Kasia

Profil użytkownika: Kasia

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
5
Przeczytanych
książek
6
Książek
w biblioteczce
5
Opinii
38
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Porozmawiajmy o literaturze. O książkach, które wyciskają łzy: czasem radości, innym razem rozpaczy. O tym, co sankcjonuje dobry storytelling, a co należałoby uznać za błąd w pisarskiej sztuce. O kreacji światów przedstawionych i godnych uwagi postaci. O języku, o opisach i dialogach, akapitach, zdaniach, pojedynczych słowach. O ogólnej konstrukcji fabuły i o tym, co tkwi (i wzbudza zachwyt, lub burzy ład) w szczególe. Na blogu podebatujemy sobie o tytułach, które wzbudzają podziw – lub przeciwnie, nakłaniają do ponurych refleksji nad stanem współczesnej literatury i gustem tych, którzy decydują, co trafia na nasz książkowy rynek.

Opinie


Na półkach:

“Różaniec” to książka nie tylko zła, ale gorzej - NIECHLUJNA. Pod kątem języka, konstrukcji świata przedstawionego, fabuły, postaci. Nie popisał się przy jej kreacji autor, nie wykazali profesjonalizmem redaktor, ani korektor. Totalna strata czasu. Tym bardziej skłania do refleksji, że to jeden z tegorocznych kandydatów do Zajdla - czy naprawdę książka pełna błędów językowych, logicznych, merytorycznych, nie odpowiadająca na większość pytań, które sama zadaje, godna jest laurów?

Kosik sam przyznaje, że napisanie tej książki zabrało mu długie lata i szczerze mu wierzę, bo na każdym kroku wyłania się zupełnie nowa koncepcja, czasami całkowicie przeciwstawna poprzedniej.

Kreacja świata wygląda tak, że o istnieniu pierścienia dowiadujemy się, gdy bohater stwierdza, że ma miasto nad głową. Nie czuję klimatu Warszawy, nie czuję nawet klimatu SF, bo zamiana słowa telefon na komunikator, cel na destynację, oszacowanie na aproksymację i dodanie paru nowych słów, które zapewne nigdy nie przyjęłyby się w rzeczywistości to za mało, by mówić o dobrym światotwórstwie.

Scena debaty politycznej, gdzie prezenterka robi z siebie idiotkę, wprawił mnie w żenadę. Wystarczy obejrzeć odcinek Jerry'ego Springera, żeby zrozumieć, że to goście mają się błaźnić. Pomysł jak strzał w kolano.

Postacie są sklonowane (kandydaci na prezydenta), opisywane seksistowską narracją (niemal wszystkie kobiety), miałkie (Marysia, Judyta) i w większości całkowicie zbędne. Główny bohater jest pasywny do bólu, nad niczym się nie zastanawia, dobrze mu z własną ignorancją, a wiedzę czerpie z niebios. O rozwoju postaci nie ma tutaj mowy.

Znajomość języka polskiego jest żenującym poziomie. Liczne błędy językowe, za którymi idzie wymyślne słowotwórstwo, tworzą czytelniczą katorgę. Zdania nie mają rytmu, brzmią jak telegraf, a narratorem przecież nie jest maszyna, tylko człowiek.

Ta książka jest jak upierdliwy współpracownik z boksu naprzeciwko, który cały czas nadaje bzdury, operując wymyślnymi słowami, rzucając seksistowskie wstawki i mądrząc się bez przerwy, bylebyś tylko nie mógł się skupić na swojej robocie (w tym przypadku czytaniu). Gada bez ładu i składu, nie potrafiąc porządnie złożyć zdania i choć ty chcesz pojąć, o co właściwie chodzi, to po prostu się nie da. I trwa to długie godziny. Modlisz się o jedno normalne, ludzkie wyjaśnienie, ale się nie doczekasz. I nie chcesz być brutalny, ale w końcu nie wytrzymujesz i wyładowujesz się na klawiaturze. Bzdury, bzdury, bzdury! - krzyczysz i wychodzisz. Nigdy więcej nie wrócisz.

Więcej na: https://recenzentplakal.wordpress.com/2018/06/25/rafal-kosik-rozaniec/

“Różaniec” to książka nie tylko zła, ale gorzej - NIECHLUJNA. Pod kątem języka, konstrukcji świata przedstawionego, fabuły, postaci. Nie popisał się przy jej kreacji autor, nie wykazali profesjonalizmem redaktor, ani korektor. Totalna strata czasu. Tym bardziej skłania do refleksji, że to jeden z tegorocznych kandydatów do Zajdla - czy naprawdę książka pełna błędów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od pierwszych stron nie mogłam się oderwać. Piękny storytelling, ogólnie świetny styl i cudowne postacie. Chylę czoła za to, że Białołęcka wybrała sobie na bohaterów nastolatków odmiennych i wokół nich zbudowała ciekawe historie, które długo pozostaną w pamięci.

Chciałabym jedynie zaznaczyć, że dla mnie nie jest to książka dla dzieci, a młodzież zapewne niewiele z niej wyniesie - ot, przygody kilku niepełnosprawnych dzieciaków. Nic bardziej mylnego. Żałuję, że nie sięgnęłam po tę serię wcześniej, ale nie sądziłam, że to coś dla mnie, myślałam właśnie, że to literatura dla dzieci - tylko jaka książka skierowana do małego czytelnika ma burdele dla magów? Która uwzględnia słowa takie jak “dziwka”, “pieprzyć się”, czy “skurwysyn”? I w jakiej innej książce głuchoniemy bohater spotyka się z niewidomą dziewczyną, by dotykiem poznawać swoje ciała?... W takich momentach naprawdę podziwiam autorkę za pomysł i odwagę.

Powiedziałabym, że książka Białołęckiej jest najbardziej dorosła, odważna i dosadna ze wszystkich ostatnio czytanych! Ale nie tylko pod względem wulgaryzmów, przede wszystkim tematycznie, w kreacji świata i postaci.

Brawo.

Szczegóły opis świata, postaci i stylu na https://recenzentplakal.wordpress.com/2018/05/27/ewa-bialolecka-naznaczeni-blekitem-tom-1/

Od pierwszych stron nie mogłam się oderwać. Piękny storytelling, ogólnie świetny styl i cudowne postacie. Chylę czoła za to, że Białołęcka wybrała sobie na bohaterów nastolatków odmiennych i wokół nich zbudowała ciekawe historie, które długo pozostaną w pamięci.

Chciałabym jedynie zaznaczyć, że dla mnie nie jest to książka dla dzieci, a młodzież zapewne niewiele z niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na Wszechcień, ale mnie sfrustrowała ta książka. Z jednej strony dostałyśmy ładny, miejscami piękny język i zwiastuny ciekawej koncepcji świata – z drugiej mnóstwo zbędnych infodumpów, niedopowiedzeń, sprzeczności, niewywołujących żadnych emocji postaci i nieskładających się w spójną, przekonywującą całość wydarzeń.

Świat jest niedopracowany, jakby autor zasiadł do pisania przed wymyśleniem całej jego koncepcji. Gdyby cieńtechnika była lepiej wyjaśniona, mógłby z tego powstać ciekawy miks płaszcza i szpady z pewną steampunkową magią, ale tutaj wszystko jest przypadkowe i nawet po lekturze nie wiadomo, jak co działa. Jeśli to miało być według Dukaja „światotwórstwo najwyższej klasy”, to chyba czytaliśmy dwie różne książki.

Co gorsza postacie są bez duszy; tę książkę broni tylko i wyłącznie styl.

Ale jest to obrona niestety skazana na porażkę.

Więcej na: https://recenzentplakal.wordpress.com/krzysztof-piskorski-cienioryt/

Na Wszechcień, ale mnie sfrustrowała ta książka. Z jednej strony dostałyśmy ładny, miejscami piękny język i zwiastuny ciekawej koncepcji świata – z drugiej mnóstwo zbędnych infodumpów, niedopowiedzeń, sprzeczności, niewywołujących żadnych emocji postaci i nieskładających się w spójną, przekonywującą całość wydarzeń.

Świat jest niedopracowany, jakby autor zasiadł do...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Kasia Aneta

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
5
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
38
razy
W sumie
wystawione
5
ocen ze średnią 3,2

Spędzone
na czytaniu
34
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]