cytaty z książek autora "Mark Billingham"
Zdziwiłbyś się, jak szybko dobrzy przyjaciele mogą stać się zwykłymi znajomymi. I jak szybko może się okazać, że z rodziną łączy się tylko nazwisko. Jeżeli masz pecha, dowiesz się o tym po niewczasie, że więzy krwi znaczą tyle, co nic, kiedy tkwisz po uszy w szambie. I kiedy cuchniesz porażką.
Jeżeli z założenia podejrzewasz, że wszyscy kłamią i oszukują na potęgę, możesz być pewien, że nie spotka cię niemiła niespodzianka.
Ludzie są zadowoleni, gdy widzą, że innym wiedzie się gorzej niż im. Dzięki temu czują się...bezpieczniej...
-Nie zapominajmy o gejach- rzekł Hendricks.- Tych parszywych draniach, zepsutych do tego stopnia, że uwielbiają czuły, odwzajemniony seks z nastoletnimi przyjaciółmi tej samej płci.-"(s.176)
"Wiedział, że odpowiedzi istnieją. Wiedział też, że już się z nimi zetknął, ale zostały źle sklasyfikowane i były już teraz nie do odzyskania. Zaginęły wśród dziesiątków tysięcy faktów, zarówno istotnych, jak i nie istotnych dla sprawy.(...)Thorne wiedział, że odpowiedź była gdzieś tam ukryta i to nie dawało mu spokoju."(s.305)
Wie, że muchy, które łaskoczą jej twarz, oraz żuki i szczury, są tu tylko dlatego, że mają tutaj pożywienie i mogą złożyć jajeczka. Ponieważ coś umarło i ponieważ coś jeszcze już wkrótce będzie martwe.
Bądź co bądź, jak mówi stare porzekadło, nigdy nie było tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej.
(...) zaniechanie jest równie odrażające jak kłamstwo i podobnie jak ono okrywa człowieka hańbą.
(...) ludzie oceniają charakter danej osoby, oszacowując siłę, z jaką się ona wypowiada czy patrzy na innych.
Zwykle to, co najbardziej oczywiste, okazuje się właściwe (...).
Wiedza o tym, do czego są zdolni ci, których kochasz, bywa niekiedy okrutnym brzemieniem.
Kiedy miesiące, a nawet lata ciężkiej pracy spełzały na niczym za sprawą błędów proceduralnych albo kiedy prawo okazywało się mieć luki wielkie jak wrota stodoły, to naprawdę bolało jak cholera.
Nikt nie potraktował tego poważnie, by dojść do bardziej oczywistych wniosków.
(...) nie chodziło o podwędzenie paru funtów na boku, jeżeli nadarzyła się okazja, lecz o wytyczenie pewnych granic. Kiedy wytyczyłeś swoje, musiałeś porównać je z tymi, które wyznaczali tamci. I przekonać się, czy linie te były zbieżne, zgodne z tym, jakie miałeś doświadczenie. A także czy przekraczałeś je z właściwych powodów, świadomie, z otwartymi oczami, czy bezwiednie, podążając na oślep.
(...) w głębi duszy wiedział, że miało to więcej wspólnego z tchórzostwem niż ze współczuciem. I że na dłuższą metę kłamstwo przez przemilczenie było gorsze niż najgorsza prawda.
(...) wiedział, że granica pomiędzy radowaniem się własnym szczęściem a napawaniem się zgryzotami innych, traktowaniem jako plaster opatrunkowy, jest bardzo cienka.
(...) wiedział również, że wszystko, czego się używało, by odmienić to, co się czuło, było tymczasowe. Że następnego dnia znów trzeba było wrócić do kieratu i robić swoje, gromadząc coraz więcej błota na wyczyszczonych z takim trudem butach.
Tak, ale nie dlatego, że za czymś gonisz, tylko dlatego, że przed czymś uciekasz (...).
Niezależnie od tego, jaki masz nastrój, gdy wstaniesz, po śniadaniu jest już tylko gorzej.
Zniecierpliwienie lub złość, że odwołano jakieś zajęcia, były bez sensu, ponieważ zawsze gdy czekasz na coś, by zabić czas, ten czas, ten czas prędzej czy później mija.
Nigdy nie potrafisz wybrać łatwej drogi, prawda? Wszystko musi być pieprzoną walką. Jakby nie warto było czegokolwiek robić, chyba że zacznie to sprawiać ból.
(...) jego moralny kompas musi zostać nieco... wyregulowany. Oczywiście miał wytyczoną pewną granicę, podobnie jak wszyscy inni, ale byli ludzie, którzy zmuszali go, aby ją przekraczał - i to niejednokrotnie.
Smutek i żal czynią z ludźmi okropne rzeczy (...). Mogą wpływać na ich... osądy.
Wiem, jak wygląda od środka czaszka świra, ale za cholerę nie mam pojęcia, co im chodzi po głowie, więc nawet mnie o to nie pytaj.