beautyandabook

Profil użytkownika: beautyandabook

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 2 tygodnie temu
253
Przeczytanych
książek
267
Książek
w biblioteczce
5
Opinii
20
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 1 ksiązkę
Sądzę że pisanie recenzji do dobrych książek to strata czasu.

Opinie


Na półkach:

Jeżeli podobała Ci się ta książka nie czytaj tej opinii!

Ten wstęp piszę tylko dlatego, że jest to książka popularna. Oj, jak bardzo popularna!

Zastanawialiście się czasami jak to by było, gdyby tak przygotować posiłek (o, taki tort!), który zawierałby w sobie wszystkie składniki, jakie lubicie: i mięsko, i coś słodkiego i owoce i warzywa i przyprawy itd., i jednocześnie mielibyście kompletnie gdzieś czy wasz układ trawienny to wytrzyma? Cabre zaprasza do stołu!

Czego w tej książce nie ma, jakimi to źródłami się nie posługiwał, gdzie to akcja się nie dzieje! Jeżeli chcecie pośmiać się zdrowo, chciwie bazgrać po książce wynajdując coraz to nowe nieścisłości lub niesamowite wypowiedzi bohaterów, to jest to coś dla Was. Ale ostrzegam, po jakimś czasie zacznie Was boleć głowa!

Cabre uplótł to sobie bardzo zgrabnie, trzyma się wytyczonego przez siebie planu, tworzy piękny wykres, szybko pakuje tam bohaterów i dopisuje im na kolanie niezbędne cechy. No i ma jeszcze cenny rekwizyt, wokół którego toczy się ta cała draka. Na koniec bierze mikser, blenduje tak, aby w tej masie pozostały widoczne grudki wątków.

Największy problem to, moim zdaniem, postaci. One są jakby jajkami, które mają to wszystko w formie trzymać... a konsystencja jest płynna.

Postaci są bezosobowe do szpiku kości. Antypatyczni lub papierowi do tego stopnia, że trudno zainteresować się tu czyimkolwiek losem. Cabre posługuje się nimi instrumentalnie - czuć, że najważniejszy jest tu z góry założony plan, którego trzeba się trzymać i popychanie fabuły do przodu. Mam przepis no to jadę, wiadomo. Nie było czasu sprawdzać jakości składników.

Jeżeli jest taka osoba, która polubiła głównego bohatera, to ja nie chcę jej poznać. Adrian ma kilka ważnych cech, na których skupia się autor, to będzie tak: zdystansowany, ale wrażliwiec, inteligent, ma coś z eksperta w swojej dziedzinie, niespełniony (och, jak bardzo niespełniony!). Pozostałe postaci są po to, by go właśnie w taki sposób prezentować, bo głownie w interakcjach poznajemy głównego bohatera, i dodatkowo pokazać, że jednak ktoś go lubi, komuś na nim zależy. Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest prosta - Cabre jest bardzo słabym psychologiem.

Rozmowy bohaterów przypominają bardziej wzajemne kąsanie. Rzadko zachodzi pomiędzy nimi wymiana informacji, a luki są zapełniane skąpymi opisami. Dotyczy to głownie związku Adriana i Sary - to "50 Twarzy Greya" skrojony dla ...inteligentów? Sara też uzupełnia wątki związane z II wojną światową i Holocaustem. Czy jest do tego potrzebna? Moim zdaniem nie, historia skrzypiec by się bez tego obroniła. Napiszę więcej! - przez wątek Sary na końcu już w ogóle przestajemy się interesować tymi przeklętymi skrzypcami!

Rozmowa Feliksa z matką nieślubnego dziecka jest żenująca. Nie rozpisujmy się. Warto przy tej okazji powiedzieć, że rozmowy Simsów są pewnie naturalniejsze niż te prowadzone w "Wyznaję".

Laura to już najlepszy przykład zagęszczacza; ta postać pojawiła się wyłącznie po to, by autor mógł Sarę zdradzić, nic po za tym. Pojawia się i znika, najważniejsza jej cecha to atrakcyjność. Na początku miała zadatki na rozchwianie emocjonalne, ale Cabre chyba by tu nie podołał i porzucił temat. I słusznie, bo majonezu już wystarczy.

Od biedy napisany jest jeszcze ojciec Feliks. Nawet jestem zdolna uwierzyć, że z powodu braku pełnych informacji wrażenie Adriana jest takie a nie inne. Przypomina troszkę androida, ale dopowiadamy sobie, że to zimny typ, nieco socjopata. Nie można wykluczyć tej postaci, bez tego budyniu to nam to nie wyjdzie.

Najbardziej wykorzystany powinien czuć się Bernat, "najlepszy przyjaciel". Gdyby nie musiał na samym końcu wydać wypocin Adriana, to w zasadzie moglibyśmy go zamienić, np. na psa. Nie musiałby być człowiekiem. Wtedy wątki z jego pisaniną, grą na skrzypach, Teklą czy Ksenią są do wywalenia, bo za dużo tej śmietany. To wszystko i tak nie ma żadnego znaczenia - Bernat po prostu musiał być obudowany swoim "życiem" żebyśmy w niego uwierzyli.

W tym uniwersum Cabre'a znajduje się wreszcie spore grono wszelakich ekspertów lub wręcz geniuszów, począwszy od Adriana, Feliksa, kończąc na jakichś pośrednikach. Ich wiedza na temat dziedzin, którymi się parają jest niekiedy śmieszna. Każdy uczy się po drodze, trudno jest uwierzyć w ich szczere zainteresowanie. Ktoś przy okazji rozmowy o skrzypcach zadaje pytanie o rodzinę Amati, inna postać znów pyta "Kto?" gdy mowa o Atlasie, a inwestor Adriana nie wie co to są rękopisy... Wszystkie działania by nadać głębi utworowi spalają się na panewce.

Wyczuwalne są inspiracje autora. Od razu przychodzą mi do głowy dwie: Umberto Eco ("Imię róży" mocno weszło) i Tomasza Manna ("Doktor Faustus"). I pewnie jest ich o wiele więcej, ale rozpisywać się na temat tej książki to jak tworzyć "Wyznaję 2. Zemsta Bernata". Zapewne zamiast spisu osób "dramatu" na końcu książki powinna się pojawić bibliografia.

Ze strony filologa jakim jest Cabre wymagałabym więcej jeśli chodzi o nawiązania, np. do Biblii ("miłujesz mnie?" Sary czy pianie koguta to poziom licealisty).
Nawet nie zdziwiło mnie specjalnie, że nazwisko Szymborskiej mignęło pod koniec... są gusta i guściki i mamy różne wrażliwości.

Adrian powiedział do Bernata mówiąc o jego książce "brakuje życia, nie uwierzyłbym w żadne emocje bohaterów". To chyba dobrze opisuje też "Wyznaję".

To co, panie Cabre, było bardzo fajnie, się pan nagotował, tyle pracy, tyle szykowania dla nas, no, no. Ale my już się będziemy zbierać i już za deserek podziękujemy.

Jeżeli podobała Ci się ta książka nie czytaj tej opinii!

Ten wstęp piszę tylko dlatego, że jest to książka popularna. Oj, jak bardzo popularna!

Zastanawialiście się czasami jak to by było, gdyby tak przygotować posiłek (o, taki tort!), który zawierałby w sobie wszystkie składniki, jakie lubicie: i mięsko, i coś słodkiego i owoce i warzywa i przyprawy itd., i jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ukrywam, że po lekturze "Ostatniej (...)" nie sięgnę już po książki tego autora. Było mi trudno dotrwać do końca powieści. Książka przydługa i banalna. Sięgając po nią miałam nadzieję na mocną, polityczną powieść (ukraińskie House of Cards"), okraszoną dobrym wątkiem miłosnym. Dostałam prezydenta, który jest żałosny, w książce brak choć jednego smakowitego wątku. Wszystko rzucone niedbale na stół, jak posiłki dla mężów obrażonych żon.

Autor nie może się zdecydować jaki jest jego bohater, bo z jednej strony jest to człowiek świadomy tego, co się wokół niego dzieje, z drugiej przewrażliwiona kukła, od której tak naprawdę nic nie zależy. Problemy natury politycznej można rozwiązać tu właściwie w ciągu jednego dnia. I te zadania zlecać "pomocnikom". Każdy z pomocników mógłby go godnie zastąpić, choć są to są to postacie papierowe (nie trzeba zapamiętywać ich imion, do niczego nie jest to potrzebne). Prezydent nie jest ani zabawny i wyluzowany, ani bezkompromisowy i charyzmatyczny. Chce dużo zrobić dla kraju, szkoda, że tylko na stronie osiemnastej, i szkoda, że w tak banalny sposób o tym myśli: "Chce się podwyższyć emerytury i wypłaty, oddać długi górnikom, chce się uczynić kraj szczęśliwym i kwitnącym. Ale zwykle w takich chwilach zjawia się Kola Lwowicz[pomocnik] albo ktoś inny i dokładnie wyjaśnia: bogaty kraj, to biedny rząd. Biedny rząd to biedny prezydent, tanie samochody, eskorty, liche wyposażenie samolotu prezydenckiego i w końcu utrata szacunku kolegów na politycznej mapie świata." Czyli wciąż stara bida. Lepiej napijmy się jakiejś whisky... "Jameson", "Aberlour", "Ballantine's"?

Książka to właściwie encyklopedia "whyskaczów", a głównym zajęciem prezydenta jest jego picie. Szkoda, że wódka jest tu kompletnie odarta ze czci, właściwie bohater pije ją tylko przy okazji spotkań z mniej istotnymi postaciami. Po co pić wódkę, skoro jest "Aberlour"? Whisky prezydent wlewa w siebie cysternami, stale rzucane są wyszukane nazwy, bohater często dzieli się z czytelnikiem swoim sposobem picia. Polega on na wrzuceniu kostek lodu skądś "wyciągniętego palcami". Ach, i koniecznie trzeba być zanurzonym w wannie z zimną wodą, bo prezydent jest też morsem (bardziej salonowym, a raczej łazienkowym). Rzeczywiście, to bardzo przyjemne mieć przed sobą postać, która ma jakieś rytuały, jednak Pana Kurkowa nieco ponosi. Mamy wrażenie, że nasz bohater jest po prostu pustym szpanerem. Biorąc pod uwagę, że jego życie przed objęciem urzędu nie było żadną bajką, to gardzenie każdym innym alkoholem niż zachodnia whisky można uznać za bardzo... "słoikowe" zachowanie.

Jeżeli nie jesteśmy w stanie polubić głównego bohatera, to na pewno nie przypadnie nam do gustu żadna z jego żon czy partnerek. Niewiele się o nich dowiadujemy. Nie wiemy, co tak naprawdę pociąga go w tych kobietach, dlaczego są wyjątkowe. Dowiadujemy się czasami, że gdy któraś z nich zachodzi w ciążę, to należy się z nią ożenić. Prawdziwej miłości jest tu mało. Są dziwne spotkania, nienaturalne dialogi, właściwie żadnej więzi. Nie odważyłabym nawet zgadywać, do której z bohaterek odnosi się tytuł książki.

O autorze na Wikipiedii znajdziemy zdanie "[Andriej Kurkow]Zdobył popularność dzięki błyskotliwemu czarnemu humorowi". Właściwie to wiele rzeczy, które są o tym autorze napisane, wydają się naciągane. W posłowiu autor zaznacza, że dobra historia nigdy się nie kończy. Jeżeli naprawdę chcemy się dowiedzieć, co będzie dalej, poleca nam do niego napisać.

Nie bawiłam się dobrze z Panem Andriejem, chyba nawet do niego nie zadzwonię.

Nie ukrywam, że po lekturze "Ostatniej (...)" nie sięgnę już po książki tego autora. Było mi trudno dotrwać do końca powieści. Książka przydługa i banalna. Sięgając po nią miałam nadzieję na mocną, polityczną powieść (ukraińskie House of Cards"), okraszoną dobrym wątkiem miłosnym. Dostałam prezydenta, który jest żałosny, w książce brak choć jednego smakowitego wątku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę poleciła mi nowa znajoma, która dowiedziała się, że borykam się z problemami na studiach, szukam własnej drogi, itd. Miała nadzieję, że zmieni ona moje życie i odnajdę pasję. Gorąco mi tę książkę polecała. Niestety, co chwila podczas lektury miałam ochotę westchnąć "thank you, Mr Obvious". Autor porusza temat systemu edukacji, a raczej potrzeby jej pilnej reformy w Stanach. Odnosi się do programu "No Child Left Behind". Oczywiście, fundamentem książki są historie znanych ludzi, których często szkoła zawodziła i zniechęcała. Swój żywioł zazwyczaj odnajdywali w sobie przypadkiem. Książkę można streścić w kilku zdaniach. Szkoda, że podane historie odkrywania pasji odnoszą się najczęściej jedynie do takich dziedzin jak muzyka, malarstwo, muzyka, pisarstwo, muzyka, taniec, ekonomia i... no może jeszcze trochę muzyki. Ważna jest rola mentora. Ważne jest otoczenie. Są różne rodzaje inteligencji. Każdy jest inny. Wow. Moją uwagę na chwilę przykuła historia testów IQ. Boję się, że niechcący streściłam książkę. Jeżeli ktoś szuka jakichś jasnych wskazówek to tu ich nie znajdzie. Od początku sceptycznie podchodziłam do lektury i nie zostałam mile zaskoczona. Ta książka może inspirować ludzi już mających jakiś plan na siebie, ale na pewno nie będzie w stanie nikogo zbudować od nowa.

Książkę poleciła mi nowa znajoma, która dowiedziała się, że borykam się z problemami na studiach, szukam własnej drogi, itd. Miała nadzieję, że zmieni ona moje życie i odnajdę pasję. Gorąco mi tę książkę polecała. Niestety, co chwila podczas lektury miałam ochotę westchnąć "thank you, Mr Obvious". Autor porusza temat systemu edukacji, a raczej potrzeby jej pilnej reformy w...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika beautyandabook

z ostatnich 3 m-cy
beautyandabook
2024-03-24 12:39:06
beautyandabook ocenił książkę Ból na
3 / 10
2024-03-24 12:39:06
beautyandabook ocenił książkę Ból na
3 / 10
Ból Zeruya Shalev
Średnia ocena:
7.2 / 10
825 ocen

statystyki

W sumie
przeczytano
253
książki
Średnio w roku
przeczytane
21
książek
Opinie były
pomocne
20
razy
W sumie
wystawione
187
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
1 421
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
21
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]