cytaty z książek autora "Isabel Abedi"
Myślę, że strach, jaki odczuwa człowiek stojący nad przepaścią, w rzeczywistości jest raczej tęsknotą. Tęsknotą za tym, żeby rzucić się w dół - albo lecieć z rozpostartymi ramionami.
Są w życiu rzeczy, o które trzeba walczyć, ponieważ czas, jaki na nie zostaje, niekiedy jest krótszy, niż sądzimy.
Gwiazdy nigdy nie są na wyciągnięcie ręki. Są nieskończenie odległe, to oznacza ból, który człowiek odczuwa, spoglądając na nie w górę. To delikatne rwanie w głębi serca.
Zwierzanie się drugiemu człowiekowi jest w gruncie rzeczy jak gra, w której albo wszystko się przegrywa, albo wygrywa. Ten drugi jest zawsze przeciwnikiem i dokładnie tak należy go traktować. Żaden gracz nie kładzie odkrytych kart na stole. Trzyma je w dłoni i wybiera, które wyrzucić pierwsze, a które zatrzymać do końca.
Na początku człowiek się rodzi. Ale nie sam. Z każdym człowiekiem przychodzi na świat druga istota, która mu towarzyszy.
Lubię tę aurę ciemności, która go otacza. Lubię jego twarz, smutne oczy. Jest dziwnie piękny, niczym noc bez gwiazd.
Myślę, że od pierwszej sekundy przyciągnęło mnie do niego coś innego. To coś kryło się w jego uśmiechu, znałam to, znałam cholernie dobrze. To samotność.
Łatwo jest kochać drugiego człowieka takim, jaki on jest. Trudno jest kochać drugiego człowieka takim, jaki nie jest. Widzieć w nim to wszystko, czym mógłby być, ale jeszcze nie potrafi.
Miłość jest czymś na co nie ma się wpływu, znajduje człowieka - bez powodu, bez komentarza i nie dając mu możliwości obrony. Może z nią jest tak jak z muzyką, nie można jej wyjaśnić, trafia kogoś bez słowa - prosto w serce.
Moja twarz jest ze szkła i chciałabym, żeby ktoś się o nią skaleczył.
- Pamiętasz, co ci powiedziałem nad jeziorem? - spytał czule. - Że bardziej cię kocham niż własne życie? Jeżeli stanę się z powrotem tym, kim byłem, to tylko z jednego powodu: ponieważ nie chcę zostawiać cię samej. Chcę być przy tobie, Rebeko, na zawsze. A to mogę zrobić tylko w ten sposób. Rozumiesz?
Zakochanie się mogło być bolesne, cholernie bolesne - i również wobec tego człowiek był bezsilny.
Co by było, gdybyśmy nie przychodzili na świat sami? - szepnęłam. - Co by było, gdyby z każdym człowiekiem rodził się anioł, towarzyszący mu od chwili narodzin aż do śmierci? I co... - położyłam swoją dłoń na dłoni Luciana - ... by było, gdyby anioł kogoś pokochał?
- Angielski pisarz Lovell zakończył żywot, ponieważ nie mógł się pozbyć dręczących go myśli - powiedział. - Jesteście, a więc myślicie. I to czyni z was jedyne istoty żywe, które muszą się zmagać ze swoimi niedoskonałościami, wątpliwościami i lękami. Przestaniecie myśleć dopiero wtedy, gdy będziecie martwi.
Będziesz ze mną spała? - wymamrotał, kiedy pogładziłam go po wilgotnych włosach. - Zaśniesz ze mną, Śpiąca Królewno?
(...) rzeczy straszne tracą na sile, gdy mozna się nimi z komś podzielić, a rzeczy piękne zyskują.
I to właśnie w sztuce jest zajmujące. To, co widzi w niej oglądający, a nie to, do czego dąży artysta.
My, ludzie, spędzamy całe nasze życie jak w jaskini i wszystko, co w nim odczuwamy jako prawdziwe, to tylko cienie rzeczywistości - to chciał wyrazić Platon swoją parabolą. Aby dotrzeć do światła, a tym samym do rzeczywistości, musimy opuścić bezpieczne schronienie w jaskini, a oślepiająca jasność na ziemi najpierw napędzi nam strachu i przysporzy bólu.
Ale pytania nie wiedzą. Przychodzą - bez pukania i dowiadywania się, czy mi to akurat odpowiada. Chcą, aby się nimi zajmować, wszystko jedno, o jakiej porze się pojawiają. Nauczyłam się je dobrze traktować. Odpowiadam im, że nie wiem. Czasami mówię im też, że nie wierzę. Niczego by to nie zmieniło.
Są rzeczy, o które należy walczyć, ponieważ czasami życie jest krótsze, niż sądzimy.
W tym czasie Dimo wybrzydzał na piosenkę Linkin Park, która właśnie leciała.
- Oni taką chałę odwalają - stwierdził. - Jasne, można powiedzieć, że chłopaki
skupiają się na swoich mocnych stronach i dlatego rezygnują z eksperymentów. Ale jak będą
tak robić dalej, to przeobrażą się w coś w rodzaju Nu-Metal-Modern-Talking. Ta
mainstreamowa papka jest zwyczajnie nieszczera. Gdzie bunt i samowola? Prawdziwe piękno
nie wymaga perfekcji. Takie jest w każdym razie moje skromne zdanie.
Mimo że nic nie mówiliśmy, nie milczeliśmy. Oddech Luciana i mój, zlały się ze sobą, były nie do odróżnienia i ten dźwięk wypełnił pokój. Jego ciało wsunęło się na moje i to, co nastąpiło później, przypominało nurkowanie głęboko pod wodą, tyle że nieskończenie piękniejsze.
Tęsknota była dziwnymsłowem, ale bardzo trafnym. Jak każdą inną tęsknotę, można ją było poskromić siłą woli, ale nie wyleczyć.
Co by było, gdyby... - usłyszałam jego głos w uchu. - Co by było, gdybyśmy jeszcze raz zanurkowali razem?
W oczach Sebastiana pojawiło się coś jeszcze prócz nienawiści, z przerażeniem stwierdziłam, że od dawna nie napędzał go już tylko strach o mnie. Szalał z zazdrości. Dosłownie jakby ciosami wyrzucał z siebie wszystkie uczucia, jakie nagromadziły się w nim przez ostatnie miesiące.
- Kto tutaj mieszka? - spytałam podejrzliwie. W mojej głowie pojawiła się nagle przerażająca wizja.
- Milioner homo - rzucił niedbale Lucian. - Wygrał szóstkę w totka, dlatego stać go co miesiąc na nowego kochanka. Mnie przypadł listopad. Czy nie jestem szczęśliwcem?
- Idiota - warknęłam.
- Wielkie tajemnice są zawsze oczywiste -.
- Ale dlaczego nie każdy się o nich dowiaduje?(...)
- Bo tylko nieliczni są na nie otwarci.
- Sebastian? Jesteś tam? To ja... Beks.
- Tak, słyszę.
- Cześć.
- Cześć.
- Cześć.
- Cześć.
- No więc... - Zdobyłam się na wymuszony chichot. - Posłuchaj: siedzą dwa gołębie, jeden grucha, drugi jabłko.
Cisza po drugiej stronie nie wróżyła nic dobrego.