rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Nie wiem jak, ale dałam radę!
To zdanie idealnie podsumowuje zarówno książkę, jak i moją podróż z jej bohaterami.
Jeszcze może z jakiś czas temu oceniłabym "Wylęgarnię" wyżej. No ale teraz nie poznaję samej siebie. Naprawdę, nie wiem jak to się stało. Jestem zaskoczona sama sobą! Może powinnam spojrzeć w lustro, czy naglę nie ujrzę tam zupełnie innej osoby? A może nie, bo jeszcze nie wiem jak to zniosę.
Macie dość? Jeśli tak, ta książka nie jest dla Was.
"Wylęgarnia" to moja pierwsza styczność z autorem i raczej nie zachęca mnie do sięgnięcia po inne tytuły.
Sam pomysł - całkiem ciekawy. Nie zabiera dechu w piersiach, nic odkrywczego, ale ujdzie. A co nie ujdzie? Główna bohaterka. Piękna, wysportowana blondyka, którą mężczyźni pożerają wzrokiem, molestują na każdym kroku, lubiąca (a może i nie, ach, ona nie poznaje samej siebie) czarną, obcisłą skórę. Potrafi świetnie strzelać, choć nigdy nie trzymała broni w ręku. Słuchają się jej wszyscy. Tak, podkreślę, wszyscy, mafiosi też, nie ważne, że znają ją jeden dzień. Ma odpowiedź na wszystko, choć sama nie wie skąd! Tylko ona potrafi zabić pozornie niezniszczalną istotę, ale nie ma pojęcia jak to zrobiła! Trzy dni temu jeszcze by się popłakała! W lustrze się nie poznaje - bo ta dzika piękność w innym makijażu to nie ona!
Jednak ta z pozoru idealna kobieta ma jedną słabość! Uwaga, uwaga... Okres. Nic dodać, nic ująć.
Pozostali bohaterowie znacznie bardziej przypadli mi do gustu, choć autor niezbyt zagłębiał się w ich charaktery. Bardziej przypominali mi archetypy postaci, niż rzeczywiste osoby, ale zabieg ten pasuje do całości. Najbardziej rozwiniętą postacią był (poza Mariką, ale ciężko tutaj mówi o rozwoju...) policjant. Za jego wątek dodatkowa gwiadzka.
Kolejna gwiazdka za zakończenie. Przyznaję, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona i jestem ciekawa co, jak i dlaczego, ale nie sięgnę po kolejny tom w najbliższym czasie.
Recenzja trochę nieskładna i chaotyczna, ale pisana w duchu recenzowanej powieści. Powieści, przez którą sama nie wiem jak przebrnęłam.

Nie wiem jak, ale dałam radę!
To zdanie idealnie podsumowuje zarówno książkę, jak i moją podróż z jej bohaterami.
Jeszcze może z jakiś czas temu oceniłabym "Wylęgarnię" wyżej. No ale teraz nie poznaję samej siebie. Naprawdę, nie wiem jak to się stało. Jestem zaskoczona sama sobą! Może powinnam spojrzeć w lustro, czy naglę nie ujrzę tam zupełnie innej osoby? A może nie, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż. Pierwsze co mogę powiedzieć, jest to lektura, po którą warto sięgnąć tylko w wypadku zbyt dużej ilości czasu wolnego i braku lepszych pozycji.
Ale od początku.
Głównym bohaterem jest około czterdziestoletni profesor Mogens VanAndt. Jego życie zapowiadało się wspaniale, lecz z powodu tragicznej historii z przeszłości utknął na wiele lat w zapomnianym przez wszystkich małym miasteczku. Praca w małym zapyziałym colleg'u, gdzie niektórzy "studenci" są od niego starsi, oczywiście nie jest spełnieniem jego marzeń. Na dodatek stał się obiektem uczuć swojej dość irytującej gospodyni. Nic dziwnego, że tajemnicza oferta pracy, jaką otrzymuje pewnego dnia, wydaje się być darem od losu. Niestety stoi za nią jego odwieczny wróg - doktor Jonathan Graves, którego profesor obwinia o swoje doczesne, marne życie. Oferta zostaje jednak przyjęta i Mogens wyrusza w okolice San Francisco. Znajduje tam nie tylko perełki archeologiczne, ale i także odwieczne, ukryte zło...
To by było w skrócie.
Może zacznę od atutów pozycji. Pierwszym i to bardzo rzucającym się w oczy, jest sposób jej wydania. Ciekawa okładka i jeszcze ciekawsze wnętrze. Każda strona stylizowana jest na pożółkły papirus oraz ozdobiona została egipskimi hieroglifami. Sprawia to niesamowite wrażenia i zachęca do zgłębiania lektury.
Drugą zaletą jest niewątpliwie pomysł na książkę. Oryginalny, dobrze przemyślany. Sprawia, że czytelnik inaczej patrzy na kulturę egipską.
Także styl jest przyjemny, dzięki czemu książkę łatwo się czyta.
Co do wad, to jest ich niestety trochę.
Kiedy tylko zaczęłam czytać "Anubisa" nieustannie miałam wrażenie, że autor próbuje naśladować styl Lovecraft'a. Jako że jestem fanką tego mistrza grozy i horroru, tutaj czułam pewien niedosyt. Było to dla mnie tylko próbą naśladowania, niczym więcej. Hohblein uczepił się paru zwrotów, które powtarzał co kilka stron, doprowadzając czytelnika do szału. Bo ile razy można czytać o pulsujących rękawiczkach Graves'a czy tajemniczej mhrocznej ciemności?
Co do powtórek, schematyczne stały się także potyczki między profesorem a doktorem. Niby VanAndt wciąż się wzbrania, ale i tak wiemy, iż zaraz ulegnie. A wątek rozwijany jest kilka razy.
Denerwująca jest też postać gospodyni Mogensa - panny Betty Preussler. Bohaterka ta z założenia miała być osobą irytującą i denerwującą pozostałych bohaterów i plan ten udał się znakomicie, aż za bardzo. Kiedy znika w końcu z planu, zatarłam ręce z radości. Niestety czekała mnie przykra niespodzianka. Betty wróciła, będąc jeszcze mniej znośną. Żeby było mało, autor ponawia tą sztuczkę, co mnie prawie o mdłości przyprawiło. Gospodyni staje się znośna dopiero w 9/10 swojej książkowej bytności.
Jest jest jeszcze jedna rzecz, lecz tym razem jest to czysto osobista niechęć. Nie mogę wybaczyć w jaki sposób potraktowana została Kleopatra - kotka panny Preussler.
Podsumowując, radzę zachować czas na ciekawsze pozycje. Chyba że ktoś się uprze lub zechce sam wyrobić swoją opinię. Także fani kultury egipskiej nie powinni czuć się rozczarowani.
Tak czy siak, życzę przyjemnej lektury :)

Cóż. Pierwsze co mogę powiedzieć, jest to lektura, po którą warto sięgnąć tylko w wypadku zbyt dużej ilości czasu wolnego i braku lepszych pozycji.
Ale od początku.
Głównym bohaterem jest około czterdziestoletni profesor Mogens VanAndt. Jego życie zapowiadało się wspaniale, lecz z powodu tragicznej historii z przeszłości utknął na wiele lat w zapomnianym przez wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała lektura i niebanalny pomysł. Któż by pomyślał, co może zrobić jeden niewinnie wyglądający kot bez ogona?
Książkę czyta się jednym tchem i choć początkowo można odnieść wrażenie, że to pozycja dla dzieci, historia szybko wciąga i nie puszcza aż do zaskakującego, trochę smutnego końca.
Lektura nie tylko dla fanów kotów. Powinien po nią sięgnąć każdy, kto ma ochotę przeczytać coś innego, interesującego, aby oderwać się od szarej rzeczywistości.

Wspaniała lektura i niebanalny pomysł. Któż by pomyślał, co może zrobić jeden niewinnie wyglądający kot bez ogona?
Książkę czyta się jednym tchem i choć początkowo można odnieść wrażenie, że to pozycja dla dzieci, historia szybko wciąga i nie puszcza aż do zaskakującego, trochę smutnego końca.
Lektura nie tylko dla fanów kotów. Powinien po nią sięgnąć każdy, kto ma ochotę...

więcej Pokaż mimo to