Moim szaleństwem życia był moment, kiedy moja córeczka zwróciła się do mnie z prośbą, że chce pomalować mi paznokcie. :) Jako dobry TATA zgodziłem się chociaż nie ukrywam, że było to dla mnie niecodzienne wydarzenie - jedyna rzecz, którą robię dla dłoni to zakładanie rękawiczek zimą, a i to nie zdarza mi się często. :D Co ciekawe, szaleństwo kolorowych pazkokci "wjechało" u mnie po całości - córeczka pomalowała mi najpierw palce u rąk, a potem u nóg. Dodam jeszcze, że każdy palec pomalowany został innym kolorem - taki właśnie był jej artystyczny zamysł. :) Po skończonym dziele, córka uznała, że teraz sama sobie pomaluje paznokcie, po czym - kiedy skończyła - stwierdziła oficjalnie, że moje maluje się wygodniej i że "jutro malujemy znowu!". Krótko mówiąc: w tym szaleństwie jest reguła - trzeba malować codziennie, bo inaczej nie ma zabawy. Proste! :D

Moim szaleństwem życia był moment, kiedy moja córeczka zwróciła się do mnie z prośbą, że chce pomalować mi paznokcie. :) Jako dobry TATA zgodziłem się chociaż nie ukrywam, że było to dla mnie niecodzienne wydarzenie - jedyna rzecz, którą robię dla dłoni to zakładanie rękawiczek zimą, a i to nie zdarza mi się często. :D Co ciekawe, szaleństwo kolorowych pazkokci "wjechało" u...

Największe szaleństwo? Moje? To przeczytanie dwustu dziewięćdziesięciu czterech książek w okresie od stycznia do grudnia (oczywiście tego samego roku!). Jak dokonałam tego miłego szaleństwa? Pomogło noworoczne postanowienie: postanowiłam sobie, że będę czytała jedną książkę dziennie, choćby się waliło i paliło. ;) Ktoś może stwierdzi tutaj: "to ci nie wyszło!", ale ja i tak jestem zadowolona, bo czytałam w każdej wolnej chwili, w drodze do pracy, w drodze z pracy, gotując, sprzątając, no chyba tylko nie prałam i nie kąpałam się z książką, a tak poza tym, to zawsze była jakaś w mojej dłoni! Dzięki narzuconej sobie dyscyplinie wreszcie nadrobiłam wszystkie książki z mojej "półki wstydu", a przy okazji przeczytałam wszystkie klasyki i co ciekawsze premiery! I polecam serdecznie - takie przyjemne szaleństwo czytelnicze to najlepsze postanowienie, jak mogłam sobie wybrać! P.S. Teraz pozostaje mi tylko zaszaleć i pobić swój własny rekord... Oby się udało, trzymajcie kciuki! :) 

Największe szaleństwo? Moje? To przeczytanie dwustu dziewięćdziesięciu czterech książek w okresie od stycznia do grudnia (oczywiście tego samego roku!). Jak dokonałam tego miłego szaleństwa? Pomogło noworoczne postanowienie: postanowiłam sobie, że będę czytała jedną książkę dziennie, choćby się waliło i paliło. ;) Ktoś może stwierdzi tutaj: "to ci nie wyszło!", ale ja i tak...

Wielkim szaleństwem, które zapamiętałam na długo było przejechanie rowerem połowy Polski - od Łodzi do okolic Nowego Targu! To były czasy, że kupiłam sobie mój pierwszy, porządny rower i bardzo chciałam udowodnić moim Rodzicom, że nie będzie "stał w garażu i się kurzył" jak mi szumnie zapowiadali.  😀
Zawsze jak coś robiłam, robiłam to na "maxa" i nie inaczej było tutaj: mój plan był bardzo ambitny, tzn. chciałam przejechać na nim cały kraj, oczywiście w okresie wakacyjnym i oczywiście z przystankami, żeby całkiem nie "wyzionąć ducha".
Realia zweryfikowały moje plany - nie przejechałam całej Polski, ale blisko połowa też była niezłym wyczynem - moi rodzice byli pod wrażeniem, a i ja chodziłam potem dumna jak struś! No właśnie, chodziłam, bo po tym wakacyjnym szaleństwie nagle minął mi zapał do zwiedzania świata na dwóch kółkach.
Ot takie jednorazowe duże szaleństwo, żeby było co wspominać na starość!  😁

Wielkim szaleństwem, które zapamiętałam na długo było przejechanie rowerem połowy Polski - od Łodzi do okolic Nowego Targu! To były czasy, że kupiłam sobie mój pierwszy, porządny rower i bardzo chciałam udowodnić moim Rodzicom, że nie będzie "stał w garażu i się kurzył" jak mi szumnie zapowiadali.  😀
Zawsze jak coś robiłam, robiłam to na "maxa" i nie inaczej było tutaj:...

Chciałabym kiedyś odłożyć okrągłą sumę pieniędzy, porzucić stałą pracę i podróżować rowerem po Europie. Najpierw zwiedziła bym wzdłuż i wszerz naszą piękną Polskę, a następnie pojechałabym tam, gdzie jest ciepło w kierunku państw Śródziemnomorskich. Z uśmiechem na twarzy, z wiatrem we włosach przemierzała bym setki kilometrów z szaloną prędkością. 

Chciałabym kiedyś odłożyć okrągłą sumę pieniędzy, porzucić stałą pracę i podróżować rowerem po Europie. Najpierw zwiedziła bym wzdłuż i wszerz naszą piękną Polskę, a następnie pojechałabym tam, gdzie jest ciepło w kierunku państw Śródziemnomorskich. Z uśmiechem na twarzy, z wiatrem we włosach przemierzała bym setki kilometrów z szaloną prędkością. 

Jestem wielką kociarą i wszystkie moje szaleństwa zawsze jakoś się z tym wiążą. :D Oczywiście wszystkie pozytywne szaleństwa! Tak było i tym razem: któregoś dnia oświeciło mnie, że trzy koty to za mało i pojechałam adoptować... czwartego. :)

Na miejscu, w schronisku od razu wpadł mi w oko pewien - jak się okazało - 9-letni, towarzyski kotek, który marzył o ciepłym domu. Po załatwieniu formalności, byłam już "jedną nogą w domu" z moim Zorro (bo tak się wabił), ale coś podkusiło mnie i spytałam, czy Zorro dobrze znosi psy, jeśli kiedyś, być może, jakiegoś adoptuję!

I tu, pani ze schroniska zaskoczyła mnie: powiedziała, że do schroniska Zorro trafił właśnie z psem, jego najlepszym kumplem, o imieniu Marianek (obaj zostali odebrani właścicielowi po interwencji). Podobnie jak Zorro, Marianek wyczekiwał na nowy dom, dlatego uznałam, że... nieważne czy ktoś nazwie mnie szaloną - postanowiłam zabrać ze sobą również Marianka!

Tym samym, proces adopcyjny zakończył się sukcesem, a nawet podwójnym sukcesem - do mojego domu dołączyli Zorro i Marianek. I powiem Wam, że to była doskonała decyzja - kocham moje zwierzaki jak SZALONA i dziękuję losowi, że je mam! :) 

Jestem wielką kociarą i wszystkie moje szaleństwa zawsze jakoś się z tym wiążą. :D Oczywiście wszystkie pozytywne szaleństwa! Tak było i tym razem: któregoś dnia oświeciło mnie, że trzy koty to za mało i pojechałam adoptować... czwartego. :)

Na miejscu, w schronisku od razu wpadł mi w oko pewien - jak się okazało - 9-letni, towarzyski kotek, który marzył o ciepłym domu....

Moje największe w życiu szaleństwo związane było z pewną pamiętną randką - otóż znajomy w ramach trzeciej randki zaprosił mnie na lot balonem (miał "podobno" wygrane bilety i bardzo chciał je zrealizować). 😂 Oczywiście, nie mógł wiedzieć, że mam paniczny lęk wysokości - myślałam, że umrę w tym balonie, ale robiłam dobrą minę do złej gry i nie pisnęłam ani słówka, jak wiele mnie to kosztuje! 😌 I prawie udało się mi ukryć ten fakt. Tak, prawie... Bo po tym, jak moja noga stanęła z powrotem na Ziemi momentalnie... zemdlałam. 😄  Uprzedzę pytania: obyło się bez sztucznego oddychania, ale i tak powiedziałam sobie po tej akcji, że nigdy więcej takich szaleństw, czyli randek-niespodzianek. Jedyne szaleństwo na jakie sobie teraz pozwalam to randki na Ziemi. 😎 😊 😆

Moje największe w życiu szaleństwo związane było z pewną pamiętną randką - otóż znajomy w ramach trzeciej randki zaprosił mnie na lot balonem (miał "podobno" wygrane bilety i bardzo chciał je zrealizować). 😂 Oczywiście, nie mógł wiedzieć, że mam paniczny lęk wysokości - myślałam, że umrę w tym balonie, ale robiłam dobrą minę do złej gry i nie pisnęłam ani słówka, jak wiele...

Nie ukrywam jestem spokojnym i poukładanym człowiekiem i to co w życiu szalone jakoś mnie omija (niestety...) ale nie raz sobie marzyłem, że może jakimś szczęśliwym trafem fortuna się do mnie uśmiechnie i ześle ten "kufereczek stóweczek". Mając duży niespodziewany przypływ gotówki moim szalonym marzeniem jest uciec od tej szarej rzeczywistości która mnie otacza i wyjechać jak najdalej, nie oglądając się na nikogo. Kupić sobie mały domek, gdzieś gdzie jest ciepło (ale bez przesady, bez upałów) i żyć sobie w spokoju, ciesząc się życiem bez zmartwień i problemów... No ale to tylko "szalone" marzenie :)

Nie ukrywam jestem spokojnym i poukładanym człowiekiem i to co w życiu szalone jakoś mnie omija (niestety...) ale nie raz sobie marzyłem, że może jakimś szczęśliwym trafem fortuna się do mnie uśmiechnie i ześle ten "kufereczek stóweczek". Mając duży niespodziewany przypływ gotówki moim szalonym marzeniem jest uciec od tej szarej rzeczywistości która mnie otacza i wyjechać...

Marzenie o wyprawie rowerowej po słynnych europejskich jeziorach wciąż płonęło we mnie. Jednak życie rzuciło mi krzyż w postaci kontuzji, uniemożliwiając spełnienie tego marzenia.

Nie zraziłem się. Zamiast tego, postanowiłem szukać przygód bliżej domu. Zacząłem eksplorować okoliczne tereny, odkrywając uroki natury w swoim sąsiedztwie. Każdy wypad za miasto stawał się dla mnie małą wyprawą, a każdy spacer po pobliskim lesie przybliżał mnie do spełnienia marzeń.

Odkryłem, że przygody nie zawsze muszą być wielkie i spektakularne. Czasem wystarczy otworzyć oczy na to, co nas otacza, by dostrzec niezwykłe piękno nawet w najmniejszych rzeczach.

Marzenie o wyprawie rowerowej po słynnych europejskich jeziorach wciąż płonęło we mnie. Jednak życie rzuciło mi krzyż w postaci kontuzji, uniemożliwiając spełnienie tego marzenia.

Nie zraziłem się. Zamiast tego, postanowiłem szukać przygód bliżej domu. Zacząłem eksplorować okoliczne tereny, odkrywając uroki natury w swoim sąsiedztwie. Każdy wypad za miasto stawał się dla...

Pomijając oczywiste szaleństwa związane ze sportami ekstremalnymi, mój przykład będzie bardziej przyziemny. Od ponad roku jestem dumną mamą kotki jednak w moim sercu dalej pląta się myśl o posiadaniu pieska. Wydaje mi się, że próba połączenia i pogodzenia tych dwóch istot będzie istnie szalonym doświadczeniem, wymagającym mnóstwa pracy i cierpliwości - na które jestem gotowa przystać w myśl mojego marzenia.

Pomijając oczywiste szaleństwa związane ze sportami ekstremalnymi, mój przykład będzie bardziej przyziemny. Od ponad roku jestem dumną mamą kotki jednak w moim sercu dalej pląta się myśl o posiadaniu pieska. Wydaje mi się, że próba połączenia i pogodzenia tych dwóch istot będzie istnie szalonym doświadczeniem, wymagającym mnóstwa pracy i cierpliwości - na które jestem...

Najbardziej szaloną rzeczą, a może bardziej wydarzeniem, w moim życiu był moment, w którym znajomi przekonali mnie na spontaniczny wyjazd last minute na Maltę. Mieliśmy lecieć już następnego dnia z drugiego krańca Polski. Po licznych wpadkach udało nam się dotrzeć do lotniska, chociaż stres był 🫣

Najbardziej szaloną rzeczą, a może bardziej wydarzeniem, w moim życiu był moment, w którym znajomi przekonali mnie na spontaniczny wyjazd last minute na Maltę. Mieliśmy lecieć już następnego dnia z drugiego krańca Polski. Po licznych wpadkach udało nam się dotrzeć do lotniska, chociaż stres był 🫣