze zniszczył zawód dziennikarza. Ludzie przywykli do myślenia, że należy im się bezpłatny dostęp do informacji, tymczasem za każdym artykułem stoi armia ludzi, którzy starają się utrzymać swoje rodziny i jeśli dziennikarstwo im tego nie ułatwia, będą zmuszeni znaleźć inny sposób na życie. Ze względu na to, że wszystko jest za darmo, ludzie są coraz mniej zdolni do odróżnienia wiarygodnych źródeł, potwierdzonych faktów, rzetelnego dziennikarstwa od niczym nie podpartych ideologicznych bzdur. Profesjonalna prasa nie jest pozbawiona wad, ale niech Bóg ma nas w opiece, jeśli wszyscy będziemy czerpać informacje z „Huffington Post” czy „Breitbart.”

Serial „Spisane krwią” można oglądać na kanale CBS Reality w każdą niedzielę o 22:00.


komentarze [9]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
CzarnaKawa  - awatar
CzarnaKawa 02.11.2018 13:46
Czytelnik

Gdybym najpierw zobaczyła tę fotę, to nie sięgnęłabym po jej książkę. Ale że już przeczytałam "Dziewczyny...", to pokochałam tę kobietę. Cieszę się, że ma ten swój rozbieg w pliku "Stuff". Wierzę dzięki temu, że jak opadnie pierwsze "wow" po lekturze, to nie dotrze do mnie, że są tam jakieś niekonsekwencje czy też błędy merytoryczne. Na razie tkwię w zauroczeniu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Dziewczyny, które zabiły Chloe
Darsky  - awatar
Darsky 06.10.2017 08:50
Czytelniczka

Bardzo podobają mi się książki tej Autorki. Historie, które kreuje wciągają bez reszty i nawet na długi czas od lektury, wspominam bohaterów, lituję się nad ich losem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Meszuge  - awatar
Meszuge 05.10.2017 11:22
Czytelnik

Czy za taką twarzą może się kryć inna osobowość niż mroczna?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Milena Buszkiewicz - awatar
Milena 04.10.2017 12:41
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post