Nadzieja jako światło w mroku tego świata – premiera powieści „Dopóki rosną cytrynowe drzewa”

BarbaraDorosz BarbaraDorosz
16.08.2023

Rewolucja w Syrii pochłonęła wiele milionów ludzkich istnień. Zabrała młodość, spokój i beztroskę, jednak nie zdołała zabrać młodym Syryjczykom jednego – odwagi! Zoulfa Katouh kreśli przepiękny portret pierwszej miłości na tle świata, który właśnie legł w gruzach, i jednocześnie snuje wzruszającą opowieść o ludziach, którzy mimo że każdego dnia doświadczają okrucieństwa wojny, starają się łapać każdą drobinkę szczęścia. Bo przecież nadzieja umiera ostatnia.

Nadzieja jako światło w mroku tego świata – premiera powieści „Dopóki rosną cytrynowe drzewa” wydawnictwo We need YA

Zoulfa Katough, młoda syryjska autorka, debiutuje powieścią z gatunku young adult pt. „Dopóki rosną cytrynowe drzewa”. Choć akcja osnuta jest wokół dorastania młodych bohaterów, z pewnością nie jest to lekka proza. Katouh oddaje w ręce czytelników cząstkę własnej historii, którą zdecydowała się opowiedzieć, by świat usłyszał wreszcie prawdę o tragedii wielu milionów Syryjczyków. Konflikt na wschodzie to dla wielu z nas tylko zimne, twarde fakty i liczby mówiące o ofiarach. O trzynastu milionach Syryjczyków, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojego kraju. Autorka stara się rzucić zupełnie inne światło na wydarzenia, uświadamiając nam, że krwawa rewolucja to przede wszystkim ludzie i ich emocje, ich zdeptane i odarte z godności życie. To książka niełatwa w odbiorze, którą trudno przeczytać jednym tchem, bowiem autorka pokazuje rzeczywistość Syrii bez filtra. Będziemy świadkami wielu ludzkich tragedii, brutalności, niezrozumiałego okrucieństwa i ogromnego bólu. Jednocześnie jest to opowieść o sile Syrii, wielkiej tęsknocie za normalnością i nadziei, że jeszcze kiedyś znowu zakwitną cytrynowe drzewa.

Śmierć jest wyjątkową nauczycielką

Sercem powieści są bohaterowie i ich heroiczna walka o przetrwanie w kraju, który wciąż jest ich jedynym domem i ojczyzną, którą tak bardzo kochają. Historię opowiada Salama, młodziutka studentka farmacji, która jeszcze do niedawna była zwykłą nastolatką u progu dorosłości, z ambitnymi planami. Wojna spowodowała, że jej przyszłość legła w gruzach. Zabrała jej niemal wszystkich członków rodziny, pozostawiając u boku jedynie młodziutką ciężarną szwagierkę Laylę. Salama zgłasza się do pomocy w pobliskim szpitalu, a wkrótce, z powodu braku personelu medycznego, zaczyna pełnić tam funkcję dyżurnej lekarki. Czasy są ciężkie, dlatego nikt nie zwraca uwagi na fakt, że młodziutka studentka ma jedynie książkową wiedzę, zero doświadczenia i zupełny brak emocjonalnej gotowości na to, co wkrótce zobaczy. Autorka chyba nie mogła znaleźć lepszego tła dla pokazania okrucieństwa bezlitosnej wojny, która nie oszczędza nawet tych najsłabszych i najbardziej niewinnych. Zaschnięte plamy krwi na fartuchu lekarskim, warkot piły oscylacyjnej użytej w trakcie amputacji, brak podstawowych leków to teraz codzienność młodej Salamy. Każdego dnia staje ona przed wyborem, komu uratować życie, a kogo skazać na śmierć. Obserwując rozmiary tej tragedii, wielokrotnie zadajemy sobie pytanie, jak wiele okrucieństwa może znieść tak młoda dziewczyna, która każdego dnia ściga się ze śmiercią. Gdzie jest granica, za którą zaczyna się szaleństwo?

„Zaciskam pięści. Ja już dawno umarłam. Umarłam w dniu, kiedy zabrano babę i Hamzę. Umarłam w dniu, kiedy zamordowano mamę. Umieram każdego dnia, kiedy nie mogę ocalić życia pacjenta. Umarłam także wczoraj, gdy wzięłam za zakładnika małą dziewczynkę. Być może w Niemczech uda się przywrócić do życia chociażby jakąś część mnie”.

Nikt nie wie, że główna bohaterka ma pewnego pasażera na gapę, który pojawił się w jej życiu w następstwie potężnej eksplozji, w której Salama doznała urazu głowy. Postać cynicznego Khawfa to projekcja jej umysłu, która pojawia się, by zamanifestować jej największe lęki. Nieustannie torturuje ją koszmarnymi wizjami, w których rodzina obarcza ją winą za jej decyzje. Sny na jawie stają się coraz bardziej męczące. Żeby nie zwariować, Salama zaczyna uciekać w świat wspomnień i fantazji na temat życia, jakie mogłaby mieć, gdyby nie wybuch wojny. Projekcje przybierają na sile, gdy na jej drodze staje Kenan. Katouh po mistrzowsku zaciera granice pomiędzy rzeczywistością a fantazją, tworząc sceny, które rozdzierają serce czytelnika na milion kawałków.

„Khawf kuca obok mnie. Następnie ściera krew z mojego policzka i uśmiecha się. Stoi jakby poza gruzowiskiem, w nieskalanych ubraniach. Jedynie czerwone plamy na ramionach jego płaszcza wyglądają na większe. I nie wiem, czy mam przywidzenia, czy naprawdę ściekają na klapy. Pstryka palcami i na powrót znajduję się w swoim łóżku, a wszystkie ślady sadzy i krwi zniknęły. Mrugam, wpatrując się w swoje spierzchnięte, pokryte bliznami dłonie, zaniepokojona faktem, że jeszcze chwilę temu trzymałam w nich mamę. Nadal mokra od łez twarz jest jedynym dowodem na to, co przeszłam. Khawf bierze głęboki wdech i wraca pod okno. W każdym rysie jego bladej twarzy odbija się satysfakcja”.

Miłość na zgliszczach

Autorka, malując obraz wojny, stara się podkreślić, że jej mimowolni uczestnicy, obywatele Syrii, to przede wszystkim ludzie z krwi i kości, którzy jeszcze do niedawna mieli swoje plany, marzenia i przede wszystkim normalne życie. Takim bohaterem jest między innymi Kenan, który w wyniku wojny stracił rodziców i teraz opiekuje się młodszym rodzeństwem. Kenan, tak jak inni mieszkańcy Syrii, walczy o przetrwanie, jednak jego walka nie sprowadza się jedynie do zdobycia pożywienia czy leków. Ma również inny, głębszy wymiar. Młodzieniec dokumentuje wszystko to, co dzieje się w szpitalu i na ulicach miasta. Nagrywa protesty, ofiary, ich rany, krew i walkę o życie. Nagrania wrzuca do sieci, by cały świat zobaczył, czym tak naprawdę jest rewolucja w Syrii. Drogi Kenana i Salamy przetną się, kiedy w szpitalu będzie poszukiwał ratunku dla swojej rannej siostry. Wkrótce okaże się, że los miał wobec nich pewne plany, które przerwała wojna. Salama nie może przestać myśleć o tym, jak mogła wyglądać ich wspólna przyszłość. Wspólne sobotnie wieczory z filmami Ghibli i grą na konsoli. Mieszkanie wypełnione kwiatami, które tętni życiem. Rodzinne kolacje i dyskusje do późnych godzin nocnych. Dziewczyna zaczyna tęsknić za czymś, co miało szansę się wydarzyć. Sny Salamy na jawie są piękne, wypełnione miłością i szczęściem – przecież właśnie o tym marzy każda osiemnastoletnia dziewczyna. Jednak czy w czasach, w których przyszło im żyć, jest jeszcze miejsce na takie plany? Odpowiedzią są niezwykle wzruszające słowa Layli, która pomimo wszechobecnego zła, wciąż ma wielką chęć do życia oraz pragnienie doświadczenia tego, co w życiu najpiękniejsze. Przy każdej możliwej okazji opowiada o świecie, którym rządzi miłość.

„(…) Bez względu na wszystko, co się wydarzy, pamiętaj, że ten świat ma do zaoferowania o wiele więcej niż tylko cierpienie. Znajdziesz tu też mnóstwo szczęścia, Salama. Nam może i nie jest dane doświadczać jego pełnej formy, ale potrafimy czerpać ze skrawków więcej, niż niektórzy z całości. (…) Zasługujesz na szczęście. I powinnaś sobie na nie pozwolić tutaj. A to dlatego, że jeśli nie dasz mu szansy w Syrii, nie dasz także w Niemczech”.

Katouh napisała „Dopóki rosną cytrynowe drzewa” z myślą o młodych czytelnikach, którzy dopiero kształtują swój sposób postrzegania świata. Autorka, poprzez swoich równie młodych bohaterów powieści, pragnie dotrzeć do odbiorców i przekonać ich, że nie można przestać żyć, nawet kiedy wisi nad nami widmo śmierci. Świat trzęsie się w posadach, ale ty musisz myśleć przede wszystkim o sobie, o swojej przyszłości. Na tym polega współczesny akt odwagi.

Książka „Dopóki rosną cytrynowe drzewa” jest już w sprzedaży online

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
BarbaraDorosz  - awatar
BarbaraDorosz 16.08.2023 09:00
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post