Koniec wszystkich światów

Zicocu Zicocu
26.05.2022
Okładka książki Żywe morze snów na jawie Richard Flanagan
Średnia ocen:
7,1 / 10
177 ocen
Czytelnicy: 481 Opinie: 48

Długo, drodzy Państwo, ta książka ważyła się w mojej głowie – a już to zdecydowanie lepszy wynik niż przy poprzedniej powieści Richarda Flanagana, którą czytałem, „Nieznanej terrorystce”, bo ta była dla mnie – w tej kwestii nie zgadzam się z krytyczną śmietanką z Michiko Kakutani na czele – sporym rozczarowaniem po świetnych „Ścieżkach północy”. Nigdy jednak w australijskiego laureata Bookera nie zwątpiłem, bo w każdym jego tekście coś jest – olbrzymi potencjał; nie zawsze zrealizowany, ale zawsze obecny. Nie inaczej jest w „Żywym morzu snów na jawie”.

Kluczowym źródłem napięcia w najnowszej – choć wydanej w oryginale w 2020 – powieści Flanagana jest zderzenie dwóch apokalips: małej i osobistej, związanej ze śmiercią bliskiej osoby, oraz dużej i globalnej, związanej z katastrofą ekologiczną (tutaj w postaci pożarów trawiących Australię kilka chwil przed tym, jak świat pogrążył się w kryzysie pandemicznym). To natychmiast wywołało we mnie wątpliwości: czy aby poszukiwanie literackiego materiału w takim zestawieniu zasługuje na uwagę? Czy nie jest to odrobinę banalne? Czy nie jest to wyświechtane? Takie i podobne pytania długo towarzyszyły mojej lekturze, ale koniec końców uznałem je za irrelewantne – bo dlaczego pisarz nie miałby podejmować tematów, które go zajmują, nawet jeśli ich dobór sam w sobie nie stanowi efemerycznej i wysublimowanej metafory?

Na więcej niż bezpieczny schemat pisarz pozwolił sobie w szczegółach, gdy sięgnął po bardzo kontrowersyjny i dla wielu zapewne bolesny temat. Kiedy piszę o „śmierci bliskiej osoby”, używam olbrzymiego skrótu myślowego, bo właściwie całe „Żywe morze snów na jawie” stanowi refleksję nad tym, czym śmierć jest, kiedy ujmie się ją w kontekst: kontekst wieku, kontekst woli życia, kontekst odczuć ludzi, którzy jej towarzyszą. Flanagan postanowił wziąć się za bary z kwestią moralną o najwyższym ciężarze, zadając pytanie, czy istnieje moment, w którym można człowiekowi odebrać – jeśli je kiedykolwiek miał! – prawo do decydowania o własnej śmierci. Czy poradził sobie z wyzwaniem? Z pewnością stworzył pełną autentyczności wizję mieszającą ból, nadzieję i demoniczną pychę zdolną zmusić potencjalnego czytelnika do zadania sobie całego mnóstwa pytań; pytań, które w zagłębionym w szarej codzienności umyśle same się nie rodzą. W takim wypadku, w wypadku tematu tak niejednoznacznego, inne „poradzenie sobie” chyba nie jest możliwe. Na tym polu odnosi Australijczyk sukces.

Flanagan w powieści żywo interesuje się jeszcze jednym tematem, także dotyczącym utraty, ale nieco bardziej utajonej – a mianowicie powolnym, aczkolwiek nieustannym rozpadem więzi rodzinnych, pokazanym poprzez najbardziej pomysłowy chwyt całego „Żywego morza snów na jawie”. Zaczyna się od… znikających kończyn. I tak jak naprawdę doceniam tę metaforę i olbrzymią zręczność, z jaką autor buduje wokół niej napięcie – wątek nawet na chwilę nie irytuje, choć ciężko powiedzieć, do czego to wszystko prowadzi, dopóki, cóż, nie doprowadzi – tak jednego szczegółu przełknąć nie potrafiłem. Czy w kontekście zanikania bliskości przystoi pisarzowi tak uważnemu jak Flanagan – który podobno w „Nieznanej terrorystce” świetnie podsumował świat po 11 września – banalne krytykowanie mediów społecznościowych? Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mam zamiaru nikogo ani niczego bronić, ale Australijczyk poświęca tematowi dużo miejsca, a z całej tej objętości niewiele wynika. Gdyby był to tylko widoczny objaw rozpadu więzi, to można by taki stan rzeczy zaakceptować. Ale nie, o czymś innym świadczy regularność, z jaką autor wraca do scen z bohaterami wpatrzonymi w ekrany, a także to, że rolę owego objawu pełnią – ze świetnymi efektami – znikające oczy, nosy i palce. Bezmyślne gapienie się w telefon i scrollowanie jest złe? No tak. I co dalej? Anna regularnie przegląda Instagrama, szczególnie w chwilach najwyższego napięcia, narracja często się na tym zachowaniu skupia, lecz nie prowadzi to do żadnego wniosku czy rozwiązania. Wiemy, że Flanagan ma raczej krytyczny stosunek do mediów społecznościowych – i tyle.

Ten brak odpowiedzi jest dla całego „Żywego morza snów na jawie” charakterystyczny. I o ile w przypadku pytania o to, kto powinien decydować o końcu szpitalnej agonii, stanowi to stan akceptowalny – w innym wypadku Flanagan musiałby próbować odbierać wolność interpretacyjną czytelnikowi i grać sędziego, co za dobre wynagradza, a za złe karze – o tyle niedopowiedzenia stanowią wyjście mało satysfakcjonujące. Tak czy inaczej najnowsza, choć już dwuletnia powieść Flanagana to bardzo dobra lektura z raczej niewielkimi niedociągnięciami. Jeśli dla kogoś obecna rzeczywistość jest zbyt kolorowa, to „Żywe morze snów na jawie” będzie doskonałą okazją, aby spotkać się z problemami z innego, zdawać by się mogło, świata.

Bartosz Szczyżański

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja