cytaty z książki "Virion. Szermierz Natchniony 1. Zamek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ja również często mam wrażenie, że ludzie sądzą, że świat działa według zasad, które oni sami sobie wymyślili, a nie według tych, które widać gołym okiem.
...ludzka psychika nie umie sobie radzić z wdzięcznością. To zupełnie nie godzi się z samouwielbieniem, które każdy nosi gdzieś w swoim wnętrzu.
A to, czy dobrze, nie zależy od miejsca, tylko od siebie samego i człowieka, który znajduje się obok.
Nigdy nikomu nie udowadniaj swojej racji. Nawet jeśli udowodnisz, nikt i tak nie przyjmie tego do wiadomości.
Przedziwne czasy nadchodzą. Czuję w powietrzu wielkie przewartościowanie.
- Bo wiesz - trajkotała ściszonym głosem - najgorzej, to jak mężczyźni wezmą się za planowanie. Wszystko tak skomplikują, że najprostsza sprawa urośnie do rangi wielkiego problemu.
Wybór przecież masz. Możesz tu siedzieć i pić kiepską wódkę. Możesz troskać się tym, co będziesz robić jutro. Możesz w ogóle upodobnić się do tych ludzi, którzy od dawna nie maja żadnego wyboru. Z kolein życia, do których sami się wepchnęli, już nie wyskoczą. A ja… daję ci szansę.
Dwie machiny zagłady nie mogą się zmierzyć. Najpewniej zniszczą się obie. A jeśli któraś przetrwa, nie będzie to świadczyć o niczym, bo nie zagrają ani umiejętności, ani talent, ani nawet szczęście.
Historia powtarza się zawsze w ten sam sposób. Nudny, identyczny, ciągle ten sam.
I wiem – trajkotała – że teraz wypijesz wszystko, a potem będziesz się strasznie awanturował. Porozbijasz wszystkie sprzęty, niewinnych ludzi natniesz, a potem dopiero na pomoc przyjedzie wspaniały rycerz na koniu i...
Zawiesiła głos i popatrzyła na swojego gościa.
– Przyjedzie na pomoc rycerz na koniu – podjęła już spokojnym tonem – i narobi pod siebie na twój widok.
Zaczął się śmiać.
– Jesteś tego pewna?
– Widziałam, jak się zachował dowódca straży, kiedy usłyszał twoje imię.
I opowiedział Taidzie historię o mnichach w górskim
klasztorze, którzy marzli przy porannych modlitwach. Strój
modlitewny był ściśle przewidziany regułą zakonu, zresztą nie
wypadało w świątyni opatulać się grubymi kocami. Bardzo
pomógłby w tej sytuacji nawet kubek grzanego wina. Ale czy
można? Czy nie będzie obrazą Bogów? Postanowili zapytać kapłana
prowincjała i wystosowali do niego pismo z pytaniem, czy mogą pić
wino podczas porannych modłów. Odpowiedź przyszła
błyskawicznie. „Czy wyście powariowali?! Modlitwa to przecież
obcowanie z Bogami, z Absolutem, a nie śniadanie w karczmie!”. No
trudno. Marzli dalej. Pewnego dnia jednak kilku z nich udało się
z wizytą do podobnego klasztoru, oddalonego o kilka dni drogi.
Jakież było ich zdziwienie, kiedy zobaczyli, że tamtejsi kapłani bez
oporów raczą się grzanym winem podczas porannych modłów.
„Jakim prawem to robicie?” – zapytali. „No jak to? Mamy zgodę ojca
prowincjała”. „A nam odmówił”. „Pewnie zapytaliście, czy możecie
pić wino podczas modlitwy” – usłyszeli w odpowiedzi. „A my
zapytaliśmy, czy podczas picia wina można się modlić. I odrzekł
nam, że modlić się można zawsze. Nawet pijąc, choćby po to, żeby
Bogowie uchronili nas od nałogu”.
Ot i cała prawda. Wszystko zależy od tego, jak zada się pytanie.