cytaty z książki "Matura i Socjalizm"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A teraz stawiam się w sytuacji ojca rodziny; umieszczam swych synów w wolnej szkole; w jakiej stawia mnie to pozycji? Jako ojciec opłacam edukację moich dzieci i nikt mi w tym nie pomaga; jako podatnik i katolik opłacam edukację innych dzieci – kształconych w szkołach państwowych – gdyż nie mogę odmówić płacenia podatku finansującego państwowe Licea, ani uchylić się w Wielkim Poście od wrzucenia obola do koszyczka księdza kwestora dla wsparcia Seminariów. Ale w tej kwestii przynajmniej jestem wolny. Lecz czy jestem wolny w sprawie podatku? Ależ nie! Powiedzcie zatem, że wprowadzacie waszą ustawą Solidarność w sensie socjalistycznym, wymuszoną, ale nie mówcie, że ustanawiacie Wolność nauczania.
Poza wszystkim, zważcie to dobrze; gdy przeciwstawiam się studiom klasycznym nie domagam się przecież, żeby były zakazane; żądam tylko, żeby nie były narzucane. Nie zwracam się do Państwa, żeby mu powiedzieć: „Podporządkujcie wszystkich mojej opinii”– ale mówię: „Nie podporządkowujcie mnie opinii cudzej”. Różnica jest ogromna, i niech nie będzie lekceważenia w tym względzie.
Jesteście nim nadpsuci w duszy.
Wasze wyrównywanie majątków poprzez akcje taryf podatkowych, wasze prawo ubezpieczeniowe, wasze apele o bezpłatne nauczanie, wasze zachęcające premie z kasy państwa, wasz centralizm, wasza wiara w Państwo, wasza literatura, teatr – wszystko potwierdza, że jesteście socjalistami. Różnicie się
od tych apostołów tylko stopniem, ale schodzicie po tych samych schodach.
I dlatego właśnie, kiedy czujecie, że prześcigają was w tych żądaniach - zamiast przeciwstawić się im (czego nie umiecie zrobić i czego nie moglibyście zrobić nie potępiając zarazem samych siebie) załamujecie tylko ręce, wyrywacie sobie włosy z głowy, apelujecie o ograniczenie tych żądań i powiadacie żałośnie: „Francja umiera”!
Rollin rozpoczyna od przyjęcia jako pewnika tezy, że prawo stwarza własność; zasada to szkodliwa, wspólna wszystkim „budowniczym” życia społecznego, którą wkrótce odnajdziemy także w ustach Rousseau, Mably, Mirabeau, Robespierre’a i Babeuf’a. Skoro prawo jest przyczyną istnienia własności – czyż nie może być także przyczyną istnienia kradzieży? Cóż przeciwstawić takiemu rozumowaniu?
Spójrzmy więc z punktu widzenia nauczyciela, ojca rodziny i społeczeństwa, do czego sprowadza się ta Wolność, o której powiadacie, że jest tak wielka. Na mocy waszej ustawy zakładam Kolegium - prywatną szkołę średnią z internatem. Po przyjętych
cenach muszę kupić albo wynająć lokal, zapewnić uczniom utrzymanie i opłacić profesorów. Ale obok mojej szkoły jest państwowa szkoła, Liceum. Nie musi kłopotać się kosztami lokalu i wynagrodzenia dla profesorów: podatnicy, ze mną włącznie , pokrywają koszty. Liceum może zatem tak obniżyć swe koszta utrzymywania, że moje Kolegium nie będzie miało chętnych, nie będzie mogło istnieć. Czy to jest wolność?
Pozostaje mi jednak jeszcze jeden atut: zapewnić mojej szkole poziom nauczania wyższy, niż oferuje wasza, tak bardo poszukiwany przez rodziców, którzy przyjdą do
mnie mimo wyższych kosztów nauczania ich dzieci. I tu znów spotykam was, a wy mi mówicie: Nauczaj czego zechcesz, ale jeśli będziesz w tym nauczaniu odbiegał od ustalanych przez nas szablonów edukacyjnych, wszelkie wolne zawody będą niedostępne dla twoich uczniów. Czy to jest wolność?
Pod wpływem wolności nauczania nauki przyrodnicze i świecka literatura, chrześcijaństwo i pogaństwo będą w stanie odebrać na niwie edukacji należną sobie część, i właśnie w ten sposób ustali się równowaga między ideami, obyczajami i interesami, Harmonia, która zarówno dla sumień jak i dla społeczeństw jest warunkiem ładu.
Każdy, kto lekceważy fakt, iż ciało społeczne jest zespołem praw naturalnych, podobnie jak ciało ludzkie, kto marzy o stworzeniu sztucznego społeczeństwa i zabiera się do dyktowanego własnym widzimisię manipulowania rodziną, własnością, prawem, człowieczeństwem – jest socjalistą.
Dojdzie do tego, że dla takich słów jak Rodzina, Własność, Wolność, Sprawiedliwość, społeczeństwo znajdzie inne definicje niż te, które dostarczacie waszym nauczaniem. Pokona nie tylko ten
socjalizm, który sam się dzisiaj ogłasza socjalizmem, ale i socjalizm, który jeszcze o sobie nie wie. Ten duch mas pracujących i klas średnich zabije waszą wszechobecną interwencję Państwa, wasz centralizm, waszą sztuczną jedność, wasz system opiekuńczy, waszą urzędową filantropię, wasze prawa
o pożyczaniu na procent, waszą barbarzyńską dyplomację, wasze zmonopolizowane nauczanie.
Ale to tylko pomniejszy aspekt tej kwestii. Inny jest o wiele bardziej poważny. Wybieram dla moich dzieci nauczanie wolne, gdyż wasze państwowe nauczanie
(do uczestnictwa w którym przymuszacie mnie, chociaż nie widzę w nim żadnej korzyści) wydaje mi się komunistyczne i pogańskie; moje sumienie sprzeciwia się temu, by moi synowie nasiąkali spartańskimi i rzymskimi ideami, które – przynajmniej
w moich oczach – są tylko gloryfikacją gwałtu i rabunku. I w konsekwencji przymuszony zostaję do opłacania nie tylko prywatnej szkoły dla moich synów, ale
i podatku na szkoły państwowe. Ale co się okazuje? Otóż stwierdzam nadto, że wasze mitotwórcze i agresywne nauczanie zostało pośrednio narzucone także wolnym, prywatnym szkołom – kolegiom – poprzez chytry mechanizm stopni naukowych, nadawanych przez Państwo, zatem muszę jednak nagiąć moje sumienie do waszych wizji pod groźbą, że moje dzieci zostaną pariasami w społeczeństwie.
Powiecie mi jeszcze sto razy, że jestem wolny, a ja sto razy wam odpowiem: Nie, nie jestem wolny.
Zwolennicy tej jedności są liczni i to się rozumie. Zrządzeniem opatrzności wszyscy mamy zaufanie do własnych sądów i uważamy, że jest w świecie tylko jedna opinia słuszna, to znaczy: nasza. Uważamy także, że prawodawca
nie może postąpić lepiej, jak tylko narzucić ją wszystkim i – dla większej pewności - chcemy być tym prawodawcą. Ale prawodawcy zmieniają się, jeden przychodzi po drugim - i co się dzieje? To, że przy każdej zmianie jedna Jedność jest zastępowana inną.
Nigdy dość jest powtarzać, że nie żąda się od ustawy,
by zakazywała, ale żeby nie nakazywała. Niech pozostawi obywatelom wolny wybór. Sami wiedzieć będą najlepiej, jakie jest miejsce historii, co w niej godnego podziwu, a co potępienia i sami potrafią uwolnić się od tego
klasycznego konwencjonalizmu, będącego plagą współczesnych społeczeństw.
Uważamy, że ten jest lepiej wykształcony, kto najdokładniej zdaje sobie sprawę z zachodzących zjawisk i zna najlepiej łańcuch przyczynowo-skutkowy. I chcielibyśmy oprzeć nauczanie na tej bazie. Ale Państwo ma inny pomysł. Państwo uważa, że być uczonym to być w stanie recytować Plauta i cytować, za dnia i w nocy, opinie Talesa i Pitagorasa.
I dlaczego te partie mają ambicje kierowania nauką? Gdyż znają to powiedzenie Leibniza: „Zróbcie mnie władcą nauczania, a podejmę się zmiany oblicza świata.”
Nauczanie przez władzę jest w istocie nauczaniem przez jakąś
partię, czyli przez chwilowo triumfujące stronnictwo; jest to nauczanie na potrzeby i korzyść pewnej idei, pewnego wyłącznego systemu. Robespierre mawiał: „Stworzyliśmy republikę, pozostaje nam stworzyć republikanów.