Hannah Bird: Zamiast oferować czytelnikom zakończenie idealne, wolę opisać to bardziej życiowe

Anna Sierant Anna Sierant
14.07.2023

„The End and Then”, pierwsza powieść Hannah Bird z cyklu o Loveless, właśnie ukazuje się w języku polskim. Z autorką rozmawiamy o tym, dlaczego życie po trudnych doświadczeniach nadal może być piękne, o celach, które sobie w życiu stawiamy, a także o zmieniającym się męskim ideale w powieściach. Zapraszamy do lektury!

Hannah Bird: Zamiast oferować czytelnikom zakończenie idealne, wolę opisać to bardziej życiowe Materiały wydawnictwa Ale!

[Opis – Wydawnictwo Ale!] Wyobraź sobie, że życie, które znasz, dobiega końca. Co robisz dalej?

Właśnie to próbuje ustalić Eden Ross.

Zaczyna od spakowania resztek swojego dawnego życia i przeprowadzki do malowniczego miasteczka w Kolorado, gdzie wraz z przyjaciółką ma prowadzić bar. Ale praca to za mało, by zapomnieć o demonach przeszłości.

Z dala od swoich najbliższych próbuje skupić się na nowych znajomościach – zgranej grupie zaskakująco życzliwych sąsiadów. Wśród nich jest Chase Taylor, charyzmatyczny miłośnik przyrody i górskich wędrówek, którego mimo usilnych starań nie udaje jej się utrzymać na dystans. Jednak zbytnia bliskość grozi tym, że Chase pozna jej przeszłość, a tego Eden chce uniknąć.

Kiedy otrzymuje nieoczekiwaną wiadomość, musi podjąć decyzję, która odmieni jej życie. Tylko dzięki temu będzie mogła ruszyć dalej.

Wywiad z Hannah Bird, autorką książki „The End and Then”

Anna Sierant: Główna bohaterka „The End and Then”, Eden, doświadczyła traumy, a czytelnicy poznają jej historię w momencie, w którym podejmuje próbę zawalczenia o swoje szczęście. To proces trudny, jednak – jak można przeczytać w opisie książki – poznając losy Eden, możemy przekonać się, że może być on i piękny.

Hannah Bird: Myślę, że – paradoksalnie – piękne jest to, że takie podnoszenie się po traumie to niemal powszechne doświadczenie, bo prawie wszystkich z nas łączy po prostu to, że doświadczamy, jak ciężkie bywa życie. Piękne, zachwycające jest to nasze stawanie z nim w szranki – fakt, że dana osoba zagłębia się w siebie i postanawia wyjść z tej próby, jaką los postawił na jej drodze, zwycięsko. Tym bardziej gdy ktoś może liczyć na pomoc przyjaciół i (niestety tylko części) rodziny, jak właśnie moja bohaterka.

A co sprawiło, że postanowiłaś skupić się w swojej książce między innymi właśnie na tym, by opisać historię osoby, która zaczyna swoje życie od nowa, walczy o szczęście po traumatycznych doświadczeniach?

Chciałam napisać książkę, którą… sama musiałam przeczytać. Bardzo wiele czasu zajęło mi dotarcie do miejsca, w którym uwierzyłam, że życie po tragedii może być dobre. Kiedy więc zdecydowałam, że napiszę „The End and Then”, musiałam spojrzeć wstecz, w ten tunel pełen bólu, przez który przeszłam, i zaoferować światełko do przejścia tego tunelu – a także pomocną dłoń – każdemu, kto właśnie teraz przez ten tunel przechodzi.

Eden zawsze może liczyć na swoją przyjaciółkę Zoey, do której się przeprowadza, by zacząć wszystko od nowa. W książce podkreślasz siłę kobiecej przyjaźni. Czy sama jej doświadczyłaś i czy uważasz, że przyjaźń może być równie silna, a nawet silniejsza od więzi rodzinnych?

Zdecydowanie! Zoey dzieli wiele cech z moją najlepszą przyjaciółką, Avery. Z Avery mieszkałam przez czas nauki w college’u, a były to bardzo kształtujące, ale i trudne dla mnie lata. Razem piekłyśmy ciasteczka, tańcząc przy okazji, razem wyruszałyśmy nocą na przejażdżki, w czasie których gadałyśmy i słuchałyśmy Noah Gundersona – Zoey była przy mnie w tych mniej i bardziej ważnych chwilach mojego życia. Moja rodzina w dużej mierze składa się z osób, z którymi nie łączą mnie więzy krwi, ponieważ to nie oni wybrali mnie, to ja wybrałam ich. Jak mówi w książce Zoey: „Może i krew nie woda, ale bardziej od nich obu liczy się wybór”.

Było pytanie o przyjaźń, zapytam więc też o miłość. Eden poznaje w Loveless, gdzie mieszka Zoey, Chase’a Taylora, który próbuje się do niej zbliżyć. Ostatnio w naszym serwisie opublikowaliśmy artykuł o tym, że wydawnictwa coraz częściej decydują się na publikowanie książek z męskimi bohaterami typu „cinnamon roll” albo „golden retriever”, czyli mężczyznami uroczymi, wspierającymi, miłymi. Za to w przeszłość odchodzi typ toksycznego macho. Czy też zauważasz, że dziewczyny coraz częściej wybierają taki typ mężczyzn? No i czy Chase to nie taki „cinnamon roll” właśnie?

Tak, ja też zauważyłam, że coraz częściej odchodzi się w książkach od postaci typu „morally grey” (czyli zbyt dobrych, by być złymi, i zbyt złych, by być dobrymi) właśnie na rzecz „cinnamon rolls”. I choć i jedne, i drugie są moim zdaniem w literaturze potrzebne, to cieszę się, że w powieściach w końcu pojawiają się też złożone, niedoskonałe w pewien sposób bohaterki, co wcześniej akceptowaliśmy wyłącznie u bohaterów. Z drugiej strony odchodzimy od toksycznej męskości, czytamy o pewnych siebie, a jednocześnie życzliwych facetach, wspierających swoje partnerki. Nie ukrywają oni swoich emocji, nie ukrywają też, że kochają swoje wybranki.

W procesie zmagania się z trudnymi doświadczeniami Eden bardzo wspiera także jej terapeuta, Stephen. Czy uważasz, że terapia to bardzo ważna, a może niezbędna pomoc dla osób starających się poskładać swoje życie w całość po trudnych doświadczeniach?

Myślę, że terapia stanowi nieocenione źródło informacji o samym sobie – ja bez niej czułabym się zagubiona. Niestety w Stanach Zjednoczonych bardzo trudno jest obecnie skorzystać z pomocy psychoterapeuty – przede wszystkim ze względu na kwestie związane z ubezpieczeniami i to, że potrzebujących jest dużo, a terminów – mało. Zawsze będę wychwalała pomoc, jaką otrzymuje się od terapeuty – osoby bezstronnej, w jej bezpiecznym gabinecie, w którym można omawiać, nauczyć się rozumieć swoje emocje. Chciałabym doczekać dnia, w którym ta pomoc będzie w USA szerzej dostępna.

 

„The End and Then” to, jak sama ją określiłaś, książka o słodko-gorzkim zakończeniu. Jak myślisz, co sprawia, że czytelnicy tak często sięgają po tego typu powieści? Potrzebują ich?

Moim zdaniem te książki po prostu opisują rzeczywistość. Życie jest przecież złożone: są w nim chwile pełne nadziei, piękne, ale i tragiczne, smutne. Ból, którego doświadczyła Eden, nie zniknie tylko dlatego, że spotkała swojego księcia z bajki, już zawsze będzie współistnieć z radością. Zamiast więc oferować czytelnikom idealne zakończenie, wolę przedstawić to bardziej życiowe. W końcu to w nim odnajdujemy słodko-gorzkie szczęście.

„The End and Then” w pewien sposób mówi o dążeniu do szczęścia mimo wszystko. Ty w wieku 17 lat stworzyłaś listę, no właśnie, dążeń, celów. Jak ci idzie odhaczanie kolejnych pozycji? Czy możesz zdradzić, co się na niej znalazło, co udało ci się już zrealizować, a co jeszcze przed tobą?

Aktualnie na liście znajduje się 38 pozycji, z czego 23 udało mi się już zrealizować. Ta liczba się jednak zmienia, bo cały czas coś dopisuję. Większość celów związana jest z podróżami, bo to moja ogromna pasja. Każdego roku staram się gdzieś wyjechać, w tym roku np. udało mi się odwiedzić Zachodnie Wybrzeże, przebiegłam również, dzięki systematycznym treningom, swoje pięć pierwszych kilometrów. Wciąż jednak pracuję nad tym, by odwiedzić wszystkie pięćdziesiąt stanów, chciałabym też zabrać narzeczonego na kemping. W przyszłym roku będę mogła odhaczyć pozycję: „Wyjść za mąż”. Myślę, że najważniejsze, by być świadomym, czego chce się od życia, i aktywnie do tego dążyć. Inaczej nagle zorientujesz się, że minęło pięćdziesiąt lat, a ty nadal żadnego ze swoich pragnień nie zrealizowałaś.

A jeśli chodzi o samo pisanie – czy gdy do niego przystępujesz, masz już w głowie plan książki, konkretne sceny, a może czasem sama siebie w czasie pisania zaskakujesz lub robią to twoi bohaterowie?

Jestem urodzoną organizatorką, dlatego przed przystąpieniem do pisania mam już każdy rozdział po kolei pokrótce zaplanowany. W czasie pracy, gdy już lepiej poznam bohaterów, czasem okazuje się, że oni sami chcą zrobić coś inaczej, wtedy zmieniam fabułę. Ale to posiadanie konspektu pozwala mi nie zbaczać z obranego kierunku i pomaga utrzymać zarówno tempo pracy, jak i samej akcji.

W Polsce ukazuje się właśnie „The End and Then”, powstała już jednak kontynuacja tej książki, w której opisujesz historię Zoey – przyjaciółki Eden. A nad czym obecnie pracujesz? Czy będziesz kontynuować ten cykl? A może aktualnie odpoczywasz od pisania?

Zdecydowanie czuję, że tylko z tymi dwiema książkami seria o Loveless jest kompletna. Nigdy jednak nie mówię nigdy i być może te postaci powrócą, ale na ten moment jestem zadowolona z książkowego duetu. Obecnie trwają prace redakcyjne nad moją trzecią powieścią, która rozgrywa się w Irlandii i opowiada o pewnej parze – oboje zakochali się w sobie, gdy mieli po dwadzieścia lat, ale jak to bywa, życie stanęło im na przeszkodzie. Ponownie spotykają się, gdy są już po trzydziestce. Co z tego wyniknie? To na razie niespodzianka, ale przyznam, że to, jak do tej pory, moja ulubiona własna powieść.

Na koniec pytanie może nie o to, czy w ogóle, a raczej jak bardzo lubisz cytryny i lemoniadę? Lemoniada odgrywa w końcu w „The End and Then” ważną rolę!

Zdecydowanie! (śmiech) Mam lekką obsesję na punkcie lemoniady, a każdego lata, gdy robi się gorąco, zamawiam ją w każdej restauracji, którą odwiedzam.

Książka „The End and Then” jest już w sprzedaży online.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
MagicznyKokietek  - awatar
MagicznyKokietek 17.07.2023 13:07
Czytelniczka

tytuł i okładka skojarzyły mi się z "It ends with us", ciekawe czy tak samo dobre

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 14.07.2023 13:00
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post