cytaty z książek autora "Ma Jian"
Jeśli kobieta pragnie oddać mi swe ciało, kim jestem, by jej odmówić?
Pieniądze zmieniły tych ludzi i ich sposób myślenia. A co stałoby się ze mną, gdybym znienacka miał dość pieniędzy? Czy dalej wędrowałbym po górach? Ubóstwo sprawia, że jestem swobodny jak liść na wietrze, czasami jednak marzę o kamieniu, który by mnie przygwoździł do ziemi.
Na oddziale leży mnóstwo kobiet, często muszą leżeć po dwie na jednym łóżku. Na sali porodowej widzę cztery kobiety z szeroko rozrzuconymi nogami. Z pochwy jednej z nich zwisa linka, na końcu której dynda dzbanek z wodą. Do ustawionej na podłodze miski kroplami ścieka krew. Yan Hu wyjaśnia, że drugi koniec przytwierdzony jest do pięciomiesięcznego płodu.
- Nie ma męża. Lekarze nie mieli czasu zrobić normalnej aborcji, więc zaczepiają linkę i czekają, aż resztę załatwi siła grawitacji.
Ludzkie zadowolenie płynie z myśli o przyszłych korzyściach. To ona podtrzymuje w nich chęć do życia.
Wody Jangcy wydają się utrudzone i osłabione. Gdy ludzki duch jest w okowach, traci wszelki szacunek dla przyrody.
Wspomnienia sprawiają niekiedy, że życie wydaje się bardzo smutne.
Nie ufaj lisowi, który się troszczy o zdrowie kurcząt, mówi stare przysłowie.
Kiedy krajem rządzi zgraja bandytów, ludzie zachowują się jak bestie.
Drugi jest od mojej siostry. Prosi, żebym uważał. "Kiedy ryba bierze przynętę, oboje giną, ona i robak, jak się nie skusi - oboje żyją...".
Wen siedzi na stoliku i nogi przekłada przez próg. Opiera głowę przez framugę i patrzy na mnie ze spokojną rezygnacją. - Ma Jian - mówi - ciągle jeszcze nie znalazłeś siebie. Dalej połową jesteś na zewnątrz. Jak już cały znajdziesz się w środku, nie będziesz myślał o pociągnięciach pędzla, bo w ogóle ci już nie będzie potrzebny. Będziesz nakładał farby własnymi dłońmi.
Chen, mężczyzna, 27 lat. Od stycznia 1979 roku wielokrotnie podejmował knowania, aby uciec z kraju. 2 października 1981 roku na ukradzionej łodzi rybackiej przekroczył granicę morską z Japonią, krzycząc na cały głos: "Jestem wolny!". Kilka godzin później fale przypływu zaniosły go z powrotem na chińskie wody terytorialne, gdzie aresztowała go milicja morska. Bezzwłoczna egzekucja.
Jedna z niewiast karmi małe dziecko wyciągniętym z kieszeni chlebem; pytam ile ma pociech.
- Żadnej - odpowiada, patrząc gdzieś za moje plecy.
- To nie jest pani?
- Nie liczy się, to córka.
Masom stanowiącym korzenie społeczeństwa pozwolono wykonywać egzekucje, ale nie powinny marnować do tego pocisków. Trzeba je zachęcać, by zadawały śmierć nieprzyjaciołom rękami, kamieniami czy kijami. W ten sposób będzie to dla nich głębszym doświadczeniem.