-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "zabawenecytaty" [2]
[ + Dodaj cytat]
- Dużo tego bagażu? - zapytała pani Wragge konfidencjonalnym szeptem. - Pójdźmy po niego! Kapitana nie ma w domu.
- Pani Wragge! - zagrzmiał straszliwie kapitan, który właśnie pojawił się w drzwiach. [...]
- Czy ja znowu słyszę człapanie?! - wykrzyknął kapitan Wragge z odrazą. - Ależ tak! Pantofel znów przydeptany! Tym razem lewy! Proszę go podciągnąć, pani Wragge! Proszę go podciągnąć...! [...]
Pani Wragge - która ośmieliła się tymczasem znów wysunąć nieco ze swojego kąta - złowiła uchem słowa "sklep" i "sprawunki" i w przypływie nieposkromionej ekscytacji klasnęła w dłonie.
- Och, panienka będzie robiła zakupy! Czy ja też mogę pójść? - zawołała. - Proszę mi pozwolić, proszę mi pozwolić z nią pójść!
- Proszę usiąść, pani Wragge! - wykrzyknął kapitan. - Prosto! Bardziej na prawo... Jeszcze trochę! I nie ruszać się!
Pani Wragge splotła swoje bezradne dłonie na podołku i zaniosła się cichym płaczem.
- Tak bardzo lubię zakupy... - poczęła tłumaczyć błagalnym tonem. - I tak rzadko je teraz robię... [...]
- Niechże pani nie pozwoli mojej żonie, by ją zanudzała - rzekł ciepło na odchodnym. - Niech pani trzyma tę biedaczkę krótko, jak najkrócej.
Pociąg do Londynu odjechał prawie cztery godziny temu, zabierając ze sobą pannę Vanstone i towarzyszącą jej panią Wragge. Moja nieszczęsna żona jest za mało rozgarnięta, by mogła posłużyć mi jakąkolwiek aktywną pomocą - ale będzie ogniwem łączącym mnie z panną Vanstone. W imię owej wyższej racji godzę się z tym, że przez pewien czas sam będę musiał szczotkować sobie spodnie, golić się i wykonywać wokół siebie inne przyziemne czynności. Jeśli pani Wragge miewała wcześniej jakiekolwiek przebłyski inteligencji, to opuściły ją one już chyba na dobre. Kiedy oświadczyłem, że zgadzam się na jej wyjazd do Londynu, od razu uraczyła nas dwoma pytaniami. Chciała wiedzieć, czy wolno jej będzie pójść na zakupy i czy będzie mogła zostawić swoją książkę kucharską w domu. Panna Vanstone i ja jednogłośnie przytaknęliśmy - i od tamtej pory pani Wragge ani na chwilę nie przestała chichotać. Nadal jestem ochrypły od daremnych prób przywołania jej do porządku za pomocą aplikowanych w nieskończoność bodźców głosowych. Ponadto z odrazą przypominam sobie teraz, że gdy zostawiałem ją w pociągu, obydwa jej pantofle były przydeptane.
W zwykłych okolicznościach te absurdalne szczegóły w ogóle nie zaprzątałyby mojej uwagi. Mam jednak podstawy, by obawiać się, że imbecylizm mojej żony doprowadzi do nieprzewidzianych komplikacji.