„Niech żyje George Sand” – premiera biografii pisarki pióra Beate Rygiert

Anna Sierant Anna Sierant
21.02.2023

Kobieta, która – aby odnieść sukces – postanowiła udawać mężczyznę? A może najbardziej znana partnerka Chopina? Jak dowodzi Beate Rygiert w swojej książce „George Sand i język wolności”, francuskiej autorki lepiej nie wpisywać w takie schematy, stereotypy. Bo ona – swoim życiem, ale i twórczością – z całych sił im się wymykała.

„Niech żyje George Sand” – premiera biografii pisarki pióra Beate Rygiert Materiały Wydawnictwa

Okładka książkiBeate Rygiert, autorka biografii Sand, już wcześniej napisała opowieść o życiu innej twórczyni, która postanowiła odrzucić konwenanse swojej epoki (czyli XIX wieku) i walczyć o prawo do kształtowania siebie – swojego życia prywatnego, ale i zawodowego. Mowa o książce „Pianistka. Clara Schumann i muzyka miłości”, poświęconej właśnie niemieckiej kompozytorce i pianistce. Rygiert to jednak nie tylko pisarka, ale i reżyserka filmów krótkometrażowych i dokumentalnych, za swoją twórczość uhonorowana m.in. nagrodami Würth-Literaturpreis (2002) i Literacką Nagrodą Corine (2011).

W posłowiu do książki „George Sand i język wolności”  (Wydawnictwo Marginesy) autorka zaznacza, że życie tej bohaterki było tak długie, burzliwe i fascynujące, że da się opisać jedynie jego wycinek. Rygiert skupia się więc na latach 1831–1839, pełnych zapisanych przez Sand stron i przeżytych przez nią miłości. Jak zaznacza:

Ten, kto spotkał ją [George Sand – przyp. red.] osobiście, nigdy jej nie zapomniał. Jedni nazywali ją chłopczycą, która żyła wbrew naturze, inni podziwiali jej twórczość, hojność, oryginalność oraz odwagę, z jaką publicznie prezentowała swoje przekonania, których trzymała się nawet pomimo ogromnej wrogości.

Kobieta z krwi i kości

Pisząc o Sand, Rygiert nierzadko używa sformułowania „kobieta z krwi i kości”. Warto na początek przyjrzeć się dokładnie temu zdaniu, ponieważ mogłoby się wydawać, że Aurore Dudevant, bo tak brzmiało prawdziwe imię i nazwisko francuskiej twórczyni, tak źle czuła się w swoim ciele, tak bardzo pragnęła sukcesu, że postanowiła przyjąć męski pseudonim i żyć jak mężczyzna. Po lekturze jej biografii zdecydowanie można stwierdzić, że wcale tak nie było.

Owszem, Dudevant obawiała się, że jej książki zostaną z tego tylko powodu, że jest kobietą, gorzej ocenione, skrytykowane jako „zbyt emocjonalne”, „nieambitne”, a jej samej przyczepi się łatkę pisarki niepoważnej i niepoważanej (jak to zwykle z ocenianiem pisarek we Francji w tamtych czasach bywało, no, może poza – jak możemy przeczytać w biografii – „madame de Staël”). Dudevant bardzo zależało na tym, by „wszyscy ludzie nie wzięli jej na języki”. A że w tamtych czasach posługiwanie się przez twórców pseudonimami nie było rzadkością, pisarka postanowiła sobie taki wymyślić. Męski pseudonim nie wynikał więc u Dudevant z braku akceptacji swojej kobiecości, swojego ciała, a jedynie z chęci tego, by być potraktowaną poważnie.

Plakat promocyjny

Przyszłej autorce „Lélii” i „Indiany” nie chodziło też o to, by jej nazwisko stało się znane, za to bardzo chciała, by jej powieści były czytane, by o nich dyskutowano. Zresztą jej prawdziwe nazwisko, czyli Dudevant, nie kojarzyło się Sand najlepiej. Przyjęła je po mężu Casimirze, z którym przez lata walczyła o opiekę nad dziećmi, a także o prawa do własnego majątku, domu – jako że w czasach początków swojej twórczej drogi była mężatką, która chciała rozstać się z mężem, to ona musiała opuścić siedzibę swojego rodu, bo on, jako mężczyzna, zyskał do niej prawa.

Co ciekawe, jak również dowiadujemy się z książki Rygiert, choć nad jednym ze swoich pierwszych dzieł, powieścią „Róża i Blanka”, Sand pracowała razem ze swoim partnerem Jules’em Sandeau, to ona włożyła w jej powstanie o wiele więcej pracy: poświęcała na jej tworzenie całe noce, dbała o wyszlifowanie każdego zdania, sprawdzenie każdego możliwego błędu. A mimo to chciała, by książka ukazała się pod nazwiskiem jej kochanka. Ten jednak nie chciał przypisywać sobie całego wkładu w powstanie utworu. Dlatego rozmowa między Aurore, Jules’em oraz ich pracodawcą i przyjacielem Henrim de Latouche’em mogła, jak wskazuje Rygiert, wyglądać tak:

– Nie mogę tak po prostu umieścić mojego nazwiska pod tym opowiadaniem. Nikt nie potraktuje go poważnie – stwierdziła. – Czy uważasz ten tekst za tak zły, że nie chcesz, aby twoje nazwisko…

– Dość tego – przerwał jej stanowczo Latouche. – Nie zaczynajcie się teraz kłócić, dzieci. Wiem, co zrobimy. Opatrzymy to opowiadanie podpisem A. Sandeau. W końcu jesteście prawie jak małżeństwo, mam rację?

– Nie, absolutnie się nie zgadzam – oznajmiła Aurore. – Każdy, kto nas zna, od razu się domyśli. Zwłaszcza moja rodzina. Wolałabym już podpis J. Sandeau.

I zanim Jules zdążył zaoponować, Latouche sam zdecydował.

– Podpiszemy tekst nazwiskiem J. Sand. Jest w tym jakiś wdzięk. Chyba żadne z was nie powinno mieć nic przeciwko.

Miał rację. Tak narodziła się „Sand”, a skąd wziął się „George”? Dudevant przypomniała sobie, podczas innej dyskusji z Latouche’em, że w jej rodzinnych stronach znana była legenda o pewnym diable noszącym imię Georgeon. Stąd niedaleko do George’a, czyli rolnika. A że pisarka dorastała na prowincji, ten pomysł jej się spodobał. I tak Aurore Dudevant umarła, a narodziła się George Sand.

Nie tylko muza, ale przede wszystkim – twórczyni

George Sand znana jest w Polsce chyba najbardziej jako „muza Chopina”, jednak – czego dowodzi Rygiert w jej biografii – zamiast kojarzyć ją z kobietą, która tylko inspiruje, warto spojrzeć na Francuzkę jako na osobę, która trzymała na barkach cały dom, by polski kompozytor mógł w spokoju i we względnym zdrowiu pracować. Bo wspominanemu wyżej stereotypowemu postrzeganiu Sand jako chłopczycy, która nie akceptowała siebie, stanowczo przeczy również powodzenie, jakim cieszyła się wśród płci przeciwnej.

Chopin nie był pierwszym z jej kochanków, jednak wydaje się, że u jego boku pisarka zyskała spokój, którego ogromnie jej brakowało w związku ze słynnym Alfredem de Mussetem. W tej pełnej namiętności relacji z poetą nie zabrakło i emocji, także bardzo negatywnych – wzajemnych zdrad, pijackich awantur urządzanych przez de Musseta oraz trapiących go problemów ze zdrowiem psychicznym. Pisarz był bowiem przekonany, że co jakiś czas objawia mu się własna postać, tyle że z przyszłości – stojąca na skraju śmierci. Kochankowie raz się rozstawali, potem do siebie wracali, by w końcu ostatecznie zakończyć ten związek.

Plakat promocyjny

Chopin zdawał się przeciwieństwem de Musseta – nieśmiały emigrant przez długi czas nie chciał – lub nie odważył się – ulec urokom Sand. Dopiero gdy ta pewnego dnia przyszła na jego koncert, ubrana w strój w barwach biało-czerwonych, a potem śmiało rozpoczęła z nim rozmowę w przerwie jego występu, udało jej się skutecznie zwrócić na siebie jego uwagę. Wieloletni związek obfitował w przeprowadzki, m.in. na Majorkę – wyjazd miał służyć podreperowaniu zdrowia Chopina, który przez lata miał problemy z płucami, jednak okazał się dla pary i dwójki dzieci pisarki ogromnym wyzwaniem.

Trudne warunki bytowe, brak akceptacji ze strony tamtejszych mieszkańców, życie na wsi oddalonej o wiele kilometrów od większego miasta – to wszystko stanowiło niemałą przeszkodę w dążeniu do sielanki, na której tak obojgu zależało. Mimo wszystko przy spokojnym Fryderyku, tworzącym swoje preludia, Sand mogła pisać swoje kolejne dzieła. A tych stworzyła niemało – u początków kariery, po to, by móc utrzymać się w Paryżu po odejściu od męża i mieć środki na wspieranie swoich dzieci – Sand zawarła umowę z François Bulozem, jednym z francuskich wydawców. Na jej mocy autorka zobowiązała się co sześć tygodni dostarczać mu sto dwadzieścia stron tekstu gotowego do druku. Umowa została podpisana aż na 10 lat, a Sand – nawet podczas choroby w Wenecji, nawet podczas pobytu w domu z przeciekającym dachem na Majorce – przez całą dekadę się z tej umowy wywiązywała.

George Sand i jej język wolności

Warto jednak zwrócić uwagę, że w tytule książki Rygiert obok nazwiska Sand nie ma nazwisk Chopina, de Musseta, Balzaca, Liszta, Hugo, a także wielu innych mężczyzn tej epoki, w których kontekście często dzisiaj mówi się o pisarce. Jest za to „język wolności”. Autorka nierzadko w swoich książkach – choć przyjęła ten męski pseudonim – pisała o tym, jak ważne jest równouprawnienie kobiet, jak gorzkie skutki przynosił przedstawicielkom płci żeńskiej jego brak w czasach, gdy tworzyła. Począwszy od pierwszej powieści, „Róża i Blanka”, w której (jeszcze wtedy) Aurore chciała zakwestionować klasyczne role, w jakie społeczeństwo chciało wtłaczać kobiety, przez „Indianę”, w której domagała się takich samych praw dla kobiet w wyborze obiektu swojej miłości, jakie mają mężczyźni, po „Historię mojego życia”, w której przedstawia swoje burzliwe i zdecydowanie nietypowe losy. Warto pamiętać o George Sand przede wszystkim jako o pisarce, kobiecie, która swoimi poglądami wyprzedziła swoje czasy, a nie muzie wielkich mężczyzn znanych z kart historii literatury czy muzyki. Jak napisała w „Posłowiu” do swojej książki Beate Rygiert:

Wiele z książek Sand jest wciąż dostępnych, wciąż czyta się je z ciekawością i są niezwykle aktualne, choć na szczęście w sytuacji kobiet zmieniło się bardzo dużo, zwłaszcza dzięki zaangażowaniu silnych i odważnych kobiet takich jak George Sand.

Książka „George Sand i język wolności” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [3]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Remigiusz Koziński - awatar
Remigiusz Koziński 23.02.2023 15:45
Redaktor

Książka z gatunku "must read" . Wpisuję do karneciku pod takim nagłówkiem :)
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa  - awatar
Róża_Bzowa 22.02.2023 09:56
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Hmmm... wciąż czekam na wznowienie niektórych książek George Sand po polsku.  Wiele jej książek okazało się po polsku 50 lub więcej lat temu, bez wznowień. Dlatego jest tak słabo znana polskiemu czytelnikowi. "Diabla kałuża" ukazała się w Warszawie w 1851 roku. Może czas na wznowienie?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 21.02.2023 15:30
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post