cytaty z książki "Weźmisz czarno kure..."
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- No to wchodzę do Jakuba na podwórze a on coś sobie opieka na ognisku. Na rożnie znaczy się... Ja go pytam: "Jakub, gdzie upolowałeś taką żółtą wiewiórkę?", a on mi na to: "Powiedziało, że nazywa się Pikaczu
- Spierdalaj - powiedział do hrabiego.
- Po pierwsze, niech pan hrabia łaskawie raczy odejść - warknął przybysz.
Tradycja naszej służby zobowiązuje. W taki sposób popełnił samobójstwo sam Feliks Dzierżyński. Czytałem w książkach historycznych. Zabił się trzykrotnym strzałem w potylicę..
- Jam Bond, James Bond...
- Aha. A ja jestem Wędrowycz, Jakub Wędrowycz (...)
Hej, my chłopcy z nadprzestrzennych baz
Nam nie straszny jest alienów kwas
Na jego dłoniach pojawiły się czerwone kropki - uczulenie na słowo drukowane. Miał to
od dzieciństwa...
(...)Dobra. No to naucz mnie czegoś. Jak robić bimber z trocin na przykład.
– Moje instrukcje pozwalają mi przekazywać wiedzę tylko istotom o odpowiednim ilorazie inteligencji.
– Znaczy masz mnie za głupiego?
– Można to tak w uproszczeniu określić.
– Ty sukinsynu!
- Skąd masz taki ładny kij?
- Leżał na podwórku, pomyślałem, że niepotrzebnie się marnuje.
- Tak po prostu leżał?
- Ni. Obok leżał dres.
- Dres?
- Adidasa. W dresie był człowiek.
- A co on robił na twoim podwórzu?
- Nie wiem. Zapomniałem zapytać, zanim wystrzeliłem - zeznał mętnie.
- A co mu się stało?
- Ponoć wypił na raz dziesięć litrów samogonu i szalał po wsi, aż ktoś wreszcie pokazał mu lustro i starzec padł na swój widok jak rażony piorunem.
Jakub poczuł swędzenie sumienia i podrapał się w tym miejscu po głowie.
-Czegoś tu nie rozumiem - poskarżył się.
-Czego? - zainteresowało się drzewo.
-Dlaczego to właśnie ty zacząłeś myśleć?
-Czy zdarzyło ci się kiedyś rozłupywać włoskie orzechy?
-Nigdy w życiu- zełgał na wszelki wypadek. - Ja nie podniósłbym ręki, ale widziałem, jak inni łupali.
-Gdy przejmiemy władzę, zostaną ukarani. Surowo ukarani. A więc wiesz, że miąższ włoskiego orzecha przypomina wyglądem ludzki mózg?
-Blady jakiś, jakby z pierdla wyszedł i z zębami coś nie tak. Paradentozę chyba ma...
-Co ty, to przecie na Zachodzie leczą od ręki... Chyba... czekaj, muzyk i pedał i dziąsła się nie goją? Hifa ma, znaczy się... Bo to u pedałów teraz popularne...
-Wódki - zażądał wójt.
- Panie nauczycielu, a jakie to ma znaczenie, czy kręcimy się dookoła Słońca, czy dookoła Księżyca? - zapytała. - Przecież i tak nic się nie zmieni...
Zatkało go. Uświadomił sobie z przerażeniem, że nie potrafi tego wyjaśnić. No bo i faktycznie, wiedza, dookoła czego krąży nasz glob, w tej pegeerowskiej wsi była tylko zbędnym balastem dla umysłów...
- Kupa ludzi, na przykład Giordano Bruno, została spalona na stosach tylko dlatego, że usiłowali udowodnić tę teorię... Rozumiecie, ćwoki, ludzie poświęcali swoje życie, żebyście mogli się uczyć prawdy o ruchach planet. A wam to zwisa - zakończył z bólem w głosie.
- Hy, hy, hy, a to frajerzy - powiedział jeden z chłopców.
Kupa ludzi, na przykład Giordano Bruno, została spalona na stosach tylko dlatego, że usiłowali udowodnić tę teorię... Rozumiecie,ćwoki, ludzie poświęcali swoje życie,żebyście mogli się uczyć prawdy o ruchach planet. A wam to zwisa - zakończył z bólem w głosie.
Szkoła jest po to, żeby dzieciaki potem robotę na czarno w mieście załapały. I żeby wam podania do pomocy społecznej pisały.
Jakub pociągnął bimbru z manierki, aby rozjaśnić sobie umysł. Milicjanci zaraz mu ją
odebrali.
- Co było w tym bidonie? - zaciekawił się sędzia.
- Bimber - wyjaśnił milicjant, wąchając z wyraźnym obrzydzeniem zawartość.
- Czy oskarżony może nam wyjaśnić pochodzenie tego przedmiotu?
Jakub mrugnął kilkakrotnie oczami.
- Nie wysoki sądzie.
- Na pewno nie?
- Wrogowie podrzucili, aby mnie skompromitować.
Gdy człowiek nie ma innych problemów, słucha bzdurnych audycji radiowych, a potem
stara się poskładać uzyskane wiadomości do kupy i stresuje się tym.
W tej chwili oklaski przybrały na sile i ktoś uroczyście zerwał kotarę. Prezydent stanął na progu sali. Za jego plecami tłoczyli się inni goście.
– O? –powiedział widząc dwóch Arabów, z których jeden miał na nogach gumofilce, a drugi ciągle trzymał za włosy głowę mumii.
W następnej chwili prezydent leżał na ziemi przygnieciony przez pięciu agentów BOR-u, którzy własnymi ciałami zasłaniali go przed zamachowcami. Tłum zastygł w bezruchu. Jakub mrugnął kilka razy oczkami.
– Chyba zaraz spuszczą nam łomot – powiedział szeptem do Semena.
Ten postąpił krok do przodu.
– Salaam – powiedział po arabsku. – Allach Akbar. My być goście, archeolodzy z Afganistanu.
W ciągu trzydziestu sekund budynek opustoszał.
– Co ich wymiotło? – zdziwił się Jakub.
– Psychologia tłumu – oświadczył Semen z zadowoleniem. – Na coś się jednak przydała ta uniwersytecka wiedza... Po osiemdziesięciu latach, ale lepiej późno niż wcale...
Jakub wszedł do gospody w Wojsławicach.
- Pryta truskawkowa ze spirytusem - zadysponował - wstrząśnięte, niemieszane.
Rankiem skacowany artysta przybył dowsi w szlachetnym celu nabycia gazety. Zajrzał najpierw do monopolowego, potem do mięsnego. (Pamiętał, że w dawniej w tych właśnie sklepach zawijano towar w gazety, ale jak się okazało, wyszło to ostatnio z mody). W przypływie rozpaczy, walczącz obrzydzeniem, wszedł do księgarni, gdzie poinformowano go, iż gazety można kupić w kiosku.
- Szlachetni państwo, zechciejcie wysłuchać...
- Co to? - zdziwiła się Babcia. - Kim jest ten człowiek w rajtuzach?
- To Prolog - wyjaśniła Niania. - Musi wystąpić na początku, żeby wszyscy wiedzieli, o czym jest sztuka.
- Nie rozumiem ani słowa - burknęła Babcia. - A co to właściwie znaczy "prolog"?
- Odmiana robaka.
- Ładnie, nie ma co. Wychodzi robak i nas wita. Od razu człowiek wpada w odpowiedni nastrój.
Mieliście wypadek, ale udało wam się przeżyć - powiedział sanitariusz siedzący za kierownicą. - ALe nie bójcie się, do kostnicy jeszcze daleka droga, mamy masę czasu. No i parę rzeczy do obgadania. Tylko zjadę tu w bok do lasu, żeby nam nikt nie przeszkadzał.
Jak mogli robić coś z kamienia, skoro nie mieli metalowych młotków i dłut, żeby go obrabiać? - zdziwił się staruszek. - A, chyba że laserem - odpowiedział sam sobie.
Bimbru, bimbru, bimbru dajcie, a jak nie, to spier... - zaintonował.
- Destylacja dotarła do nas wraz z zakonnikami, którzy przeszczepili na nasze ziemie szlachetną sztukę produkcji leczniczych wódek ziołowych. Szybko okazało się, że w zasadzie zioła są zbędnym dodatkiem...
Sami panowie rozumeją, że nie możemy pozostawić bratniego narodu amerykańskiego na pastwę zdegenerowanych abstynentów.
- Może i nie byłoby głupio wywołać jakąś małą wojenkę - zastanowił się Semen. - Może by wreszcie cholera wzięła tych debili, którzy nami rządzą.
Jakub westchnął.
- Z tego, co pamiętam, największe katastrofy zawsze były wywołane tym, że ktoś chciał spowodować niewielką wojenkę.
Dresiarz zamachnął się potężnie. Jakub złapał go za nadlatującą pięść i ścisnął lekko. Viagra czyni Cuda. Nawet wtarta w skórę. Krew i tkanka brzyznęły aż pod sufit...
[„Okazja”].
- Przeczytam początek… „Litwo, ojczyzno moja…”
- Zaraz, zaraz – zdenerwował się trzynastoletni dryblas. – Co pan przed chwilą mówił że on był Polakiem, a teraz pisze „Litwo ojczyzno moja”?
- Co to jest ojczyzna? – zapytał jakiś siedmiolatek.
- Kraj, który musimy oczyszczać z Żydów – powiedział jego starszy kolega. – To znaczy ta okolica, w której mieszkamy. Ojczyzna to takie miejsce, gdzie nie wpuszcza się obcych, zwłaszcza kolorowych – błysnął erudycją. – Kuzyn mi powiedział, on jest skinheadem. To taki legion ludzi, którzy walczą w obronie swojego kraju. A najniebezpieczniejsi są tacy właśnie, co udają Polaków, a potem wypisują, że ich ojczyzną jest Litwa. Napiszę do tego kuzyna, to pomaca tego Mickiewicza bejsbolem.
[„W kamiennym kręgu”].
To tutaj testowano nowe śmiercionośne bronie, które niebawem posłużyć miały umacnianiu światowego pokoju.