cytaty z książki "Lola i chłopak z sąsiedztwa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wiem, że nie jesteś doskonała. Ale czasami właśnie niedoskonałości sprawiają, że ktoś jest w naszych oczach doskonały.
Umysł podpowiada, że powinnam dać upust emocjom. Ale nie mogę już płakać. Jestem pusta. Wyczerpana. I nie mam siły się ruszać.
Nie żebym specjalnie chciała.
Bo na tym polega problem z depresją. Kiedy jestem w takim stanie, nie chcę poczuć się lepiej. Dobrze mi tak, jak jest. Chcę się zakopać w cierpieniu, kulić pod jego ciężarem, wciągać je w płuca. Chcę się nim napawać, chcę je hodować, pieścić, czcić. Jest moje. Chcę w nim trwać, zasypiać wtulona w jego ramiona i nie budzić się jak najdłużej.
- Więc wierzysz w drugą szansę? - Zagryzam usta.
- W drugą, trzecią, czwartą. Ile będzie trzeba. Pod warunkiem, że walczysz o właściwą osobę - dodaje.
Dawno, dawno temu była dziewczyna, która rozmawiała z księżycem. Była tajemnicza i doskonała tak, jak to potrafią tylko dziewczyny, które rozmawiają z księżycem. W sąsiednim domu mieszkał pewien chłopiec. Patrzył, jak dziewczyna staje się coraz bardziej doskonała, coraz piękniejsza, z każdym rokiem. Patrzył, jak wpatruje się w księżyc. I zaczął się zastanawiać, czy właśnie księżyc nie pomógłby mu rozwikłać tajemnicy tej pięknej dziewczyny. Więc chłopiec spojrzał w niebo. Nie mógł się jednak skupić na księżycu, za bardzo rozpraszały go gwiazdy.
Nieważne, ile już napisano o nich wierszy i piosenek, ilekroć myślał o dziewczynie, gwiazdy świeciły jaśniej. Jakby lśniły dzięki niej. Aż kiedyś chłopiec musiał wyjechać. Nie mógł zabrać jej ze sobą, zabrał więc gwiazdy. Co wieczór patrzył w niebo ze swego okna. Zaczynał od jednej. Jednej gwiazdy. I myślał życzenie, a życzeniem było jej imię. A gdy padało jej imię, zapalała się druga gwiazda. I wtedy znowu myślał jej imię i z dwóch gwiazd robiły się cztery, z czterech osiem, z ośmiu szesnaście i tak dalej, w najwspanialszym matematycznym ciągu na świecie. A po godzinie na niebie było już tyle gwiazd, że budziły jego sąsiadów. Zastanawiali się kto włączył światło.
Ten chłopiec. Myśląc o dziewczynie.
I know you aren't perfect. But it's a person's imperfections that make them perfect for someone else.
So do you believe in second chances?" I bite my lip.
"Second, third, fourth. Whatever it takes. However long it takes. If the person is right," he adds.
"If the person is... Lola?"
This time, he holds my gaze. "Only if the other person is Cricket".
Jesteś jak spadająca gwiazda. Błyszczysz.
It's easy to talk about things we hate, but sometimes it's hard to explain exactly why we like something.
Life isn’t about what you get, it’s about what you DO with what you get.
(...)
-Według ciebie nie jestem doskonała?
-Nie. Jesteś cudownie popieprzona i wcale nie chciałbym, żebyś była inna..
Because that’s the thing about depression. When I feel it deeply, I don’t want to let it go. It becomes a comfort. I want to cloak myself under its heavy weight and breathe it into my lungs. I want to nurture it, grow it, cultivate it. It’s mine. I want to check out with it, drift asleep wrapped in its arms and not wake up for a long, long time.
Ale ja jestem gorsza. Jestem dzieckiem, które bawi się w przebieranki i samo nie wie, kim jest pod kolorowym przebraniem.
Just because something isn't practical doesn't mean it's not worth creating. Sometimes beauty and real-life magic are enough.”.
Once upon a time, there was a girl who talked to the moon. And she was mysterious and she was perfect, in that way that girls who talk to moons are. In the house next door, there lived a boy. And the boy watched the girl grow more and more perfect, more and more beautiful with each passing year. He watched her watch the moon. And he began to wonder if the moon would help him unravel the mystery of the beautiful girl. So the boy looked into the sky. But he couldn't concentrate on the moon. He was too distracted by the stars. And it didn't matter how many songs or poems had already been written about them, because whenever he thought about the girl, the stars shone brighter. As if she were the one keeping them illuminated.
One day, the boy had to move away. He couldn't bring the girl with him, so he brought the stars. When he'd look out his window at night, he would start with one. One star. And the boy would make a wish on it, and the wish would be her name.
At the sound of her name, a second star would appear. And then he'd wish her name again, and the stars would double into four. And four became eight, and eight became sixteen, and so on, in the greatest mathematical equation the universe had ever seen. And by the time an hour had passed, the sky would be filled with so many stars that it would wake the neighbors. People wondered who'd turned on the floodlights.
The boy did. By thinking about the girl.".