-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Cytaty z tagiem "madrycie" [3]
[ + Dodaj cytat]Zostało parę rzeczy, daje słowo. Kiedy skończył się już czas bohaterów solidarnych, nadchodzi czas na bohaterów samotnych. Może teraz, kiedy umarli już bogowie i bohaterowie przez duże B, ocalenie tkwi w bohaterstwie pisany małą literą. W pionku zapomnianym w rogu szachownicy, który rozgląda się wokół i widzi skorumpowanego króla, królową dziwkę, konia z kartonu i nieruchomą wieżę, napychającą sobie brzuch forsą. Ale pionek twardo trwa na swoim kruchym polu. I to pole nagle staje się przedmiotem walki, przeradza się w okop oporu i schronienia przez zimnem, jakie panuje na zewnątrz. To jest moje pole, tutaj jestem i tutaj walczę. I tutaj umrę. Wybór broni zależy od każdego z nas. Wierni przyjaciele, kobieta, którą kochasz, osobiste marzenie, jakaś sprawa, książka. Jakże pomaga, przyjacielu, spojrzenie w bok i ujrzenie, że na polu obok jest inny pionek, tak samo samotny i przepojony odrazą, jak Ty, ale trwa wyprostowany i może ma książkę w dłoniach. Zdarzają się cudowne przygody, wielkie zwycięstwa i niesamowite dokonania, które rozpoczęły się w najgłupszy możliwy sposób, od przebiegnięcia wzrokiem pierwszej strony książki.
Chodzi mi o zrozumienie, że rodzimy się, żyjemy i umieramy w absurdalnym świecie, że jedyne, co możemy zrobić, to spojrzeć nań z podniesioną przyłbicą, z dumą kogoś, kto wie, że będzie bił się aż do końca, solidarny z innymi pionkami, które podobnie jak Ty, biją się na zapomnianych polach walki. I w końcu odkryjesz, że życie nie jest takie straszne.
Słuchaj, stary. Twoja siostra powiedziała mi, że coraz bardziej odlatujesz i że wyrzucili Cie ze szkoły, skończony kretynie. I że do tego wszystkiego bierzesz wszystko. Dokładnie wszystko, przyjacielu. Alkohol i tabletki, tabletki i alkohol i przerabiasz dwie paczki papierosów dziennie, mając dziewiętnaście lat. I że zostawiłeś narzeczoną, to znaczy w sumie to ona Ciebie zostawiła, bo już z Tobą nie wytrzymywała. I że wracasz nad ranem, przelatując na czerwonym świetle nawalony jak Messerschmitt, i że drzesz się na swoich starych, i że masz wszystko gdzieś. Że naprawdę odlatujesz, z pustym wzrokiem i bez najmniejszej ochoty, żeby wrócić tu przed końcem Twojego zasranego życia. Zakładając, jak mówi Twoja siostra, że jeszcze trochę Ci tego życia zostało.