cytaty z książki "Za żelazną bramą. Bunt maszyn [Edycja fabularna]"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wrota ustępują ociężale, skrzypiąc wiekowymi zawiasami. Po chwili są otwarte, a Ty wchodzisz w paszczę katedry.
Czujesz w ustach słodki smak krwi, a zmiażdżona klatka piersiowa domaga się powietrza. Jednak każda próba jego zaczerpnięcia kończy się przeszywającym bólem, gdy połamane żebra orają płuca. Nie możesz nawet ruszyć ręką, a uniesienie bezwładnej głowy wydaje się wysiłkiem przerastającym Twoje możliwości. Przez zamglony wzrok spostrzegasz zbliżającą się postać. Eliminator staje tuż przed Tobą i spogląda na Ciebie z góry zimnym, błękitnym i beznamiętnym spojrzeniem. Patrzy przez chwilę nieruchomo tak, jakby analizował Twoje szanse. Próbujesz unieść broń. Nie pragniesz w tej chwili niczego tak bardzo, jak tylko zabrać tego blaszanego skurwysyna ze sobą do piekła. Ręka odmawia posłuszeństwa i broń opada, z beznadziejnym trzaskiem uderzając o asfalt.
[...] ta garstka ocalałych nie stanowi już dla maszyn większego zagrożenia, nie potrzeba więc wystawiać przeciw nim wszystkich dostępnych środków. Czy w ten sposób rozumują maszyny? Jeśli tak, to pokażesz im jak bardzo się mylą. John Dante nie powiedział jeszcze ostatniego słowa!
Wyciągasz strzelbę i doskakujesz do kłębiącej się w mroku plątaniny kończyn. Flint szarpie się z potworem próbując trzymać jego ociekające śliną szczęki z dala od swojej twarzy. Łeb potwora unosi się. Wtedy Ty przytykasz lufę do jego potylicy i wciskasz spust. Rozlega się głuchy huk wystrzału, a pomieszczenie przez ułamek sekundy rozświetla błysk. Czerep mutanta roztrzaskuje się jak arbuz, a twarz Flinta zalewa fala posoki, galaretowatych fragmentów tkanki mózgowej i odłamków czaszki, zupełnie jakby ktoś wylał na niego wiadro pełne krwawych pomyj. Ciało mutanta nieruchomieje.
Na zasypane gruzami ulice, którymi idziecie, pada srebrzysty blask księżyca. Kontrastujące z nim cienie okien mijanych ruin budynków, zdają się być nienaturalnie czarne i głębokie jak otchłanie. Potęguje to upiorne uczucie bycia obserwowanym. Teraz zdaje się, że z otchłani obserwują Cię nie roboty, ale nienaturalne, upiorne stwory nie z tego świata. Czujesz dreszcze na karku, jednak nie wiesz, czy to przez chłód nocy, czy przez urojone spojrzenia upiornych stworów. Brakuje tylko mgły sączącej się pod nogami jak mleko, żeby poczuć się jak w jakimś pieprzonym gotyckim horrorze.