cytaty z książki "Orlando: A Biography"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Staję się dorosła. [...] Tracę złudzenia, być może, by zyskać inne.
Mężczyzna ma dłoń swobodną, by w każdej chwili chwycić za miecz, kobieta używa swojej, by nie zsunęły się jej z ramion satyny. Mężczyzna patrzy światu prosto w twarz, jakby świat ten został stworzony ku jego potrzebom i urobiony ku jego upodobaniom. Kobieta zerka na świat z ukosa, pytająco, a nawet podejrzliwie. Gdyby nosili te same stroje, możliwe że i spojrzenie na świat mieliby to samo.
- Pani - zakrzyknął mężczyzna, skacząc na ziemię - jesteś ranna!
- Jestem martwa, panie - odparła.
Kilka minut później byli zaręczeni.
Wprawdzie jedna płeć jest od drugiej różna, lecz mieszają się ze sobą. W każdej ludzkiej istocie zachodzi chwiejność między jedną płcią a drugą i często tylko strój pozwala zachować pozór męski bądź niewieści, a pod spodem kryje się coś wręcz przeciwnego niż na wierzchu.
Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety.
To stroje noszą nas, a nie odwrotnie – choć każemy im przybrać kształt ramienia czy piersi, one kształtują nasze serca, nasze mózgi, nasze języki wedle swego upodobania.
Gawrony bazgrały czarną kreską po fiołkowych obłokach jesieni.
romantyczna moc usidlania wyobraźni często współwystępuje ze skrajnie zdystansowaną naturą.
Czy to małżeństwo, jeżeli małżonek jest w jej guście? Czy to małżeństwo, jeżeli i inni są w jej guście? I nareszcie, czy to małżeństwo, jeżeli nadal najbardziej ze wszystkiego pragnęła pisać poezję?
Opętana! Odkąd byłam dzieckiem. Tam leci dzika gęś. Za oknem leci ku morzu. Ja skoczyłam za nią (mocniej zacisnęła dłonie na kierownicy) i wyciągnęłam ku niej ramiona. Lecz gęś leci zbyt szybko. Widziałam ją, tu, tam, wszędzie: w Anglii, Persji, Italii. Zawsze leci szybko w morze, a ja zawsze zarzucam na nią słowa jak sieci (tu wyrzuciła dłoń przed siebie), a one wiotczeją, jak wiotczeją sieci, w które nie złapało się nic prócz wodorostów. Czasem na dnie jest drobina srebra, sześć słów, lecz nigdy wielka ryba zamieszkała w koralowych gajach.
Na wszystko to - drzewa, sarny i murawę - spoglądała z najwyższą radością, jakby jej umysł stał się cieczą, która opływa przedmioty i całkowicie je w sobie zamyka.
Panuje zaś zgoda, że pisząc o życiu kobiety, możemy zrzec się wymogu akcji i zastąpić ją miłością. Miłość, jak powiedział poeta, jest całym istnieniem kobiety. A jeśli choć rzucimy okiem na piszącą u stołu Orlandę, przyznamy, że nigdy nie było kobiety godniejszej tego powołania. Będąc kobietą, i to kobietą piękną, a na dokładkę w kwiecie wieku, niechybnie wkrótce zarzuci te pozory pisania i myślenia, a zacznie myśleć przynajmniej o gajowym (dopóki myśli o mężczyźnie, nikt nie ma kobiecie za złe myślenia).
Dziewczyny były jak róże, ich pora kwitnienia równie krótka. Nim nastanie noc, trzeba zerwać kwiaty.
Nikt nie ośmieliłby się przyszpilić go do ciała z imieniem i nazwać pięknem, bowiem rzecz ta nie ma ciała, jest jak cień bez substancji bądź jakość sama w sobie, posiada wszakże moc odmieniania wszystkiego, do czego się ją doda.
Zajrzała teraz w tę otchłań bądź morze, gdzie wszystko znajduje swe odbicie - w istocie niektórzy mówią, że wszystkie nasze najburzliwsze namiętności, jak również sztuka i religia, to odbicia postrzegane w mrocznej jamie na dnie głowy, gdy świat widzialny jest chwilowo przesłonięty.
Przyznać należy, że słowa te same w sobie nie były piękne, mądre czy istotne, lecz w owej chwili tak pulchne znaczeniem, iż spadły jak dojrzałe orzechy z drzewa, dowodząc, że pomarszczona skóra codzienności jest tak napęczniała znaczeniem, iż cudownie zaspokaja zmysły.
Prawdziwie bowiem, choć ich znajomość była tak krótka, jak to zawsze z kochankami, domyslili się wszystkiego w przeciągu niespełna dwóch sekund, a teraz pozostawało jedynie dopełnić różnych błahych, szczegółów: jak się zwą, gdzie mieszkają, czy są żebrakami...
Zachowała jednak równowagę, co jej się nie udało w Londynie, gdy zegar wybił dziesiątą (była bowiem teraz jedna i cała, więc być może wstrząsy czasu miały do poruszenia większą powierzchnię).
To, że cisza po zgiełku jest głębsza, nadal wymaga potwierdzenia nauki, lecz że samotność bardziej się uwidacznia, gdy dopiero co odszedł zalotnik, przysięgłoby wiele kobiet.
zdolność zachowania sporu w umyśle i kontynuowania go z kimś, kogo nie było, aby jej zaprzeczyć, znów dowodziła rozwoju jej duszy.
Bowiem pokój - weszła do sypialni ambasadora - błyszczał jak muszla, która przez stulecia spoczywała na dnie morza, gdzie zaskorupiała, po czym woda zabarwiła ją milionem odcieni, różanych, żółtych, zielonych, piaskowych. Był jak muszla kruchy, równie opalizujący i równie pusty.
Wobec obcych były, owszem, uprzejme, ale i nieco znużone, wobec niej, zupełnie otwarte i nieskrępowane. Cóż zresztą w tym dziwnego? Znali się już od bez mała czterystu lat. Nie mieli przed sobą nic do ukrycia.
Bowiem słuszność ma filozof, który mówi, że granica między szczęściem a melancholią nie grubsza jest aniżeli ostrze noża. Dalej utrzymuje, iż jedno jest z drugim spokrewnione, i dochodzi do konkluzji, że wszelkie skrajności uczuć są sprzymierzeńcami szaleństwa.
Serce człowieka nie zna silniejszej namiętności niż żądza nakłonienia innych do własnych przekonań. Nic tak nie podcina korzeni szczęścia człowieka, nic nie napełnia go takim gniewem aniżeli poczucie, że inny stawia nisko, co on ceni wysoko.