-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
-
ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Cytaty z tagiem "guns n roses" [6]
[ + Dodaj cytat]Czasem napisanie sześciu linijek zajmuje dwa lata. Bo każdy wers musi znaczyć dokładnie to, co mam na myśli. Zdarza się tak, że mam jakiś wers w głowie i słyszę od razu muzykę do tego. Myślę 'wow, to jest to! To naprawdę się dzieje! To jest lepsze od Led Zeppelin! Wtedy przychodzę do domu, włączam taśmę i okazuje się - kurwa, to jest Led Zeppelin!
Oto był sobie facet, o którym nikt nigdy nie powiedziałby, że jest zarozumiały, ale wiedział, że ma talent i że Guns N" Roses jest wyjątkowy.
Slash z Izzym byli wyluzowani i pełni uroku, a Duff i Steven psotni i ujmująco dziecinni. Ten zestaw nieoszlifowanych talentów muzycznych uzupełniał Axl i jego coraz bardziej ambitne występy sceniczne.
Zatem nie ma nic zaskakującego w tym, że ludzi z tęsknotą wspominali tak zwane dni chwały zespołu, kiedy grał w nim jeszcze "klasyczny skład" - Slash, Axl, Duff, Izzy i Steven. W tamtym czasie w grupie było pięć różnych charakterów i to wywoływało ogromne zainteresowanie publiczności. Kiedy każda z tych osobowości stopniowo opuszczała zespół, było tak, jakby ktoś ciągle zabierał klocki z pełnego pudełka. W końcu z ducha Gunsów pozostało bardzo niewiele.
Szczerze mówiąc, każdy członek zespołu wniósł tu własny, niepowtarzalny wkład, a rezultatem była spójna całość i dlatego płyta ["Appetite for Destruction"] jest wyjątkowa.
Jedna osoba przekonała się dość boleśnie, jak istotnym utworem był dla Richardsa "Thru and Thru", a mianowicie jego "klon" z Guns N' Roses, Slash. Keith czule dopieszczał tę piosenkę (...), nie pozwalając nawet, żeby zagrał w niej Ronnie. Pewnej nocy Slash siedział z Woodem w studiu i obaj przyglądali się Keithowi, który odsłuchiwał kolejną wersję. Ale kiedy nagranie dobiegło końca, a Slash pochylił się i, niecierpliwie przerywając ciszę, zaczął opisywać swoją wizję wzbogacenia kody kawałka o własne bluesowe zagrywki, Don Was zamarł. Wiedział, że uwaga tego typu mogła z łatwością sprowokować nie lada emocjonalną tyradę ze strony na pozór twardego, ale w głębi ducha wrażliwego, a nawet - jak niektórzy obecnie twierdzili - mistycznego geniusza z The Rolling Stones. Kiedy nieporuszony i nieprzenikniony wzrok Keitha z pogardą przesunął się na pechowego Slasha, Was mógł przysiąc, że oczy te pociemniały, promieniując wręcz nieludzką czernią. W końcu Richards cofnął się znad krawędzi niemiłosiernego potępienia i wyrzucił z siebie chrapliwe: "Lubię cię, młody, ale nie pozwalaj sobie. Nawet, kurwa, nie myśl o tym, żeby grać w moim kawałku".