Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki ISRIKUZ III. Handlowiec (nie)doskonały Bernard Fruga, Oleg Prybylo
Ocena 10,0
ISRIKUZ III. H... Bernard Fruga, Oleg...

Na półkach:

Książka pisana w sposób niezwykły, ale nieco podobny do poprzednich tomów przygód biznesowych Angelo Isrikuza.
Niniejsza opinia jest bardzo subiektywna, bo jestem współautorem Handlowca (nie)doskonałego. (Dlatego nie dodaję oceny, ale Ciebie do tego zachęcam).
ISRIKUZ III stworzyliśmy dla czytelnika, który jest handlowcem lub szefem sprzedawców. Oczywiście nie jest wymagana znajomość ISRIKUZ I (o pogodnym przywództwie) ani ISRIKUZ II (o skutecznym zarządzaniu), by sięgnąć po niniejszy odcinek.
Jest to lekkie czytadło, które wchłoniesz w dwie-trzy godziny.
W formie opowieści z życia biznesu zaszyliśmy dobre praktyki, które będą przydatne zarówno dla stawiających pierwsze kroki w zaspokajaniu potrzeb klientów, jak i dla dojrzałych doradców klienta.

Książka pisana w sposób niezwykły, ale nieco podobny do poprzednich tomów przygód biznesowych Angelo Isrikuza.
Niniejsza opinia jest bardzo subiektywna, bo jestem współautorem Handlowca (nie)doskonałego. (Dlatego nie dodaję oceny, ale Ciebie do tego zachęcam).
ISRIKUZ III stworzyliśmy dla czytelnika, który jest handlowcem lub szefem sprzedawców. Oczywiście nie jest wymagana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po "Mersi filmol" sięgnąłem po przeczytaniu "Ostatniego Szwajcara" tego samego Autora. Tym razem książka zostawiła we mnie nutkę smutku i współczucia dla tych, którzy zaczynają swoją emigracyjną wędrówkę.
Opowieści, mimo że fabularyzowane, są bliskie historią jakie znam z lat spędzonych w Szwajcarii.
W "Poświątecznych powrotach do Szwajcarii" odnalazłem nasze wyjazdy po Świętach w pierwszych latach mieszkania w Helwecji.
"Test białej rękawiczki" wywołał uśmiech naszych wspomnień przeprowadzek w Szwajcarii, gdy najprościej było zapłacić firmie sprzątającej.
"Bellevue" odczytałem jako hołd tym osobom, które mieszkając w złotej klatce, zapłaciły najwyższą cenę za poczucie osamotnienia i niezrozumienia.
Dobrze, że z zbiorze znalazła się "Opowieść o Szwajcarze z polską duszą". Wielu takich spotkałem. Im bardziej widzieliśmy serdeczność i gotowość do pomocy u Szwajcarów tym częściej takich "Szwajcarów z polską duszą" spotykaliśmy.
Myślę, że Szwajcaria jest jak "Słodkie brzmienie alpejskiego rogu", czyli bardzo dobre i sprzyjające dojrzałym więzią społecznym zasady, których wynaturzenia może być zabójcze.
My mieliśmy szczęście mieszkać przez osiem lat wśród wspaniałych Szwajcarów.

Po "Mersi filmol" sięgnąłem po przeczytaniu "Ostatniego Szwajcara" tego samego Autora. Tym razem książka zostawiła we mnie nutkę smutku i współczucia dla tych, którzy zaczynają swoją emigracyjną wędrówkę.
Opowieści, mimo że fabularyzowane, są bliskie historią jakie znam z lat spędzonych w Szwajcarii.
W "Poświątecznych powrotach do Szwajcarii" odnalazłem nasze wyjazdy po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nim przeprowadzisz się do Szwajcarii, to koniecznie przeczytaj "Ostatniego Szwajcara...".
Szwajcaria jest bardzo bliska mojemu sercu. Od 1998 do 2012 byłem związany zawodowo z Helwecją, z czego 8 lat mieszkałem u podnóża Alp koło Lucerny.
Wsparcie, serdeczność i gościnność jakiej doświadczyłem od szwajcarskich sąsiadów na naszym osiedlu zostawia niespłacalny dług. Zatem nie potrafię obiektywnie patrzyć na Szwajcarów :-)

Czytając opowiadania Lamberta Króla czułem jakby patrzył na Szwajcarię moimi oczami.
Dla Polaka Szwajcaria jest niezwykłym doświadczeniem. Poznałem takich, którzy nie wytrzymali tam roku i uznali, że skala absurdów przekracza granice wyporności ich polskiej duszy. Poznałem też takich, którzy z roku na rok (tak jak ja) z coraz większym szacunkiem i uznaniem odkrywali sens i tło tego jak zostało ułożone życie społeczne Helwetów.

Król umieścił swoje opowiadania na pograniczu dokumentu i science-fiction. Podanie Szwajcarii w sosie doprawionym fantastyką ułatwia nazwanie niuansów, które trudno byłoby opisać językiem zbyt racjonalnym.

Mieszkanie wiele lat w innym kraju zmienia nas nieodwracalnie. W Szwajcarii tęsknisz za mieszkaniem w Polsce, a w Polsce tęsknisz za mieszkaniem w Szwajcarii.
Lektura "Ostatniego Szwajcara..." to był dla mnie pomost łączący obydwie perspektywy.

Ciekaw jestem na ile książka może być zrozumiana przez Polaków, którzy nigdy nie byli w Szwajcarii. Jestem przekonany, że Polacy mieszkający w Szwajcarii czytają ją z szerokim uśmiechem na twarzy, a niekiedy z łezką w oku.
Lambert Król, gratuluję świetnej publikacji!

Nim przeprowadzisz się do Szwajcarii, to koniecznie przeczytaj "Ostatniego Szwajcara...".
Szwajcaria jest bardzo bliska mojemu sercu. Od 1998 do 2012 byłem związany zawodowo z Helwecją, z czego 8 lat mieszkałem u podnóża Alp koło Lucerny.
Wsparcie, serdeczność i gościnność jakiej doświadczyłem od szwajcarskich sąsiadów na naszym osiedlu zostawia niespłacalny dług. Zatem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W ciągu jednego wieczora wchłonąłem pakiet odpornościowy Aleksandry Gnyszki, czyli jej publikację o pielęgnowaniu odporności.

2 KILOGRAMY WOJSKA
Pół żartem pół serio mógłbym powiedzieć, że jest to opowieść o dwóch kilogramach bakterii w moich jelitach. Na kartach książki Autorka zachęca, bym się zaprzyjaźnił z tą armią walczącą w mojej obronie pod sztandarami Lactobacillus oraz Bifidobacterium.
Dowiedziałem się, że dzięki nim trawię, jestem chroniony przed patogenami, zbroję układ odpornościowy, wchłaniam to co zdrowe, a nawet mam ogarnięte neuroprzekaźniki.

ŚWIĘTA HILDEGARDA W CHINACH
Autorka jest absolwentką Akademii Medycznej, więc informacje z obszaru biologii zajmują sporo miejsca na kartach jej książki. Jednak mnie szczególnie ujął w tym dziele aspekt pomostu kulturowego między Wschodem a Zachodem. W tle zaleceń o dbanie o zdrowie słyszymy odwołania do tradycyjnej medycyny chińskiej oraz do zaleceń frankońskiej mniszki świętej Hildegardy. Niezwykłe jest widzieć spójność tego co zauważyła XII-wieczna uzdrowicielka z dorobkiem tradycji chińskiej o depozycie wiedzowym kilku tysięcy lat. Wbrew pozorom ani jeden, ani drugi nurt nie jest odległy od XXI-wiecznej myśli. Dorobek medycyny chińskiej znajduje dzisiaj potwierdzenia w odkryciach zachodniej medycyny, zaś filozofia Hildegardy jest ceniona we współczesnym Kościele (niespełna dekadę temu święta Hildegarda została ogłoszona doktorem Kościoła Katolickiego).

ODDYCHAJ
"Księga odporności..." to syntetyczna, 80-stronicowa publikacja. Znajdujemy na jej kartach praktyczne porady, w których ujmujące jest spoglądanie na człowieka w pięknej całościowej perspektywie. Dowiadujemy się nie tylko o witaminach i minerałach, ale także o zbawiennym wpływie snu na nasze zdrowie o zarządzaniu emocjami, a nawet o ćwiczeniach oddechowych.

SHOT NA PRZEZIĘBIENIE?
Niedosyt pozostał mi po lekturze rozdziału o używkach, gdzie Autorka lakonicznie uznała ich zły wpływ za oczywisty. Faktycznie w kontekście mikroflory jelitowej takie stwierdzenie jest zrozumiałe. Jednak w holistycznym podejściu do zdrowia prosi się o nieco więcej.
Liczę, że w kolejnych wydaniach znajdziemy coś na temat nalewek, piwa i wina. Chciałbym poznać zdanie Autorki, kiedy kieliszek wódki w stanach chorobowych jest potrzebny, a kiedy wyniszczający. Piszę o tym, by przełamać laurkowy charakter niniejszej recenzji.

APTEKA PANA BOGA
Praca Aleksandry Gnyszki jest mi bliska w kilku wymiarach. Autorkę znam osobiście i cenię jako osobę mądrą i odpowiedzialną. Dbanie o zdrowie dzięki czerpaniu ze spiżarni Pana Boga, czyli z darów natury, dotknęło mnie podczas dekady, kiedy mieszkałem w Szwajcarii. W sytuacjach, gdy w Polsce bezkrytycznie wierzono w moc substancji chemicznych w walce z chorobami, to w Szwajcarii zarabiającej krocie na przemyśle farmaceutycznym, często odwoływano się do naturalnych kompetencji powrotu naszego organizmu do stanu równowagi.
Miałem też przyjemność zarządzać zespołem w zdalnym oddziale na Dalekim Wschodzie. Przez lata, do moich najbliższych współpracowników należeli Chińczycy. Dbając o wzajemne zrozumienie czytałem o ich kulturze i tradycji. Wtedy zetknąłem się z podejściem, które odnajduję na kartach Immunobooka.

Polecam Ci sięgnięcie po tę malutką księgę i przeczytanie jej z otwartym umysłem. Zależnie od Twoich doświadczeń ze zdrowiem możesz znaleźć sporo inspiracji, ale możesz też dostać kilka strzałów powalających Twoje paradygmaty w temacie leczenia.
Autorka rozprawia się z XX-wiecznym mitem leczenia jednego organu w oderwaniu od naszego całego psychofizycznego systemu.

W ciągu jednego wieczora wchłonąłem pakiet odpornościowy Aleksandry Gnyszki, czyli jej publikację o pielęgnowaniu odporności.

2 KILOGRAMY WOJSKA
Pół żartem pół serio mógłbym powiedzieć, że jest to opowieść o dwóch kilogramach bakterii w moich jelitach. Na kartach książki Autorka zachęca, bym się zaprzyjaźnił z tą armią walczącą w mojej obronie pod sztandarami Lactobacillus...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzecz jasna zostawiam moją opinię bez gwiazdek, bo jakże autor ma ocenić to, co wyszło spod jego ręki?
Natomiast z przyjemnością podzielę się moimi wrażeniami.
Mam przekonanie, że przekazanie wiedzy i doświadczeń w formie powieści biznesowej ułatwi przyswojenie dobrych praktyk managerskich także tym, którym nie łatwo przychodzi studiowanie prac o zarządzaniu.
Trójka książkowych bohaterów (Kinga, Wiktor i Wojtek) ma cechy i zachowania, które widziałem u managerów napotkanych w mojej pracy trenera zarządzania.
Natomiast sytuacje i sposoby ich rozwiązywania nakreśliłem takie, jakie podpowiadała moja praktyka.
Zatem puszczam książkę w świat z nadzieją, że trafi w potrzeby praktyków w firmach i organizacjach niebiznesowych.
Dodam, że proces tworzenia ISRIKUZ II był przygodą łączącą poczucie wolności z dyscypliną. Na potrzeby pisania zdecydowałem się wstawać codziennie o 5:00 i pisać co najmniej 1000 słów dziennie. Zdaję sobie sprawę, że burzę wyobrażenie procesu twórczego jako błogiego siedzenie w atrakcyjnym otoczeniu i czekania na natchnienie. Codzienny konkretny cel był dla mnie ramą, w której cieszyłem się wolnością tworzenia.
Dzielę się tym doświadczenie, bo przypomina ono przesłanie książki, że klucz do realizacji marzeń kierownika tkwi w samodyscyplinie i wytrwałym realizowaniu codziennych zadań.

Rzecz jasna zostawiam moją opinię bez gwiazdek, bo jakże autor ma ocenić to, co wyszło spod jego ręki?
Natomiast z przyjemnością podzielę się moimi wrażeniami.
Mam przekonanie, że przekazanie wiedzy i doświadczeń w formie powieści biznesowej ułatwi przyswojenie dobrych praktyk managerskich także tym, którym nie łatwo przychodzi studiowanie prac o zarządzaniu.
Trójka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę dostałem w prezencie od kolegi z komunikatem: „To najlepsza książka o medytacji jaką znam!”
Faktycznie, to świetna książka, a właściwie książeczka, bo czytania jest raptem na kilka godzin.
Konkretna i na temat. Rzekłbym: wszystko co o medytacji chrześcijańskiej warto wiedzieć, by ruszyć z miejsca. Polecam!

Książkę dostałem w prezencie od kolegi z komunikatem: „To najlepsza książka o medytacji jaką znam!”
Faktycznie, to świetna książka, a właściwie książeczka, bo czytania jest raptem na kilka godzin.
Konkretna i na temat. Rzekłbym: wszystko co o medytacji chrześcijańskiej warto wiedzieć, by ruszyć z miejsca. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przesłuchałem audiobooka w prędkości 2x.
Tak, ta książka trafiła do mnie jako audiobook (w wersji oryginalnej na Audible), ale zamiast spędzać z nią 5 godzin, wystarczyło 2,5 godziny.
Powyższe stwierdzenie możecie potraktować jako opinię o książce.
Chcę przez to powiedzieć, że „Fenomen poranka” był dla mnie powtórzeniem treści, które znałem z innych publikacji. Zatem szybkie „przekartkowanie” audiobooka pozwoliło przypomnieć sobie o ważnych i potrzebnych zasadach skutecznego działania.
Autor zgrabnie rozwinął skrótowiec SAVERS w 6 obszarów, które wykonywane każdego poranka, ratują nas przed zagubieniem ścieżki rozwoju osobistego:
S jak Silence (cisza)
A jak Afirmations (afirmacja)
V jak Visualizations (wizualizacja)
E jak Exercise (ćwiczenia)
R jak Reading (czytanie)
S jak Scribe (pisanie pamiętnika)

Reasumując, oceniam książkę jako dobrą, bo nigdy dość powtarzania ważnych, prostych prawd.
Wydaje się, że w życiu to co najważniejsze jest proste, a tajemnica sukcesu kryje się w regularnym i wytrwałym powtarzaniu tych pożytecznych zachowań.

Przesłuchałem audiobooka w prędkości 2x.
Tak, ta książka trafiła do mnie jako audiobook (w wersji oryginalnej na Audible), ale zamiast spędzać z nią 5 godzin, wystarczyło 2,5 godziny.
Powyższe stwierdzenie możecie potraktować jako opinię o książce.
Chcę przez to powiedzieć, że „Fenomen poranka” był dla mnie powtórzeniem treści, które znałem z innych publikacji. Zatem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jest solidna książka, którą docenią przede wszystkim szefowie i właściciele firm, oraz osoby prowadzące działalność jednoosobową.
Mimo, że to spora „cegła” z prawie 800 stronami, to nie wymaga wiele czasu na czytanie.
Każde z 300 haseł to zamknięta całość. Niekiedy pół strony, innym razem cztery strony tekstu, a zawsze 3-punktowe podsumowanie głównych tez oraz link do krótkiego materiału wideo. Rzekłbym, że to książka multimedialna dla zabieganych, bo wystarczy minuta lub dwie, by „złapać” myśl każdego z haseł.

Spora część książkowych haseł była już wcześniej publikowana na blogu 1-minutowego Frugi na www.fruga.net Są też nowe hasła. Całość została poddana gruntownej obróbce redakcyjnej i korektorskiej. Zatem jest to gratka dla sympatyków felietonów pisanych przez 1-minutowego Frugę.

Publikacja jest ubogacona 300 ilustracjami ułatwiającymi zapamiętanie treści. Rysunki zostały stworzone specjalnie na potrzeby „Alfabetu ogarniania”.

Ile gwiazdek dać tej książce? Moja opinia pozostaje bez oceny, bo jestem autorem „Alfabetu ogarniania”, a byłoby niezręcznie, bym oceniał własne dzieło :-)

To jest solidna książka, którą docenią przede wszystkim szefowie i właściciele firm, oraz osoby prowadzące działalność jednoosobową.
Mimo, że to spora „cegła” z prawie 800 stronami, to nie wymaga wiele czasu na czytanie.
Każde z 300 haseł to zamknięta całość. Niekiedy pół strony, innym razem cztery strony tekstu, a zawsze 3-punktowe podsumowanie głównych tez oraz link do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Szef w relacji z zespołem. Jak proces grupowy wpływa na psychologię teamu Agnieszka Zych, Robert Zych
Ocena 6,6
Szef w relacji... Agnieszka Zych, Rob...

Na półkach: ,

Dostałem w prezencie książkę „Szef w relacji z zespołem”.
W podtytule napisano, że będzie o tym jak proces grupowy wpływa na psychologię teamu.
Przyznam szczerze, że żadnego z autorów wcześniej nie znałem, ale rzucenie okiem na ich biogramy zaostrzyło apetyt na czytanie. Mamy tu rodzeństwo doświadczonych praktyków pracy zespołowej: Agnieszkę Zych od lat startującą w teamie Adventure Race oraz Roberta Zycha, który przed laty na „własnej skórze” zebrał grupowe doświadczenie korporacyjne, a teraz szkoli dużych graczy na polskim rynku.

Faktycznie, twórcy zaserwowali to, co mieli najlepszego, czyli opowieści z życia wzięte. Co więcej, są to opowieści z naszych klimatów kulturowych, co daje książce przewagę nad pozycjami tłumaczonymi z angielskiego.

Zatem sięgając po książkę oczekiwałem połączenia biznesowych i sportowych doświadczeń autorów z mocnym fundamentem psychologii grupy.

Zaintrygował mnie spis treści. Zwykle pracowałem z fazami procesu grupowego wg modelu Tuckmana, czyli: formowanie, burza, normowanie i wykonanie. Tutaj zobaczyłem inne fazy: zależność, różnicowanie, kryzys odpowiedzialności, atak na lidera, nadzwyczajna moc grupy i realne możliwości grupy.
Lubię poszerzać horyzonty i miałem nadzieję znaleźć w książce kilka stron wyjaśnienia jak te fazy mają się do innych koncepcji i dlaczego wybrano właśnie ten model.
Autorzy umieścili w podtytule zwrot „psychologia teamu”, co wzbudziło moje oczekiwania, co do wiedzy z obszaru psychologii.
Niestety ograniczono się do wspomnienia, że grupa polskich psychologów rozpropagowała ten model na początku lat 80.
Jak zaznaczyłem wcześniej, jest to publikacja praktyków i zapewne adresowana do innych praktyków, więc może z tego wynikało pominięcie teorii, na których zbudowano opowieść.

Przypuszczam, że książka jest adresowana do szefów sprzedaży, szczególnie nowych w tej roli, którym brak doświadczenia zarządzania zespołami. Dzięki konkretnym radom Roberta Zycha, taki odbiorca dostaje „instrukcję obsługi” zespołu. Bowiem faza po fazie, opisano typowe zachowania, pułapki emocjonalne, źródła wyzwań w zespole oraz rekomendowane działania.
Zalecenia są jasno przedstawione, wizualnie podkreślone w postaci rysunków, a ich kwintesencję zebrano w 8-stronicowym dodatku.
W każdym rozdziale Robert Zych opisuje studia przypadku ze swojej kariery zawodowej. Dzięki temu czytelnik znajduje konkretne i autentyczne przykłady zjawisk opisywanych w publikacji.

„Szef w relacji z zespołem” ma dwóch autorów. Drugim jest Agnieszka Zych, która pięknie ubarwiła książkę swoimi opowieściami o ekstremalnych rajdach. Jej historie są doskonale opowiedziane, zawierają mocną dawkę prawdziwej autorefleksji człowieka działającego w sytuacjach granicznych. Niejako „przy okazji” przemyca fundamentalne prawdy o ludzkiej naturze np. „Kiedy się boję, zazwyczaj strach mnie paraliżuje, ale w sporcie jakoś potrafię przekuć ten strach w działanie. Podobnie jest w biznesie. Przestaję się bać, kiedy zaczynam działać. Ale ruszenie tyłka, aby zacząć zawsze sprawia mi kłopot.”

Agnieszka Zych dołożyła starań, aby jej sportowe opowieści harmonijnie wpisywały się w strukturę książki zbudowaną na filarach faz procesu grupowego. Czytamy tu o budowaniu zespołu do zawodów Subaru Primal Quest w USA, czy o konflikcie z liderem na mistrzostwach w Nowej Zelandii.

Pomysł połączenia, w jednej publikacji, doświadczeń sportowych i biznesowych uważam za bardzo dobry. Także zdjęcia z zawodów nadają książce sympatyczny klimat. Przenoszenie wniosków o skutecznych rozwiązaniach z pozornie odległych dziedzin życia może owocować innowacyjnymi wnioskami i wytyczeniem nowych szlaków rozwoju.
Jednak książka „Szef w relacji z zespołem” jest moim zdaniem dowodem na to, że gdy budowanie pomostu między sportem, a biznesem przerwie się na etapie wklejenia do książki biznesowej wspaniałych opisów sportowych, to traci się szansę na stworzenie synergii.
Rozdziały sportowe i biznesowe są w tej publikacji odległe zarówno treścią jak i formą. Jest bardzo mało fragmentów łączących te obszary i pomagających czytelnikowi przenosić wnioski pomiędzy sportem i biznesem.
Dysonans między modułami widziałem tak duży, że momentami miałem ochotę sięgnąć po nożyczki i podzielić książkę na dwa osobne materiały: biznesowy i sportowy.

Reasumując, jeśli Agnieszka Zych napisze kolejną książkę o swoich doświadczeniach sportowych, to na pewno po nią sięgnę. Obrazowy język, autentyczność doświadczeń i odwaga w mówieniu o swoim rozwoju oraz o pokonywaniu barier wzbudziła mój szacunek i sprawiła, że słowa Agnieszki Zych czytałem „żarłocznie”.
Robert Zych dostarczył dobrych i przystępnie zebranych wskazówek działania dla managera zmagającego się ze swoim zespołem. Przypuszczam, że zostanie to docenione przez szefów, którzy rozpaczliwie szukają klucza do zrozumienia tego, co dzieje się w „teamie”.

Lektura „Szefa w relacji z zespołem” zapewne podziała kojąco na liderów zadających sobie pytanie „czy coś jest nie tak ze mną, czy z nimi”?
Autorzy odpowiadają, że napięcia są naturalnym elementem rozwoju każdej grupy i warto je twórczo wykorzystać.

Dostałem w prezencie książkę „Szef w relacji z zespołem”.
W podtytule napisano, że będzie o tym jak proces grupowy wpływa na psychologię teamu.
Przyznam szczerze, że żadnego z autorów wcześniej nie znałem, ale rzucenie okiem na ich biogramy zaostrzyło apetyt na czytanie. Mamy tu rodzeństwo doświadczonych praktyków pracy zespołowej: Agnieszkę Zych od lat startującą w teamie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Raporty Pileckiego „pochłonąłem jednym tchem”. Opis Auschwitz oczami oficera, który na ochotnika znalazł się w obozie i budował tam siatkę organizacji podziemnej, to jak powieść sensacyjna. Opisane sytuacje i dramaty faktycznie miały miejsce, więc podczas lektury nachodził smutek i współczucie dla opisywanych osób.
Gorąco polecam przeczytanie „Raportów z Auschwitz”, a Panu Adamowi Kulpińskiemu serdecznie dziękuję za wysiłek włożony w wydanie książki. Zrobił Pan kawał dobrej roboty!

Raporty Pileckiego „pochłonąłem jednym tchem”. Opis Auschwitz oczami oficera, który na ochotnika znalazł się w obozie i budował tam siatkę organizacji podziemnej, to jak powieść sensacyjna. Opisane sytuacje i dramaty faktycznie miały miejsce, więc podczas lektury nachodził smutek i współczucie dla opisywanych osób.
Gorąco polecam przeczytanie „Raportów z Auschwitz”, a Panu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Od przedszkola do Doliny Krzemowej Bernard Fruga, Dobromiła Lachendro-Fruga
Ocena 6,8
Od przedszkola... Bernard Fruga, Dobr...

Na półkach: ,

Napisać opinię o swojej książce to tak, jak ocenić poziom wyjątkowości własnego dziecka :-)
Zatem podzielę się opinią, ale od oceny się oczywiście powstrzymam.
CO MÓWIĄ INNI?
Rozmawiając z czytelnikami, pytam ich czym „Od przedszkola do Doliny Krzemowej” jest dla każdego z nich.
Ktoś mówił mi o tym, że książka go umocniła w przekonaniu, iż na świecie są inni, którzy podobnie zdroworozsądkowo podchodzą do życia i wychowania.
Ktoś inny zauważył, że to książka nie tylko dla rodziców, ale dla każdego, kto potrzebuje przystanąć i poukładać sobie obraz świata.
Usłyszałem też uwagi o inspirującym pokazaniu nas Polaków, na tle innych krajów i innych społeczeństw.
CO JA SĄDZĘ?
Dla mnie książka jest przede wszystkim realizacją pomysłu na spisanie w jednym miejscu wiedzy, doświadczenia i mądrości życiowych, jakie Dobromiła i ja zebraliśmy jako rodzice, wychowawcy i specjaliści od rozwoju osobistego i zawodowego.
Powiem szczerze, że to była dla nas pierwsza okazja do uporządkowanego skonfrontowania naszych przemyśleń na takie tematy jak rola komputerów w wychowaniu, podejście do sukcesu, czy międzykulturowość.
KTÓRY FRAGMENT ZAPADŁ MI W PAMIĘĆ?
Lubię wypowiedź, jaka padła w ostatnim rozdziale:
Jedynym pewnikiem jest zmiana, czyli przygotowujemy dzieci do życia w świecie zmieniającym się, w świecie zmiany, w świecie innym, niż dzisiejszy świat. Wydaje się, że skuteczną receptą na funkcjonowanie, jest postawienie na to, co jest niezmienne. A niezmienne są cele i wartości, poczucie sensu, bez względu na zmieniające się okoliczności.

Napisać opinię o swojej książce to tak, jak ocenić poziom wyjątkowości własnego dziecka :-)
Zatem podzielę się opinią, ale od oceny się oczywiście powstrzymam.
CO MÓWIĄ INNI?
Rozmawiając z czytelnikami, pytam ich czym „Od przedszkola do Doliny Krzemowej” jest dla każdego z nich.
Ktoś mówił mi o tym, że książka go umocniła w przekonaniu, iż na świecie są inni, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odkrywanie powołania, rozwój talentów, świadome podążanie własną drogą życiową to tematy mi bliskie. Między innymi z tego powodu sięgnąłem po książkę, którą napisała Alena Androsik pt. "Misja Powiernika Pierścienia jako przykład realizacji powołania chrześcijańskiego".

FRODO, A TEOLOGIA
Już z tytułu widać, że rzecz jest o Frodo z Władcy Pierścieni. W tej pracy fikcyjna postać, w baśniowym świecie, posłużyła do całkiem realnych refleksji na temat robienia tego do czego jesteśmy powołani.
Publikacja jest wersją książkową pracy magisterskiej Aleny Androsik. Czytadło to szczególne, bo powstało przy Katedrze Teologii Życia KUL. Jak się zatem domyślacie, temat powołania jest podany w kontekście katolickim. Bohater Władcy Pierścieni jest potraktowany jako teologicznomoralne studium przypadku.

KAŻDE MARZENIE MOŻNA SPEŁNIĆ?
Traktuję tę książkę jak inspirujący głos w dyskusji na temat samorozwoju i realizacji potencjału każdego z nas.
Pewno, podobnie jak ja, słyszycie wypowiedzi, lub czytacie publikacje, o tym, że wystarczy tylko chcieć, bo dla chcącego wszystko jest możliwe. Ponoć każde marzenie można spełnić przy odpowiednich technikach wpływania na to czego jesteśmy świadomi, lub tego co jest w naszej podświadomości.
Alena Androsik wychodzi z innego punktu. Ona pisze, że życie każdego z nas to zadanie odkrycia i realizacji powołania, które ma dla nas Bóg.
"Działanie Stwórcy w konkretnym życiu zaczyna się jeszcze przed urodzeniem człowieka. Umiejętności wrodzone i nabyte, okoliczności historyczne i społeczne, najgłębsze pragnienia osoby, a czasem także pewne słabości są Jego łaskami ukierunkowującymi na najlepszą drogę rozwoju. Dzieje się tak nawet w sytuacji, kiedy obdarowany nie ma świadomości istnienia siły wyższej, gdyż każdy człowiek jest powołany już przez sam fakt przyjścia na świat."

COŚ DLA COACHÓW I TRENERÓW
Polecam książkę koleżankom i kolegom coachom i trenerom, którzy pracują z katolickimi klientami.
Perspektywa rozwoju talentów, wykraczająca poza okres między urodzeniem, a śmiercią, jest istotną zmienną modyfikującą w pracy na rozwojem osobistym.
Przecież inaczej cele rozwojowe stawia osoba, której dokonania zamykają się wraz z chwilą opuszczenia Ziemi, a inaczej ktoś kto patrzy w perspektywie wieczności.

Lekko i szybko przeczytałem "Misję Powiernika Pierścienia..." chyba głównie dlatego, że rozważania teologiczne były barwnie przeplatane opowieściami o wyprawie Frodo.

CYTATY
Poniżej dzielę się wybranymi fragmentami, by dać Wam wyobrażenie czego spodziewać się na kartach książki. (Niektóre ze zdań autorka przytacza jako cytaty z innych autorów.)
"Bóg nie dopuściłby zła, gdyby nie wyprowadzał z niego dobra drogami, które poznamy w pełni dopiero w życiu wiecznym" s. 24
"Nieprzyjaciel jednak wszczepił w Śmiertelników lęk przed śmiercią i "skaził swoim cieniem ten dar Iluvatara". " s. 32
"Aspektem wskazującym na uświadomienie przez jednostkę swojej drogi jest poczucie, że życie ma sens." s. 58
"Najbardziej szczytową, choć i najbardziej odstręczającą zdobyczą tej epoki jest to, że w porządku rzeczy naturalnych człowiek osiągnął wymiary olbrzyma, w porządku zaś rzeczy nadnaturalnych i wiecznych zmalał do wymiarów karła." s. 59
"Kto psuje jakąś rzecz, żeby lepiej poznać jej istotę, ten zbacza ze ścieżek mądrości." s. 74
"Wszelkie życie ludzkie przeznaczone jest przez Boga do jakiegoś zadania." s. 74
"Osoba mająca określony talent jest powołana do jego rozwijania (por. Mt 25, 14-30). Czasem właśnie na tej drodze będzie dążyć do świętości." s. 93
"Dalekie cele pozwalają [...] trzymać kurs. Bez nich łatwo zaczęlibyśmy dryfować, wabieni na przykład bardziej zajmującymi bliższymi celami. [...] osoby bez wyraźnego celu odległego często zmieniają kierunek działania, podczas gdy osoby o jasno wytyczonym celu nie zbaczają z kursu" s. 127
"Św. Ignacy Loyola pouczał, że "ten, kogo ogarnęła pociecha duchowa, powinien myśleć nad tym, jak się będzie zachowywał w strapieniu, które później nadejdzie, i niech nabiera nowych sił na taki czas." s. 144
"Samotność, która jest elementem każdego wezwania, dla niektórych ludzi ryzykuje stać się bolesnym osamotnieniem." s. 145
"Dając człowiekowi zadanie, Pan udziela mu niezbędnych darów i przygotowuje do spełnienia tego, co zostało polecone." s. 157
"Gandalf w rozmowie z Frodem także podkreślił: Skoro jednak zostałeś wybrany, musisz dać z siebie tyle siły, serca i rozumu, na ile cię stać." s. 158
"Kształtowanie intymnej więzi z Panem wymaga wsłuchiwania się w Jego Słowo. Ciągła obecność innych i nadmiar hałasu przeszkadzają człowiekowi w tym i prowadzą go do zagubienia. Potrzebna więc jest cisza i przebywanie samemu." s. 160-161
"Niepowodzenie w spełnieniu się jest ostatecznie niepowodzeniem w związku człowieka z Bogiem." s. 176
"Paradygmatem uznawanym po Soborze Watykańskim II za centralny dla moralności chrześcijańskiej jest powołanie człowieka." s. 194

Odkrywanie powołania, rozwój talentów, świadome podążanie własną drogą życiową to tematy mi bliskie. Między innymi z tego powodu sięgnąłem po książkę, którą napisała Alena Androsik pt. "Misja Powiernika Pierścienia jako przykład realizacji powołania chrześcijańskiego".

FRODO, A TEOLOGIA
Już z tytułu widać, że rzecz jest o Frodo z Władcy Pierścieni. W tej pracy fikcyjna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to dla mnie specyficzny przełom. Zamyka w 30 tysiącach słów naukę, jaką wyniosłem z kilkunastu lat biznesowego podróżowania. Wieńczy też moje poszukiwania klucza do skutecznego przewodzenia swoim życiem i brania odpowiedzialności za innych.
Przełom to też nowy początek. Otwieram ISRIKUZem zawodowy rozdział łączenia rozwoju duchowego z biznesem. Rzucam w świat tezę, że porządkowanie i rządzenie dotyczą przede wszystkim naszego wnętrza, a przekształcanie otoczenia to tylko – i aż – zwierciadło naszego wnętrza.
Nie wystawiłem oceny tej książce, no bo jak ocenić swoją pracę? Książka jest beznadziejna, bo banalnie dochodzi do konkluzji znanych od tysięcy lat. Zarazem jest arcydziełem, bo na 170 stronach zostawiłem spory kawałek siebie, swojej duszy, a przecież każdy z nas jest niepowtarzalnym arcydziełem, niekiedy ukrytym w przebraniu seryjnego produktu.
Ciąg dalszy nastąpi. Jaki? Jeszcze nie wiem.

Ta książka to dla mnie specyficzny przełom. Zamyka w 30 tysiącach słów naukę, jaką wyniosłem z kilkunastu lat biznesowego podróżowania. Wieńczy też moje poszukiwania klucza do skutecznego przewodzenia swoim życiem i brania odpowiedzialności za innych.
Przełom to też nowy początek. Otwieram ISRIKUZem zawodowy rozdział łączenia rozwoju duchowego z biznesem. Rzucam w świat...

więcej Pokaż mimo to