cytaty z książki "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Na przyszłość pamiętać: nigdy nie być sobą. Poznał panią lepiej i nagle mu przeszło.
Szkoda, żeś się z ludźmi więcej nie zadawała. Przyjemnie mieć potem ładny pogrzeb, ale za życia trzeba się tym interesować, że tak powiem.
- Mam siostrę.
- I co? - spytał.- Siostra żyje?
- Żyje.
- No widzi pani: da się?
- Jeśli tylko są chęci - powiedziała Maria.- A u mnie nie było. Może mi się znudziło to życie? Może raz w życiu chciałam zrobić coś tylko dla siebie?
Spytałam, jak jest tam, po śmierci, odparł: "Niewyobrażalna samotność", to znaczy: nie najgorzej.
- No- powiedział mężczyzn znad szachownicy - to na co pani zmarła?
- Może pani mówić - odezwał sie ten w czerwonych chodakach - Tutaj sami swoi.
- A tak sobie, po prostu - powiedziała Maria - Mogłam, to umarłam.
- Tak sobie, po prostu - powtórzył tamten i zabębnił palcami w stół, rozglądając się dookoła.
Wszyscy pospuszczali wzrok.
- Osobiście jestem człowiekiem rozumu - powiedział - i nie przekonuje mnie śmierć tak po prostu.
- Dlaczego? - spytała kobieta z aksamitką. - Ja też się kiedyś zabiłam. Nie ma się czego wstydzić. Każdy z nas ma inne potrzeby. Niektórzy odchodzą w samotności, tak lubią. Jeśliby oceniać...
- Wcale nie oceniam - powiedział mężczyzna- Po prostu nie mieści mi się w głowie. Ja osobiście żyłbym, ile wlezie - umilkł, udał, że zbiera palcem okruchy ze stołu, - Ostatecznie jednak człowiek jest wolny niestety.
- Jest przyjemnie żyć - odezwała się kobieta z rękawiczką - No - zwróciła się do mężczyzny z szachownicą - powiedz, kochany. Czy jest żyć przyjemnie?
- Bo ja wiem? - odparł - Gdyby znów się dało ...
- Ma pani rodzeństwo? - zapytał ślepiec, uśmiechając się do Marii.
- Mam siostrę.
- I co? - spytał - siostra żyje?
- Żyje
- No widzi pani: da się?
- Jeśli tylko są chęci - powiedziała Maria. - A u mnie nie było. Może mi się znudziło to życie? Może raz w życiu chciałam zrobić coś tylko dla siebie?
- Dla siebie - powtórzył tamten.
- No już, już - powiedziała kobieta z aksamitką. - Bo spłoszycie panią - urwała, odwróciła się do Marii i uśmiechając szeroko, dodała: - Ja panią rozumiem. Chciała pani mieć coś własnego i ma: śmierć. To świetna sprawa. Gdybym mogła raz jeszcze zdecydować, postąpiłabym tak samo. Proszę się nie tłumaczyć.
- To nie był mój pomysł - odpowiedziała Maria - Że śmierć jest możliwa, wyczytałam w książkach.
- No- powiedział mężczyzn znad szachownicy - to na co pani zmarła?
- Może pani mówić - odezwał sie ten w czerwonych chodakach - Tutaj sami swoi.
- A tak sobie, po prostu - powiedziała Maria - Mogłam, to umarłam.
- Tak sobie, po prostu - powtórzył tamten i zabębnił palcami w stół, rozglądając się dookoła.
Wszyscy pospuszczali wzrok.
- Osobiście jestem człowiekiem rozumu - powiedział - i nie przekonuje mnie śmierć tak po prostu.
- Dlaczego? - spytała kobieta z aksamitką. - Ja też się kiedyś zabiłam. Nie ma się czego wstydzić. Każdy z nas ma inne potrzeby. Niektórzy odchodzą w samotności, tak lubią. Jeśliby oceniać...
- Wcale nie oceniam - powiedział mężczyzna- Po prostu nie mieści mi się w głowie. Ja osobiście żyłbym, ile wlezie - umilkł, udał, że zbiera palcem okruchy ze stołu, - Ostatecznie jednak człowiek jest wolny niestety.
- Jest przyjemnie żyć - odezwała się kobieta z rękawiczką - No - zwróciła się do mężczyzny z szachownicą - powiedz, kochany. Czy jest żyć przyjemnie?
- Bo ja wiem? - odparł - Gdyby znów się dało ...
- Ma pani rodzeństwo? - zapytał ślepiec, uśmiechając się do Marii.
- Mam siostrę.
- I co? - spytał - siostra żyje?
- Żyje
- No widzi pani: da się?
- Jeśli tylko są chęci - powiedziała Maria. - A u mnie nie było. Może mi się znudziło to życie? Może raz w życiu chciałam zrobić coś tylko dla siebie?
- Dla siebie - powtórzył tamten.
- No już, już - powiedziała kobieta z aksamitką. - Bo spłoszycie panią - urwała, odwróciła się do Marii i uśmiechając szeroko, dodała: - Ja panią rozumiem. Chciała pani mieć coś własnego i ma: śmierć. To świetna sprawa. Gdybym mogła raz jeszcze zdecydować, postąpiłabym tak samo. Proszę się nie tłumaczyć.
- To nie był mój pomysł - odpowiedziała Maria - Że śmierć jest możliwa, wyczytałam w książkach.
O tym, że nie żyje, dowiedziała się jako ostatnia.
- To nie był mój pomysł - odpowiedziała Maria. - Że śmierć jest możliwa, wyczytałam w książkach.
Raz życiu odpuścić, a samo zacznie się wytrącać.
- To się pani przynajmniej dni na coś przydają.
Jeśli już chciał umrzeć, mógł zabrać się do tego wcześniej, a nie zostawiać konania - jak zawsze wszystkiego - na ostatnią chwilę.
Poza tym oczywiście nic się nie mogło równać z wdzięcznością brzydkich kobiet.
Jeśli to prawda, powiedziała sobie, to, co mówią ludzie, to już tak dalej będzie i trzeba zacząć się z tym godzić: kolejne, coraz bardziej przezroczyste momenty przesuwające się lekko po obręczy godzin właściwie już po nic, ku górnym dniom, tygodniom, napędzane odruchem, ciężarem przyzwyczajenia, niczym innym - tak już będzie.
Co za życie, pomyślała, czując nagłą złość, tak wstawać codziennie i zaplatać
warkoczyk. Wstawać wcześniej, żeby zdążyć spokojnie zapleść warkocz i pleść go
starannie, choćby resztę dnia miało się prowadzić małe życie, pochylać nad wiadrem,
używać preparatów, dzięki którym wilgotne mieszkania znów stają się suche, i ponad
wszystko godzić się z tym, że nikt raczej nie zwróci uwagi, a jeśli zwróci, to przejdzie
zaraz do porządku nad tym niecodziennym zbytkiem warkoczyka, otrząśnie się z krótkiej
chwili przetraconej na próżno.