Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

Emilia Domonik
Julie
malenstwo_83
Weronika
Meg222

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

Emilia Domonik
Julie
malenstwo_83
Weronika
Meg222

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

1. Babcia - bo mnie wychowała, nauczyła wielu rzeczy i jej zawsze mogłam ufać we wszystkim.
2. Maja -moja przyjaciółka, jeszcze od podstawówki, znamy się ponad 40 lat i mamy ze sobą taką więź niczym bliźnięta. Czujemy jak któraś ma problemy...wiemy co się zdarzyło u drugiej.
3. Moja teściowa- bo po wielu latach sama stałam się teściową i wiem dlaczego zachowywała się tak jak ja teraz. Po latach wiem, że w wielu sprawach miała rację.

1. Babcia - bo mnie wychowała, nauczyła wielu rzeczy i jej zawsze mogłam ufać we wszystkim.
2. Maja -moja przyjaciółka, jeszcze od podstawówki, znamy się ponad 40 lat i mamy ze sobą taką więź niczym bliźnięta. Czujemy jak któraś ma problemy...wiemy co się zdarzyło u drugiej.
3. Moja teściowa- bo po wielu latach sama stałam się teściową i wiem dlaczego zachowywała się tak...

Konkurs zakończony.
Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi.
Zwycięzców wyłonimy niebawem.

Konkurs zakończony.
Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi.
Zwycięzców wyłonimy niebawem.

Kiedy miałam 7 lat dołączyłam do zuchów, niestety nie z własnej woli, a raczej pod presją taty "ja byłem harcerzem to ty też będziesz" i muszę przyznać była to najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. Pomijając wspaniałe przygody w harcerstwie spotkałam wyjątkową osobę, druhnę przyboczną, która swoim sposobem bycia, myśleniem, działaniami wpłynęła na mnie w niewiarygodny sposób. Była, i oczywiście nadal jest, osobą bezinteresowną, pomocną i z ogromną ciekawością świata. Można by rzec, że dorastałam pod jej okiem i jestem pewna, że w wielkim stopniu wpłynęła ona na moją osobowość. Odciągała mnie od komputera i pokazała jak wielką przygodą może być biwak, że jedzenie smakuje lepiej jak zrobi się je samemu lub jeszcze lepiej wymyśli własne danie, że w zawodach nie wygrywa ten kto widzi tylko metę a raczej ten, kto się przy tym świetnie bawi, zamiast narzekać na brak zabawek tworzyłyśmy własne gry terenowe, zachęcała mnie do rozwoju, do zdobywania odznak za umiejętności, ale także prace na rzecz innych ludzi, razem odbyłyśmy wolontariat w szpitalu. Mogłabym wymieniać cały dzień a i tak pewnie wszystkiego bym nie opowiedziała. Od tamtego czasu minęło już 15 lat a my wciąż mamy kontakt a wręcz jesteśmy bliskimi sobie osobami! Naprawdę dziękuję losowi, że postawił mi ją na mojej życiowej drodze, mam nadzieję, że spotkam więcej takich pięknych dusz a i może sama stanę się kiedyś dla kogoś inspiracją :)

Kiedy miałam 7 lat dołączyłam do zuchów, niestety nie z własnej woli, a raczej pod presją taty "ja byłem harcerzem to ty też będziesz" i muszę przyznać była to najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. Pomijając wspaniałe przygody w harcerstwie spotkałam wyjątkową osobę, druhnę przyboczną, która swoim sposobem bycia, myśleniem, działaniami wpłynęła na mnie w niewiarygodny...

Mama, bo pokazała mi jak żyć💓
Starsza siostra, bo idąc ścieżkami, które wydeptała dla siebie i dla mnie, wyruszalam w kolejne życiowe podróże z jej bagażem doświadczeń ☺️
J. K. Rowling, bo swoim Harrym Potterem zaczarowała mój swiat i pokazała, że warto marzyć😁

Mama, bo pokazała mi jak żyć💓
Starsza siostra, bo idąc ścieżkami, które wydeptała dla siebie i dla mnie, wyruszalam w kolejne życiowe podróże z jej bagażem doświadczeń ☺️
J. K. Rowling, bo swoim Harrym Potterem zaczarowała mój swiat i pokazała, że warto marzyć😁

Są takie wyjątkowe kobiety, które inspirują i fascynują ze względu na swoje zainteresowania, piękny typ urody, mądrość, wykonywaną pracę, ale nie wywołują nieprzyjemnego poczucia zazdrości tylko pokazują, że można więcej dawać od siebie światu i stawiać sobie ambitne cele.

Jedną z nich była moja przełożona, menedżerka. Osoba szczera, bystra, troskliwa, empatyczna, kompetentna w organizacji pracy, zarządzaniu zespołem i komunikatywna. Była wymarzoną szefową, a jednocześnie sympatyczną koleżanką. Sprawiała wrażenie przekonującej osoby, z której zdaniem wszyscy się liczą co zaowocowało m.in. podniesieniem prowizji od sprzedaży, o którą zespół pracowników nawet nie wnioskował, a z pewnością było krokiem ryzykownym w rozmowie z arabskim dyrektorem. Poznając ją uświadomiłam sobie jakim chcę być pracownikiem dla siebie i innych. Dzisiaj po wielu perypetiach zawodowych mam opinię osoby empatycznej i zaangażowanej w swoją pracę, docenianej przez klientów co m. in. zawdzięczam jej.

W kontekście zainteresowań inspiruję mnie moja instruktorka tańców latynoskich. Uśmiechnięta, energiczna, zakochana w swojej pasji. Dzięki niej spełniam swoje marzenia z dzieciństwa, otwieram się na życie, nowe aktywności i rozwijam swoją kobiecość.

W sprawach sercowych chętnie słucham pewnej blogerki, która jest singielką pocieszającą ludzi szukających miłości i prawdziwych, zdrowych relacji. Tym sposobem czuję, że jest nas więcej, wartościowych ludzi, cierpliwie szukających podobnych dusz.

Są takie wyjątkowe kobiety, które inspirują i fascynują ze względu na swoje zainteresowania, piękny typ urody, mądrość, wykonywaną pracę, ale nie wywołują nieprzyjemnego poczucia zazdrości tylko pokazują, że można więcej dawać od siebie światu i stawiać sobie ambitne cele.

Jedną z nich była moja przełożona, menedżerka. Osoba szczera, bystra, troskliwa, empatyczna,...

1. Moja mama. To w głównej mierze dzięki niej stałam się tym, kim dzisiaj jestem i jakim jestem człowiekiem. To kobieta z ogromnym pokładem miłości i empatii. Nawet w trudnych dla niej chwilach, nikomu nie odmówiła wsparcia i pomocy. Dla mnie i dla wielu ludzi jest wzorem do naśladowania. Nigdy nie szczędziła mi słów wsparcia, zawsze powtarzała, że jest ze mnie dumna. To dzięki jej wierze we mnie i moje możliwości, nigdy się nie poddałam. Dobre cechy mojego charakteru ukształtowały się dzięki wspólnemu spędzaniu czasu, jej konsekwencji w działaniu, wierności ideałom, szczerości i wrażliwości.
2. Jedna z moich pierwszych szefowych. To ona mi powiedziała, że jestem w stanie osiągnąć bardzo wiele. Powtarzała, żebym zawsze stawiała na siebie i pamiętała, że mam jedno życie i to ja jestem w nim najważniejsza, ale żebym nie zapominała o innych ludziach. Mówiła, żebym nigdy nie stała się tylko dodatkiem do mężczyzny, a związek budowała z Partnerem, który będzie mnie wspierał w osobistym rozwoju. Bardzo dobrze pamiętam ją i jej słowa. To była piękna i twarda kobieta, która dała mi poczucie, że warto walczyć o swoje. Sam fakt, że ktoś , kto tyle osiągnął co ona, wierzy we mnie, miał dla mnie ogromne znaczenie.
3. Moja babcia, która była pielęgniarką. Pokazała mi, że warto i trzeba pomagać, bo dobro wraca. Dawanie sprawia większą przyjemność niż otrzymywanie. I oczywiście pracowitość jest bardzo ważna, bo „bez pracy nie ma kołaczy”.

1. Moja mama. To w głównej mierze dzięki niej stałam się tym, kim dzisiaj jestem i jakim jestem człowiekiem. To kobieta z ogromnym pokładem miłości i empatii. Nawet w trudnych dla niej chwilach, nikomu nie odmówiła wsparcia i pomocy. Dla mnie i dla wielu ludzi jest wzorem do naśladowania. Nigdy nie szczędziła mi słów wsparcia, zawsze powtarzała, że jest ze mnie dumna. To...

Trzy kobiety mające wpływ na to jaka jestem, na moje życie - to trzy matki: moja mama, moja teściowa i Matka Boża. W takiej kolejności jak wymieniłam uczyły mnie życia począwszy od drobnych spraw codziennych, aż do tych najistotniejszych. Od dziecka kształtowała mnie moja mama. Kochała i uczyła żyć i kochać. Do dziś tak jak ona zawijam pączki z drożdżowego ciasta i lepię pierogi, i wiele przestróg wspominam dostając od losu nauczki. Moja teściowa - wychowała dla mnie męża, z którym jestem od 31 lat (dziś rocznica naszego ślubu). Uczyła życia dorosłego i mając dobre intencje - jest wciąż wyzwaniem dla mnie, które każdego dnia podejmuję, stając się dojrzalszą. W końcu ta Matka, którą najpóżniej doceniłam, ale jest mi bardzo droga i staram się być jak Ona, a zaledwie bywam.... Za wszystkie trzy dziękuję każdego dnia. Dzięki nim jestem jaka jestem...,a lubię siebie!

Trzy kobiety mające wpływ na to jaka jestem, na moje życie - to trzy matki: moja mama, moja teściowa i Matka Boża. W takiej kolejności jak wymieniłam uczyły mnie życia począwszy od drobnych spraw codziennych, aż do tych najistotniejszych. Od dziecka kształtowała mnie moja mama. Kochała i uczyła żyć i kochać. Do dziś tak jak ona zawijam pączki z drożdżowego ciasta i lepię...

Pierwszą i drugą kobietą są, były i będą mama i babcia, które wpłynęły na to kim teraz jestem i dokąd zaszłam. Kobiety, które nie tylko głaskają i chronią swoje dzieci i wnuki, ale też pokazują jaki świat potrafi być zły i okrutny i jak z tym walczyć, jak przetrwać. Trzecią natomiast jest "koleżanka".... dlaczego zacytowana???, dlatego, że była koleżanką, która nią była wtedy kiedy czegoś potrzebowała, gdy miała interes to była, a gdy nic nie potrzebowała traktowała ludzi z góry, dlatego trzeba umiejętnie dobierać sobie znajomych, a gdy widzimy, że ktoś z nas czerpie tylko korzyści, to trzeba umieć taką relację odciąć co jest najzdrowszym rozwiązaniem.

Pierwszą i drugą kobietą są, były i będą mama i babcia, które wpłynęły na to kim teraz jestem i dokąd zaszłam. Kobiety, które nie tylko głaskają i chronią swoje dzieci i wnuki, ale też pokazują jaki świat potrafi być zły i okrutny i jak z tym walczyć, jak przetrwać. Trzecią natomiast jest "koleżanka".... dlaczego zacytowana???, dlatego, że była koleżanką, która nią była...

Odkąd poznałam litery i nauczyłam się je składać, czytałam jak opętana. Nic dziwnego, że najbardziej przeze mnie podziwiane były postaci kobiet poznanych z książek. Jak na nie patrzę, tak z dystansu, to wszystkie miały (jedna nadal ma, bo z tego co wiem, ma się dobrze) dość mocno zaznaczony rys francowatości, uporu i nie zwracania uwagi na to że "nie można" czy "nie wypada". Na szczycie listy Elżbieta I Tudor. Ups... Królowa Dziewica, a przynajmniej tak zwana, przeżyła dzieciństwo, co już zakrawało na cud, przeżyła rządy siostry Marii Krwawej, objęła tron Anglii i całkiem dobrze sobie radziła w tym zdominowanym przez facetów świecie. Druga, w sumie podobna, jednak jeszcze bardziej mająca pod górkę królowa Hatszepsut. Uwielbiałam czytać o starożytności, a Egipt tego okresu był dla mnie po prostu narkotykiem. Królowa w świecie, gdzie nikt nawet nie używał tego sformułowania w stosunku do żony faraona, co dopiero do samodzielnie władającej regentki. Trzecią, poznaną przeze mnie na gruncie zawodowym, to pani profesor Maria Siemionow, urodzona w 1950 roku kobieta chirurg, co w czasach, gdy zaczynała karierę było wręcz piętnowane przez kolegów płci męskiej. Wykształcona w Polsce, gdzie już zdobywała swe pierwsze naukowe i praktyczne szlify, Wyemigrowała do USA. Tam katorżniczą pracą wspięła się na szczyty chirurgii plastycznej i transplantologii. Kierując zespołem 22 chirurgów jako pierwsza dokonała przeszczepu twarzy w USA, był to czwarty tego typu zabieg na świecie. Patrzę na moje typy i nie dziwię się, że jestem wojującą feministką. Nie o tak spektakularnych osiągnięciach, jak moje poprzedniczki, ale na moim podwórku tak.

Odkąd poznałam litery i nauczyłam się je składać, czytałam jak opętana. Nic dziwnego, że najbardziej przeze mnie podziwiane były postaci kobiet poznanych z książek. Jak na nie patrzę, tak z dystansu, to wszystkie miały (jedna nadal ma, bo z tego co wiem, ma się dobrze) dość mocno zaznaczony rys francowatości, uporu i nie zwracania uwagi na to że "nie można" czy...