cytaty z książki "Listy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Różnica między mną a Wami jest taka, że ja mam rozległe życie wewnętrzne, które paradoksalnie żywi się tym, co na zewnątrz...
Ale zamierzam ograniczyć swoje ja, mniej się nad sobą użalać, itd., a tymczasem uczyć się i ćwiczyć umysłową i emocjonalną surowość".
Kiedyś, jak już wszyscy będziemy szczerzy, zaczniemy skracać zdania jak wyżej i wreszcie w ogóle przestaniemy mówić. Naszymi nowymi, głębokimi głosami będziemy po prostu mówić - "muuu" - albo "buuu". Albo "beee" - albo "meee" a wszyscy i tak będą rozumieli. I nasza wiara wreszcie będzie do nas pasować. I wszyscy będą chodzić z poważną miną jak bogowie- jak na tym obrazku,rozumiesz. Ci dwaj bogowie, spoglądający na morze, tak będą sobie rozmawiali: "Beee" A ten drugi na to: "Ryyy". A ten mężczyzna, który stoi przodem do tej kobiety, powie: "Łaaa". A ona: "Jeeee". Jedzenie będzie smaczniejsze, orgazmy dłuższe, ciepło przyjemniejsze, dzieci nie będą płakać, a owoce będą rosły szybciej".
[Jack Kerouac:] Szczerze mówiąc, przez ostatnie dwa miesiące interesowało mnie tylko jedno: spokój. Wiesz, co powiedział Chrystus, kiedy wszedł do czyjegoś domu: „Pokój mój wam daję”, a kiedy wychodził: „Pokój mój wam zostawiam”. To jest najtotalniejszy odjazd. Siedzieć cały dzień i nie robić kompletnie nic, cieszyć się towarzystwem kotów, kwiatów i ptaków.
[Allen Ginsberg:] Czytam po to, żeby skorzystać z doświadczenia innych.
[Allen Ginsberg:] To jest zaiste ten rodzaj śmierci, który doradza Chrystus i w którego obliczu stają wszyscy śmiertelnicy, umierając na różne sposoby, ale nigdy do końca, nigdy nie poddając się zupełnie. Przechodzą przez etap, na którym taka śmierć staje się możliwa, potem stają wobec niej, boją się jej, odsuwają ją, wreszcie rozpoznają ją jako bezsensowną zbitkę pojęciową i udaje im się jej uniknąć, a doświadczenie to ich przemienia i umacnia.
[Allen Ginsberg:] Wcale nie chcę wychodzić na tak wymęczonego życiem, wywleczonego, ale od tygodnia mam wory pod oczami, bo się w kółko zamartwiam czymś, co wydaje mi się ślepą uliczką (w miłości, w literaturze i w życiu) (jeszcze bardziej niż zwykle czuję, że życie każdego człowieka to ślepa uliczka, zmierzająca ku śmierci), i nie wiem, co robić, więc się po prostu wlokę dalej.
[Allen Ginsberg:] Ponieważ mieszkam w luksusach z dziewczyną, nie ma mowy o czytaniu ani pisaniu. Ale to się pewnie niedługo skończy, za jakiś miesiąc się stąd wyprowadzę i wynajdę sekretne mieszkanko, już je sobie wybrałem - boczna uliczka o jedną przecznice dalej, podupadła okolica na szczycie Nob Hill, wielka betonowa suterena za 35$ za miesiąc, oszczędzę kasę, będę czytać, pisać i modlić się do samotności.
(...) zrozumiałem, na czym polega kłopot z naszym porozumiewaniem się: nosimy w sobie jakiś lęk przed tym, że ktoś zrozumie, albo może właśnie nie zrozumie, że u podstaw wszystkiego leży miłość - boimy się, bo całkowite zrozumienie jest równoznaczne z istnieniem swego rodzaju próżni. Rozważ coś takiego, Allen: gdyby cały świat był zielony, nie istniałoby coś takiego jak zielony kolor. Podobnie jest z ludźmi: nie potrafią zrozumieć, na czym polega bycie razem, jeśli nie zrozumieją najpierw, co to znaczy być osobno. Gdyby cały świat był miłością, to jak mogłoby istnieć coś takiego jak miłość? To właśnie z tego powodu odwracamy się od siebie nawzajem w chwilach wielkiego szczęścia i bliskości. Jak inaczej bylibyśmy w stanie zrozumieć szczęście i bliskość, jeśli nie poprzez kontrast z ich przeciwieństwami, jak światło i cień?