cytaty z książki "Oligarchowie. Bogactwo i władza w nowej Rosji"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jelcyn i jego drużyna nie ukończyli jednak rozpoczętej przez siebie pracy. Gdy przyszło do tworzenia nowych instytucji, jakich Rosja rozpaczliwie potrzebowała, potknęli się, bo żarliwie zaczęli niszczyć to, co stare. Choć Jelcyn instynktownie rozumiał, czym jest wolność, nie pojmował, jak ważne jest budowanie arcydelikatnej sieci powiązań między rządzącymi i rządzonymi, czyli społeczeństwa obywatelskiego. Jeszcze większych problemów przysporzyło to, że Jelcyn zawiódł, gdyż nie zdołał zaprowadzić rządów prawa, które ustanowione przez niego swobody ujęłyby w jakieś ramy prawne. W wyniku tych zaniedbań powstał wypaczony protokapitalizm, w którym miliarderami i władcami państwa zostało kilku kanciarzy. Nastała epoka oligarchów. Moja książka szczegółowo opowiada jej historię.
Rozpaczliwie szukając ratunku i drogi wyrwania się ze stagnacji, przywódca ZSRR pozwolili na pewien skromny eksperyment z kapitalizmem. Próba powiodła się i nieoczekiwanie wyzwoliła ogromne siły społeczne, prące do zmiany. Dzieckiem tego eksperymentu był Michaił Chodorkowski.
Sytuacja oligarchów po krachu była zróżnicowana: jedni popadli w stan agonalny, inni uciekali od rzeczywistości, jeszcze inni odbudowywali swoją pozycję. Jedni popadali w stan agonalny, inni uciekali od rzeczywistości, jeszcze inni odbudowywali swoją pozycję. Czekały ich miesiące najtrudniejsze w ich krótkich karierach. Nigdy już jednak nie zebrali się razem tak jak kiedyś na Wróblowych Wzgórzach czy w Davos, gdzie zawarli pakt. Zostali przyparci do ściany, ale ich odmiana dzikiego kapitalizmu przetrwała i nie upadła nawet wtedy, gdy rozległ się ryk smoków.
Pod koniec istnienia ZSRR firmy handlowe zarządzane były przez młodych cwaniaków i mających dobre kontakty biurokratów szybko dorabiały się w ten sposób fortun. Kupowały tanio rosyjską ropę naftową, dawały łapówki, żeby móc ją wyeksportować, sprzedawały za walutę wymienialną po cenach światowych, kupowały za granicą komputery osobiste, dawały kolejne łapówki, żeby wwieźć je do kraju, i sprzedawały po fantastycznych cenach, inwestując te pieniądze na nowo w zakup następnej partii ropy. Utrzymując niskie krajowe ceny tego surowca, nie produkując komputerów i biorąc łapówki, państwo samo stwarzało warunki do takiego przekrętu.
Smoleńskiemu, który instynktownie nie ufał państwu, poszukiwania kapitału nastręczały trudności i wiązały się z niebezpieczeństwem. Nie miał nadziei na zgodne z tradycją angloamerykańską. pośredniczenie między pożyczkobiorcami i pożyczkodawcami. Związek Radziecki, a potem Rosja pozostawały lata świetlne w tyle za warunkami, które zrodziły pionierskich magnatów amerykańskich. Nie mając szans, by stać się kimś w rodzaju Morgana lub Carnegie'a, Smoleński wykorzystał to, co miał w zasięgu wzroku - dziki, nieokiełznany, i spaczony rosyjski kapitalizm tamtego okresu.
Bekker: „W Rosji istniały tylko dwie do tego, aby założyć bank. Pierwsza - obsługiwać podejrzane rachunki i kierować się zasadą, iż »nie dbam o to, jakiego rodzaju pieniądze trafiają do mojego banku. Nie moim obowiązkiem sprawdzać dokumenty każdego depozytariusza«. Drugi sposób to współdziałać ściśle z władzami i urzędnikami z instytucji rządowych i dostawać do prowadzenia rachunki finansowe z budżetu oraz rentowne kontrakty”. Zdaniem Bekkera, Smoleński „nie miał żadnych kontaktów politycznych”.