cytaty z książki "Jakob von Guten. Diario"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ojciec mój jest starszym radcą, ja zaś uciekłem od niego, bo obawiałem się, że zmiażdży mnie swoją doskonałością.
Kiedy się po prostu jest i nic się nie robi, czuje się nagle jak uciążliwą rzeczą jest istnienie.
Kiedy nie powinno się czegoś robić, to czasem tak to korci, że nie można inaczej, jak tylko mimo wszystko właśnie to zrobić. Dlatego z zasady uwielbiam wszelki przymus, bo dzięki temu można się z góry cieszyć na wykroczenia. Gdyby na świecie nie było żadnych nakazów, żadnych powinności, umarłbym, zginąłbym, usechłbym z nudów.
Jestem taki szczęśliwy, że nie potrafię dostrzec w sobie niczego godnego szacunku ani widzenia! Być i pozostać małym. A jeśli jakaś ręka, okoliczności, fala wyniesie mnie w górę, gdzie rozstrzygają władza i wpływy, obalę stosunki, które mnie uprzywilejowały, i sam siebie stracę w nikczemne, nic nie mówiące ciemności. Mogę oddychać tylko w nizinach.
- Panie przełożony – rzekłem w wielkiej irytacji – bardzo proszę nie traktować mnie w ten nieco obelżywie przyjacielski sposób.
Owszem, na świecie zachodzi tak zwany postęp, ale to tylko jedno z wielu kłamstw, jakie rozsiewają spryciarze, żeby tym bezczelniej i bezwzględniej wyciskać z ludzi pieniądze.
- Kraus - powiadam - zważ, proszę, że i Żydzi są ludźmi.
Spieramy się o zalety i wady Żydów i pysznie się przy tym bawimy. Jestem zdumiony trafnością jego poglądów.
- Żydzi mają pieniądze - powiada.
Potakuję, zgadzam się z tym i mówię:
- Dopiero pieniądze robią z ludzi Żydów. Biedny Żyd to w ogóle nie Żyd, a bogaci chrześcijanie, ho ho ho, to dopiero najgorsi Żydzi.
Ludzie, którzy umieją się złościć, są mi nad wyraz sympatyczni.
Gderanie zrzędy brzmi w moich uszach piękniej niż szmer leśnego strumyka, błyszczącego w najpiękniejszym słońcu letniego popołudnia.
Uczymy się przeżywać i znosić straty, a to jest, moim zdaniem, umiejętność, zaprawa, bez której człowiek nie wiem jak wybitny pozostanie na zawsze dużym dzieckiem, poniekąd mazgajem.
Od razu widać, kiedy ludzie mogą poszczycić się sukcesami i uznaniem, wręcz puchną od sytego zadowolenia z siebie, siła próżności wydyma ich jak balony, zmieniają się nie do poznania.
Gdyby nie wady i błędy, świat byłby pozbawiony ciepła, uroku i bogactwa. Wraz z przywarami i słabościami znikłoby pół świata i to może akurat jego piękniejsza połowa.
Cała Europa wysyła tu swoje próbki człowieczeństwa.
Dziewczyna była Polką, była smukła, zwinna i tak cudownie grzeszna. (…) – Przywitaj się ze mną. I wtedy zrobiłem to, co się w takich miejscach nazywa przywitaniem, to znaczy wśród śmiechu, żartów i pocałunków wyjaśniła mi, o co chodzi, a ja to zrobiłem.
To, co ci powiem, może ci się któregoś dnia przydać. Przede wszystkim niech ci się nigdy nie wydaje, że jesteś wyrzutkiem. Wyrzutków, bracie, nie ma, bo na tym świecie nie ma chyba nic, co by było naprawdę warte starania. A jednak powinieneś się starać, i to namiętnie. Ale żebyś zanadto nie tęsknił, zapamiętaj sobie: nie ma nic, co by było warte starania. Wszystko jest zgniłe.
Gdyby nie wady i błędy, świat byłby pozbawiony ciepła, uroku i bogactwa. Wraz z przywarami i słabości znikłoby pół świata i to może akurat jego piękniejsza połowa.
Gardzę łzami, a jednak płakałem. Wprawdzie tylko wewnętrznie, ale może to jest właśnie najgorsze.
Kraus to ucieleśnienie prawego, całkiem jednostajnego, jednozgłoskowego i jednoznacznego charakteru. Nikt nie pozostanie ślepy na prostotę tego człowieka i dlatego też nikt go nie będzie szanował, on zaś nigdy nie zazna powodzenia. Uważam, że to urzekające, urzekające, po trzykroć urzekające. Cokolwiek wyszło spod ręki Boga, jest takie dobre, urocze, wprost po brzegi pełne uroków i idei. Ktoś gotów pomyśleć, że wyrażam się z niejaką przesadą. Otóż muszę powiedzieć, że od przesady jestem tu najdalszy. Nie, Krausa nie muśnie nigdy nawet cień sukcesu, sławy ani miłości, i bardzo dobrze, gdyż sukcesom towarzyszy nieodłącznie jedynie duchowa płycizna i parę oklepanych opinii. Od razu widać kiedy ludzie mogą poszczycić się sukcesami i uznaniem, wręcz puchną od sytnego zadowolenia z siebie, siła próżności wydyma ich jak balony, zmieniają się nie do poznania. Broń Boże dzielnego człowieka od uznania tłumów. Jeśli nawet nie psuje mu charakteru, to w każdym razie oszałamia i osłabia. Wdzięczność, owszem. Wdzięczność to co innego. Ale Krausowi nikt nie okaże nawet wdzięczności, i zresztą w cale nie trzeba. Raz na dziesięć lat ktoś może mu powie: "Dziękuję, Kraus", a on sie na to głupkowato, okropnie głupkowato uśmiechnie.
Może mógłby mu pomóc jakiś bóg, ale bogów nie ma, jest tylko jeden jedyny, a ten jest zbyt wzniosły, by pomagać.
Czuję, jak mało mnie obchodzi to, co się nazywa światem, a jak wielkie i porywające wydaje mi się to, co sam w duchu nazywam światem.
Wygody skłaniają do bezmyślności i okrucieństwa. Słyszysz te gniewne grzmoty i dudnienie? To niepokój. Zażyłeś pokoju i wytchnienia. Teraz nadciąga niepokój, nie uchronisz się od zwątpienia i rozterki. Chodź! Trzeba odważnie stawić czoła temu, co nieuniknione.
Piękny czarny kot leżał na ciemnoczerwonym, krytym pluszem fotelu, jak ciemna, miękka przyjemność w czerwonej oprawie.
Dlaczego nigdy do niej nie napisze? Niepojęta sprawa, po prostu nie mieści się to w głowie, a jednak nie mogę się zdecydować, żeby napisać. Rzecz w tym, że nie lubię udzielać informacji. Wydaje mi się to zbyt głupie?
Jedna z zasad naszej szkoły brzmi „Mało, ale gruntownie”.
Dziwna rzecz, ile przyjemności sprawia mi doprowadzać do gniewu tych, którzy sprawują władzę.
Jestem cnotliwy w wyobraźni, ale gdy chodzi o pielęgnowanie cnót?
Głupcy tacy jak on stworzeni są na to, by awansować, piąć się w górę, żyć dostatnio i rozkazywać innym.
Robił, co mógł, by uchodzić za chłopca nierozgarniętego, nieprzydatnego i nieudanego, co mnie osobiście bardzo się podoba.