cytaty z książki "Biorąc oddech"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Każdy mój oddech zawdzięczam tobie(...)
-Nawet gdy nie było cię przy mnie,by mnie ocalić,byłeś moim powodem,by oddychać.
W życiu doświadczyłam miłości i straty.Utrata rzuciła mi wyzwanie,czyniąc mnie silną,ale to miłość mi pomagała,gdy byłam słaba.Przetrwałam.
Do oczu napłynęły mi łzy, spływały po rzęsach i po policzkach. Byłam taka zmęczona walką. Zmęczona bólem. Zmęczona poczuciem winy, które nigdy nie da mi spokoju. I żalem z powodu niemożności zmiany tego, co się już stało. Nie chciałam tego życia.
Nawet gdy nie było się przy mnie, by mnie ocalić, byłeś moim powodem, by oddychać. I za to zawszę będę cię kochać. Zawsze.
- Czujesz czasem chęć, żeby po prostu wsiąść do samochodu i jechać przed siebie? - spytałam, zapatrzona w wodę lśniącą w blasku księżyca.
- Skąd byś wiedziała, kiedy się zatrzymać? - odparł Cole, który siedział tak blisko, że nasze ramiona lekko się muskały.
- Pewnie zatrzymałabym się, gdybym znalazła coś, co jest tego warte - powiedziałam, bardzo świadoma gorąca unoszącego się między naszymi ciałami.
- Ciekawe, jak długo byś jechała, zanim by się to stało - zastanawiał się Cole. A potem spytał: - Dlaczego robisz te wszystkie rzeczy z twojej listy? Zwłaszcza że tak naprawdę nie masz listy.
Uśmiechnęłam się lekko, a potem głęboko zamyśliłam się nad jego pytaniem.
- Żeby wiedzieć, że żyję.
- Nie powinno cię tu być. –powiedziała zbolałym głosem. – To nie ty powinieneś mnie znaleźć.
Ostry ton powstrzymał mnie przed podejściem bliżej.
-Ale tylko ja wiedziałem, gdzie będziesz.
Pozwól mi Cię kochać. Pozwól mi kochać Cię za nas oboje, póki nie zrozumiesz, że jesteś tego warta. Bo jesteś. Nie wiem, jak Cię przekonać, ale spędzę resztę życia próbując. Nie możesz teraz mi zostawić. Nie pozwolę Ci.
-Nie jestem dziewczyną, w której się zakochałeś. Jej już nie ma. Musisz zdecydować, czy wciąż jesteś gotów mnie kochać. Teraz to twój wybór.
Jesteśmy równie źli jak oni, kłamiemy i zwodzimy. Niszczymy ludziom życie.
W życiu doświadczyłam miłości i straty. Utrata rzuciła mi wyzwanie, czyniąc mnie silną, ale to miłość mi pomogła, gdy byłam słaba. Przetrwałam. A teraz pragnęłam się skupić na tym, by żyć.
Po jedzeniu wróciliśmy na sofę i dalej męczyliśmy się nad puzzlami, które powoli zaczynały przypominać górski krajobraz z paskami chmur na błękitnym niebie, widoczny na wieku pudełka.
- Faktycznie jest w tym coś uzależniającego. - Dopasowałam kilka kolejnych kawałków. - Nie wiem dlaczego, ale nie potrafię przestać. Może to kwestia wyzwania. Potrzeby, by zobaczyć efekt, bez względu na to, jakie nużące jest dochodzenie do celu.
- Może to dlatego, że dopiero gdy połączysz wszystkie elementy, stworzysz coś pięknego.
Nie lubiłam tego niepokoju, który nie pozwalał mi zasnąć. Tych myśli, które wciskały się do mojej głowy, gdy pragnęłam tylko nie myśleć o niczym. To nie koszmary, lecz szepty nawiedzały mnie w ciemności, nie dawały mi spokoju, osaczały mnie. Nie pozwalały mi zapomnieć.
Nie możesz wszystkich od siebie odpychać...bo pewnego dnia się obudzisz i nie będziesz miała nikogo.
Every breath I breathe is because of you. His eyes flickered, still peering into mine. Even when you weren’t there to save me, you were my reason to breathe. And for that I will always love you. Always.
- Nie musisz się o mnie martwić.
- Niby nie muszę, ale to nie znaczy, że nie będę.
Teraz miałem wybór. Mogłem pozwolić, by mnie odtrąciła w obawie, że będzie mnie dalej ranić. Al mogłem też o nas walczyć. Przekonać ją, że jesteśmy tego warci. Żaden ból, jaki mogła mi zadać, nie mógł się równać z bólem życia bez niej. Nigdy nie będę w stanie z niej zrezygnować...zrezygnować z nas.
-Rozpamiętywanie błędów z przeszłości nic ci nie da. Zniszczy tylko twoją przyszłość.
-Cóż, gdybyś się zdecydował poszukać, są tu oszałamiające zachody słońca. Po południu będę malować. Spróbuję uchwycić te kolory, nim się ściemni.
-Chyba warto będzie to sfotografować.
-Zachód słońca?
-Nie -odparłem i umilkłem czekając na jej reakcję. - Ciebie, jak malujesz.
He was my reason for existing. It was his words that pulled me to the surface. His breath that saved me. And now, his arms that held me within this life, unable to give up.
He was my strength, and the love I didn’t have for myself. And I couldn’t live without him any
more than he could let me go.
I’ve always loved that tree, I thought to myself as I watched her run her fingers around the trunk. Her eyes lifted to take it all in. She had always connected with that tree too, making it the perfect location for the swing I’d made for her. The swing that I’d hoped
would keep her coming back here. Back to me.
...nie potrafię bez ciebie żyć. A ty nie potrafisz żyć beze mnie. Jesteśmy sobie przeznaczeni. Gdy nie mamy siebie, tak naprawdę nie żyjemy.
- Nie żuj. Po prostu połknij - roześmiała się Meg, widząc jak oblizuje usta do których przylgnęły kawałki galaretki.
- Świetna rada, do zastosowania w każdych okolicznościach - zachichotała Peyton.
Emma, there was never a choice. I will always choose you. Always.
The sense of being lost seized me again. There was nowhere I belonged. My family didn’t want
me. Evan couldn’t forgive me. Sara didn’t need me. The girls didn’t really know me. Jonathan
was gone. And Cole had walked away, finally seeing me for who I was.
(...) zawsze ma się wybór. A ja wybrałam życie. Wybrałam miłość. Wybrałam, że będę oddychać.
In the uneven balance of my life, I’d experienced love and loss. The loss challenged me to be strong, but it was the love that
supported me when I was weak. I was a survivor. And now I wanted to focus on living my life.
This was just the beginning of our healing. Of being forgiven. I knew I would struggle with it at times, and feel like I was fighting for every breath. I just had to remember, there was always a choice. And I chose to live. I
chose to love. I chose to breathe.