Roland

Profil użytkownika: Roland

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 13 godzin temu
870
Przeczytanych
książek
877
Książek
w biblioteczce
686
Opinii
47 931
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Diabelska góra Lincoln Child, Douglas Preston
Ocena 7,4
Diabelska góra Lincoln Child, Doug...

Na półkach:

Roswell, w kręgu tajemnic

Czy kiedyś poznamy odpowiedź na pytanie dotyczące naszej obecności we wszechświecie? Czy jesteśmy samotną, żywą wyspą w tym nieograniczonym bezmiarze, czy też ktoś tam jest? Być może tak, a być może nigdy nie poznamy odpowiedzi. Jedno jest pewne, ilu jest ludzi tyle jest opinii, co tylko wzbudza zainteresowanie tematyką obcych form życia. Chyba większości osób co najmniej obiła się o uszy nazwa Roswell. Bodajże najbardziej znane miejsce domniemanej katastrofy statku pozaziemskiego. Aura tajemnicy, która narosła wokół Roswell od lat rozpala wyobraźnię zwolenników teorii spiskowych, ale również stała się pożywką dla popkultury. Ilość powstałych na tej kanwie filmów czy też powieści jest ogromna. Czas przyszedł na znany w świecie literatury duet pisarski, Douglas Preston oraz Lincoln Child, którzy do tej pory znani z powieści łączących akcję, przygodę, thriller oraz elementy naukowe, w swej kolejnej powieści pokusili się o elementy science fiction.

Panowie znani z cyklu powieściowego o przygodach agenta Pendergasta, jednej z nietuzinkowych postaci w świecie literackim, która często nazywana jest współczesnym Sherlockiem Holmsem, zresztą polecam cały cykl, tworzą nowy, którego bohaterka wcześniej odgrywała epizodyczne role. Przygody Nory Kelly, cenionej i utalentowanej pani archeolog oraz również znanej z poprzedniego cyklu powieściowego młodziutkiej agentki FBI, Corrie Swanson, stanowią świetną rozrywkę przygodową z elementami thrillera. W „Diabelskiej Górze” autorzy podjęli się zadania obarczonego ryzykiem. Otóż, do nurtu powieści archeologoczno-naukowo-przygodowych dodali elementy science fiction związane z UFO. W rezultacie otrzymaliśmy typową dla tego duetu powieść, być może nie najlepszą w serii, ze względu na przewidywalne oraz trochę błaznowate zakończenie, lecz zapewniającą świetną rozrywkę.

Kiedy Lucas Tappan – ekscentryczny i atrakcyjny miliarder – proponuje Norze Kelly prace wykopaliskowe w amerykańskiej bazie wojskowej, ona uważa, że to ponury żart. Ceniona archeolożka nawet nie podejrzewa, ile będzie ją kosztowała stanowcza odmowa. Luca Tappan nie jest osobą, któa łatwo się poddaje, i wkrótce Nora wraz ze swym bratem Skipem i psem Mittym leci do Roswell, gdzie zgodnie z teorią spiskową w 1947 roku rozbił się statek UFO. Tymczasem Noraz w piaskach pustyni odkrywa dwa ciała, ofiary morderstwa. Sprawą zajmuje się stara znajoma Nory – Corrie Swanson. Obie kobiety nie podejrzewają, że to tylko zapowiedź nadchodzących zbrodni.

Na wstępie należy zaznaczyć, że nowy cykl tworzony przez duet autorów nie wymaga chronologicznego czytania, chociaż takie zawsze jest mile widziane. Autorzy sporadycznie wspominają o wydarzeniach z poprzednich tomów. Wartka akcja oraz lekkie pióro sprawiają , że przez powieść się płynie a elementy archeologiczne wzbudzają w czytelnikach żyłkę poszukiwacza przygód. I tak tajemnica Roswell z elementami archeologicznymi po prostu wciąga. Oczywiście tak jak w poprzednich tomach, musi być też dawna zbrodnia, by na scenę wydarzeń mogła wkroczyć Corrie Swanson. Ten cały proces dochodzenia do prawdy, po kilkudziesięciu latach od popełnienia zbrodni, poszukiwania najmniejszych tropów jest urzekający.

Im dalej w powieść, tym bardziej jest dynamicznie. Czegóż w tej powieści nie było – szpiegowskie tajemnice, tajni agenci, jeszcze bardziej tajna agencja strzegąca bezpieczeństwa i tajemnic państwa, nawarstwiająca się intryga. Do tego dodajmy ekscentrycznego miliardera, poniekąd wzorowanego na Elonie Musku a wszystko obracające się wokół teorii spiskowych notabene ukrywania przez rząd Stanów Zjednoczonych prawdy o istotach pozaziemskich. Jednym słowem powieść przeradza się z thrillera archeologicznego w powieść sensacyjno-szpiegowską. Fakty mieszają się z przypuszczeniami, rozsądek walczy z wyobraźnią, emocje z rozumem, tworząc elementy wielokrotnie przewijające się przez „Diabelską Górę”. Autorzy zawsze w swych powieściach stosowali zasadę, co by było gdyby. Tym razem postawili swe pierwsze kroki w stronę science fiction, co poskutkowało różnorakim odbiorem zakończenia.

Jeśli do tej pory można było napisać, że akcja w powieści jest bardzo dynamiczna, to cóż można napisać o zakończeniu, które jest eskalacją wydarzeń. Jednym słowem dzieje się dużo, a tempo akcji gna na łeb, na szyję. Wybuchy, pościgi, strzelaniny, uwięzienie, tajna baza, mnóstwo przeciwników, niczym w porządnym filmie sensacyjnym. Wreszcie docieramy do momentu odkrycia prawdy, na który od samego początku czekaliśmy. Niestety najsłabszym elementem powieści jest ostateczne zakończenie, które jest po prostu sztampowe i przewidywalne. Wcześniejsze napięcie opada z powodu oczywistego finału. W zakresie tematyki UFO autorzy nie wprowadzają niczego nowego, wręcz idą po najmniejszej linii oporu, tworząc kalkę wielokrotnie powielanych w gatunku science fiction motywów. Szkoda tylko, że zakończenie burzy tak świetnie skonstruowaną aurę tajemnic archeologicznych. Natomiast wątek miłosny Nory Kelly zapowiada duże zmiany w przyszłych tomach, ale wydaje się taki nie na miejscu.

Podsumowując, „Diabelska Góra” to typowa dla duetu pisarzy do pewnego momentu mieszanka powieści archeologiczno-przygodowej z sensacją. Choć dodanie elementów science fiction stworzyło możliwość wzięcia na warsztat tematu z olbrzymim potencjałem to pomimo świetnej dynamiki, finał traci poprzez przewidywalność oraz powielenie znanych motywów. Cóż, być może „Diabelska Góra” nie jest najlepszą książką nowego cyklu, lecz nie zmienia to faktu, że była wciągającą rozrywką.

Roswell, w kręgu tajemnic

Czy kiedyś poznamy odpowiedź na pytanie dotyczące naszej obecności we wszechświecie? Czy jesteśmy samotną, żywą wyspą w tym nieograniczonym bezmiarze, czy też ktoś tam jest? Być może tak, a być może nigdy nie poznamy odpowiedzi. Jedno jest pewne, ilu jest ludzi tyle jest opinii, co tylko wzbudza zainteresowanie tematyką obcych form życia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Walka o tron

Na poziom beletryzowanych powieści historycznych wpływa łatwość z jaką autor potrafi odwzorować realia danej epoki. Oczywiście postaci, przebieg fabuły z często towarzyszącą jej znaczną dynamiką wydarzeń, czy też po prostu interesujący nas okres historyczny będą miały wpływ na odbiór danej powieści. Jednakże najważniejsze wydaje się te uczucie, gdy świat wokół nas przestaje istnieć a my bezwzględnie pochłonięci jesteśmy wydarzeniami, których granica między fikcją a faktami jest bardzo cienka. Cóż, udaje się to nielicznym, lecz na pewno do tego grona można zaliczyć Bernarda Cornwella, którego twórczość jest swego rodzaju fenomenem.

Osoby znające twórczość Bernarda Cornwella na dźwięk jego imienia szybko przywołają charakterystyczne elementy stylu i twórczości. Natomiast tym, którzy go nie znają pokrótce można napisać, że z pieczołowitością oddaje realia danej epoki, bohaterowie są z krwi i kości, choć czasem przebija się podstawowy podział na tych dobrych i złych, tych wierzących w dawne ideały, czy też zasady, tych którym honor nie jest jedynie słowem, trochę romantyczno-idealistyczne myślenie, ale jakże potrzebne w naszym świecie. Po za tym czytelnicy spragnieni epickich scen batalistycznych, zwykłych pojedynków czy też różnego rodzaju forteli i strategii nie będą zawiedzeni.

Wybijającym się cyklem w twórczości autora a raczej zgodnie z „duchem” fabuły sagą są „Wojny Wikingów”. Trzynastotomowa saga opisująca losy fikcyjnego bohatera Uhtreda na tle prawdziwych wydarzeń na przełomie IX i X wieku, gdzie w trudach kształtował się kraj, który znamy pod nazwą Anglia. Choć przy takiej ilości tomów, zdarzały się także te słabsze, lecz zadziwiające jest, że Bernard Cornwell potrafi utrzymać wysoki poziom od początku serii. Niczym początkowe tomy, tom dwunasty „Miecz Królów” przepełniony jest jednymi z najciekawszych i emocjonujących wydarzeń a zdanie powolny przebieg wydarzeń, praktycznie nie istnieje.

Uhtredowi nie jest dane długo cieszyć się spokojnym życiem w Bebbanburgu. Gdy znikają dwie łodzie rybackie, a morze wyrzuca ciało torturowanego sternika jednej z nich, wojownik przeczuwa, że to nie był zwykły rabunek. Wyruszając w poszukiwaniu winnych, nie spodziewa się, że znów zostanie wplątany w wojnę między dwoma pretendentami do tronu, a jego wybory mogą zadecydować o losach przyszłego królestwa.

Na przestrzeni tych dwunastu tomów czytelnik miał okazję obcować z głównym bohaterem na dobre i na złe. Zmiana dokonywała się na naszych oczach – od młokosa, po buńczucznego młodzieńca, poprzez wprawionego wojownika, oddanego ojca, wreszcie cieszącego się sławą i uznaniem a także pewnym postrachem lorda z Północy. W „Mieczu Królów” Uhtred postrzegany jest przez postronnych jako starzec, lecz nadal poprzez gorącą krew wpada w kłopoty, jednak lata doświadczeń pozwalają na szukanie drogi wyjścia z każdej sytuacji. Choć ciało czasem niedomaga to nadal tkwi w nim wojownik stający w pierwszym rzędzie muru tarcz. „Wojny Wikingów” to nie tylko Uhtred to również fikcyjne ale także prawdziwe postaci drugoplanowe, które zostały odmalowane na kartach powieści z niezwykłą pieczołowitością.

Czegóż to w dwunastym tomie nie było? Od początku dzieje się dużo a autor nie zwalnia tempa, co czasem czynił w poprzednich tomach, przez co „Miecz Królów” pod względem tempa akcji przypomina zwłaszcza te pierwsze. Pościgi, pojedyncze potyczki, złowieszcze znaki, próby wykiwania przeciwnika, knowania, fortele, uwięzienie, sytuacje na pierwszy rzut oka bez wyjścia oraz sekundy dzielące od całkowitej porażki. Na koniec, jak zawsze u Cornwella, decydująca bitwa, która tym razem zdecyduje o losie nie tylko Uhtreda i jego pobratymców, ale również da odpowiedź kto ostatecznie zasiądzie na tronie.

Gdybyśmy mieli doszukać się pewnej zbyt dużej dozy fantazji ze strony autora to nasze oczy skierowałyby się na niezwykłą żywotność głównego bohatera. Uhtred w każdym tomie doznawał większych lub mniejszych ran, lecz w tomie dwunastym przychodzi mu cierpieć więcej niż wcześniej. Być może Cornwell pofolgował sobie w tej kwestii, tworząc bohatera na wzór mitycznego herosa, który zawsze wychodzi obronną ręką z każdej sytuacji, mimo poniesionych ran. Cóż, wierni czytelnicy tej sagi już dawno przymknęli oko na tę kwestię, bo przecież gdyby było inaczej nie cieszylibyśmy się przygodami Uhtreda a przecież od samego początku czekamy na ostatni z dwóch ostatecznych celów powieści.

Pierwszym było odzyskanie ojcowizny przez Uhtreda, które dokonało się w dziesiątym tomie. Drugim jest całkowite zjednoczenie wszystkich królestw i powstanie Anglii. Został ostatni tom, trzy z czterech królestw zjednoczyły się pod panowaniem jednego władcy, zostało ostatnie będące domem głównego bohatera. Czy Uhtred doczeka marzenia króla Alfreda o zjednoczonej Anglii? Czy będzie świadkiem zjednoczenia, które jednocześnie będzie upadkiem jego domu? Cóż, odpowiedzi są w ostatnim tomie.

Podsumowując, można napisać, seria nadal trzyma wysoki poziom a dwunasty tom jest kondensacją wszystkich dobrych składowych poprzednich tomów. Jednym słowem wart polecenia.

Walka o tron

Na poziom beletryzowanych powieści historycznych wpływa łatwość z jaką autor potrafi odwzorować realia danej epoki. Oczywiście postaci, przebieg fabuły z często towarzyszącą jej znaczną dynamiką wydarzeń, czy też po prostu interesujący nas okres historyczny będą miały wpływ na odbiór danej powieści. Jednakże najważniejsze wydaje się te uczucie, gdy świat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomieszane z poplątanym

Koncepcja wieloświatów zrodziła się wraz z podstawowym pytaniem, co jeśli? Właśnie, co jeśli historia potoczyłaby się tak a nie inaczej, co jeśli ktoś, bądź też my sami podjęlibyśmy inną decyzję. Te hipotetyczne dywagacje stanowiły i nadal stanowią świetny grunt dla autorów powieści z pogranicza fantastyki i science fiction. Odmienność przedstawianych światów, wszelkiego rodzaju paradoksy związane z podróżami międzywymiarowymi oraz często związane z nimi dylematy stanowią łakomy kąsek dla potencjalnych czytelników. Jednym słowem każdy z nas lubi pomarzyć o innym przebiegu wydarzeń.

O tym, że Remigiusz Mróz jest najbardziej twórczym a zarazem najpopularniejszym współczesnym, polskim pisarzem nikogo nie trzeba przekonywać. Fakt, nazwijmy go „romansu” autora z różnymi gatunkami powieściowymi, też jest bezsprzeczny. Choć nie jest to pierwsza nie tylko książka ale cykl/seria z gatunku science fiction to książka „Projekt Riese” stanowiła pierwszą podróż autora w stronę tzw. wieloświatów. Pomysł podróży międzyświatami na polskiej ziemi oraz mnogość przedstawianych różnych koncepcji rozwoju Polski był jak najbardziej interesujący. Jednak dalsza zawiłość fabularna z nadmiarowością koncepcji a także z kiepską logiką niektórych wydarzeń sprawiły, że „Projekt Riese” była strasznie chaotyczną powieścią. Niezbyt pochlebny odbiór książki wśród czytelników miała z zamierzenia odmienić „Operacja Mir”. Cóż, jednym zdaniem można napisać, że drugi tom jest zwielokrotnieniem wszystkiego co otrzymaliśmy w pierwszym, niestety w negatywnym znaczeniu.

Parker budzi się w innym, nieznanym mu świecie, nie mając pojęcia, jak się do niego dostał. Tutejsza Natalia nie przypomina jego Nataszy, on sam zaś zostaje wyrzucony w życie innej wersji siebie – życie, którego nie zna i z którym nie chce mieć nic wspólnego. Zaczyna poszukiwać drogi powrotnej do znanej mu rzeczywistości, podczas gdy Natasza robi wszystko by go odnaleźć. Napotyka jednak w tunelach Kompleksu Riese osoby, które nie powinny tam się znajdować. A zarazem potem cały świat obraca się w en tropiczny chaos…

Pierwsze rozdziały przynoszą pewien rodzaj rozczarowania. Otóż, w przypadku książki „Operacja Mir” trzeba przypomnieć sobie specyficzne nazewnictwo, zasady związane z podróżowaniem między światami a także główne linie fabularne poprzedniej książki, a gdy dodamy do tego długi okres między zakończeniem poprzedniej powieści a rozpoczęciem tej to okazuje się, że czeka nas nie lada wyzwanie. Po prostu „Operacja Mir” przytłacza czytelników ilością specyficznych informacji a Remigiusz Mróz nie czyni nic aby ułatwić czytelnikom rozpoczęcie lektury. Powinien popracować nad zwięzłym przypomnieniem poszczególnych wątków i charakterystyki najważniejszych postaci a nie poprzestać na założeniu, że każdy czytelnik pamięta doskonale wszystko co miało miejsce w „Projekcie Riese”.

Po ciężkich początkach, gdy wreszcie większość wydaje się w miarę klarowna, wpadamy w ciąg wydarzeń. O ile w poprzedniej części przeskoki pomiędzy kolejnymi światami były wciągające a czytelników zżerała ciekawość co do koncepcji przedstawionego świata to w przypadku „Operacji Mir” to oprócz światów równoległych mamy również ich wariacje/permutacje/warianty, które różnią się małymi szczegółami. Totalitarny świat, w którym przebywa główny bohater jest bardziej szczegółowo opisany, lecz to tylko kropla w morzu potrzeb. Również świat zerowy zwany Genesis, do którego dotarli pod koniec poprzedniej powieści bohaterowie, nadal pozostaje tajemnicą. Na temat tego tajemniczego świata dostajemy dosłownie nic. Niestety wraz z pomysłem wprowadzenia mikrowariantów przedstawionych światów oraz idącego wraz z nimi zagrożenia dla całego wieloświata wkrada się do powieści ogromny chaos.

Zdejmując z powieści otoczkę fantastyczną szybko dostrzeżemy, że główna oś fabularna opiera się na starej jak świat koncepcji, czyli miłości potrafiącej przekraczać przestrzeń, czas, a w tym wypadku również światy. Jednym słowem Natasza próbuje odnaleźć swego Parkera, a Parker swą Nataszę. Nawet zagrożenie anihilacji, czyli unicestwienia pozostałych światów schodzi na dalszy plan. Niestety w pewnym momencie Remigiusz Mróz tak gmatwa fabułę poprzez wprowadzenie wariantów tych samych światów, że otrzymujemy różne wersje głównego bohatera. W pewnym momencie na raz jest ich kilkunastu. Ba, żeby to się sprowadzało tylko do głównego bohatera, dałoby się to jakość przełknąć, lecz otrzymujemy inne warianty pozostałych bohaterów. Jednym słowem jest tłoczno. Poprzez nieustanne skupienie, aby połapać się kto jest kim, ucieka nam przyjemność z lektury, która staje się męcząca.

Ostatnimi czasy można zauważyć dziwny trend w twórczości Remigiusza Mroza. Każda kolejna powieść posiada w sobie element romansowy, obyczajowy, trudnej czy też niespełnionej miłości. Trend, który z czasem zaczyna dominować nad powieścią, spychając inne wątki na dalszy plan. Owszem miłość jest ważną częścią naszego życia, lecz ileż to można czytać o tym samym, lecz ubranym w inne słowa. Gdzie się podział ten dawny Remigiusz Mróz? Czy już żadna jego powieść nie może obejść się bez wątków związanych z miłością? Przecież wcześniej tak nie było. Czyżby podświadomie chce nam przekazać, że brak mu bratniej duszy? Niestety również „Operacja Mir” ma ten miłosno-romansowy wydźwięk, który staje się wręcz komiczno-żałosny. Zdradzając trochę fabułę, napiszę, że dochodzi do wybuchu bomby atomowej, bohaterowie stoją przed zagrożeniem promieniowania, które lada moment dotrze do nich a do tego jeszcze dochodzi groźba zagłady całego wieloświata. Natomiast palącym problemem głównej bohaterki jest odnalezienie wśród wielu wersji Parkera tego jedynego, z którym rozpoczęła się jej podróż, zgodnie z powiedzeniem „mój ci on”. Po prostu żałosne.

Wydawać by się mogło, że promyk nadziei pojawia się, gdy bohaterowie docierają do bardzo odległego świata, który przypomina kulturowo starożytny Rzym ale niewyobrażalnie rozwinięty technologicznie. Koncepcja jednym słowem przednia, lecz prowadzi nas do naprędce napisanego zakończenia. Aby nie zdradzać fabuły, napiszę, że w połowie powieści pojawiają się tajemnicze postaci/istoty, o których naturze i celach dowiadujemy się więcej dopiero pod koniec. Cóż, w jednym akapicie mamy opis, że te postaci/istoty po prostu wszystko naprawiają/ stabilizują a do całej zagłady i tak by nie dopuściły. Ot tak po prostu bez żadnego wyjaśnienia. A jeszcze do tego nagła encyklopedyczna wiedza bohatera ujawniona pod koniec powieści jest istną parodią. Jak to u Mroza bywa, zakończenie jest tak napisane, aby była możliwa dalsza kontynuacja.

Podsumowując, zgodnie z koncepcją wieloświatów, być może w alternatywnej rzeczywistości powstała zdecydowanie lepsza kontynuacja niż w naszej.

Pomieszane z poplątanym

Koncepcja wieloświatów zrodziła się wraz z podstawowym pytaniem, co jeśli? Właśnie, co jeśli historia potoczyłaby się tak a nie inaczej, co jeśli ktoś, bądź też my sami podjęlibyśmy inną decyzję. Te hipotetyczne dywagacje stanowiły i nadal stanowią świetny grunt dla autorów powieści z pogranicza fantastyki i science fiction. Odmienność...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Roland

z ostatnich 3 m-cy
Roland
2024-05-02 19:16:00
Roland dodał książkę Virion. Krew na półkę Teraz czytam
2024-05-02 19:16:00
Roland dodał książkę Virion. Krew na półkę Teraz czytam
Virion. Krew Andrzej Ziemiański
Cykl: Legenda Miecza (tom 1)
Średnia ocena:
7.6 / 10
327 ocen
Roland
2024-05-02 19:11:36
Roland ocenił książkę Diabelska góra na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-05-02 19:11:36
Roland ocenił książkę Diabelska góra na
6 / 10
i dodał opinię:

Roswell, w kręgu tajemnic

Czy kiedyś poznamy odpowiedź na pytanie dotyczące naszej obecności we wszechświecie? Czy jesteśmy samotną, żywą wyspą w tym nieograniczonym bezmiarze, czy też ktoś tam jest? Być może tak, a być może nigdy nie poznamy odpowiedzi. Jedno jest pewne, ilu jest lud...

Rozwiń Rozwiń
Diabelska góra Lincoln ChildDouglas Preston
Cykl: Nora Kelly (tom 3)
Średnia ocena:
7.4 / 10
82 ocen
Roland
2024-04-21 18:04:51
Roland ocenił książkę Miecz królów na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-04-21 18:04:51
Roland ocenił książkę Miecz królów na
8 / 10
i dodał opinię:

Walka o tron

Na poziom beletryzowanych powieści historycznych wpływa łatwość z jaką autor potrafi odwzorować realia danej epoki. Oczywiście postaci, przebieg fabuły z często towarzyszącą jej znaczną dynamiką wydarzeń, czy też po prostu interesujący nas okres historyczny będą miały wpł...

Rozwiń Rozwiń
Miecz królów Bernard Cornwell
Cykl: Wojny Wikingów (tom 12)
Średnia ocena:
7.8 / 10
276 ocen
Roland
2024-04-07 17:03:33
Roland ocenił książkę Operacja Mir na
3 / 10
i dodał opinię:
2024-04-07 17:03:33
Roland ocenił książkę Operacja Mir na
3 / 10
i dodał opinię:

Pomieszane z poplątanym

Koncepcja wieloświatów zrodziła się wraz z podstawowym pytaniem, co jeśli? Właśnie, co jeśli historia potoczyłaby się tak a nie inaczej, co jeśli ktoś, bądź też my sami podjęlibyśmy inną decyzję. Te hipotetyczne dywagacje stanowiły i nadal stanowią świetny grunt...

Rozwiń Rozwiń
Operacja Mir Remigiusz Mróz
Cykl: Projekt Riese (tom 2)
Średnia ocena:
6.3 / 10
904 ocen
Roland
2024-03-26 21:10:47
Roland ocenił książkę Wybrzeże szpiegów na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-03-26 21:10:47
Roland ocenił książkę Wybrzeże szpiegów na
6 / 10
i dodał opinię:

Emerytura szpiega

Odejście na zasłużony wypoczynek, rezygnacja z pracy, oddanie się wszystkiemu temu na co wcześniej nie było czasu. Można napisać wiele słów odnoszących się do tego niezwykłego etapu życia zawodowego każdego człowieka, czyli przejścia na emeryturę. Oczywiście perspektyw...

Rozwiń Rozwiń
Wybrzeże szpiegów Tess Gerritsen
Cykl: Klub Martini (tom 1)
Średnia ocena:
7.2 / 10
624 ocen
Roland
2024-03-09 18:34:20
Roland ocenił książkę Inne tonacje ciszy na
5 / 10
i dodał opinię:
2024-03-09 18:34:20
Roland ocenił książkę Inne tonacje ciszy na
5 / 10
i dodał opinię:

Muzyczny trop

Muzyka dociera tam gdzie słowa lub obrazy nie potrafią. Czasami wystarczą jedynie pierwsze nuty, by cała moc emocji i wspomnień zalała nasz umysł. Muzyka towarzyszy nam od samego początku, dobieramy ją adekwatnie do naszego stanu a czasem łut szczęścia sprawia, że z pozo...

Rozwiń Rozwiń
Inne tonacje ciszy Remigiusz Mróz
Średnia ocena:
6.4 / 10
1117 ocen
Roland
2024-02-23 15:47:16
Roland ocenił książkę Faceci w gumofilcach na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-02-23 15:47:16
Roland ocenił książkę Faceci w gumofilcach na
7 / 10
i dodał opinię:

Swojski superbohater

Czytelnicy, którzy chociażby otarli się o polską fantastykę powinni znać Jakuba Wędrowycza, a ci którym on jest zupełnie obcy, śpiesznie trzeba napisać, że jest to jeden z najbardziej nietuzinkowych bohaterów literatury w kraju nad Wisłą. Wiejski bimbrownik, kłuso...

Rozwiń Rozwiń
Faceci w gumofilcach Andrzej Pilipiuk
Cykl: Oblicza Wędrowycza (tom 10)
Średnia ocena:
7 / 10
1172 ocen
Roland
2024-02-11 14:48:56
2024-02-11 14:48:56
Roland ocenił książkę Lśnienie w ciemności. Dla uczczenia dwudziestolecia Lilja’s Library na
5 / 10
i dodał opinię:

Nie taki zbiór straszny jak go malują

Parafrazując jeden z najsłynniejszych cytatów filmowych można śmiało napisać, że każdy zbiór opowiadań jest niczym pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz. Cechą wspólną wszystkich antologii powinien być motyw przewodni oraz fakt, że ró...

Rozwiń Rozwiń

ulubieni autorzy [19]

Alex Kava
Ocena książek:
7,1 / 10
27 książek
2 cykle
Pisze książki z:
1340 fanów
Michael Connelly
Ocena książek:
6,9 / 10
65 książek
4 cykle
211 fanów
Lian Hearn
Ocena książek:
6,8 / 10
9 książek
2 cykle
138 fanów

Ulubione

Stephen King Dallas '63 Zobacz więcej
Ken Kesey Lot nad kukułczym gniazdem Zobacz więcej
Harper Lee Zabić drozda Zobacz więcej
Stephen King Doktor Sen Zobacz więcej
Anne Rice Wywiad z wampirem Zobacz więcej
Thomas Harris Milczenie owiec Zobacz więcej
David Mitchell Atlas chmur Zobacz więcej
Patrick Ness Siedem minut po północy Zobacz więcej
David Mitchell Atlas chmur Zobacz więcej
Stephen King Uniesienie Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
870
książek
Średnio w roku
przeczytane
48
książek
Opinie były
pomocne
47 931
razy
W sumie
wystawione
867
ocen ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
5 813
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
55
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
7
książek [+ Dodaj]