expelliarmusek

Profil użytkownika: expelliarmusek

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 2 lata temu
7
Przeczytanych
książek
7
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
15
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

-Fuj! Wyłącz to! Jem. Ale jak skończę jeść to też nie chcę wcale na to patrzeć!
To standardowa reakcja Huberta na moje oddawanie się w ręce relaksu, w salonie, na kanapie, z pilotem w dłoni i szklanką herbaty obok. Aż tak oburza go patrzenie na mnie w dresie i nieładzie? Chyba chodzi o coś innego. Jestem zagorzałą fanką seriali i programów medycznych. Uwielbiam sobie włączyć na dużym ekranie Netflix i odpalić serial, który mój mąż okrzynie „fuj!”. Lubię przyglądać się operacjom, patrzeć na trudne, szpitalne życie, kontemplować trudne przypadki. Uwielbiam też wszelkie seriale i filmy wojenne, które jednak bardziej pokazują codzienne życie niż sceny walki. Hubert więc nie miał wątpliwości, kiedy wkroczyłam do salonu i oznajmiłam:
-Przyszła do mnie książka idealna, książka stworzona jakby dla mnie!
-Czyli taka, gdzie mówią o lekarzach i wojnie?
No trafił w sedno! Jednak dobrze mnie zna ten mój mąż. Z podekscytowaniem przeczytałam pierwsze strony „Nigdy się nie bałam” i automatycznie krzyknęłam:
-O Borze szumiący! I napisana też jest cudownie. Czuję, że pojawi się w czołówce ulubionych książek tego roku.
Przeczucia mnie nie zawiodły. „Nigdy się nie bałam” to przepięknie wydany i przepięknie napisany zbiór historii kilkunastu kobiet, Polek, które zdecydowały się na zostanie lekarzem. Wiecie co najbardziej mnie urzekło? To, że historie nie są przegadane, że autorka nie przytaczała miliona nieistotnych faktów. Mimo, że książka należy do gatunku non-fiction, wcale nie czyta się jej jak encyklopedycznego zbioru informacji. To zbiór porywających historii niesamowitych kobiet. Książka dzieli się na dwie części- pierwszą część stanowią opowieści o kobietach, z którymi autorka nie mogła osobiście porozmawiać, ponieważ działały w odleglejszych czasach, druga część to idealnie przeprowadzone wywiady i pięknie zapisane wspomnienia lekarek z wieloletnim stażem, przeplatane obrazami z dzieciństwa i młodości, kiedy to II Wojna Światowa trwała w najlepsze.
-Wiesz co, Hubert? Nie myliłam się, to był kawał dobrej lektury!
-Jak to? Już ją przeczytałaś?! I znowu będziesz zajmować kanapę oglądając te swoje fuj seriale?!
Trudne życie ma ze mną ten chłopak.

-Fuj! Wyłącz to! Jem. Ale jak skończę jeść to też nie chcę wcale na to patrzeć!
To standardowa reakcja Huberta na moje oddawanie się w ręce relaksu, w salonie, na kanapie, z pilotem w dłoni i szklanką herbaty obok. Aż tak oburza go patrzenie na mnie w dresie i nieładzie? Chyba chodzi o coś innego. Jestem zagorzałą fanką seriali i programów medycznych. Uwielbiam sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

-Kochanie, czy to prawda, że dopóki ściskasz granat to może być on odbezpieczony, ale nie wybuchnie?- takie pytanie nasunęło mi się podczas czytania i w jednej chwili postanowiłam zaktualizować bazę wiedzy. Oczywiście mój mąż od razu ochoczo odpowiedział.
-Granaty posiadają podwójne zabezpieczenie- jednym jest zawleczką, którą się wyciąga, a drugim dźwignia, która zabezpiecza przez wybuchnięciem, dopóki jest przyciśnięta do korpusu granatu. Dlatego dopóki granat nie zostanie wyrzucony i dźwignia nie zostanie zwolniona- nie wybuchnie.
Słuchałam odpowiedzi z z nieukrywanym zaciekawieniem. Nie miałam o tym pojęcia.
-Wiesz, bo czytam teraz taką książkę o katastrofie w Warszawskim metrze, którą spowodował ukryty pod ziemią arsenał wojenny. Wielu ludzi zginęło, inni utknęli pod ziemią wśród jęków ludzi umierających i trupów, z których nie jeden skończył z odciętą głową.
Hubert popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma.
-Jeny, to strasznie brutalne. Od kiedy ty czytasz tego typu książki?
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Zdecydowanie ta brutalność, opisy przeróżnych śmierci, które naprawdę niesamowicie wprowadzają w klimat są w tej książce najlepsze. Wyobraź sobie- poznajesz po krótce ojca z synem, wiesz, że syn pomaga ojcu w pracy, jadą właśnie rozwieźć towar. W następnej chwili oboje są martwi. I nie tylko oni. Akcja całej książki dzieje się zaledwie w kilka godzin jednego dnia. To bardzo nadaje tempa. Widzimy tę katastrofę z wielu punktów widzenia. Raz wcielamy się w rolę ofiar, innym razem w rolę prawej ręki burmistrza, która gdyby tylko posłuchała odpowiednich osób, mogłaby zapobiec temu dramatowi. Swoją drogą- ta linia czasowa najbardziej mi się podobała, była tam uknuta taka intryga, na najwyższym szczeblu władzy terytorialnej. W sumie nawet nie zdziwiłabym się, gdyby taka sytuacja miała miejsce naprawdę. I nie zdziwiłabym się, gdyby została tak sprawnie zatuszowana.
Mój mąż pokiwał ze zrozumieniem. Postanowił jednak jeszcze chwilę pociągnąć temat.
-A było coś w tej książce, co ci się nie spodobało?
-Niestety tak, jedna linia czasowa opowiadała o pewnej morderczyni, która była w metrze, planując zabójstwo. Po krótce została przedstawiona jej historia, która w ogóle do mnie nie trafiła. Ani jej nie polubiłam, ani jej nie znienawidziłam. A akcja była tam według mnie bardzo naciągana. Dużo lepiej czytałoby mi się tę powieść, gdyby ten wątek został całkiem usunięty. Poza tym nie mam zastrzeżeń. To naprawdę ciekawy kryminał, a Robert Ziębiński wykonał kawał dobrej roboty.
-Wiesz co, Dominika?
-Tak?
-Cieszę się, że mieszkamy w małym miasteczku i tu nie ma metra, bo obawiam się, że od tej pory musiałbym cię do niego wciskać.
Roześmiał się, a ja przytuliłam się z wdzięcznością, że mam obok kogoś, kto chce słuchać o wszystkim, o czym tylko chcę mu opowiedzieć.

-Kochanie, czy to prawda, że dopóki ściskasz granat to może być on odbezpieczony, ale nie wybuchnie?- takie pytanie nasunęło mi się podczas czytania i w jednej chwili postanowiłam zaktualizować bazę wiedzy. Oczywiście mój mąż od razu ochoczo odpowiedział.
-Granaty posiadają podwójne zabezpieczenie- jednym jest zawleczką, którą się wyciąga, a drugim dźwignia, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czujecie się czasami jak typowi milenialsi?

„Pół roku na Saturnie” zaczęło się jak opowieść o moim życiu. Może nie studiuję w Korei, nie mieszkam w akademiku, nie otrzymuję stypendium, ale myśli bohaterki są jakby wyjęte z mojego pamiętnika. Czułam się jakbym sama je pisała, jakby były moją integralną częścią. W obecnych czasach mamy manię wypełniania naszego czasu na 100% samymi pożytecznymi czynnościami, nieustannym rozwojem. Dzień najlepiej zacząć zdrowym smoothie, joggingiem i medytacją, by zadbać o ciało i umysł. Oczywiście to wszystko przed pracą, którą zaczynamy o 7-mej. W drodze do pracy szlifujemy języki lub słuchamy rozwojowych audiobooków. Na lunch jemy wcześniej przygotowane zdrowe pełnoziarniste kanapki z hummusem i pokrojonymi warzywkami, a po powrocie z pracy tenis, basen, spacer (10 tysięcy kroków!!!), zdrowy, domowy obiad, sprzątanie, jeszcze trochę książek o rozwoju osobistym, a wszystko to według starannie ułożonego planu dnia. Brzmi jak życie idealnej instagrammerki, prawda? Życie wymarzone. To pragnienie doskonałego życia podsycają w nas media społecznościowe, Instagram, YouTube, Facebook. Oglądając najlepsze momenty z życia innych, sami pragniemy być tacy przez cały czas. Nie dając sobie chwili na odpoczynek i po prostu bycie. Nasza bohaterka również zmaga się z tym problemem. Podczas półrocznej przerwy w studiowaniu postanawia odnaleźć siebie. Zaczyna od… odpalenia YouTube w celu pozyskania inspiracji. Jednego dnia pragnie przejść na dietę i wyobraża sobie spektakularne efekty, a drugiego dnia idzie na imprezę i zapomina o wszystkich swoich postanowieniach, chce znać wszystkie filmy, przechodzi przez fazę zainteresowania kosmosem, planuje podróż w góry, z dala od zgiełku miasta, choć nienawidzi wspinaczki. Nie potrafi skupić się na jednej rzeczy, jest przebodźcowana, a to uczucie jest mi tak bliskie, że czułam się z nią bardzo związana. Do czasu kiedy zaczął się temat randkowania, odurzania się grzybkami i kwasem, wkraczania w metafizyczne i zawiłe teorie. Wtedy odechciało mi się czytać. Klimat, który autorka wprowadziła mniej więcej w połowie książki stał się ciężki, przytłaczający. Bardzo odbiegał od tego, co pierwotnie mnie zainteresowało. Ta część niewiele też wniosła. Jedynie rozważania na temat tego jak powinien wyglądać normalny człowiek były tutaj według mnie warte uwagi. W książce zabrakło mi też puenty, zakończenia, które zmieniłoby coś w moim myśleniu. Po bardzo dobrym początku liczyłam na jeszcze lepsze zakończenie. Niestety przeliczyłam się. Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Uważam, że tak. Do połowy byłam oczarowana i przekonana, że książka trafi w moje top 10 tego roku. Tak się nie stanie, ale cieszę się, że przez chwilę mogłam się poczuć tak jakby ktoś przejrzał moje myśli.

Czujecie się czasami jak typowi milenialsi?

„Pół roku na Saturnie” zaczęło się jak opowieść o moim życiu. Może nie studiuję w Korei, nie mieszkam w akademiku, nie otrzymuję stypendium, ale myśli bohaterki są jakby wyjęte z mojego pamiętnika. Czułam się jakbym sama je pisała, jakby były moją integralną częścią. W obecnych czasach mamy manię wypełniania naszego czasu na 100%...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika expelliarmusek

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
7
książek
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
15
razy
W sumie
wystawione
5
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
37
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]