rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie wiem co sądzić. Trochę zanudziłam się egoistycznym podejściem bohaterki i banalnością tej historii. Doczytałam ją dla samej zasady 'doczytania' książek. A szkoda..

Nie wiem co sądzić. Trochę zanudziłam się egoistycznym podejściem bohaterki i banalnością tej historii. Doczytałam ją dla samej zasady 'doczytania' książek. A szkoda..

Pokaż mimo to


Na półkach:

&*@#!@@$$^& - tyle mniej więcej w temacie.
Chociaż czytając miałam przebłyski, że "może" będę w stanie ją polubić. Niestety. Cała fabuła wydała mi się trochę bezsensu, a Tomasz Judym pomimo wszystko zagubionym człowiekiem. "Coś" tam w sobie ma ta książka, ale nie jest to na pewno nic zachwycającego...

&*@#!@@$$^& - tyle mniej więcej w temacie.
Chociaż czytając miałam przebłyski, że "może" będę w stanie ją polubić. Niestety. Cała fabuła wydała mi się trochę bezsensu, a Tomasz Judym pomimo wszystko zagubionym człowiekiem. "Coś" tam w sobie ma ta książka, ale nie jest to na pewno nic zachwycającego...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Mechaniczny anioł" Cassandry Clare to książka po którą chciałam już siegnąć jak tylko weszła w obieg do księgarni. Po szczęśliwej serii "Dary Anioła", którą zachwyciłam się od razu po przeczytaniu, doszłam do wniosku, że muszę przeczytać i tą książkę... Czas jednak nieubłaganie mijał i na końcu "Mechaniczny anioł" wylądował w wigilijny wieczór pod moją choinką :)
Czego nie można powiedzieć o tej książce? Nie jest to jednorazowa opowieść. Na samym początku myślałam, że będzie to krótki epizod, opowieść której koniec odkryjemy na łamach ostatniej strony. Nic bardziej mylnego i jednocześnie cieszącego oko czytelnika. Historia wcale się nie kończy, stawia za to coraz więcej pytań na które autorka - Cassandra Clare, będzie musiała odpowiedzieć w następnych częściach, serii "Diabelskie maszyny". Nie da się ukryć, że istnieją pewne podobieństwa między bohaterami "Mechanicznego anioła", a bohaterami "Miasta kości" wykreowanych przez autorkę. Nie można jednak powiedzieć, że obie książki nie są równie interesujące. Wciągają i to taki sposób, że czułam się jakbym stała obok nich w Instytucie i obserwowała całą zaistniałą sytuację z boku. William Herondale (MA) i Jace Wayland (MK) mają ze sobą wiele wspólnego. Oprócz tego, że oboje zapierają dech w piersiach swoim bohaterkom, to ukrywają również mroczne tajemnice. Jednakże Will pomimo swojej tajemniczości, urody i niezwykłych, magnetyzujących oczu (na których opis potykamy się co rusz w książce) jest także człowiekiem, którego główna bohaterka Tessa, nie jest w stanie odszyfrować. Jego cyniczny sposób bycia i postawa zniechęcają ją do Willa, jednak jak to bywa w takich książkach - to co miałoby odpychać, niewiarygodnie przyciąga. Tessa jest dziewczyną z pozoru normalną, uwielbia książki i nieodznacza się szczególną urodą. Wyróżnia ją jedynie talent, który posiada. Potrafi bowiem zmieniać swój wygląd za pośrednictwem jakiegoś przedmiotu, który należał do danej osoby. Jej talent okazuje się być 'smacznym kąskiem' dla pewnej (jak się później okaże) mrocznej postaci. Stosunek jaki łączy Tessę i Willa jest nieodgadnięty - tak najlepiej bym to określiła. 'Coś' ich łączy, jednak nie wiadomo co to, tak naprawdę jest. Można by określić, że Will jest tańszą podróbką Jace'a z Darów Anioła jednakże wolę oceniać ich indywidualnie i nie porównując. Will jest stylizowany na chłopaka, który ma zauroczyć dziewczyny czytające lekturę. Czy ja wiem? Jego humor nie jest do końca tak wyśmienicie dopracowany... Może w następnych częściach, bardziej zauroczę się jego osobą. Jedną z głównych postaci jest również Jem (James), który jest przyjacielem Willa i chłopakiem z poważnym problemem. Nie może być przez to tak sprawnym Nefilim, jakby chciał. Odgrywa za to ważną rolę w książce, mądrej i dosyć zrównoważonej osoby nawet jak na swój wiek. Pomimo tego, że sam ma własny kłopot, pilnuje Willa i stara się być dla niego jak najlepszym i (co często sam podkreśla, że bywa trudne) wyrozumiałym przyjacielem. Jem jest jedyną osobą jaką przejmuje się Will. Są przyjaciółmi, oboje sierotami, są dla siebie niemal jak bracia. Co by jednak facetów nie było za dużo, kolejną postacią jest także zarozumiała Jess, dziewczyna o nienagannej urodzie i zachowaniu. W przeciwieństwie do Willa i Jema, nie chce za wszelką cenę ukazać siebie jako Nocnej Łowczyni. Nie przywiązuje do tego żadnej wagi, pragnie być jedynie w przyszłości staromodną panią domu, wychowującą dzieci i uczęszczającą notorycznie na bale i przyjęcia. Tessa nie darzy ją zbytnią sympatią. Jest złośliwa, arogancka i nienawidzi Instytutu. Nie potrafi zaakceptować swojej prawdziwej natury. Instytut prowadzi Charlotte i Henry. Charlotte jest drobną, waleczną osobą, która dba o dobro innych. Henry, jej mąż to maniak wynalazków, niedoceniany przez innych, trochę taka 'fajtłapa'. Wszyscy bohaterowie są w miarę dobrze wykreowani. Nie dostarczają nam zbyt dużo informacji o sobie, jednak są ciekawi z charakteru. Akcja, która toczy się wokół nich jest wartka i owiana tajemnicą aż do samego końca. Podobało mi się, że jako prequel Darów Anioła można było rozpoznać niektóre postacie, które miało okazję się już poznać. Wszyscy, którzy przeczytali "Dary anioła" na pewno pamiętają ekstrawaganckiego Magnusa Bane, prawda? :) Mogę wam tylko powiedzieć, że jest taki sam, jakiego mieliśmy okazję go poznać. Plusem są także piękne fragmenty poezji, które rozpoczynają kolejne rozdziały książki.
Aha, i co do okładki. Niezbyt pociągająca czytelnika. Bardziej przypomina mi jakiś wstęp do taniej serii komiksów. Moim zdaniem chłopak, który jest na niej przedstawiony to Jem. Po pierwsze jest Nocnym Łowcą (co możemy to odgadnąć po nadgarstku - znaki), po drugie ma laskę w ręku, która towarzyszy mu w książce. Pewności 100% nie mam, ale tak właśnie podejrzewam... No dobrze, a co z tytułem? Tytułowy mechaniczny anioł to atrybut należący do Tess.
Podsumowując, książka jest owiana niezwykłą tajemnicą. Bardzo ją polubiłam i z chęcią przeczytam również pozostałe części, które wyjdą. Polecam ją każdemu. Cassandra Clare stworzyła ciekawy, inny świat do którego mamy bilet wstępu. Na koniec swojej krótkiej recenzji chciała bym powiedzieć bardzo ważną rzecz: nie zniechęcajcie się okładką! "Dary Anioła" też nie stanowią cudownej oprawy graficznej, a jednak książki okazały się świetne. Na otuchę mogę dodać, że sama autorka Cassandra Clare również nie była zadowolona z polskiej wersji okładki.

"Mechaniczny anioł" Cassandry Clare to książka po którą chciałam już siegnąć jak tylko weszła w obieg do księgarni. Po szczęśliwej serii "Dary Anioła", którą zachwyciłam się od razu po przeczytaniu, doszłam do wniosku, że muszę przeczytać i tą książkę... Czas jednak nieubłaganie mijał i na końcu "Mechaniczny anioł" wylądował w wigilijny wieczór pod moją choinką :)
Czego nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W sumie chciałam przeczytać tylko pierwsze kilka stron, ale jakoś wylądowałam na ostatniej. Okazało się, że niesamowite wnętrze książki może być równie wspaniałe jak jej okładka. Byłam w dodatku podwójnie uradowana dlatego, że jest to pierwsza książka tej autorki z czego wynika, że możemy liczyć na o wiele więcej. Mam jednak do siebie trochę żal o to, że ją "pochłonęłam", a nie skupiłam się na "szczegółach". Może dlatego wszystkie momenty po scenie Nory i Patcha w kuchni wydawały mi się mniej ekscytujące. Końcówka też nie była jakaś taka "zapierająca dech w piersiach". Jedynie na co mogę jeszcze trochę po ględzić to tłumaczenie... Pierwszy raz widziałam w książce "esemesy" i "itepe" - myślałam, że czegoś takiego się nie używa na łamach książek... a może raczej nie powinno. Trochę się później też pogubiłam z informacjami które dostarczała nam autorka na temat Nefilów, ale pewnie przez to "nieskupienie".
Tak czy siak, książka jest naprawdę świetna i w 100% zasługuje na to, aby znaleźć się w rękach miliardów czytelników. Ja tymczasem czekam na kolejną część przeżyć Nory... no i Patcha ;)

W sumie chciałam przeczytać tylko pierwsze kilka stron, ale jakoś wylądowałam na ostatniej. Okazało się, że niesamowite wnętrze książki może być równie wspaniałe jak jej okładka. Byłam w dodatku podwójnie uradowana dlatego, że jest to pierwsza książka tej autorki z czego wynika, że możemy liczyć na o wiele więcej. Mam jednak do siebie trochę żal o to, że ją "pochłonęłam", a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początku chciała bym oznajmić wszystkim fanom serialu "Plotkara", że telewizyjny show różni się definitywnie od książki. Jedynie imiona i maniery bohaterów pozostały nienaruszone. Książka sama w sobie nie jest aż taka zła. Nie niesie ze sobą jakiś wielkich myśli i refleksji, ale można w niej odnaleźć jedną ważną rzecz, której czasami nam brakuje - szczerości. Dzięki Plotkarze nigdy nie wyczujemy żadnej sztucznej atmosfery w powietrzu. Nic, a nic nie będzie tutaj zbytnio przesłodzone. Książka sama w sobie nie jest napisana jakoś straszliwe - potoczny język i niezbyt długie opisy zachęcają do szybkiego przeczytania bez robienia zbędnych przerw. Myślę, że na malutkie brawa zasługują nazwy marek wielu projektantów, bo nie wiem jak wy, ale ja skojarzyłam jedynie Coco Chanel, Tiffany'ego, Victoria's Secret i Gucci'ego (najwyraźniej jakoś mało światowa jestem). Sam wygląd bohaterów i ich zachowania to inna galaktyka. Jedynie Blair mnie niczym nie zaskoczyła. Za to Nate (ćpun z miniplantacją trawki), Dan (nałogowy palacz z manią prześladowczą Sereny), Jenny (z powiększającym się stale biustem) i Rufus (totalny dziwak z dredami) zupełnie mnie zaskoczyli... Jednak po mimo tylu niespodzianek książka wydaje się naprawdę przyjemna w odbiorze i zachęca aby zajrzeć do kolejnych tomów "Plotkary". Podsumowując, warto po nią sięgnąć w przerwie pomiędzy książkami zapierającymi dech w piersiach... Choćby dlatego, aby z powrotem złapać powietrze i na chwilkę odpocząć :)

Na początku chciała bym oznajmić wszystkim fanom serialu "Plotkara", że telewizyjny show różni się definitywnie od książki. Jedynie imiona i maniery bohaterów pozostały nienaruszone. Książka sama w sobie nie jest aż taka zła. Nie niesie ze sobą jakiś wielkich myśli i refleksji, ale można w niej odnaleźć jedną ważną rzecz, której czasami nam brakuje - szczerości. Dzięki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nicholas Sparks ma swój oryginalny (bynajmniej dla mnie) sposób pisania. Ciekawiły mnie dalsze losy bohaterów, ale nie była to książka którą mogła bym przeczytać jednym tchem. Była ciekawa, ale nie aż tak bardzo wciągająca. Być może dlatego, że zbyt często ją odkładałam i na nowo do niej powracałam. Podobało mi się, że w jednej książce poruszył wszystkie tematy, takie jak - rodzina, miłość i przebaczenie. Według mnie ta powieść idealnie nadaje się na długie, letnie wieczory przy których będziemy wysuwać własne refleksje i zastanawiać się, co jest tak naprawdę w życiu dla nas ważne :)

Nicholas Sparks ma swój oryginalny (bynajmniej dla mnie) sposób pisania. Ciekawiły mnie dalsze losy bohaterów, ale nie była to książka którą mogła bym przeczytać jednym tchem. Była ciekawa, ale nie aż tak bardzo wciągająca. Być może dlatego, że zbyt często ją odkładałam i na nowo do niej powracałam. Podobało mi się, że w jednej książce poruszył wszystkie tematy, takie jak -...

więcej Pokaż mimo to