rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Marek Hłasko - ikona buntu i legenda, nasz polski James Dean, z pierwszymi stronicami książki, siada z nami w obskurnym barze (przypominającym słynny "Monopol" z "Popiołu i diamentu"),przy stoliku z brudną serwetą. Stawia butelkę wódki i tonąc w oparach papierosów zaczyna najbardziej chaotyczną opowieść o absurdalnych czasach PRL-u, nie szczędząc wyjątkowo barwnych anegdot i zabawnych opowieści ze swojego życia, które zdaje się być niekończącym się pasmem podróży, stanów upojenia i walki o swoją twórczość w poszukiwaniu sensu. "Piękni dwudziestoletni" to z pewnością dziennik - legenda, świadectwo epoki i wybitnego poczucia humoru. Książka, która biegnie swoim własnym rytmem, wesołej - a czasem poważnej gawędy, z której nie zawsze wiele wynika. Jednak warto przeczytać choćby te kilka rozdziałów, by Marek mógł za każdym razem przeżywać nową młodość i własną legendę w oczach czytelników.

Marek Hłasko - ikona buntu i legenda, nasz polski James Dean, z pierwszymi stronicami książki, siada z nami w obskurnym barze (przypominającym słynny "Monopol" z "Popiołu i diamentu"),przy stoliku z brudną serwetą. Stawia butelkę wódki i tonąc w oparach papierosów zaczyna najbardziej chaotyczną opowieść o absurdalnych czasach PRL-u, nie szczędząc wyjątkowo barwnych anegdot...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przeciw Nicości. Fotografie Stanisława Ignacego Witkiewicza Ewa Franczak, Stefan Okołowicz
Ocena 8,6
Przeciw Nicośc... Ewa Franczak, Stefa...

Na półkach: ,

Każdy Witkacofil będzie z gwiazdkami w oczach dosłownie chłonął każdą ilustrację. Wyjątkowo przejrzysty i świetnie zakomponowany album, bardzo rzetelne opisy. Zachwyca też ilość zdjęć i ich chronologia, autorzy zadbali by czytelnik miał styczność z najwcześniejszymi i prawie pierwszymi kliszami Witkacego. Dla mnie to były chwile prawie święte, co zapewniły świetne jakościowo zdjęcia. "Przeciw Nicości" to dla miłośników twórczości Wariata z Krupówek prawdziwy rarytas i pozycja obowiązkowa.

Każdy Witkacofil będzie z gwiazdkami w oczach dosłownie chłonął każdą ilustrację. Wyjątkowo przejrzysty i świetnie zakomponowany album, bardzo rzetelne opisy. Zachwyca też ilość zdjęć i ich chronologia, autorzy zadbali by czytelnik miał styczność z najwcześniejszymi i prawie pierwszymi kliszami Witkacego. Dla mnie to były chwile prawie święte, co zapewniły świetne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po dłuższej przerwie powróciłam do literatury angielskiej,a z racji ogromnego sentymentu do prozy wiktoriańskiej - moje dłonie przez ostatni czas niespokojnie sięgały właśnie po "Jane Eyre".
I tradycyjnie, jak większa część czytelniczek, z przymrużeniem oka niechętnie patrzę na tłumaczenie tytułu powieści. Losy Jane nie są dziwne - są tak bardzo ludzkie, plotą się z melancholią i uniesieniem serca - są niezwykłe.

"Posiedźmy tu dziś wieczór, choćby nie było nam sądzone nigdy już zasiąść razem."

Ta powieść była mi ogromnym wsparciem i pocieszycielem w bardzo trudnym dla mnie okresie, niczym kojący balsam łagodziły moje złamane serce, dając ulgę w bardzo bolesnych dla mnie momentach. Autorka kreśli postać Jane tak umiejętnie, że czasem sama przyłapywałam się na odnajdywaniu w niej siebie. I wydaje mi się, że każdy odnajdzie też kilka cennych wskazówek, postaw, dróg, które do dziś są uniwersalne. Nie znalazłam jeszcze piękniejszej historii o miłości i poświęceniu wobec życia (jeszcze wiele książek przede mną, ale do tej będę zawsze wracać z ogromnych sentymentem). Po zamknięciu ostatnich stron powieści, poczułam spokój i pewnego rodzaju spełnienie. Przez ostatni tydzień razem z główną bohaterką podążałam jej losami, i po zakończeniu czytania, czułam ulgę i radość, ponieważ mogłam teraz zostawić jej samą, wiedząc, że jest szczęśliwa. To bardzo specyficzne uczucie, i ciężko może poprawnie mi je zobrazować.
"Dziwne losy Jane Eyre" przypadną do gustu każdemu romantykowi, idealiście, melancholikowi, samotnikowi uciekającemu w świat krajobrazów starej Anglii.
I tu uwaga! Przestrzegam przed pokusą filmu (której ja się nie oparłam, czego ogromnie żałuje), naprawdę możliwość wykreowania własnych wizji w swoich myślach jest uczuciem bezcennym, przez cały czas czytania nie mogłam wyrzucić z siebie scen z filmu, a wiedza o zakończeniu była moim demonem.

Po dłuższej przerwie powróciłam do literatury angielskiej,a z racji ogromnego sentymentu do prozy wiktoriańskiej - moje dłonie przez ostatni czas niespokojnie sięgały właśnie po "Jane Eyre".
I tradycyjnie, jak większa część czytelniczek, z przymrużeniem oka niechętnie patrzę na tłumaczenie tytułu powieści. Losy Jane nie są dziwne - są tak bardzo ludzkie, plotą się z...

więcej Pokaż mimo to