cytaty z książek autora "Aleksander Omiljanowicz"
Im dłużej żyłem wśród Indian, tym bardziej zdumiewało mnie współżycie tych ludzi, i niejeden filozof czy badacz stosunków społecznych, mógłby tu wiele się nauczyć. Nigdy nie widziałem tu poważnych kłótni czy bójek między nimi. Nieznana jest tu zdrada, zawiść, podstęp i pazerność na bogactwo tak typowe dla świata, w którym ty i Karol żyjecie. Obserwowałem bardzo uważnie postępowanie tych ludzi i zawsze widziałem w nich wielką serdeczność i oddanie sobie. Oni nigdy nie słyszeli o przykazaniu: "Miłuj swego bliźniego jak siebie samego", a co dnia widziałem, jak je wypełniają.
- Słuchaj Stachu – przerwał Karol – czy chorych leczono w obozie? Czy był tam szpital, lekarze, lekarstwa?
Stach roześmiał się serdecznie z jego niewiedzy i odparł:
- Był niby-szpital i byli lekarze, ale tacy sami oprawcy, jak wszyscy z załogi obozu. Nawet ciężko chorzy więźniowie unikali szpitala, bo mordercy w białych fartuchach zabijali ich zastrzykami trucizny...
Jeśli Indianie mają co jeść, nie gnębią ich choroby, a tym bardziej, jeśli nie prześladują ich biali dranie, na pewno wówczas są szczęśliwi. Nieszczęściem jest uszczęśliwianie ich na siłę dobrodziejstwami cywilizacji, nowej wiary, bo to jest dla nich zbyt gwałtowny przeskok i dużo by o tym mówić.
Nieraz przepędzałem stąd białych emisariuszy, którzy na siłę chcieli "uszczęśliwić" Indian dobrodziejstwami cywilizacji i wiarą. Nie pozwoliłem na to! Gwałtowny przeskok w cywilizację czy też zamknięcie Indian w rezerwacie przyniosłoby im zagładę, o czym Karol wie dobrze. Wśród nich dopuszczone są tylko bardzo powolne zmiany. I sam ostrożnie je wprowadzam, by życie ich było znośniejsze i mniej zależne od natury.
Świadomie i po długim namyśle wziąłem rozbrat z cywilizacją. Wszyscy w tym waszym świecie dążą do postępu, chcą dźwignąć cywilizację na wyższy poziom, żeby solidniej ktoś tam w niej konstruował komory gazowe, krematoria dla zagłady milionów, superbomby wodorowe czy inne - prawda? A ja cofnąłem się do życia ludzi pierwotnych i dobrze mi z tym...
Szli bardzo czujnie, wręcz bezszelestnie, trzymając w pogotowiu strzelby, lecz nie zdawali sobie sprawy, że są ludzie dżungli, którzy chodzą jeszcze czujniej. Rzec by można, że bezszelestnie szła za nimi śmierć...
Pamiętasz, co wielki uczony Polak profesor Bronisław Malinowski napisał o ludziach żyjących pierwotnie, jak moi Indianie? Przypomnę ci: - "Ludzkość jest jedna, że dziki nie jest dziki, a naprawdę dziki jest ten, kto jest barbarzyńcą..." Jakże na przykład ich można porównać z wysoko cywilizowanymi Niemcami, którzy stworzyli system zagłady milionów i go konsekwentnie realizowali? W stosunku do zbrodniarzy hitlerowskich nawet słowo barbarzyńca jest przedszkolackim, dziecinnym przezwiskiem.