rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Czerwone zwoje magii Wesley Chu, Cassandra Clare
Ocena 7,5
Czerwone zwoje... Wesley Chu, Cassand...

Na półkach:

Jedyne, czego żałuję po przeczytaniu tej książki, to fakt, że przeczytałam jakos ostatnią, już po Diabelskich maszynach, Darach anioła, Akademii Nocnych Łowców i Mrocznych intrygach, zamiast zgodnie z chronologią, zaraz po wygraniu wojny z Valentinem.
Uwielbiam Magnusa i Aleca, a książka tylko o nich to strzał w 10. W pozostałych książkach z uniwersum rzadko pojawiają się razem, a jeśli już to tylko "są", gdzieś w tle, nieważni, zapomniani. Ta książka wypełnia te braki z poprzednich części. #malecforever

Jedyne, czego żałuję po przeczytaniu tej książki, to fakt, że przeczytałam jakos ostatnią, już po Diabelskich maszynach, Darach anioła, Akademii Nocnych Łowców i Mrocznych intrygach, zamiast zgodnie z chronologią, zaraz po wygraniu wojny z Valentinem.
Uwielbiam Magnusa i Aleca, a książka tylko o nich to strzał w 10. W pozostałych książkach z uniwersum rzadko pojawiają się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kinga, coś lekkiego, żeby zobaczyć czy chcę zabrać się za ambitniejsze pozycje. I... Wciąż tego nie wiem 🤔

Z pewnością nie tego spodziewałam się po "Roku wilkołaka". Może wynika to z faktu, że to pozycja z lat 80., więc tempo życia znacznie mniejsze niż obecnie, co odzwierciedla styl pisania, w skrócie - nic się nie dzieje. Przynajmniej z punktu widzenia czytelnika przyzwyczajonego do literatury XXIw.

Podczas każdej pełni w miasteczku Tarker's Mills dochodzi do ataku wilkołaka. Historia podzielona na miesiące, widziana oczami ofiar. Niestety, same ataki zmarginalizowane, autor skupia się bardziej na zamordowanych i ich pozycji w społeczności, co ma niewielkie znaczenie dla całej historii. Każdy rozdział to nowy miesiąc, nowa ofiara i jedyne co je łączy, to mieszkańcy miasteczka, którzy wspominają zamordowanych i obawiają się wyjść z domu w czasie pełni.

Pozycja na jedno popołudnie. Przeczytałam, ale nie spodziewam się, by długo pozostała w mojej pamięci.

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kinga, coś lekkiego, żeby zobaczyć czy chcę zabrać się za ambitniejsze pozycje. I... Wciąż tego nie wiem 🤔

Z pewnością nie tego spodziewałam się po "Roku wilkołaka". Może wynika to z faktu, że to pozycja z lat 80., więc tempo życia znacznie mniejsze niż obecnie, co odzwierciedla styl pisania, w skrócie - nic się nie dzieje....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia jak Szeptacz, może dlatego, że wiedziałam już, czego po autorze można się spodziewać, ale również bardzo mi się podobała. A zakończenie totalnie mnie zaskoczyło.

Nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia jak Szeptacz, może dlatego, że wiedziałam już, czego po autorze można się spodziewać, ale również bardzo mi się podobała. A zakończenie totalnie mnie zaskoczyło.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Seria ogólnie bardzo ciekawa, wciągająca, czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Ostatnia część niestety trochę psuje obraz całości - chaotyczna, dzieje się niby dużo, ale wszystko jakoś niepowiązane ze sobą. Ale dopiero zakończenie przebija wszystko (nawet Toma - i to dosłownie). Jeśli autor nie planuje kolejnej serii, np. "Kroniki pierwszej lamii rodzaju męskiego", to ja nie akceptuję istnienia ostatniego rozdziału. Nie powinien on w ogóle trafić do druku. A samo zakończenie kobaloskiej inwazji to jakaś totalna klapa. Tak krwiożercza rasa poddaje się, bo ich bóg został zlikwidowany? To przecież jest naiwność. Takie rzeczy się nie zdarzają. Powinni dalej atakować, a nie poddać się jak gówniarze. Stoczyć wielką bitwę, coś na kształt tej pod Kamieniem Strażniczym. W bitwie mogłaby zginąć Jenny - jej śmierć przynajmniej miałaby trochę sensu. Mogłaby też wziąć w bitwie udział Grimalkin, a wraz z nią Thorne, która w końcu w jakimś celu uczyła się oddzielać duszę od ciała, a nigdy z tego nie skorzystała. Może byłaby szansa, że Wijec i inni Haizdanowie, którzy sprzeciwiali się tej inwazji wsparliby Toma i resztę Hrabstwa, a wtedy pojawienie się Wijca miałoby więcej sensu niż tylko po to, by uratować dziewczynę, która i tak miała zginąć i przekazać jedną, nie do końca istotną wiadomość.
Ogólnie - zmarnowany potencjał. Ta część miała szansę stać się ukoronowaniem tych dwóch serii - Kronik Wardstone i Kronik Gwiezdnej Klingi, a niestety trochę je pogrąża.

Seria ogólnie bardzo ciekawa, wciągająca, czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Ostatnia część niestety trochę psuje obraz całości - chaotyczna, dzieje się niby dużo, ale wszystko jakoś niepowiązane ze sobą. Ale dopiero zakończenie przebija wszystko (nawet Toma - i to dosłownie). Jeśli autor nie planuje kolejnej serii, np. "Kroniki pierwszej lamii rodzaju męskiego", to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niesamowicie trzymająca w napięciu powieść. Od pierwszych stron nie mogłam się od niej oderwać.
Nie sięgam zbyt często po thrillery, jednak pan Alex North zdecydowanie przekonał mnie do tego, by poświęcić więcej czasu temu gatunkowi.

Niesamowicie trzymająca w napięciu powieść. Od pierwszych stron nie mogłam się od niej oderwać.
Nie sięgam zbyt często po thrillery, jednak pan Alex North zdecydowanie przekonał mnie do tego, by poświęcić więcej czasu temu gatunkowi.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka z gatunku lekkich, łatwych i przyjemych.
Jedyne zastrzeżenie - nie wiem, czy to błąd autorki, tłumacza, czy wina źle wyedytowanego ebooka - w ciągu jednego roku dwa razy świętują 4 lipca.

Książka z gatunku lekkich, łatwych i przyjemych.
Jedyne zastrzeżenie - nie wiem, czy to błąd autorki, tłumacza, czy wina źle wyedytowanego ebooka - w ciągu jednego roku dwa razy świętują 4 lipca.

Pokaż mimo to