cytaty z książek autora "Stanisław Tym"
W nowoczesnych oborach podwiesza się krowy na pasach, tuż nad podłogą, aby nie traciły energii na stanie. Mają się skupić tylko na dawaniu mleka. Przez całe życie nie widzą nieba nad sobą, ani pola, ani lasu. Tylko beton. Kurom obcina się dzioby, żeby się nie raniły stłoczone w klatkach... Ja nie jem mięsa od ćwierć wieku. Okrutnie traktujemy braci mniejszych, a przecież gdy popatrzy się w oczy małpy, widzi się człowieka. Nasza przemiana to tylko chwila w ewolucji.
Wstyd jest być człowiekiem, ale nie mamy na to żadnego wpływu. Gdybym miał do wyboru, to wolałbym być psem.
Piekło to przyjemna kawiarenka w porównaniu z ziemią, nad którą panuje człowiek.
Pies jest stworzeniem metafizycznym, a człowiek... ogólnie to gatunek dość obrzydliwy, zachowuje się okropnie i nie ma się czym szczycić.
Uważam, że człowiek jest najbardziej jadowitym, brutalnym i pełnym pychy spośród wszystkich stworzeń. Zabija i cieszy się z tego.
Do 1953 roku, przez czternaście lat, wycinano resztki polskiej inteligencji i ostatki polskich elit. Wycięto i potem nastąpiło 35 lat Peerelu, czyli pucowania mózgu do glancu tak, by kora mózgowa Polaków osiągnęła gładź cylindryczną.
Wybrałem się do pobliskiego straganu po czereśnie. A tu słyszę za moimi plecami rozmowa. Dwóch młodych opowiada sobie zdarzenie, jak to jeden z nich chciał jakiegoś przechodnia pobić (zabić?) ławką, bo przechodzień mu się nie podobał. Tylko czekał, żeby ten spojrzał na niego, to już będzie pretekst, żeby go tą ławką... Słów używał wulgarnych i obscenicznych, a przy tym słownik mieli ograniczony do 40, no może 50 wyrazów. Nie cytuję, choć może pod koniec opowieści się odważę.
Ogólnie byłem zdenerwowany i bałem się odwrócić. Spojrzę na niego, to uzna za pretekst i mi ławką na przykład dopier... A stała ławka obok akurat. Bardzo nie na rękę mi było tego dnia umrzeć zabity ławką, bo jeszcze chciałem pieski nakarmić. Ale ci z tyłu czuli się coraz lepiej i wiedziałem, że wyjścia nie mam. Odwróciłem się. Obaj o pół głowy wyżsi ode mnie, łapska grube jak końskie nogi. - Panowie, zlitujcie się! - zacząłem. - Przecież tu ludzie młodzi dokoła, dzieci, kobiety. Jakich wy słów używacie? Jak wam nie wstyd? Opanujcie się trochę... Przerwałem.
Patrzyli na mnie zdumieni i nagle jeden ryknął: - Miś, kurwa twoja mać w dupę jebany, to ty? Ale farta mamy! Mietek! Dawaj, foto rób mnie z nim! Miś, kurwa! Ja pierdolę! Wziął mnie w swoje ręce, jakby brał gazetę albo puszkę piwa, trzymał mnie jak w dybach, kazał się uśmiechnąć, zrobił sobie ze mną kilka zdjęć, potem się zamienili i cały czas radośnie bili mnie po karku, mówiąc, że w dupe jebany w porzo jesteś! Potem poszli.
Przeczytać "Potop" Sienkiewicza i obejrzeć "Potop" Hoffmana, to jakby odwiedzić dwie rożne restauracje, z których jedna jest barem szybkiej obsługi.