cytaty z książki "Ostatnia godzina"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Trzymał głowę niepokornie wysoko, nie pozwalając sobie na przyznanie się do błędu. Nie ugiąłby karku przed samym Bogiem.
Niemal do perfekcji opanował groźny wyraz twarzy, który idealnie odstraszał ludzi i kończył niemal każdą znajomość, zanim ta w ogóle miała możliwość zaistnieć.
Nie mam zamiaru udawać milszej, niż jestem. Nie lubię mówić rzeczy, w które nie wierzę.
Przeżywasz swoje cierpienie i sądzisz, że to, co cię spotkało, to najgorsza rzecz na całym świecie. Gdzieś podświadomie nie chcesz dopuścić do siebie myśli, że innych los doświadczył jeszcze bardziej. Nawet gdy sam zadajesz komuś ból, uważasz, że nie można go porównać do katuszy, jakie przeżywa twoja dusza. Czyż nie jest tak, że twój krzyż jest zawsze najcięższy? Niezależne od tego, z jakiego drewna go wykonano i jak wysoki jest, tobie i tak drżą ramiona, kolana się pod tobą uginają, a dłonie są pełne drzazg.
Cierpienie nie uszlachetnia. Cierpienie niszczy.
Mało brakowało, a w całym tym zamieszaniu nie zauważyłby drobnej kobiety, która prawdopodobnie będąc w szoku, stała na jego drodze i tylko przyglądała się, jak niebo spada na ulice Amsterdamu.
Była to jedna z tych sytuacji, w których człowiek mimo dojrzałości i jasno sprecyzowanych poglądów nagle, pod wpływem chwili, stawia na szali całe swoje życie, by zrobić coś dla obcej osoby.
Była prawie pewna, że gdzieś istnieje jakaś wyższa siła, zwana przez ludzi Bogiem, która wpływała na bieg ziemskich wydarzeń. Ale bogactwo religii, obrzędów i tradycji przerażało ją. Nie wiedziała, czy istnieje dobra i zła wiara. Czy wiara jednego człowieka jest lepsza albo gorsza od wiary drugiego. Co ma większe znaczenie? Życie w zgodzie z ludźmi, czy chodzenie co niedzielę na mszę?
- Nie masz pojęcia, jak to jest czuć na skórze ogień trawiący coś, czego z całej siły nienawidzisz - kontynuował, patrząc pogardliwie na Alexandra. - Nie wiesz, ile satysfakcji daje ci wrzask rozpaczy ludzi, którzy zniszczyli ci życie.
Kłamstwo. Wiesz, pierwszy raz jest najgorszy. Każdy kolejny przychodzi nam coraz łatwiej, aż w końcu już nie wiesz, co jest prawdą, a co nie.
Nie zawsze można być silnym, ale można być odważnym i stawić czoło temu przeklętemu losowi.
Ależ mylisz się. Jestem w twojej głowie, Alexandrze. Każda twoja myśl, uczucie czy nawet spojrzenie, który obdarzasz Mercy, to wszystko należy do mnie. Karmię się tym, co złe, ale dopiero twoja rozpacz pomogła mi wyjść tu do ciebie. Aż mnie to dziwi, bo sądziłem, że prędzej ulegniesz pod wpływem gniewu. Jesteś taki agresywny, wręcz dziki. Fascynujące.
- W gruncie rzeczy jesteśmy do siebie . I ja, i ty lubimy być sami, cenimy własną przestrzeń. Jesteśmy uparci, samodzielni…
- Piękni, młodzi i inteligentni.
Wydawało jej się, że każdy jego gest, każdy pocałunek jest poprzedzony niemą prośbą o pozwolenie, pytaniem o to, jak daleko może się posunąć.
- Włamałeś się - Bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Po prostu wszedłem.
- Drzwi były zamknięte.
- Otworzyłem je. Nie zepsułem zamka - powiedział, na co ona tylko uniosła wysoko brwi.
Czasami w życiu każdego człowieka przychodzi taki dzień, kiedy mimo świadomości nieuchronności pewnego zjawiska zatraca się on w strachu, który paraliżuje go do tego stopnia, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie.
Ignorowanie pewnych spraw,udawanie że nic się nie dzieje,jest idealna ochrona przed bolesnym starciem z rzeczywistością.
W gruncie rzeczy, ludzie bardziej udali się Bogu. Są łatwiejsi do zabicia.
- [...] Po prostu powiedz mi wszystko, co wiesz i albo mnie to przekona, albo uznam, że zwariowaliśmy i powinniśmy się leczyć.
- Nie odpuścisz mi, prawda?
- Nigdy w życiu nie przegapię takiej okazji do pośmiania się z ciebie - posłała mu szeroki, trochę złowieszczy uśmiech.
- Fajna z niej dziewczyna - odezwała się nagle Joanne.
Alex się skrzywił.
- Może.
- Lubisz ją - stwierdziła.
- Niezbyt.
- Kłamiesz. Widzę, jak się gapisz. Pożerasz ją wzrokiem.
- Jezu, Joanne. Czy ty mi kiedykolwiek odpuścisz? - rzucił.
Był już zmęczony i zirytowany jej zachowaniem. Jo zmarszyła brwi, widząc jego reakcję.
- Próbuję z tobą porozmawiać, nawiązać jakąś więź, a ty mnie od razu ganisz. Taki z ciebie buc, że gryziesz własną siostrę, gdy wyciąga do ciebie kiełbaskę pokoju.
- Porównałaś mnie właśnie do wściekłego psa?
- Tak.
- W takim razie proszę mi wyjaśnić, jak to jest możliwe, że kobieta tak inteligentna i obyta dobiera sobie tak dziwnych przyjaciół?
- Co masz na myśli? - Mercy odpuściła sobie grzeczności.
- Mam na myśli dwoje kryminalistów ukrywających się pod pani wersalką.
Początkowo przebiegł obok niej, jednak po chwili poczuł jakiś dziwny impuls, który nakazał mu się odwrócić. Miał niemal wrażenie, że coś trzyma go za kołnierz i nie pozwala biec dalej, niczym w koszmarze, z rodzaju tych, w których dajesz z siebie wszystko, ale i tak stoisz w miejscu.
Nienawiść skierowana w dobro jest niewybaczalna.