cytaty z książek autora "James McBride"
Każda muzyka pochodzi z tych samych źródeł, rodzi się z bólu, cierpienia, radości: z życia.
Som takie marzenia, co sie nie ziszczom na tym świecie, w każdym razie nie wtenczas, kiedy my tego chcemy, i serce musi je chować jako wspomnienie, jako obietnice, co spełni sie na tamtym świecie.
Wymyślał kłamstwa na poczekaniu, coby pomóc sprawie. Zachowywał się jak wszyscy na wojnie.Wierzył, że Bóg jest po jego stronie. Na wojnie wszyscy myślom, że majom Boga za sobom. Tyle że Pan Bóg zasie nikomu nie mówi, kogo popiera.
Wiele lat później zostałżem członkiem chóru w Kościele Zielonoświątkowym, bom se upodobał żone jednego pastora, która sie puszczała, coby za bardzo nie menczyć i nie fatygować swojego świentego małżonka. Latałżem za niom przez kilka tygodni, aż wreszcie pewnego ranka ten pastor wygłosił poruszajonce kazanie o tym, że prawda nas wyzwoli, po czym jakiś członek zgromadzenia wstał i zawołał: „Pastorze! Mam Boga w sercu! Przyznaje sie! Trzech z nas tutej obecnych dmuchało twojom żonę!”. No, cisza, co zaległa po oświadczeniu tego biedaka, była niczym w porównaniu z ciszom, jaka zapadła teraz śród naszych zabijaków.
Ludzkie ciało nie może dobrze pracować, kiedy człowiek nie wie, kim jest.Jak nie wiesz, kim jesteś w środku, to normalnie nic nie znaczysz. To gorsze niż być najpaskudniejszym po wierzchu.
Na wojnie wszyscy myślom, że majom Boga za sobom. Tyle że Pan Bóg zasię nikomu nie mówi, kogo popiera.
Tak to jest, kiedy chłopiec staje sie menżczyznom. Głupieje.
Chłop zawsze roztworzy sie przed babom i opowie jej o kuniach, o swoich nowych butach i o marzeniach, ale kiedy zamknonć go w pokoju z samymi chłopami, to zostanom im ino pukawki, plucie i tytuń. I nie dajcie im gadać o matce.
Niewolnictwo to niczym nieusprawiedliwiony, barbarzyński i nieuzasadniony grzech przed Bogiem.
Od tych pór byliśmy naprawde jak brat i siostra, ja i mój porywacz, i spendziliśmy niejednom noc, chlejonc razem i wyjonc z żalu do ksienżyca, co żem na ogół lubiał, bo kiedy spadniesz na dno, to nie ma nic lepszego niż siedzieć tam z przyjacielem.
Jak zwykle w życiu bywa, człowiek nic nie wie, dopóki naprawdę nie zechce się dowiedzieć...
.. bo kiedy spadniesz na dno, to nie ma nic lepszego niż siedzieć tam z przyjacielem.
Jak w cóś wierzył, to wierzył. Nie było dla niego ważne, czy to rzeczywiście jest prawda, czy nie. Po prostu przekształcał prawde, dopóki mu nie przypasowała. Pod tym względem był typowym białym.
Lepiej iść na kumpromis z życiem niż z czasem. Czas to jedyna rzecz, z którom nie można chodzić na kumpromis.
Z każdym niepowodzeniem stan zdrowia Kurtałki pogarszał się, a wieszczby śmierci sypały się coraz częściej, coraz mroczniejsze. Tyle że żadna się nie ziściła.
- Zawsze wiedziałem, że staruszek Kurtałka dokona w życiu czegoś wielkiego.
- Na Kurtałkę ktoś rzucił zły czar – powiedziała posępnie. – Mamy urok na osiedlu.
Starzec postompił z Bobem tak samo jak ze mnom. Wydawało mu się, że każden jeden Murzyn chce się bić o swojom wolność i ani razu nie przyszło mu do łba, że może być inaczej.
- Piękny był dzień – mówił. – Śnieg sypał się z nieba jak
popiół. Taki wielki, biały koc. Całe osiedle takie spokojne
i czyste.
Niewolnictwo nie jest takie straszne, jak jesteś jego czenściom i żeś do niego przywykł. Żarcie masz za darmo, dach nad głowom tyż, a o wszystko kłopocze się za ciebie któś inszy. Życie było tu łatwiejsze niż na szlaku, gdzie żem uciekał przed zbrojnymi bandami i dzielił się jednom pieczonom wiewiórkom z piontkom towarzyszy.