cytaty z książki "Technopol. Triumf techniki nad kulturą"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W wiekach średnich ludzie, bez względu na wszystko, wierzyli w autorytet religii. Dziś wierzymy w autorytet naszej nauki - też bez względu na wszystko.
Ale dżin, który wypłynął z butelki, głosząc, że informacja jest nowym bogiem kultury, był oszustem. Rozwiązał oczywisty dla wszystkich problem niedoboru informacji. Nie ostrzegł wszakże przed znacznie gorzej widocznymi niebezpieczeństwami jej nadmiaru. Skutki długofalowe - chaos informacyjny - stworzyły kulturę podobną nieco do wspomnianej potasowanej talii kart. I co dziwniejsze, bardzo niewiele osób dostrzegało źródła swojej zgryzoty, a jeśli je dostrzegali, nie uświadamiali sobie tego.
(...) komputer jest dominującą metaforą naszej epoki; definiuje ją, narzucając nowy stosunek do informacji, do pracy, do władzy i do samej przyrody. Stosunek ten najlepiej opiszemy mówiąc, że komputer przynosi nową definicję człowieka jako "procesora informacji", a przyrody - jako informacji, która ma zostać przetworzona. Fundamentalny przekaz metaforyczny płynący od komputera głosi, krótko mówiąc, że jesteśmy maszynami - oczywiście myślącymi maszynami, ale jednak maszynami. To dlatego właśnie komputer jest maszyną z punktu widzenia technopolu z niczym nie porównywalną i niemal doskonałą. Podporządkowuje sobie żądania naszej natury, biologii, naszych emocji i naszej duchowości. Rości sobie prawo do panowania nad całością ludzkiego doświadczenia, a roszczenia swoje wspiera dowodząc, że "myśli" lepiej niż my.
Nie wolno nam zapomnieć o przygodzie pewnego statystyka: utonął podczas próby przejścia przez rzekę, bo przecież średnia głębokość wynosiła około metra. Chcę przez to powiedzieć, że w kulturze, która czci statystykę, nigdy nie możemy być pewni, jaki rodzaj nonsensu zagości w ludzkich głowach.
Zakładam, że nie muszę przekonywać Czytelnika, iż nie istnieją specjaliści - nie mogą istnieć specjaliści - od wychowywania dzieci, uprawiania miłości i zdobywania przyjaciół. Wszystko to jest wytworem imaginacji technopolistycznej, zrodzonej z maszynerii technicznej, bez której specjalista byłby całkowicie bezbronny i narażony na ataki - jak intruz i ignorant.
Pozbawiliśmy jedyną w swoim rodzaju ludzką zdolność postrzegania rzeczy jako całości, we wszystkich ich wymiarach psychicznych, emocjonalnych i moralnych, i zastąpiliśmy ją zaufaniem do potęgi obliczeń technicznych.
Zaczynamy wierzyć, że liczba punktów, jaką uzyskaliśmy, naprawdę jest naszą inteligencją, zdolnościami twórczymi, miarą naszej miłości czy odczuwania bólu. Zaczynamy wierzyć, że wyniki sondaży są naprawdę tym, w co ludzie wierzą, tak jakby nasze przekonania można było zamknąć w zwrotach w rodzaju "aprobuję" i "nie aprobuję".
(...) przy całej ich zależności od maszyn - narzędzia powinny być ich służącymi, a nie panami; służącymi zarozumiałymi, agresywnymi, zuchwałymi, bezczelnymi - proszę bardzo, ale myśl, że wyniosłyby się ponad stan niewolniczy, jest przerażająca. I chociaż technokracja nie znalazła wyraźnego miejsca dla ludzkiej duszy, jej obywatele trwali w przekonaniu, że żaden wzrost materialnego bogactwa nie będzie stanowił rekompensaty za kulturę, która pozbawia ich szacunku dla samych siebie.
Mówiąc bez ogródek, komputer twierdzi, że poważniejsze problemy, jakie napotykamy zarówno na poziomie osobistym, jak i w sferze spraw publicznych, wymagają rozwiązań technicznych za pomocą szybkiego dostępu do informacji, która inaczej pozostawałaby poza naszym zasięgiem. Pozwolę sobie stwierdzić, że jest to oczywisty nonsens. Nasze najpoważniejsze problemy nie mają charakteru technicznego ani nie wynikają z niewłaściwej informacji. Jeśli dojdzie do katastrofy nuklearnej, przyczyną nie będzie niewłaściwa informacja. Tam, gdzie ludzie umierają z głodu, powodem ich śmierci nie jest niewłaściwa informacja. Jeśli rodziny się rozpadają, jeśli gdzieś źle traktuje się dzieci, jeśli zbrodnia terroryzuje miasto, a edukacja jest bezsilna - przyczyną tego wszystkiego nie jest niewłaściwa informacja. Równania matematyczne, natychmiastowa komunikacja i ogromne ilości informacji nie mają nic wspólnego z żadnym z tych problemów. A komputer jest w stosunku do nich bezużyteczny.
(...) gdyby komputery cyfrowe znalazły się w powszechnym użyciu przed wynalezieniem bomby atomowej, ludzie powiedzieliby, że bomby nie można by bez nich wynaleźć. Ale ją wynaleziono. Ważne, byśmy sobie co jakiś czas przypominali, jak wiele rzeczy jest zupełnie możliwych bez użycia komputerów.
(...) statystyka produkuje olbrzymią ilość kompletnie bezużytecznej informacji, co dodatkowo komplikuje dostatecznie już trudne zadanie zlokalizowania tego, co użyteczne dla kultury. To coś więcej niż przypadek "przeładowania informacją". Chodzi o "banały informacyjne", a efektem jest lokowanie wszelkich informacji na tym samym poziomie.
Słyszałem nowojorczyków z nutą triumfu w głosie prezentujących przybyszom z innych miast statystykę, zgodnie z którą miasto Nowy Jork zajmuje ósme miejsce w kraju pod względem liczby przestępstw z użyciem przemocy na jednego mieszkańca, a następnie odmawiających wyjścia na ulicę, bo minęła już szósta po południu.
(...) w technopolu specjalista domaga się panowania nie tylko nad sprawami technicznymi, lecz także społecznymi, psychologicznymi i moralnymi. W Stanach Zjednoczonych mamy specjalistów od tego, jak wychowywać dzieci, jak je uczyć, jak być kochanym lub kochaną, jak uprawiać miłość, jak wywierać wpływ na ludzi, jak zdobywać przyjaciół. Nie ma takiego aspektu stosunków między ludźmi, który nie uległby technicyzacji i, co za tym idzie, nie został poddany kontroli specjalistów.
Nie ma prawie faktu - czy to rzeczywistego, czy wyobrażonego - który zadziwiłby nas na bardzo długo, nie dysponujemy bowiem zrozumiałym i spójnym obrazem świata, w którym fakt ten jawiłby się jako sprzeczność nie do zaakceptowania. Wierzymy, bo nie ma powodu, żeby nie wierzyć.
Filozofów moga dręczyć pytania w rodzaju: "Czym jest prawda?", "Co to jest inteligencja?", "Czym jest życie?" albo "Co to jest dobre życie?" Ale technopol nie potrzebuje takich zmagań intelektualnych. Maszyny eliminują złożoność, wątpliwości i dwuznaczności. Pracują szybko, są zestandaryzowane i dostarczają nam liczb, które można zobaczyć i którymi można się posłużyć w rachunkach. Mówią nam, że jeśli się pali osiem światełek zielonych, ktoś mówi prawdę. I o to chodzi. Mówią nam, że 136 punktów oznacza więcej rozumu niż 104 punkty. Oto magia w wersji technopolu.
W istocie jednym ze sposobów zdefiniowania technopolu jest stwierdzenie, że jego informacyjny układ immunologiczny nie działa. Technopol to forma kulturowego AIDS - tutaj ten skrót oznacza Anti-Information Deficiency Syndrome [syndrom braku odporności na informację]. To dlatego właśnie można, nie popadając w sprzeczność, powiedzieć niemal wszystko, pod warunkiem, że zacznie się wypowiedź od słów: "Badania pokazały...", lub "Naukowcy twierdzą obecnie, że...".
(...) zmiana technologiczna ani się nie sumuje, ani nie odejmuje. Ma charakter ekologiczny. Używam słowa "ekologiczny" w tym samym sensie, w jakim posługują się nim specjaliści z dziedzin zajmujących się środowiskiem. Jedna znacząca zmiana generuje zmianę całościową. Jeśli z pewnego środowiska usuniecie gąsienice, nie uzyskacie tego samego środowiska minus gąsienice: będziecie mieli nowe środowisko, bo zmieniliście warunki przeżycia; to samo dotyczy dodania gąsienic do środowiska, w którym dotychczas nie było ani jednej. Tak właśnie działa ekologia środków przekazu. Nowa technologia nic nie dodaje ani niczego nie odejmuje. Nowa technologia wszystko zmienia.
Brak umiaru w stosunku do techniki stanowi zawsze poważne zagrożenie w technopolu, który wyraźnie jej sprzyja. Technopol sprzyja również niewrażliwości na utratę jednych umiejętności przy nabywaniu innych. Ważne, byśmy pamiętali, co można zrobić bez komputerów, a także, byśmy przypominali sobie, co możemy utracić, kiedy z nich korzystamy.
Wszystko to powołało do życia nowy świat. Gdzie indziej nazwałem go "światem a-kuku", w którym raz to, raz inne zdarzenie pojawia się na chwilę w polu widzenia i znów znika. To świat nieprawdopodobny. Świat, w którym Baconowską ideę postępu ludzkości zastąpiła idea postępu technologicznego. Celem nie jest zmniejszenie ignorancji, zwalczanie przesądów i ujmowanie cierpienia, lecz dostosowanie się do wymagań nowych technologii. Powtarzamy sobie, oczywiście, że takie dostosowanie doprowadzi do lepszego życia, ale to tylko retoryczna pozostałość ustępującej technokracji. Jesteśmy kulturą, która sama z siebie czyni strawę dla informacji i mało kto zastanawia się choćby nad tym, jak kontrolować ten proces.
Nowe technologie zmieniają strukturę naszych zainteresowań: sprawy, o których myślimy. Zmieniają charakter naszych symboli: nasze narzędzia myślenia. Zmieniają też naturę naszej społeczności: arenę, na której rozwija się nasza myśl.
(...) niekontrolowany rozrost techniki niszczy najbardziej żywotne źródła naszego człowieczeństwa. Tworzy kulturę bez fundamentów moralnych. Podkopuje pewne procesy umysłowe i relacje społeczne, które nadają wartość ludzkiemu życiu. Technika zatem jest jednocześnie naszą przyjaciółką i wrogiem.
A przecież ciągle otaczają nas tłumy gorliwych Teutów, jednookich proroków, którzy widzą tylko to, czego nowe technologie potrafią dokonać, ale nie są w stanie wyobrazić sobie tego, co nam odbiorą. Takich ludzi możemy nazwać technofilami. Wpatrują się oni w technikę jak kochanek w swoją lubą, nie widzą w niej żadnej skazy i ani trochę nie obawiają się przyszłości.
Technopol to pewien stan kultury. To również stan umysłu. Polega na deifikacji techniki, co oznacza, że kultura poszukuje sankcji w technice, znajduje w niej satysfakcję i przyjmuje od niej rozkazy.
Ośmielony przez system edukacji, który sam wyzbył się jakiegokolwiek spójnego światopoglądu, technopol pozbawia nas społecznej, politycznej, historycznej, metafizycznej, logicznej czy duchowej podstawy umożliwiającej rozpoznawanie informacji i twierdzeń całkowicie niewiarygodnych.
(...) innowacje w formacie drukowanych książek stanowiły próbę kontrolowania przepływu informacji, zorganizowania jej przez ustanowienie priorytetów i wyznaczenie kolejności. Bardzo wcześnie zrozumiano, że drukowana książka zrodziła kryzys informacyjny i że trzeba coś zrobić, by utrzymać pewną kontrolę. Jednym ze sposobów była zmieniona forma książki. Innym - nowoczesna szkoła, która ukształtowała się w XVII wieku.
W miarę wzrostu ilości dostępnej informacji mechanizmy kontroli ulegają nadwyrężeniu. Potrzebne są dodatkowe mechanizmy, które pomogą nam uporać się z nową informacją. Ponieważ same są urządzeniami technicznymi, powodują z kolei dalszy napływ informacji. Kiedy nie sposób już dalej kontrolować napływu informacji, dochodzi do ogólnego załamania spokoju psychicznego i celu społecznego. Bez barier antyinformacyjnych ludzie nie wiedzą już, jak odnaleźć sens we własnym doświadczeniu, tracą zdolność zapamiętywania i trudno im wyobrazić sobie rozsądną przyszłość.
(...) trwa wojna między "liberalną demokracją" - tak jak ją pojmowano w XVIII wieku, z całą jej transcendentną podbudową moralną - a technopolem, dwudziestowiecznym światem myśli, funkcjonującym nie tylko bez żadnej transcendentnej opowieści, która dostarczałaby podbudowy moralnej, ale również bez silnych instytucji społecznych, które kontrolowałyby przepływ informacji produkowanych przez technologię.
Ze względu na to, co zwykle robią, komputery kładą niezwykły nacisk na techniczny proces komunikacji, bardzo mało natomiast oferują, jeśli chodzi o treść. Z wyjątkiem światła elektrycznego żadna inna technologia nie była nigdy lepszym przykładem aforyzmu Marshalla McLuhana, który głosił, że środek przekazu jest przekazem.
Nowoczesna edukacja świecka zawodzi nie dlatego, że nie uczy kim są Ginger Rogers, Norman Mailer i tysiąc innych osób, lecz ponieważ nie ma rdzenia moralnego, społecznego ani intelektualnego. Nie istnieje zbiór idei albo postaw, który przenikał by wszystkie części programu nauczania. Program nauczania nie jest w rzeczywistości “programem badań”, lecz bezsensowną mieszaniną przedmiotów, Nie rysuje nawet jasnego obrazu osoby wykształconej, chyba że miałby to być ktoś, kto posiadł umiejętności. Innymi słowy, ideał technokraty - człowieka bez przekonań i bez własnego punktu widzenia, obdarzonego za to mnóstwem nadających się na sprzedaż umiejętności.
Ale jakie są zalety techniki komputerowej dla milionów przeciętnych ludzi? Dla hutników, właścicieli sklepów warzywniczych, nauczycieli, mechaników samochodowych, muzykow, murarzy, dentystów i wszystkich pozostałych, w których życie wkracza teraz komputer? Potężne instytucje uzyskały łatwy dostęp do ich prywatnych spraw. Łatwiej ich śledzić, kontrolować i sprawdzać; są częściej wykorzystywani na mocy decyzji podejmowanych bez ich udziału; nierzadko redukuje się ich do roli zwykłych przedmiotów opatrzonych kolejnym numerem.