cytaty z książki "Mężczyzna bez twarzy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) - Więc zaryzykuję utratę dobrego humoru i zapytam, czy mój syn posprzątał swój pokój...
- Oj, mamo... Mam taki czas, że nie ogarniam życia, a co dopiero pokoju - odpowiedział.
Zakładasz, że ta kawa skomplikuje wam życie, a może wcale nie mielibyście ochoty na drugą, albo mielibyście tylko dlatego, że było zwyczajnie fajnie. „Pas” można powiedzieć zawsze, ale zrezygnować i nie spróbować to w moich oczach grzech.
Z życiem jest jak ze statkiem – czasami wpływamy do bezpiecznego portu, cumujemy i wydaje się być tak spokojnie, tak błogo, że chwilami może aż nudno. Jednak tak bezpiecznie, że czujemy nieodzowną potrzebę ochronienia tego stanu. A kiedy już się rozgościmy, kiedy na dobre cuma przylgnie do dna, nagle pojawia się nieoczekiwany wiatr i tylko od nas zależy, czy oderwiemy się, czy też go przegnamy… A może oswoimy wiatr, by zachować jego świeżość.
Malowałam, od kiedy pamiętam. To dawało mi siłę i radość. W malowaniu było coś zaklętego, bo kiedy brałam do ręki farby, to świat jakby stawał się piękniejszy, a życie nagle smakowało jak wyborne trufle. Każdy mój obraz był jednocześnie obrazem z mojej duszy, czymś, co w danej chwili odczuwałam, czymś, czego pragnęłam, czymś, o czym marzyłam, za czym tęskniłam lub czego się bałam. Wieszałam je potem na ścianie w jednym pokoju, który nazywałam pracownią.
Nawet kawa zaczęła smakować jakoś tak dziwnie dobrze. Nie znałam takich odczuć, a może znałam je kiedyś, bardzo dawno temu, kiedy w moim życiu pojawiały się nowe miłości i przyjaźnie, ale przecież to nie ten etap życia, więc o co chodzi, do cholery?
Nie chcę takiej relacji, nie chcę relacji bez żadnej perspektywy na normalność. Miałam nadzieję, że oswoimy z czasem wszystkie demony, nasze rozmowy przejdą na inny level i będę miała kogoś prawdziwego. Myślę, że czas to zakończyć.
Targało mną mnóstwo różnych emocji, od radości i niepewności po zwyczajnie piękną i cichą tęsknotę. Wszystkie te emocje widziałam w różnych barwach, każda z nich była tak bardzo intensywna, że używałam samych jaskrawych kolorów. Tęskniłam za mężczyzną bez twarzy i nic, naprawdę nic nie potrafiłam na to poradzić.
Jesień mijała w zawrotnym tempie i nawet nie wiem, kiedy nadszedł listopad, a wraz z nim w radiu pojawiły się kolędy. Mój ukochany czas świąt zbliżał się nieuchronnie i w sercu każdego dnia gościło coraz więcej radości. Święta były czasem cudów, czasem, w którym wszystko było bardziej… Bardziej niż zwykle smakowała czekolada, bardziej niż zwykle chciało mi się wstać z łóżka i robić wszystkie inne rzeczy, bardziej niż zwykle… po prosu bardziej.
Podobno w przyjaźni jest jak w miłości: jeśli nie dbasz o chemię, kiedyś się ulotni albo przestanie być magiczna. A nasza przyjaźń była magiczna już dwadzieścia lat. Potrafiliśmy się razem śmiać i płakać, potrafiliśmy się razem upić, tańczyć na jakieś nędznej dyskotece, gdy nasi partnerzy siedzieli, bo zwyczajnie nie ten klimat, i razem niejednokrotnie leczyć kaca. W dodatku lubiliśmy się wzajemnie komplementować. To było super, bo przy nim zawsze czułam, że nie jestem już tylko mamą i żoną.
To nie twoja wina, mamy prawo do odczuć, różnych odczuć. Niekiedy strasznych. Mamy do nich prawo. Każdy z nas ma czasem myśli, które nas przerażają, które gubią nasze człowieczeństwo. Liczy się to, co się stało potem, dbałaś o tę ciążę, poukładałaś pod nią swój świat. To nie jest twoja wina. Słyszysz?