cytaty z książki "Ulica Nadbrzeżna. Cudowny czwartek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Na czym właściwie polega niezadowolenie? Jest ciepło, a mimo to trzęsie cię. Jesteś najedzony, a mimo to głód ci doskwiera. Jesteś kochany, a mimo to szukasz nowych wrażeń. A wszystko to wynika z prostego faktu, że istnieje czas, ten cholerny Czas. Koniec życia nie wydaje się taki odległy, widzisz go wyraźnie niczym linię namalowaną na mecie. Bez przerwy zadajesz sobie pytania: "Czy wszystko już zrobiłem?", "Czy wystarczająco kochałem?", "Czy zjadłem to, co było do zjedzenia?". (...) "Jakie znaczenie miało dotychczas moje życie i co jeszcze może ono znaczyć w czasie, który mi pozostał?" Dochodzimy tu do zatrutego przewrotnością sedna sprawy: "Czym zapisałem się w Wielkiej Księdze Losu? Co jestem wart?". I nie jest to próżność ani ambicja. (str.250)
Ale Doktor miał pewną cechę, której nie mógł się pozbyć. Gdy ktoś zadawał pytanie, Doktorowi zdawało się, że ten ktoś chce znać odpowiedź. Przynajmniej Doktor zawsze tak robił - nigdy nie pytał, jeśli nie pragnął wiedzieć, i nie mógł pojąć ludzi, którzy pytają, a nie są ciekawi odpowiedzi.
Wielkie różnice wynikają z drobnostek.
Jaka jest korzyśc dla człowieka, gdy zdobędzie cały świat, jeśli przypłaci swój majątek wrzodem na żołądku, impotencją czy gruźlicą?
Patrząc w przeszłość zwykle bez trudu można ustalić moment narodzin nowej epoki, ale dla tych, którzy wtedy żyli, był to tylko kolejny dzień doczepiony do ogona dnia poprzedniego.
Cechy, jakie podziwiamy w ludziach - uprzejmosc i szlachetnosc, otwartosc, uczciwosc, madrosc i uczucie - sa w naszym systemie charakterystycznymi cechami porazki. A te cechy, ktorymi pogardzamy - chamstwo, chciwosc, zachlannosc, podlosc, egoizm - sa cechami powodzenia. Ludzie podziwiaja pierwsze, ale lubia efekty drugich.
Ludzkie przywary to okropna rzecz, ale jestem przekonany, że wszyscy powinniśmy być szczęśliwi niczym królowie.
Słowo jest symbolem i rozkoszą. Słowo wchłania ludzi i obrazy, drzewa, rośliny, fabryki i pekińczyka. Bowiem Ciało staje suę słowem i znowu wraca do Ciała, lecz splecione i utkane w fantastyczny wzór. Słowo wchłania ulicę Nadbrzeżną, trawi ją i wypluwa, a ulica nabiera blasku zielonych przestrzeni i mórz, w których odbija się niebo.
Interesy Doktora z Mackiem były zawsze bardzo ciekawe, ale bardzo rzadko były korzystne dla Doktora. Ze skruchą wspominał przypadek, gdy Mack sprzedał mu piętnaście kotów - samców, a wieczorem przyszli właściciele i odebrali je wszystkie co do jednego.
Po drodze nieźle im poszło. Oprócz koguta zyskali worek marchwi, który spadł z ciężarówki wiozącej warzywa, i pęczek cebul, który nie spadł.
(...) Po trzecie, jeśli dziwka wychodzi za ciebie, ma tylko jeden powód.
- Jaki? - Doktor patrzył na Macka jak zahipnotyzowany.
- Lubi cię. Dobranoc, Doktorze.