julietteandbooks

Profil użytkownika: julietteandbooks

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
51
Przeczytanych
książek
53
Książek
w biblioteczce
48
Opinii
195
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

RECENZJA PATRONACKA

Myślę, że można powiedzieć, że każdy z nas ma swój ulubiony typ książek, po który sięga najczęściej, jaki jest Wasz?

Nieco większy kłopot pojawia się już z jednoznacznym określeniem samego gatunku. Czasem w kryminałach niektórym brakuje krwawych opisów zbrodni, z kolei inni w romansach mają często przesyt scen erotycznych. Jak we wszystkim i tutaj idealny byłby balans, dzięki któremu treść mogłaby zadowolić każdą stronę. Z pewnością też, gdy w jednej historii tworzy się taki mix gatunkowy, naprawdę łatwo jest przesadzić. Jednak w odwrotnej sytuacji, powstaje nam niezwykle wyważona, niepowtarzalna prawdziwa perełka literacka. I tego właśnie dokonała Anna Falatyn, w swojej kolejnej książce „Mecenas”, która rozpoczyna zupełnie nową serię KodeX osadzoną w prawniczym świecie.

„Decydując o ludzkim losie, skazując kogoś lub broniąc, nie ma się nigdy pewności, że konkretne działania są słuszne. Nigdy jednoznacznie nie wskażemy: to on zabił, to on popełnił zbrodnię. Jedno można uznać za pewnik: każdy jest po części winny…”

Po lekturze cyklu „Prawniczka Camorry”, który był po prostu fenomenalny, autorka naprawdę wysoka zawiesiła sobie poprzeczkę. Jej debiut pokazał świetny warsztat pisarski, jednak wraz z kolejną częścią wzrastały oczekiwania, a i te zostały niejednokrotnie przebite. I wydawać by się mogło, że częściowo wiemy czego się spodziewać, jednak w przypadku „Mecenasa” trzeba być przygotowanym na wszystko. Choć nawet to nie uchroni nikogo przed licznymi zwrotami akcji i tajemnicami, które przyprawiają nieświadomego czytelnika o szybsze bicie serca i zawroty głowy. Można tu odnaleźć już dobrze znaną, a przy tym zupełnie nową odsłonę pisarką Ani.

Zacznijmy od pewniaków - perfekcyjny research, który zapewne w dużej części stoi za klimatem powieści spod pióra autorki. Jako osoba, która na co dzień sama uczęszcza na wykłady z prawa karnego i psychologii kryminalnej, dosłownie czułam się jak na powtórce zagadnień przed egzaminem. Co więcej, muszę przyznać, że jako aplikantka pod skrzydłami Wojciecha Bieleckiego na pewno jeszcze musiałabym się doszkalać i chłonąć wiedzę od niemal nieomylnego w swoim fachu mecenasa. Tak właśnie pisze i tworzy swoich bohaterów Anna Falatyn. Czuć jej przygotowanie do podejmowanej tematyki. W końcu książka z wątkiem prawniczym nie opiera się tylko na rozprawie, a przy diagnozowaniu seryjnych zabójców w jakimś stopniu niezbędna jest wiedza z kryminologii, profilowania czy medycyny sądowej. Tutaj nie ma jakichkolwiek dopowiedzeń, wszystko jest zgłębione, dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Często wiele możemy się dowiedzieć, ale przy tym nie będziemy zarzucani suchymi faktami, artykułami czy typologią zachowań zabójców. Tutaj każdy detal ma swoje miejsce i jest płynnie wprowadzonym zagadaniem budującym tło akcji, którą naprawdę czuć. Każdy akapit, każde zdanie i każda kropka jest po coś, a całokształt naprowadza nas na odkrywanie tego, co starannie zaplanowała autorka.

Myślę, że uwagi też wymaga przyjrzenie się postaciom, które zarówno w żeńskiej, jak i prawdziwie męskiej odsłonie skradają serca. Zawzięta prokurator Zuzanna Wysocka, która musiała się napracować, aby osiągnąć sukces i wspiąć się po „prawniczej drabinie.” Życie jej nie oszczędzało od najmłodszych lat. Tak naprawdę, to Wojciech, zaczął wprowadzać do jej nastoletniego świata pierwsze promienie radości, jednak to to był również tym, który doprowadził do jej upadku. Jest na tyle silną i upartą bohaterką, że podniosła się i walczy o swoje, ale jego powrót rozdrapuje na nowo dawne rany, a tym samym skrzywdzona kobieta, przy licznych starciach z dawną miłością porzuci swoją maskę obojętności. No i wspomniany już Wojciech Bielecki, niesamowicie wykreowana postać. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że być może jest to jak dotąd najlepiej utkany bohater przez Annę Falatyn. Dla jednych będzie wzbudzał kontrowersje swoją postawą, dla wielu wydawać się będzie zwykłym bucem, który się wywyższa, a w tym wszystkim łatwo przegapić, że i on podobnie jak pani prokurator, skrywa w sobie ogrom cierpienia, strachu, bólu i samotności. Jest wrakiem człowieka, który tonie, a wszystkie jego działania są efektem domino, w którym jedna błędna decyzja ciągnie za sobą kolejne. Przy tym zdarzają się te chwile, w których jest przy boku Zuzanny, przy której nie jeden raz wykazuje się troską, opieką, czułością i miłością w najpiękniejszej postaci. Ta dwójka niesamowicie silnie na siebie oddziaływuje. Są dla siebie stworzeni, jednak jeśli zasłużony spokój i szczęście są im pisane, to będą musieli jeszcze na nie poczekać.

O „Mecenasie” mogłabym długo opowiadać i nie tylko dlatego, że już to mój pierwszy patronat, z którego nie mogłabym być bardziej dumna. Jest to po prostu powieść, którą wręcz żyłam. Po raz pierwszy pochłonęłam ją w dwa dni, mimo zmęczenia musiałam czytać dalej, dowiedzieć się wszystkiego najlepiej natychmiast. Pokochałam tych bohaterów, tak jak oni przeżywałam nowo odkryte fakty, wzruszałam się razem z nimi i oczekiwałam rozprawy, tworząc kolejne teorie, kto jest naprawdę winny. Wsiąknęłam w tę książkę, a po skończeniu nie chciałam z niej wychodzić. I miałam to szczęście, że w niedalekim odstępie czasu, poznałam również rewelacyjną kontynuację tej części. „Mecenas” tak naprawdę dopiero wszystko otwiera. Rozbudza ciekawość, zostawia z mnóstwem pytań, a to co dopiera czeka w finale będzie mistrzowskim zwieńczeniem.

Świat prawników, intrygi, skomplikowana problematyka, tajemnice z przeszłości, wielowątkowość. Od miłości po nienawiść do na nowo rodzących się uczuć, motyw drugiej szansy. Humor, strach, śmiech, łzy. Piekielnie przemyślana i skonstruowana fabuła. Bohaterowie, o których się nie zapomina - takie kombinacje, które się komponują w wydaniu Anny Falatyn wychodzą perfekcyjnie, naprawdę zachęcam, żebyście sprawdzili to sami.

RECENZJA PATRONACKA

Myślę, że można powiedzieć, że każdy z nas ma swój ulubiony typ książek, po który sięga najczęściej, jaki jest Wasz?

Nieco większy kłopot pojawia się już z jednoznacznym określeniem samego gatunku. Czasem w kryminałach niektórym brakuje krwawych opisów zbrodni, z kolei inni w romansach mają często przesyt scen erotycznych. Jak we wszystkim i tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy potraficie wybaczać?

Myślę, że nie jest to prosta sprawa i wszystko zależy od wyrządzonej krzywdy. Chociaż często słyszy się, że każdy zasługuje na drugą szansę, czego dowodzi lektura „Zaplątanych”.

„Wybaczanie uwalnia nas samych. Wybaczanie daje spokój.”

To było piąte spotkanie z twórczością autorki, a ja wciąż jestem w szoku jakie życiowe powieści potrafi tworzyć. Choć w pewnym sensie wraz z każdą książką, wzrasta poprzeczka, to tym razem miałam wyjątkowe obawy, za sprawą głównej bohaterki, poznanej już przy okazji „Pociągu” i definitywnie w tamtym czasie, nie pałałam do niej sympatią. Jednak inna perspektywa i własny głos opowiedzianej historii, może niesamowicie zaskoczyć.

W tym przypadku, Iza Maciejewska dobitnie udowodniła mi, że jest w stanie uczynić bohaterem powieści, zwykłego przechodnia, na którego często nie zwrócimy nawet uwagi lub chociażby taksówkarza, który pozornie będzie tylko kierowcą środka, za pomocą, którego mamy dotrzeć, gdzieś dalej. Czy może jeszcze lepiej, przypadkową postać spotkaną między sklepowymi półkami w wiecznie zatłoczonej Ikei.

Niesie to przesłanie, bo gdy każdy tworzy indywidualną jednostkę i jest materiałem na osobny utwór, tak zarazem wszyscy potrzebują czasem wsparcia, a nawet pomocnej dłoni drugiego człowieka, który z jakiegoś powodu staje na naszej drodze.
I może całkowicie odmienić nasze życie.

To jeden z tych tytułów, w których lepiej niczego nie zdradzać. Warto samemu odkryć jakie tajemnice, zwroty akcji i przeżycia skrywają się na kartkach. Będzie ich cała masa, gdyż w "Zaplątanych" mamy nie tylko, zawsze obecne w powieściach tej pisarki, dylematy obyczajowe, podkręcone nutą erotyki, a w tym wszystkim opakowane w wyjątkowy humor i język, z którego wręcz słynie oryginalny styl autorki. Na dokładkę dostaniemy tutaj wątek kryminału i dramatu, co w całości funduje prawdziwie poplątany mix gatunków.

Książki autorki pochłania się z zawrotną prędkością, choć nie chce się kończyć przygód jakie za sobą niosą. Zdecydowanie mimo trudniejszych tematów, są lekkie w czytaniu, ale jest coś, co sprawia, że pozostają ze mną na dłużej. Mają w sobie jakąś prawdziwość. Opowiadają o ludziach, takich prostych i zwyczajnych. Osobach, które nie są pozbawione wad, a mimo to przy kimś właściwym u boku, odnajdują siebie, a dzięki ich perypetiom, po skończeniu ogarnia mnie jakiś rodzaj pogody ducha i naładowania pozytywną energią.

Na koniec dodam, że oczywiście zachęcam do poznania tej pozycji, jednak myślę, że warto też wcześniej zapoznać się z treścią „serii P” od autorki, szczególnie pierwszą częścią, po to by móc zyskać pełny obraz kobiecej postaci i lepiej dostrzec jej przemianę. Przy końcówce szczerze kibicowałam Marcie, żeby miała swoje szczęśliwe zakończenie. Jeśli jesteście ciekawi czy faktycznie takie było, to sami dajcie się wplątać w tę nieszablonową opowieść!

Czy potraficie wybaczać?

Myślę, że nie jest to prosta sprawa i wszystko zależy od wyrządzonej krzywdy. Chociaż często słyszy się, że każdy zasługuje na drugą szansę, czego dowodzi lektura „Zaplątanych”.

„Wybaczanie uwalnia nas samych. Wybaczanie daje spokój.”

To było piąte spotkanie z twórczością autorki, a ja wciąż jestem w szoku jakie życiowe powieści potrafi tworzyć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zaborcza bestia” to piąta i zarazem ostatnia część serii „Niepokorni.” Jednak w czytaniu spokojnie można pomieszać chronologię i zacząć, podobnie jak ja, od tej historii, w której bez kłopotu się odnajdziecie, a autorka zabierze Was w niezapomnianą podróż do czasów XlX-wiecznej Anglii.

Teoretycznie wiedziałam czego mogę się spodziewać, ponieważ czytałam wcześniej już inną książkę od Melisy Bel. Tamta lektura była świetna, jednak miałam po niej lekki niedosyt, który tutaj został w pełni - a nawet ponad oczekiwania - zaspokojony, dzięki tytułowej Bestii.

„Pochodzili z różnych światów, ona miała tytuł, a on pieniądze.”

W tym tomie, poznajemy losy Lady Annabel Brooke – na pozór niewinnej i cnotliwej panny na wydaniu, która dotąd żyje pod kontrolą swojej matrony i potulnie realizuje narzuconą przez nią wolę. Choć nie jest szczęśliwa, przez lata uparcie stara się przypodobać swojej konserwatywnej matce i dostosować swój charakter, ubiór, a nawet wygląd. Przy tym zatraca swoją wyjątkową osobowość. Jednak wszystko pęka, w momencie, w którym matka podstępem planuje zmusić ją do ślubu z pastorem, który ku uciesze rodzicielki już planuje prawić kazania młodej dziewczynie. Gdy tylko nadchodzi sposobność, Annabel podejmuje szalony krok i obwiesza swoje zaręczyny z przybyłym gościem.

„Jonathan jeszcze nigdy nie spotkał takiej osoby jak ona. Kobiety zamkniętej w ciasnych ramach narzuconego jej przez innych świata. To było nieludzkie, wypaczone i nienaturalne. Miał przed sobą jasny dowód na to, jak nieodpowiednie wychowanie może wpłynąć na rozwój i poczucie wartości młodej kobiety”.

Jonathan Hawkins, choć nie posiada statusu Lorda, swoją ciężką pracą wypracował posadę dyrektora najbardziej luksusowego teatru w mieście. Już od pierwszej sceny, można przekonać się o porywczości i silnym charakterze tego człowieka. Przy czym, swoim pojawieniem od pierwszych stron, jest w stanie rozkochać w sobie nie tylko liczne damy rozmarzone jego osobą, ale i czytelniczki, które wraz z Lady Brooke, będą stopniowo odkrywać prawdziwe oblicze jego bestialskiej strony.

Niewątpliwie pan Hawkins, to dżentelmen o wręcz anielskiej cierpliwości, która niejednokrotnie była wystawiana na próbę zachowaniem Annabel. Przyznam, że i mnie momentami irytowała już jej naiwność i snucie planów o idealnym, ułożonym mężu. Niemniej, tak naprawdę trudno się dziwić jej postawie i braku świadomości, gdyż przez lata była ona temperowana, a pewnych schematów zachowań, ciężko się od razu wyzbyć - na szczęście jest to możliwe.

Relacja tej dwójki, była czymś zaskakującym w niesamowity sposób. Jesteśmy świadkami niesamowitej przemiany panny Brooke za sprawą wpływu Jonathana. To dzięki niemu dziewczyna mogła w końcu wyrazić siebie, zyskać pewność siebie i ujawnić swój drapieżny temperament, którego nie sposób nie polubić. Co więcej, zauważalna jest nie tylko jej metamorfoza, gdyż w panu Hawkinsie obudziły się nieznane dotąd uczucia.

Naprawdę czuć, że romanse historyczne są autorce bardzo bliskie i wychodzi jej wręcz cudownie. Jest w tym odpowiedni research dawnych epok, za sprawą którego poznajemy panujące w tamtym okresie obyczaje. Przejawia się to też w opisach tła dla rozgrywających się wydarzeń i przede wszystkim w słownictwie stosownym do tego gatunku. To wszystko opakowane jest nieziemskim humorem, od którego uśmiech sam ciśnie się na usta. Styl ma w sobie prawdziwą lekkość pióra, przez co płynie się przez treść z ciekawością kolejnych wydarzeń, a dzieje się tu naprawdę wiele! Oprócz romantycznych perypetii, przyjdzie nam zmierzyć z intrygami oraz łamaniem krzywdzących podziałów i stereotypów.

Jeśli ktoś lubi romanse, a może wciąż obawia się, że przygniecie go ten historyczny dodatek, to dodam, że znajdzie się kilka zmysłowych scen, które naprawdę oddają napięcie rodzące się między bohaterami, a co więcej możemy się tu doszukać motywu fake dating i różnicy wieku.

Żałuję, że tak długo zwlekałam z rozpoczęciem przygody z tym cyklem, jednak plusem jest, że muszę się z nim żegnać, bo z pewnością sięgnę po losy wcześniejszych postaci, a każdego, kto jeszcze nie miał okazji, zachęcam do spotkania z bestią, która tutaj skradła moje serce!

„Zaborcza bestia” to piąta i zarazem ostatnia część serii „Niepokorni.” Jednak w czytaniu spokojnie można pomieszać chronologię i zacząć, podobnie jak ja, od tej historii, w której bez kłopotu się odnajdziecie, a autorka zabierze Was w niezapomnianą podróż do czasów XlX-wiecznej Anglii.

Teoretycznie wiedziałam czego mogę się spodziewać, ponieważ czytałam wcześniej już inną...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika julietteandbooks

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

Anna Falatyn
Ocena książek:
8,4 / 10
10 książek
3 cykle
Pisze książki z:
71 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
51
książek
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
195
razy
W sumie
wystawione
51
ocen ze średnią 8,4

Spędzone
na czytaniu
284
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
9
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]