cytaty z książki "Podróż do źródeł czasu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
wyznaczona nam została era Człowieka-Pszczoły, Człowieka-Zera, kiedy dusz nie sprzedaje się diabłu, lecz Księgowemu albo Dozorcy Galerników
Dzisiaj powziąłem wielką decyzję nie powracania już nigdy t a m (...) Wymknę się przeznaczeniu Syzyfa narzuconemu mi przez świat, skąd przychodzę, ucieknę od niepotrzebnych profesji, od losu wiewiórki kręcącej się w kółko w pułapce, w którą wpadła, od czasy wymierzanego zegarem, od prac ciemności. Poniedziałki przestaną być dla mnie dniem popielcowym i nie będzie powodu pamiętać, że poniedziałek jest poniedziałkiem, a kamień, który toczyłem, przejdzie w ręce tego, kto zechce wyczerpywać swoje siły dźwiganiem bezużytecznego ciężaru.
Nie przerażają mnie lata, ale raczej niepotrzebna szybkość ich biegu.
Było tak, jakbym na mocy jakiegoś straszliwego wyroku miał spędzić całą wieczność pośród cyfr, pośród linijek wielkiego kalendarza wiszącego na ścianie, wśród zagmatwanej jak labirynt chronologii, która mogła być chronologią mego życia przeżytego w obsesji godzin, w pośpiechu, który służył tylko po to, by doprowadzić mnie co rano do tego samego miejsca, skąd wyruszyłem poprzedniego dnia.
Dwoje ludzi nie może leżeć obok siebie i cieszyć się sobą nawzajem, żeby palce o czarnych paznokciach nie nakreśliły nad nimi znaku krzyża. Trzeba będzie pokropić wodą maty, na których się ściskamy, którejś niedzieli, kiedy zgodzimy się być figurami budującego obrazka.
Żyć w ten sposób, wyłącznie w teraźniejszości, nie posiadając nic, nie wlokąc za sobą dnia wczorajszego, nie myśląc o jutrze - to coś, czego nie rozumiem.
Według niej małżeństwo, więź prawna, odbiera kobiecie wszelkie sposoby obrony, gdyby chciała bronić się przeciw mężczyźnie. Orężem kobiety wobec jej nielojalnego towarzysza jest możliwość odejścia w każdej chwili, opuszczenia go bez obawy, że może przeciw niej użyć jakiegoś prawa. Legalna małżonka jest dla Rosario kobietą, którą można sprowadzić przez policję, jeśli opuszcza dom, gdzie z winy męża zapanowało cierpienie lub zgubne skutki pijaństwa. Wyjść za mąż to dostać się pod jarzmo praw ustanowionych przez mężczyzn, a nie przez kobiety. W wolnym związku natomiast – twierdzi Rosario sentencjonalnie – „mężczyzna wie, że od jego postępowania zależy to, czy ma kogoś, kto się nim zajmuje i dostarcza mu rozkoszy.
Czuję, że będę musiał walczyć z najgorszą ze wszystkich tyranii – z ta, którą ten, kto kocha, stosuje zwykle wobec tego, kto nie chce być kochany, używając straszliwej broni tkliwości i uległości .
Na skutek przedziwnego mimetyzmu (…) oboiści wydają się nagle chudzi i mizerni, a puzoniści weseli i pucułowaci.
Wskazówki zegarów nie zdradzały najmniejszego pośpiechu, pokazując godziny według własnego upodobania.
Muchy zawładnęły wszystkim, brzęczały, krążąc wokół lamp, łaziły po ścianach, latały nad głowami.
Zachwycała się tym, co omszałe i mroczne, kiedy mówienie o mchach i mrokach uchodziło za oryginalne.
Ulica wydała mi się niezwykle smutna w tę niedzielną noc, drżącą już z obawy przed udręką poniedziałku.
Podoba mi się, że są jeszcze ludzie niezgadzający się sprzedawać swej duszy za jakieś usprawnienie automatyczne, które, likwidując trud praczki, kazało także zniknąć jej pieśniom, niszcząc w ten sposób jednym uderzeniem tysiącletni folklor.
Poprawiamy niezręczności i pośpiech pierwszych zbliżeń, lepiej opanowując składnię naszych ciał. Ciała lepiej dopasowują się jedno do drugiego, ramiona znajdują najdogodniejsza pozycję. Wybieramy i ustalamy po cudownym poszukiwaniu pozycje, które określą rytm i sposób naszego współżycia na przyszłość. Z wzajemnej nauki, której wymaga powstanie dobrej pary, rodzi się jej tajny język.
Wyczuwało się bliskość ogromnej, pełzającej fauny, zastygłego bagna i wieczystej fermentacji pod tymi ciemnymi wodami, które wydzielały ostry zapach niby błoto zaprawione octem i zgnilizną, a na ich tłustej powierzchni spacerowały insekty, jakby stworzone do poruszania się po płynnych taflach: pluskwy, niemal przezroczyste białe pchły, muchy o powykręcanych łapach, drobniutkie pluskwiaki niczym drgające punkciki w zielonym świetle, gdyż zieleń przetykana nielicznymi promieniami słońca była tak intensywna, że jasność spływająca z liści powlekała się tonami mchu, który z kolei, w poszukiwaniu korzeni roślin, przybierał kolor dna bagien.
Świt w puszczy zawsze odnawia wrodzoną, atawistyczną radość przodków, którzy przez tysiące lat w każdym poranku widzieli koniec swych nocnych lęków, rejteradę groźnych ryków, ucieczkę cieni, porażkę widm i rozgromienie złych mocy.
Puszcza to świat kłamstwa, pułapek, oszustwa i wszystko jest tu maską, podstępem, gra pozorów, metamorfozą. Świat jaszczurki-ogórka, kasztana-jeża, chryzalidy-stonogi, larwy z ciałem marchewki, ryby-torpedy rzucającej pociski z głębi lepkiego mułu.
Kajmany czatujące w głębinach zatopionego lasu, nieruchome, z wyczekującą paszczą, wyglądały jak spróchniałe obalone pnie pokryte łuskami; liany zdawały się wężami, a węże lianami.
Nie ukrywa, że żyła z innymi mężczyznami. Ale ci oznaczali w jej życiu etapy których sekretu broni z godnością – albo może dlatego, że uważa za niedelikatne pozwolić mi przypuszczać, że cokolwiek, co istniało przed naszym spotkaniem, może mieć dla niej znaczenie.
Przyroda, która nas tu otacza, jest nieubłagana i straszna mimo swego uroku. Ale ci, co wśród niej żyją, uważają, że jest mniej zła; łatwiejsza do współżycia niż strachy i wstrząsy, zimne okrucieństwo i wciąż nowe groźby świata s t a m t ą d. Tutaj plagi, cierpienia i niebezpieczeństwa naturalne przyjmowane są z góry jako cześć panującego Porządku, mającego swe rygory.
A poza tym staje tu przede mną problem najdonioślejszy dla stosunków z Królestwem Tego Świata, jedyny problem, który nie znosi dylematu: chodzi o to, czy sam mogę dysponować moim czasem, czy też będą nim dysponować inni, robiąc ze mnie gwiazdę przewodnią lub ostatniego z galerników, w zależności od zapału, jaki włożę w to, żeby wyrzec się własnego życia i żeby im służyć.
Centrum świata jest tam, gdzie słońce w południe rzuca promienie pionowo.
Obcując z Adelantadem zrozumiałem, że największym dziełem zaproponowanym człowiekowi jest wykuć sobie przeznaczenie.