cytaty z książki "Piknik na skraju drogi"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
Pieniądze są potrzebne żeby o nich nie myśleć.
Wszystko byłoby znakomicie, gdybyśmy wiedzieli, co to takiego rozum.
- A czy nie wiemy? - zdziwił się Nunnun.
- Wyobraź sobie, że nie. Zwykle punktem wyjścia jest niezmiernie prymitywne założenie: rozum jest to ta właściwość człowieka, która różni jego działanie od działania zwierząt. (...) Zresztą z tej prymitywnej definicji wynikają logicznie inne, ciekawsze. Bazują one na gorzkich wnioskach z obserwacji wspomnianej już działalności człowieka. Na przykład: rozumem nazywamy zdolność żywej istoty do popełniania uczynków niecelowych i pozbawionych wszelkiego sensu.
- Tak, to o nas - zgodził się Nunnun.
- Niestety. Albo, powiedzmy, definicja-hipoteza. Rozum jest to skomplikowany instynkt, który się jeszcze ostatecznie nie ukształtował. Przyjmujemy, że instynktowna działalność jest zawsze racjonalna i celowa. Upłynie milion lat, instynkt ukształtuje się ostatecznie i wtedy przestaniemy popełniać błędy, która to umiejętność stanowi zapewne immanentną cząstkę rozumu. I wówczas, jeżeli coś się zmieni we wszechświecie, spokojnie sobie umrzemy - właśnie dlatego, że oduczyliśmy się popełniać błędy, to znaczy wypróbowywać różne nieprzewidziane rygorystycznym programem warianty.
(...) służę ci następną definicją, niezmiernie wzniosłą i szlachetną. Rozum jest to umiejętność wykorzystywania potencjału otaczającego nas świata, bez uciekania się do zniszczenia tego świata.
- Nie. To nie o nas.
To po prostu tak, jakby nam z nieba spadły odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie umiemy zadać.
Każdy za siebie i tylko jeden Pan Bóg za wszystkich.
Jeśli człowiek pracuje, zawsze pracuje na kogoś, a wtedy nie jest człowiekiem tylko niewolnikiem, a ja wszędzie i zawsze chciałem sam,
chciałem być sam, żeby mieć wszystkich gdzieś, razem z ich smutkiem
i beznadziejnym żalem.
...ludzkość w swojej masie, bez trudu przezwycięża tę swoją potrzebę wiedzy. Moim zdaniem, taka potrzeba w ogóle nie istnieje. Istnieje potrzeba zrozumienia świata, a do tego wiedza nie jest potrzebna. Dla przykładu - hipoteza o istnieniu Boga zakłada z niczym nieporównywalną możliwość zrozumienia absolutnie wszystkiego bez żadnej wiedzy... Daj człowiekowi maksymalnie uproszczony model świata i interpretuj każde wydarzenie na podstawie tego uproszczonego systemu. Takie podejście do problemu nie wymaga żadnej wiedzy. Kilka wyuczonych formułek plus tak zwana intuicja, i tak zwany zmysł praktyczny, i tak zwany zdrowy rozsądek.
Przejdę, przejdę, myślał Red. Nie pierwszy raz, przecież przez całe życie właśnie tak, po szyję w gównie, a nad głową pioruny, zawsze tak było...
- Napijesz się?
- Dziękuję nie pije.
- No to zapal.
- Przepraszam pana, ale nie palę również.
- Niech cię diabli! Więc po co ci w takim razie pieniądze?
Czasem zadaję sobie pytanie, po jaką cholerę tak harujemy? Dla forsy? Ale po jakiego diabła nam te pieniądze, jeżeli nie robimy nic innego, tylko harujemy, żeby je zarobić?
Całe nieszczęście w tym, myślał, że nie dostrzegamy, jak mijają lata. Co tam zresztą lata - nie dostrzegamy, jak wszystko się zmienia. Wiemy, że wszystko się zmienia, uczą nas od dzieciństwa, że wszystko się zmienia, po wielokroć widzieliśmy na własne oczy, jak wszystko się zmienia, i jednocześnie jesteśmy absolutnie niezdolni do zauważenia momentu, kiedy zachodzi zmiana, albo też szukamy zmiany nie tam, gdzie należy.
Należało zmienić wszystko. Nie jedno życie, nie dwa życia, nie jeden los i nie dwa losy - każdą śrubkę tego smrodliwego świata należało zmienić...
Odpowiedzi istnieją. Jest ich nawet bardzo wiele, możesz sobie wybrać dowolną, wedle gustu.
Przejdę, przejdę, myślał Red. Nie pierwszy raz, przecież przez całe życie właśnie tak, po szyję w gównie, a nad głową pioruny, zawsze tak było...
Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
Jakby nagle znalazł się w innym świecie. Miliony zapachów jednocześnie natarły na niego - ostre, słodkie, metaliczne, czułe, niebezpieczne, trwożne, ogromne jak domy, mikroskopijne jak pyłki, ciężkie jak kamienie, subtelne i skomplikowane jak mechanizm zegarka. Powietrze stwardniało, wykrystalizowały się w nim krawędzie, płaszczyzny, kąty, jakby przestrzeń wypełniały ogromne, szorstkie kule, śliskie ostrosłupy, gigantyczne graniaste kryształy i przez to wszystko trzeba było się przedzierać, niby w majakach sennych przez ciemny zagracony antykwariat, pełen staroświeckich, cudacznych mebli. (...) To nie był odmienny świat - to świat znany, codzienny, zwrócił się ku Redowi inną, nieznaną stroną
Kiedy idziesz do Strefy, to sobie zakonotuj: z towarem wróciłeś - cud boski, z życiem uszedłeś - daj na mszę, kula patrolu - fart, a cała reszta - jak los zdarzy.
Człowiek rodzi się po to, żeby myśleć. Tylko, że ja w to nie wierzę, a po co człowiek się rodzi - nie mam pojęcia. Urodził się - no i jest.
Czy któraś z dziewcząt nie mogła zapomnieć na polanie ulubionego mechanicznego niedźwiadka?
Nunnun jest głupi: "Ty, Red, naruszasz równowagę, masz naturę wichrzyciela, tobie, Rudy, będzie źle w każdym systemie, i w złym systemie ci źle, i w dobrym też ci źle, przez takich jak ty nigdy nie nastanie królestwo boże na ziemi...". Co ty tam w ogóle rozumiesz, grubasie? Kiedyż to ja widziałem dobry system? Przez całe życie widzę tylko, jak umierają Kiryłowie i Okularnicy, A Ścierwniki przepełzają między ich trupami, po ich trupach, jak robaki, i paskudzą, paskudzą, paskudzą...
Na przykład dla ciebie, człowieka interesu, co się zmieniło w związku z Lądowaniem? (...)
- (...) Co się zmieniło dla mnie? na przykład już od wielu lat czuję się trochę nieswojo, może nawet niepewnie. Dobrze, tamci wpadli na chwilę i od razu się wynieśli. A jeżeli przylecą znowu i przyjdzie im do głowy pozostać? (...) Kim oni są, czego chcieli i czy wrócą, czy nie? (...) Przynajmniej powiedz, co myślisz o samym Lądowaniu?
- Proszę bardzo - powiedział Walentin. - Wyobraź sobie piknik... (...) las, przesieka, polana. Z przesieki na polanę wjeżdża samochód, z samochodu wysiada młodzież, butelki, koszyki z prowiantem, dziewczyny, tranzystory, kamery filmowe... Rozpalają ognisko, stawiają namioty, gra muzyka. A rankiem odjeżdżają. Zwierzęta, ptaki i owady, które przez całą noc ze zgrozą obserwowały to, co się działo, wyłażą ze swoich kryjówek. I cóż widzą? Na trawie kałuża oleju, rozlana benzyna, leżą nieprzydatne już świece i filtry olejowe. Poniewierają się stare szmaty, przepalone żarówki, ktoś zgubił klucz francuski. Z opon spadło błoto przywiezione z niewiadomych bagien... no, sam rozumiesz, ślady ogniska, ogryzki jabłek, czyjaś chusteczka do nosa, czyjś scyzoryk, podarte przedwczorajsze gazety, bilon, zwiędłe kwiaty z innych lasów...
- Zrozumiałem - powiedział Nunnun. - Piknik na skraju drogi.
- Właśnie. Piknik na skraju jakiejś kosmicznej drogi. A ty mnie pytasz, czy oni wrócą, czy nie?
(...) nigdy nie należy zapominać, że w naszym euklidesowym świecie każdy kij ma dwa końce...
Wy,synowie człowieczy ,skuszeni przez szatana,szatańskimi igrający cackami,szatańskich skarbów złaknieni-do was
mówię,o ślepi!Opamiętajcie się bydlaki,póki czas! Podepczcie błyskotki szatańskie!
...a po co człowiek się rodzi - nie mam pojęcia. Urodził się - no i jest".
Powoli wypełniło go jakieś dziwne i zupełnie nowe uczucie. Zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę to uczucie nie jest nowe, że już od dawna siedziało w nim gdzieś głęboko, ale teraz dopiero zdał sobie z niego sprawę, i wszystko znalazło się na właściwym miejscu. I to, co przedtem wydawało się głupotą, majaczeniem oszalałego starca, obróciło się obecnie w jedyną nadzieje, jedyny sens życia, ponieważ dopiero teraz zrozumiał — jedno, co mu pozostało na świecie, jedyne czym żył ostatnie miesiące, to była nadzieja na cud. On, bałwan, dureń, odpychał od siebie tę nadzieję, deptał ją, wyszydzał i topił w wódce, ponieważ właśnie do tego był przyzwyczajony, ponieważ nigdy w życiu, od dziecka, nie liczył na nikogo, tylko na siebie, i ponieważ od dziecka to liczenie na siebie wyrażało się w ilości banknotów, które udało mu się wyrwać, wyszarpać z otaczającego go obojętnego chaosu. Tak było zawsze i tak trwałoby dalej, gdyby koniec końców nie znalazł się na takim dnie, z którego nie podźwigną go żadne pieniądze, a liczenie na siebie stało się ostatecznym absurdem.
Odpowiedzi istnieją. Jest ich nawet bardzo wiele, możesz sobie wybrać dowolną, wedle gustu.
Nasze miasteczko to dziura. Zawsze dziurą było i dziurą pozostało. Tylko że obecnie to dziura w przyszłość.
(...) czego ja mam szukać w tej waszej Europie? Waszej śmiertelnej nudy? Cały dzień mam orać jak głupi, a wieczorem patrzeć w telewizor?
— No, niekoniecznie trzeba zaraz do Europy...
— A tam — mówię — wszędzie to samo, a na Antarktydzie jeszcze w dodatku zimno.
Dla ludzkości zresztą wszystko mija bez śladu. (...) Widzisz, ja już dawno odwykłem od rozważań na temat ludzkości jako takiej. Ludzkość, pojmowana jako całość, jest zbyt stacjonarnym układem - nie ma sposobu, żeby ją ruszyć z miejsca.